Ogromne koszty polskiej kadry. Tajner zap�aci� prawie ca�� pensj�. Po latach ujawnia

- Roaming to by�o chyba z 10 z� za minut�, ��cznie wysz�o ok. 3000 z� - powiedzia� Apoloniusz Tajner, przedstawiaj�c nieznane dot�d fakty dotycz�ce wygranego przez Adama Ma�ysza Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2000/2001.

Szóstego stycznia 2023 roku minęły 22 lata od legendarnego Turnieju Czterech Skoczni wygranego przez Adama Małysza z rekordową przewagą. W ostatnich dniach o zawodach rozgrywanych w Niemczech i Austrii postanowił opowiedzieć ówczesny trener reprezentacji Polski Alpoloniusz Tajner. Były prezes PZN przyznał, że świąteczno-noworoczne zmagania omal nie skończyły się dla niego zapłatą bardzo bolesnego rachunku.

Zobacz wideo Tajner tłumaczy: To był zbyt duże ryzyko finansowe

Wybuch Małyszomanii

49. Turniej Czterech Skoczni był jedną z najważniejszych imprez w historii polskiego sportu. Choć skoki narciarskie na przestrzeni lat w naszym kraju były bardzo popularne, nigdy nie udało im się osiągnąć poziomu z przełomu grudnia 2000 r. i stycznia 2001 r. To właśnie wtedy na dobre wybuchła Małyszomania, gdyż Adam Małysz rozgromił rywali, wygrywając cały cykl z przewagą ponad stu punktów, co do dziś, mimo powiększenia każdej ze skoczni, jest nieosiągalne.

Kłopoty z rachunkami

Ówczesnym trenerem reprezentacji Polski w skokach narciarskich był Apoloniusz Tajner. W rozmowie z "Super Expressem" były trener opowiedział o pewnej sytuacji, która miała miejsce przed noworocznymi zawodami w Garmish - Partenkirchen. Jej bohaterem jest pierwszy w sztabie telefon komórkowy, który szkoleniowcowi przyniósł niemałe kłopoty.

Od kilku miesięcy miałem pierwszy telefon komórkowy. Związkowy, z PZN. Wymyśliłem sobie, że od 23 zrobię zawodnikom niespodziankę i każdy wykręci sobie numer do domu. To wtedy naprawdę było wydarzenie, że ktoś dzwoni z Niemiec i nie musi być połączony żadnym kablem, tylko trzyma coś w ręce. Każdy zawodnik porozmawiał z rodziną, do godziny 24 odbyło się chyba z 10 rozmów, również członków sztabu szkoleniowego. Potem przyszedł rachunek za telefon. Roaming to było chyba z 10 zł za minutę, łącznie wyszło ok. 3000 zł - powiedział Tajner w rozmowie z "Super Expressem".

Chwilę później były trener reprezentacji polski w skokach narciarskich podzielił się też informacją dotyczącą swoich zarobków. Okazało się, że przy konieczności zapłaty rachunku z własnej kieszeni, jeden z twórców legendy Adama Małysza musiałby pozbyć się praktycznie całej wypłaty.

- Trzeba było za telefon zapłacić i chyba dwa miesiące czekałem na decyzję PZN, czy będę musiał sam to pokryć, czy oni zapłacą. Zarabiałem wtedy dokładnie 3900 zł brutto, więc był to poważny rachunek - dodał Tajner.

Gigantyczne pieniądze w PZN

Ówczesna pensja Apoloniusza Tajnera w porównaniu z obecnymi zarobkami Thomasa Thurnbichlera wydaje się być co najwyżej premią uznaniową. Według nieoficjalnych informacji, pracujący obecnie z polskimi skoczkami szkoleniowiec otrzymuje miesięczne wynagrodzenie w wysokości 10 tysięcy euro, co przy obecnych kursach ponad dziesięciokrotnie przebija zarobki późniejszego prezesa PZN. 

Jednocześnie w przypadku Turnieju Czterech Skoczni zwiększenie puli nagród dla zawodników było niedawno dużym wydarzeniem. Po wej�ciu do światka skoków narciarskich cyklu Raw Air, organizatorzy TCS musieli nieco się postarać, by chociaż wyrównać kwoty otrzymywane przez największe gwiazdy. Obecnie za zwycięstwo w świąteczno-noworocznych zawodach skoczek otrzymuje 100 tysięcy franków szwajcarskich. Wcześniej, przez wiele lat, kwota ta wynosiła 40 tysięcy franków szwajcarskich.

Wi�cej o: