Miedwiediew zn�w wszystkich nabra�! Tym razem w meczu z Hurkaczem

Agnieszka Niedzia�ek
5-10, 2-8 i 12-30 - Hubertowi Hurkaczowi po �wier�finale Australian Open zosta�o kilka bolesnych liczb. Tym razem nie zdo�a� pokona� Danii�a Miedwiediewa w meczu o wielk� stawk�. Rosyjski tenisista, kt�ry na kortach w Melbourne czuje si� jak ryba w wodzie, zdo�a� wyrzuci� z g�owy poprzednie pojedynki z Polakiem i zn�w wszystkich nabra�. Nie po raz pierwszy.

Było niemało takich momentów w tym meczu, gdy Daniił Miedwiediew ciężko oddychał i wydawało się, że za chwilę będzie się słaniał na korcie. Ale każdy, kto oglądał jego występy, ten wie, że trzeci tenisista świata walczy do końca i nawet jak pada ze zmęczenia, to z rakietą trzymaną w górze. Tym razem wygrał też taktycznie tę tenisową partię szachów. Hubert Hurkacz zaś szarpał i parę razy porwał publiczność, ale kilka momentów będzie mu się odbijać czkawką, która jest efektem przegranej 6:7, 6:2, 3:6, 7:5, 4:6.

Zobacz wideo Hubert Hurkacz zbliża się do perfekcji. "Czołowa trójka na świecie"

Taktyczne zagrywki Miedwiediewa zadziałały na Hurkacza

Gdy Miedwiediew po tym meczu usiadł wyczerpany z głową w dłoniach, to nie było w tym żadnej przesady i aktorstwa. W drodze do tegorocznego ćwierćfinału Australian Open spędził na korcie ponad 12 godzin (półtorej godziny więcej niż Hurkacz), a w środę dołożył jeszcze cztery. Tyle że 27-latek już wiele razy był wyczerpany, ale w trakcie meczów o dużą stawkę potrafi wykrzesać z siebie dodatkowe siły. A dodatkowo warunki do gry w Melbourne bardzo mu odpowiadają - po raz trzeci zagra tam w półfinale, dwukrotnie dotarł do finału.

Trafienie na niego w ćwierćfinale wielkoszlemowych zmagań nie jest uśmiechem od losu, ale jeśli już Hurkacz miał grać z kimś z top 10 o swój pierwszy w karierze półfinał na antypodach, to Rosjanin był jedną z najlepszych opcji. Tylko z nim i piątym Andriejem Rublowem Polak miał dotychczas korzystny bilans (w obu wypadkach 3-2). Miedwiediewa pokonał m.in. w pamiętnej 1/8 finału Wimbledonu 2021, gdy jedyny raz doszedł do czwórki w Wielkim Szlemie. Wygrał też dwa ich ostatnie spotkania i to całkiem pewnie. Zyskał miano niewygodnego rywala dla mistrza US Open 2021 i wydawało się, że rozgościł się w jego głowie. W spojrzeniu Miedwiediewa w stronę przeciwnika tuż przed środowym meczem widać było niepewność.

Rosjanin dobrze tamte wcześniejsze spotkania pamiętał i teraz próbował coś zmieniać. Prowadzący w klasyfikacji returnujących gracz zwykle przy odbiorze serwisu stoi kilka metrów za linią końcową, a w środę czaił się tuż za nią, zaskakując tym rywala i wszystkich dookoła. Hurkacz od początku próbował go wciągnąć w kort, gdzie tenisista z Moskwy czuje się mniej pewnie. Cieszący oko styl serwis-wolej nie jest specjalnością Miedwiediewa, a w decydującym secie regularnie chodził do siatki i to z dobrym skutkiem. Jego domeną nie są też skróty, a to właśnie takim zagraniem zapewnił sobie piłkę meczową. Te zaskakujące ruchy zdały egzamin. Po przegranych setach schodził też na długie przerwy do szatni, po których wracał z nową energią do gry. W momentach, w których wydawało się, że nie ma już sił, znów wracał. Tak samo jak nieraz w finałach czy półfinałach Wielkiego Szlema.

Tweener tym razem tylko na pocieszenie. Niewykorzystane szanse znów się zemściły

Bo właśnie przede wszystkim tym doświadczeniem w grze o wielką stawkę Miedwiediew góruje nad Polakiem. Mowa nie tylko o triumfatorze US Open, ale i dwukrotnym finaliście tej imprezy (2019 i 2023), ale i zawodniku, który po raz siódmy znalazł się w najlepszej czwórce wielkoszlemowych zmagań. A z 20 swoich tytułów 18 wywalczył właśnie na kortach twardych.

Doceniając kunszt i klasę tego zawodnika, nie sposób pominąć nierównej gry Polaka. Hurkacz długo wchodził w ten mecz. Brawa mu się należą za odrabianie strat w kilku ważnych momentach - po przegraniu pierwszego i trzeciego seta oraz przy stanie 2:4 w czwartym. Porwał publiczność kolejny raz tweenerem (odbicie piłki między nogami), w dobrym momencie decydował się na loby i parę razy trafił idealnie w linię. Ale jednak znów brawa za te akcje i za walkę to tylko nagroda pocieszenia. Bo w wielu momentach na koniec pojawiało się słowo "szkoda", które prześladuje od dawna 26-latka w pojedynkach z topowymi rywalami i w Wielkim Szlemie.

To słowo w środę towarzyszyło Hurkaczowi m.in. w sytuacjach, gdy był o krok od przełamania. Szczególnie mocno bolały wypuszczone z rąk szanse w trzeciej partii - w niej jego bilans break pointów wynosił 0-5. W decydującej odsłonie było 0-1, a w całym meczu 5-15. Rosjanin, który rozgrywał 100. mecz w Wielkim Szlemie, wykorzystał cztery z dziewięciu takich szans. I choć stosunek uderzeń wygrywających do niewymuszonych błędów dla Polaka był korzystny (61-55), to te drugie pojawiały się, niestety, w ważnych momentach. Takich jak choćby tie-break pierwszej partii czy początek trzeciej.

Po tym pojedynku Hurkaczowi pozostały jeszcze dwie bolesne statystyki. W meczach z rywalami z Top 10 w Wielkim Szlemie ma bilans 2-8, a w sumie z obecną czołową dziesiątką zanotował 12 zwycięstw i 30 porażek. Po wielu z tych przegranych spotkań padało wspomniane "szkoda", bo były to tzw. piękne porażki. Tak było choćby po ubiegłorocznym meczu 1/8 finału Wimbledonu z Novakiem Djokoviciem, tak było po ostatnich pojedynkach z Carlosem Alcarazem. Wciąż czekamy, aż te piękne porażki zostaną zastąpione cennymi zwycięstwami, bo już nieraz Polak pokazał, że go stać na takie sukcesy.

Wi�cej o: