Przed tygodniem Piotr Zieliński zszedł z boiska już w przerwie przegranego 0:3 meczu Napoli z Atalantą. Po serii czterech meczów bez zwycięstwa drużyna Polaka zmierzyła się z Monzą, która zajmowała 11. miejsce w tabeli Serie A. Pomocnik pojawił się w pierwszym składzie i w drugiej połowie zachwycił cudowną bramką sprzed pola karnego.
Pomimo kiepskiej serii Napoli było faworytem do zwycięstwa na stadionie rywali. Monza postawiła jednak dość trudne warunki i już po dziewięciu minutach prowadziła 1:0 po bramce Milana Djuricia. Taki wynik utrzymał się do przerwy.
Już dziesięć minut po zmianie stron stan spotkania na 1:1 wyrównał Victor Osimhen. Wówczas rozpoczął się niezwykle szalony fragment meczu. W 57. minucie gry Napoli wyszło na prowadzenie po trafieniu Matteo Politano, a już w 61. minucie cudownego gola strzelił Piotr Zieliński.
Najpierw pomocnik dryblował w polu karnym, ale zdecydował się na podanie do Osimhena, który odegrał do Chwiczy Kwaracchelii. Gruzin po nieudanym uderzeniu utrzymał się przy piłce i zszedł z nią do środka, by finalnie zagrać do Zieli�skiego. Reprezentant Polski przyjął, poprawił i posłał atomowe uderzenie lewą nogą. Piłka minęła bezradnego bramkarza, odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki, a Napoli prowadziło 3:1.
Już minutę po golu Zieli�skiego Monza odpowiedziała trafieniem Andrei Colpaniego na 2:3. W 68. minucie polski pomocnik opuścił boisko i kilkanaście sekund później na 4:2 trafił Giacomo Raspadori, który zastąpił Kwaracchelię. Finalnie mecz zakończył się właśnie takim wynikiem, a Napoli z 48 punktami awansowało na siódme miejsce w Serie A. Do strefy gwarantującej grę w pucharach mistrzom W�och brakuje dwóch punktów.