Do tej pory na mistrzostwach świata w Planicy rozdano medale w biegach narciarskich, a także kombinacji norweskiej i skokach kobiet. O sprawie tej ostatniej dyscypliny w Polsce prezes PZN, Adam Małysz mówił nam w rozmowie tutaj. Wypowiedział się jednak także w sprawie kłopotów w kombinacji, którą kilkanaście miesięcy temu zajmował się jeszcze jako dyrektor, a także zapowiedział, czego spodziewać się po polskich skoczkach w konkursie na normalnej skoczni.
- Myślę, że tak. Już Aśka dostała jakieś tam wsparcie, ale trudno byłoby nam stworzyć kadrę dla jednej zawodniczki, bądźmy szczerzy. Wsparcie jako takie jest, potencjał ma i już słyszałem, że niektóre zagraniczne kadry są zainteresowane tym, żeby Asia dołączyła do nich na treningi czy obozy. Widzą ją u siebie w taki sposób. To jest pewien pomysł, chyba że pojawi się więcej zawodniczek. Na razie mamy jedną Aśkę, która zrobiła całkiem dobry wynik, więc dofinansowanie na nią będzie.
- Widzę, że się mi dostaje, ha, ha. No co mam powiedzieć? Jest chyba podobnie jak w skokach kobiet. Tam trzeba pracy od podstaw, z juniorami, takiego podejścia. Przez Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Tu też jest deklaracja z innych krajów, że oni chcą pomóc. Kto wie, czy kombinacja w 2026 roku nie będzie ostatni raz na igrzyskach. Nie wiadomo, co z tym sportem w ogóle będzie, a silniejsze kraje zaczęły się teraz interesować tym, co się dzieje. Żeby słabszym krajom pomóc i dyscyplina całkowicie nie upadła. Jest parę kadr, które chcą i mogą nam pomóc. Na pewno będziemy z tego korzystać.
Musimy to jednak odbudować przede wszystkim od dołu. Bo po zakończeniu kariery przez Szczepana Kupczaka, Adama Cieślara, czy Pawła Twardosza, którzy mieli potencjał, żeby odnosić sukcesy, to został nam jeden Andrzej Szczechowicz, który widzicie, na jakim jest poziomie. Wśród juniorów też nie było wesoło. Wydawało się, że to idzie w dobrym kierunku, a na mistrzostwach świata juniorów nie wypaliło. Dosyć radykalna jest opinia o kombinacji w zarządzie polskiego związku. Jak to zostało powiedziane, trzeba wszystko rozpierniczyć i zacząć od nowa, od dołu.
- Zdecydowanie lepiej. Już wczoraj nie było bólu, ale jego skoki były bardziej na rozpoznanie obiektu i sytuacji, czy nie zacznie go boleć. Podchodził do tego trochę ostrożniej. Teraz wiemy, że jest w porządku, jest w stanie wykonywać coraz więcej ćwiczeń, a ruchomość, która była przyblokowana, nie jest już tak ograniczona. Dzisiaj będzie okej.
- To prawda i byłoby ciekawie. Polacy i Niemcy równo, Słowenia leciutko z przodu.
- Myślę, że trenerzy cały czas trzymią w rękawie jakiegoś asa...
- Ha, ha. No tak, Olek Zniszczoł i Paweł Wąsek skakali w ostatnich dniach w takich nowych, dziwnych kombinezonach z fioletowego materiału. To jednak bardzo indywidualna sprawa i czasem jeden kombinezon podpasuje tym zawodnikom, a innym totalnie nie. Trzeba poczekać co i jak. Ale mają przetestowane i tu się o nic nie martwię.
- Tak. Ta skocznia nie jest łatwa, ten normalny obiekt. Oni sami, Słoweńcy, się przyznali, że trochę ją spieprzyli. Że coś poszło nie tak, miało wyjść inaczej. Dla każdego jest jednak taka sama. Trzeba po prostu dobrze skakać.