Niby jest 5/5, ale miny polskich skoczk�w m�wi� wszystko. Kto inny pisa� histori�

Co� takiego sta�o si� dopiero trzeci raz tej zimy, a to by� ju� 28. konkurs. W �rod� w Trondheim punkty Pucharu �wiata wyskaka�o pi�ciu Polak�w. Ale w tym przypadku 5/5 to wcale nie jest 10/10. Nasi zawodnicy zn�w byli t�em dla najlepszych. Zw�aszcza dla Austriak�w, kt�rzy zrobili co�, co wcze�niej w ca�ej historii P� zdarzy�o si� tylko dwa razy.

We wtorek na skoczni normalnej w Trondheim mieliśmy w drugiej serii tylko Aleksandra Zniszczoła, Dawida Kubackiego i Macieja Kota. Za miejsca odpowiednio: 22., 24. i 26. to nasze trio uciułało wspólnie 21 punktów dla Polski do Pucharu Narodów. I to był najgorszy występ kadry prowadzonej przez Thomasa Thurnbichlera w 2024 roku.

Zobacz wideo Małysz zdejmuje panierkę z kotletów! "To jest zboczenie zawodowe"

W środę na dużej skoczni w Trondheim punkty zdobyła cała nasza startująca pi�tka - Kubacki był 14., Zniszczoł 18., Stoch 19. Żyła 29., a Kot 30. Miło, że wszyscy zdołali wejść do drugiej serii. Dopiero drugi raz tej zimy udało się nam coś takiego, a raz - w Zakopanem - mieliśmy nawet sześciu Polaków z punktami. Czyli jeśli chodzi o liczbę naszych skoczków w drugiej serii, to właśnie zobaczyliśmy trzeci najlepszy konkurs w tym sezonie. Na już 28 rozegranych. I to koniec dobrych wiadomości.

Nasza piątka razem uskładała 46 punktów. Pod tym względem mieliśmy już 12 lepszych konkursów w sezonie. Widać, że to nasze 5/5 wcale nie imponuje?

Kolejny minus: absolutnie wszyscy podopieczni Thurnbichlera w rundzie finałowej wypadli gorzej niż w pierwszej serii. Kubacki spadł o pięć miejsc, Zniszczoł o jedno, Stoch o sześć, Żyła o pięć, a Kot o trzy. Gdyby każdy z nich tylko utrzymał to, co miał w połowie zawodów, podsumowywalibyśmy teraz konkurs z 74 punktami (dziewiąty byłby Kubacki, 13. Stoch, 17. Zniszczoł, 24. Żyła i 27. Kot). A taki konkurs byłby naszym czwartym najlepszym w sezonie.

Smutne rozważania. Biało-czerwoni są szarzy

To są ogólnie smutne rozważania. Bo kiedy podniesiemy głowę, żeby spojrzeć na górę tabeli z wynikami, to zobaczymy, że pierwsze cztery miejsca zajęli Austriacy (Kraft, Tschofenig, Hoerl i Huber). I jeszcze kolejny zajął szóste miejsce (Hayboeck). Oni po prostu urządzili sobie w Trondheim międzynarodowe mistrzostwa swojego kraju. A ich zagraniczni rywale byli tłem. Szkoda, że Polacy szarym.

Patrząc jak Austriacy piszą historię (bo dopiero trzeci raz w dziejach Pucharu Świata zdarzyło się, że czterej zawodnicy jednej nacji zajęli pierwsze cztery miejsca w konkursie), z nostalgią wspominamy choćby 2018 rok, gdy w trakcie Raw Air to my potrafiliśmy dominować. Na przykład notując taki konkurs w Lillehammer, który wygrał Stoch przed Kubackim, a dziewiąty był Stefan Hula.

Dziś najstarszy z tego grona Hula (rocznik 1986) pracuje już jako trener w skokach kobiet, a seniorzy Stoch (rocznik 1987) i Kubacki (rocznik 1990) są po w gruncie rzeczy przeciętnych występach zadowoleni. Bo tak bardzo przeczołgał ich kończący się sezon, że choć mają gabloty trofeów, to teraz potrafią docenić nawet małe sukcesiki.

Na najwięcej w polskiej kadrze stać Zniszczoła, który w drugim treningu przed zawodami pofrunął na 143. metr i wygrał tę serię. Ale w pierwszym treningu miał dopiero 45. wynik. W zawodach - niestety - to uśrednił. Szkoda, że nie jest stabilny, ale w jego oku cały czas widać błysk, on jako jedyny przeżywa najlepszy sezon w życiu i po niedawnym pierwszym podium w karierze (trzecie miejsce w Lahti) podkreśla, że ma wielką ochotę daleko polatać na koniec tego sezonu.

Do końca zostały jeszcze tylko loty w Vikersund i w Planicy. I chociaż dopiero co zobaczyliśmy polskie 5/5, to chyba wszyscy odetchniemy z ulgą i powiemy "wreszcie", gdy za 11 dni to wszystko się skończy.

Wi�cej o: