Od kiedy Paul Pogba wrócił do Juventusu latem 2022 r., ciągle ma jakieś problemy. W zeszłym sezonie były to kontuzje, w dużej mierze przez nie spędził na murawie zaledwie 161 minut. W obecnych rozgrywkach pojawił się na boisku dwukrotnie (łącznie 52 minuty) i znów doznał urazu. Potem jego sytuacja zrobiła się jeszcze trudniejsza, gdyż uzyskał pozytywny wynik testu dopingowego. Z tego powodu został zawieszony i grozi mu poważna kara.
Niedawno włoskie media informowały, że Krajowa Prokuratura Antydopingowa zebrała już wszystkie potrzebne dowody i zakończyła śledztwo w sprawie Francuza. We wniosku do sądu zażądano najsurowszej możliwej kary, czyli aż czteroletniej dyskwalifikacji. Dla 30-latka, który mógłby wrócić do gry dopiero w 2027 r., oznaczałoby to koniec poważnej kariery.
Jest jednak możliwość, że Pogba zostanie potraktowany łagodniej i być może uratuje karierę. "La Gazzetta dello Sport" poinformowała, że jego prawnicy będą wnosić o to, aby skrócić karę do dwóch lat. Wtedy pomocnik wróciłby na boisko w 2025 r. Wiele w tej kwestii wyjaśni się po rozprawie, która zdaniem włoskiego dziennika powinna zostać wyznaczona na drugą połowę stycznia 2024 r. Gdyby zawodnik nie zgadzał się z werdyktem, będzie mógł odwołać się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu.
Od kiedy Pogba jest zawieszony, nie tylko nie gra, ale nawet nie trenuje w ośrodku Juventusu. Ten zresztą w przypadku długiego zawieszenia może zdecydować się na zerwanie umowy z pi�karzem. W dodatku drastyczne obniżył jego zarobki, obecnie otrzymuje on 2 tys. euro miesięcznie (wcześniej mógł liczyć na 8 mln euro rocznie).
Mimo braku Francuza jego klub radzi sobie bardzo przyzwoicie. W piątkowym hicie Serie A pokonał 1:0 Napoli i został liderem tabeli. Może jeszcze stracić tę pozycję, o ile Inter Mediolan w sobotę wygra z Udinese.