Rewolucja w polskich skokach. PZN wyprowadzi� dwa ciosy. Pertile nie b�dzie zadowolony

Piotr Majchrzak
Kolejna du�a zmiana w polskich skokach. Po wielu latach z kadr� B po�egna� si� Maciej Maciusiak, a jego miejsce zajmie David Jiroutek. Czech dla pracy w Polsce porzuci� po dobrym sezonie kadr� W�och. To z jednej strony pokazuje skuteczno�� Adama Ma�ysza, a z drugiej - rozz�o�ci Sandro Pertile.

Rewolucja w polskich skokach - takie slogany pojawiają się w mediach od czasu do czasu. Ale tym razem te słowa ważą odpowiednio dużo. Nowym trenerem kadry B zostaje Czech David Jiroutek, a po 12 latach z centralnego szkolenia odchodzi dotychczasowy szkoleniowiec Maciej Maciusiak. Samodzielnie prowadził ją od sezonu 2018/2019, a wcześniej w sezonie 2015/2016. W przeszłości prowadził dwukrotnie także kadrę juniorską. Wszystko wskazuje też na to, że nowego, wybitnego trenera będzie mieć też kadra kobiet. Ma nim zostać Harald Rodlauer, czyli najpewniej dziś najlepszy trener w żeńskich skokach.

Zobacz wideo Apoloniusz Tajner pokazał niesamowite zdjecie Piotra Żyły

"Małyszowi trudno odmówić"

Ale wróćmy jeszcze na chwilę do męskich skoków. Tutaj, choć za ich system odpowiadać będzie selekcjoner Thomas Thurnbichler, to ostatnie ruchy potwierdzają, jak sprawnie działa Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Praktycznie wszystkie jego decyzje związane z nowymi szkoleniowcami na ten moment są trafione. A i rozmach w ściąganiu trenerów może budzić podziw. Małysz ma na koncie ściągnięcie Stefana Horngachera w 2016 r., Thurnbichlera w 2022, którego namówił na przyjazd jeszcze jako dyrektor skoków narciarskich w PZN. A teraz działa już jako prezes PZN. I nadal wygląda to obiecująco. I mowa tu także o snowboardzie, narciarstwie alpejskim czy biegach. Jak słyszymy od zagranicznych trenerów, "gdy odzywa się do ciebie Adam Małysz z propozycją pracy, to trudno odmówić". To nazwisko w świecie skoków nadal otwiera mnóstwo drzwi.

Sensacyjny ruch PZN- Kto stoi za transferem Jiroutka? 

W nowym rozdaniu w reprezentacji Polski odpowiedzialność za wyniki spada jednak na Thurnbichlera, twarz nowego projektu. I to Austriak chciał współpracować z Davidem Jiroutkiem. "Transfer" 50-letniego Czecha może okazać się strzałem w dziesiątkę. Dlaczego? Bo PZN sięga po trenera, który ma za sobą świetny sezon w reprezentacji Włoch. Za sprawą Czecha dźwignęła się ona z niebytu. Zimą Włosi zajęli dziewiąte miejsce w Pucharze Narodów (415 pkt), a Giovanni Bresadola zaczął regularnie punktować (15 razy w sezonie 2022/2023) - łącznie zgromadził 170 punktów. To najlepsze wyniki od wielu lat. 

Rolę Jiroutka już jesienią dostrzegał Łukasz Kruczek, który dziś jest ważnym elementem układanki w PZN. I słychać, że w ściągnięciu Czecha Kruczek również partycypował. - Widać, że Włosi są dobrze "uzbrojeni" sprzętowo. Dawid Jiroutek wykonuje z nimi dobrą pracę – twierdził w grudniu 2022 roku Kruczek.

Praca Jiroutka od początku podobała się też włoskim ekspertom. - Wyniki przyszły, ponieważ jest w naszej kadrze nowy, zdolny trener, który współpracuje z trenerami, którzy bliżej opiekują się zawodnikami. Niestety, moim zdaniem, Łukasz Kruczek przybył do Włoch i nie wykonał dobrej roboty. Później pojawił się Andrea Morassi, który zabił nasze skoki, to niekompetentny trener. Skoczkowie nie chcieli już pracować z Morassim i w końcu pojawił się Jiroutek. Wskrzesił włoskie skoki, ale nie ma pod sobą wielu skoczków, choć wszyscy mają potencjał – mówił nam w listopadzie Roberto Cecon, legendarny włoski skoczek.

W przeszłości David Jiroutek był trenerem reprezentacji Czech, którą prowadził w latach 2009-2014. Wrócił do kadry w 2018 r., ale niespodziewanie został zwolniony w trakcie sezonu 2019/2020. Oburzeni tym faktem byli m.in. czescy skoczkowie, który podkreślali, że w federacji nie ma pieniędzy na skoki narciarskie, a osiągane przez nich wyniki są tylko odzwierciedleniem sytuacji skoków w Czechach. Jiroutek pracował też sezon we Francji, a od wiosny 2022 roku był trenerem Włochów.  

Sandro Pertile nie będzie zadowolony. PZN wyprowadził mocne ciosy

Odejście Jiroutka to cios dla włoskiej federacji, bo Czech odchodzi z projektu olimpijskiego, który miał przygotować kadrę do igrzysk w 2026 r. w Val di Fiemme. Właśnie dlatego włoskie skoki ostatnio nie narzekały na brak pieniędzy, a potrzeby szkoleniowe były odpowiednio zabezpieczone. - Tak, jestem zaskoczony odejściem, ale Jiroutek postanowił spróbować pracy z dużym zespołem. Życzę mu wielu sukcesów i wielkie dzięki za dobrą pracę we Włoszech. Szkoda, że odchodzi - mówi nam Sandro Sambugaro, były dyrektor sportowy włoskiej federacji.

Trudno się jednak dziwić, że 50-letni szkoleniowiec zrezygnował z pracy w kraju skokowego outsidera na rzecz pracy w kraju, który jest potentatem. W tym momencie polska kadra B ma dużo większy potencjał niż np. cała reprezentacja Włoch, w której Jiroutek mógł pracować z de facto trójką zawodników. Na pierwszym miejscu nie stały też finanse, bo w PZN będzie mógł zapewne liczyć na bardzo podobne pieniądze, jak w pierwszej kadrze Włoch. 

Jak informuje Jakub Balcerski ze Sport.pl, do polskich skoczków ma dołączyć również Harald Rodlauer. Jeden z najlepszych trenerów w świecie kobiecych skoków narciarskich ma zostać nowym szkoleniowcem polskiej kadry skoczkiń. A to kolejny cios dla włoskiej federacji, która również negocjowała z Austriakiem. Wydawało się, że to naturalny ruch dla tego trenera, ale mimo to miał wybrać pracę dla Polski.

Takie ruchy oznaczają, że dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile nie będzie do końca zadowolony. Wiadomo, że odkąd Włoch piastuje najważniejsze stanowisko w skokach, nie bierze czynnego udziału w pracy dla włoskiej federacji. Ale mimo to dobro włoskich skoków ciągle leży mu na sercu. Dodatkowo ruch PZN utrudnia realizowanie polityki Pertile, który zawsze mówi, że chciałby pomagać w rozwijaniu skoków narciarskich w krajach spoza czołowej szóstki reprezentacji. 

Potężne zmiany w reprezentacji Polski. Co dalej?

Odejście Maciusiaka mimo wszystko jest niespodzianką, choć ani on, ani Thurnbichler nie ukrywali, że mają inne wizje pracy. Austriak jest zwolennikiem szkolenia wszystkich kadr jednym systemem, gdzie to trener kadry A jest głową całego szkolenia i on wytycza wizję. Z kolei Maciusiak to już niezwykle doświadczony trener, który przez kilka lat podporządkowywał się wizji np. Michała Doleżala. Rok temu wywalczył sobie dość dużą niezależność w przygotowywaniu drużyny. To jednak nie do końca podobało się Thurnbichlerowi, który naciskał na zmiany. 

Maciusiak od lat uchodzi za człowieka o mocnym charakterze, który lubi postawić na swoim. Co często miało dobre konsekwencje, ale w tym przypadku oznaczało brak wspólnej wizji. Tym bardziej że w nowym pomyśle na polskie skoki dużą rolę będzie odgrywać Kruczek. A obaj panowie w przeszłości mieli kilka starć. Szczególnie w sezonie 2015/2016. Maciusiak miał jednak bardzo dobre relacje ze skoczkami, bo na pewnym etapie kariery pomógł mocno praktycznie każdemu skoczkowi w Polsce poza Kamilem Stochem i Piotrem Żyłą.

- Byłem zaskoczony, nie ukrywam. Wiadomo, że ja z trenerem Maćkiem zawsze miałem dobre relacje i nawet współpraca w ostatnim sezonie bardzo dobrze się układała. Niestety, nie poszły za tym wyniki. Wiadomo, że jako zawodnicy i trenerzy jesteśmy z nich rozliczani. Thomas jest trenerem głównym, który chce zbudować cały system i chce jakby ściślej współpracować z kadrą B. Także z juniorami i grupami lokalnymi. Podjął taką, a nie inną decyzję i wiadomo, że trzeba ją uszanować - mówi skoczek kadry B, Maciej Kot.

Wydaje się jednak, że zarówno Maciusiakowi, jak i skoczkom zmiana może wyjść na dobre. Bo w tej formule kadra B pracowała przez ostatnie pięć lat. I w skokach często bywa tak, że zmiana trenera daje nowy impuls.

Z drugiej strony - zmiany niosą za sobą też ryzyko, bo szkolenie najlepszych zawodników oddajemy w ręce zagranicznych szkoleniowców, którzy w każdej chwili mogą np. dostać lepszą ofertę i po prostu odejść. Tak, jak było to w przypadku choćby Horngachera. Z kolei te decyzje nieco odsuwają naszych szkoleniowców od głównego procesu szkolenia. 

Wi�cej o: