Harald Rodlauer w końcówce marca potwierdził, że odchodzi z kadry Austriaczek. Pracował z nią od 2018 roku, a wcześniej także w latach 2011-2014. Był też trenerem włoskich kombinatorów norweskich. W trakcie pięciu ostatnich lat spędzonych z austriacką kadrą 57-letni szkoleniowiec osiągnął wiele - trzykrotnie zdobył Puchar Narodów, a za jego kadencji Kryształową Kulę zgarniały Sara Marita Kramer i Eva Pinkelnig. Na mistrzostwach świata w czasie całej kariery jego zawodniczki zdobyły aż osiem medali. A teraz może przyjść trenować polskie skoczkinie. Ten ruch z pewnością można byłoby nazwać sensacyjnym.
Sport.pl informował o kontakcie Polskiego Związku Narciarskiego z Rodlauerem już kilkanaście dni temu. Austriak w długiej rozmowie zdradza nam jednak szczegóły negocjacji i tego, dlaczego mógłby objąć kadrę polskich skoczkiń. Opowiada też o powodach odejścia z austriackiej kadry i przedstawia swój spory konflikt z władzami tamtejszej federacji.
Harald Rodlauer: Wciąż przyzwyczajam się do tej nowej sytuacji. Czuję się nieswojo i trochę dziwnie, ale cieszę się czasem spędzanym z moją żoną, rodziną i przyjaciółmi.
- To najlepsza opcja: skończyć pracę, gdy jesteś najlepszy. Ale to była bardzo osobista decyzja i zrozumiałem, że nie chciałem dalej pracować w zespole, którego szefowie nie wspierali już mnie i mojej pracy. Czułem, że moje zaangażowanie nie było traktowane w sposób, w jaki powinno. Choćby przez dyrektora skok�w narciarskich w Austriackim Związku Narciarskim, Mario Stechera.
- Moja relacja z austriackim związkiem zmieniła się przez ostatnie miesiące i muszę przyznać, że nasza współpraca w zespole była daleka od odpowiedniej wydajności i satysfakcji. Było wiele głębokich rozbieżności i niezgoda pomiędzy mną i Mario Stecherem. Miałem wrażenie, że jedynym, co się liczyło, były błędy, a nie sukces sportowy, który osiągnęliśmy. Straciliśmy wspólną wizję przyszłości.
- Moja rezygnacja nie miała jeszcze żadnego związku z żadnymi ofertami. Jednak po wszystkim skontaktował się ze mną Adam Małysz. Odbyliśmy kilka naprawdę konstruktywnych rozmów. Polska oferta jest bardzo atrakcyjna, a zresztą każdy wie, że wasz kraj to niesamowite miejsce na światowej mapie skoków. Współpraca z polskim zespołem może otworzyć mi wiele drzwi do nowych możliwości wzbogacających moje doświadczenie. Cóż, kości jeszcze nie zostały rzucone. Mam też parę innych ofert z innych krajów.
- Zostanie członkiem polskiej kadry to bardzo pociągające zadanie, jestem podekscytowany możliwościami. Zresztą, wiecie, że zarówno trener skoczków, jak i jego asystent od spraw technicznych są z Austrii. Znamy się z Thomasem Thurnbichlerem i Mathiasem Hafele. Tak jak wspominałem, poważne i konstruktywne rozmowy, a także nasze negocjacje już trochę trwają. Czuję się dobrze poinformowany o sytuacji w Polsce. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
- Tak, trochę tak by to wyglądało. Tu już nie chodzi o własne, osobiste sukcesy. Bardziej o moją filozofię. Chcę na nowo odkryć radość z tej pracy i pomóc urosnąć, rozwinąć się kolejnemu zespołowi.
- Cóż, pierwsza była ta z Polski. Ale faktycznie jest jeszcze kilka innych, także atrakcyjnych. Będę w ich sprawie negocjował i je rozważał. Bardzo ostrożnie podejdę do wszystkich możliwości przed podjęciem ostatecznej decyzji. Wezmę pod uwagę także sprawy osobiste.
- Największym były trzy medale na mistrzostwach świata w Seefeld cztery lata temu. Zaledwie kilka miesięcy, w 2018 roku, przejmowałem zespół, który wydawał mi się podzielony. To była spora odpowiedzialność i moje osobiste wyzwanie: sprawić, żeby zaczęły znów współpracować. Widzieć siebie nawzajem nie jako rywalki, a jako zgraną drużynę. I widzę to tak, że się udało. Wypełniłem tę misję, a z medali z Seefeld jestem bardzo dumny.
- To zdecydowanie jeden z najtrudniejszych okresów w całej mojej trenerskiej karierze. W tamtym momencie Thomas był moim asystentem tylko przez półtora miesiąca, a ja musiałem zostać w Austrii przed najważniejszą imprezą ostatnich kilku lat. Nie dostawałem w zasadzie żadnych informacji. Mogę powiedzieć, że nie było wtedy praktycznie żadnej komunikacji w zespole.
- Jest młoda i naprawdę wyjątkowa. Jej sukces to przede wszystkim zasługa świetnej współpracy z Philem Amonem i Thomasem Hoerlem. Dużo dzięki niej zyskała, to oni najbardziej dołożyli się od jej niesamowitych sukcesów.
- Mnie wyglądało to na problemy z psychiką. Marita zawsze była bardzo ambitną i ciężko pracującą zawodniczką, ale czasem także upartą. Według mnie pogubiła się w wielu niekonwencjonalnych metodach treningowych, które stosuje i ostatecznie przestała być konkurencyjna dla reszty stawki. Nie była też w idealnej formie fizycznej.
- W 2018 roku, gdy zaczynałem, nikt nie myślał, że Eva będzie w stanie pójść naprzód ze swoją karierą. A ja wierzyłem w nią i jej umiejętności. Byłem w stanie przekonać ją do zmiany metod treningowych i spróbować czegoś innego. Skoncentrowaliśmy się na podstawach i przekładaniu ich na jak najlepsze skoki. I przed tym sezonem mieliśmy tę samą sytuację. Eva nie była odpowiednio przygotowana fizycznie, a jej skoki dalekie od perfekcji. Zaczęliśmy zatem działać w ramach tej samej procedury, co pięć lat temu. Nigdy nie straciłem wiary w jej możliwości i wspierałem, gdy tylko mogłem. Myślę, że ma wobec mnie dług wdzięczności, bo nigdy w nią nie zwątpiłem i pozostawałem przy niej w najtrudniejszych momentach.
- Jest impulsywna i bardzo oddana skokom i emocjom. Ale to prawda, nie zawsze łatwo się z nią pracuje. Ale zawsze trenuje ciężko, jest ambitna i profesjonalna. Czasem decyduje się sprawdzić coś nowego, metody, które dla innych wydałyby się po prostu dziwne.
- Przed imprezą nikt nie stawiał nas w roli głównego faworyta do wygranej, było jasne, że byłoby nam o to bardzo ciężko. Sara Marita Kramer nie wesz�a do drużyny, skakała za słabo, żeby się w niej znaleźć i nikt nie wierzył nawet, że zdobędziemy medal. A ja zostałem za to pominięcie Marity bardzo mocno skrytykowany wewnątrz zespołu. A ostatecznie zdobyliśmy srebro i biorąc pod uwagę okoliczności, byłem z niego bardzo zadowolony.
- Nie znam go zbyt dobrze. Dlatego nie mi oceniać ten wybór.
- Nie. Nie chcę już pracować dla Austriackiego Związku Narciarskiego. Chciałbym pomóc się rozwijać innym krajom, zwiększać umiejętności ich zawodniczek i dzielić się swoim doświadczeniem. Mam nadzieję, że znajdę kadrę, która doceni moją pracę i zaangażowanie.