Ma�ysz straci� cenn� bi�uteri�. Mia� szcz�cie, �e tylko tyle. "Normalny cz�owiek by tego nie prze�y�"

- Straci�em przytomno��, mia�em problem z kr�gos�upem, a i psychika ucierpia�a - m�wi nam Adam Ma�ysz. 19 lat temu odby� si� ostatni Puchar �wiata w skokach w USA. Dla Ma�ysza to by� ostatni start zim� 2003/2004. Po upadku w Park City skoczek broni�cy Kryszta�owej Kuli nie by� w stanie doko�czy� sezonu. A straci� nie tylko sporo zdrowia, ale i cenny kolczyk.

To był początek weekendu w Park City. Dwa lata wcześniej Adam Małysz zdobył tam brązowy i srebrny medal igrzysk olimpijskich. W lutym 2004 roku trzykrotny wówczas zdobywca Pucharu Świata (jako jedyny w historii zdobył trzy Kryształowe Kule z rzędu, czwartą dorzucił jeszcze w 2007 roku) nie skakał tak dobrze. W sezonie 2003/2004 nie wygrał żadnego konkursu i "tylko" cztery z 16 startów skończył na podium (zawsze na drugim miejscu). Siedemnastego startu nie było. Ani osiemnastego, ani już żadnego tamtej zimy i już żadnego pod wodzą Apoloniusza Tajnera.

Zobacz wideo Alarm w polskiej kadrze skoczków? "Nie wszystko jest na miejscu"

"Musiałem zdrowo przyłożyć, bo mam pęknięty kask"

Na pierwszym treningu w Park City w 2004 roku skończyło się to, co obaj panowie dawali naszym skokom i polskiemu sportowi w ogóle jako świetny duet sportowiec-trener. Na tym nieszczęsnym treningu Małysz miał 15. wynik, ale nawet o tym nie wiedział. Tuż po lądowaniu upadł i uderzył głową w zeskok z taką siłą, że stracił przytomność.

Włodzimierz Szaranowicz tak relacjonował sytuację dla TVP: "- Musiałem zdrowo przyłożyć głową po upadku, bo mam pęknięty kask - opowiadał mi już w hotelu, po powrocie ze szpitala w Salt Lake City, Adam Małysz. - Boli mnie głowa i strasznie piecze zdarta na twarzy skóra. Ale dobrze, że się nie połamałem - dodaje Małysz. Diagnoza jest niestety niedobra. Wstrząśnienie mózgu wyklucza najbliższe starty Adama".

Natomiast w dzienniku "Tempo" trener Tajner mówił rzeczy jeszcze straszniejsze. "Z pierwszej kamery wyglądało to dosyć niewinnie. Dopiero drugie ujęcie, z naprzeciwka, pokazało, jak potworny był ten upadek. Adam ma szczęście, że jest taki lekki i wysportowany. Powiem bez ogródek: normalny człowiek by tego nie przeżył!".

Sezon kończył z Kruczkiem. Pożegnanie z Tajnerem

Po latach Małysz przyznaje, że tamten upadek był najpoważniejszym w jego całej karierze. - Na pewno ten był najcięższy. Straciłem przytomność, miałem problem z kręgosłupem, a i psychika ucierpiała. Wiedziałem, że muszę skończyć sezon jakimś skokiem. To już był koniec zimy, warunki były bardzo trudne, ale jeszcze uprosiłem w Zakopanem, żeby mi skocznię przygotowali. Pojechałem z Łukaszem Kruczkiem, skoczyłem pięć razy, przekonałem się, że jest wszystko w porządku i dopiero spokojnie zamknąłem sezon - mówi.

Na starty w Pucharze Świata w końcówce tamtego sezonu Małysz nie dostał zgody. Opuścił zawody w Park City, Lahti, Kuopio, Lillehammer i Oslo. Zimę 2003/2004 skończył na 12. miejscu w klasyfikacji Pucharu Świata. Gdyby startował do końca, zapewne byłby w top 10 (do dziesiątego Petera Zonty stracił tylko 20 punktów). Ale miejsce w dziesiątce i tak nie obroniłoby pozycji Tajnera. Po trzech latach obfitujących w sukcesy (trzy złote medale MŚ i jeden srebrny, srebro i brąz igrzysk olimpijskich, wygrany Turniej Czterech Skoczni, trzy Kryształowe Kule) tamtą zimę wszyscy uznawaliśmy za po prostu kompletnie nieudaną.

Kolczyk popłynął do kanalizacji

Jak się okazuje, było to nie tylko pożegnanie zawodnika Małysza z trenerem Tajnerem, ale też Małysza z jego kultową ozdobą. Starsi kibice zapewne pamiętają, że w pierwszych latach kariery Małysz nosił w lewym uchu kolczyk. A przestał go nosić po upadku w Park City. Dlaczego?

- Amerykanie mi go wyjęli, jak mnie brali nieprzytomnego na rezonans, zawinęli ten kolczyk w kawałek papieru toaletowego i mi go włożyli do kieszeni. Dowiedziałem się, że to był kolczyk, a nie zwykły kawałek papieru długo po tym, jak już popłynął do kanalizacji - opowiada Małysz.

USA czekały 19 lat. Będą aż trzy konkursy

Pierwsze konkursy PŚ w USA od tamtych wydarzeń odbędą się 11 i 12 lutego w Lake Placid. Miejmy nadzieję, że dobre wspomnienia ze Stanów przywiozą polscy skoczkowie, którzy wystąpią tam w składzie: Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Jan Habdas i Tomasz Pilch.

W sobotę o godz. 16.00 polskiego czasu na Mackenzie Intervale Ski Jump ma się zacząć pierwszy konkurs indywidualny. Na godz. 23.00 zaplanowano pierwsze w historii męskiego PŚ zawody duetów. A w niedzielę o 16.15 ma ruszyć drugi konkurs indywidualny, poprzedzony kwalifikacjami (o 14.45).

Wi�cej o: