Robert Lewandowski po raz kolejny pomógł drużynie wyjść z opresji i zapewnił jej trzy punkty. W 53. minucie meczu z Deportivo Alaves po kapitalnym strzale głową wyrównał, a nieco ponad 20 minut później wyprowadził FC Barcelonę na prowadzenie. Dzięki temu przerwał niechlubną passę sześciu meczów bez gola. Mimo wszystko po starciu więcej mówiło się o niestosownym zachowaniu napastnika w stosunku do Lamina Yamala. "Brzydki gest", "Nieproporcjonalna, zła reakcja" - pisały hiszpańskie media po sytuacji, w której Polak nie podał koledze ręki. Teraz ujawniono nowe informacje w sprawie ich rzekomego konfliktu.
Do sytuacji doszło w 71. minucie spotkania. Młody Hiszpan przeprowadził indywidualną akcję, która zakończyła się niepowodzeniem, co rozwścieczyło Polaka. Ten był zły na kolegę, że nie podał piłki lepiej ustawionym piłkarzom. Kamery zarejestrowały, jak 35-latek nie przybił "piątki" Yamalowi.
Nagranie trafiło do mediów społecznościowych, po czym spadły gromy na Lewandowskiego. Jak donosi kataloński "Sport", zarówno Polak, jak i Hiszpan byli zaskoczeni tak dużym wydźwiękiem tej sytuacji. Nie spodziewali się, że będzie ona szeroko komentowana przez media w całej Europie.
Tym bardziej że niemal natychmiast wyjaśnili sobie niesnaski. Jak informują dziennikarze, już po drugim golu Lewandowskiego piłkarze podali sobie dłonie. Dodatkowo mieli też porozmawiać na temat incydentu w szatni, by zażegnać nieporozumienie.
"Lewy i Lamine ugasili pożar już podczas celebracji rzutu karnego. Dodatkowo w szatni, gdy emocje opadły, ze zwycięstwem i trzema punktami w kieszeni, Robert i Yamal rozmawiali o tej sprawie w przyjazny sposób. (...) Podczas konwersacji stało się jasne, że było to nieporozumienie. Było ono spowodowane napięciem, ponieważ wynik był niepewny, a dodatkowo była presja, że Barcelona musi wygrać" - czytamy.
Dziennikarze dodali też, że Polak był zaniepokojony tym, jak afera rozdmuchana przez media wpłynie na młodego zawodnika. W związku z tym postanowił wyjaśnić sprawę twarzą w twarz. Redakcja podkreśliła, że relacje między piłkarzami są dobre, a Lewandowski nadal zamierza wspierać Yamala na boisku. "Wierny roli weterana i jednego z liderów szatni, Robert ma ogromny wpływ na Lamina, doradza mu i pomaga. Polak jest przekonany, że Yamal jest piłkarzem, który może naznaczyć epokę i jest zdeterminowany, aby pomóc mu zrealizować ten cel" - czytamy.
Lewandowski odniósł się do tej sytuacji także podczas poniedziałkowej konferencji prasowej rozpoczynającej zgrupowanie kadry. - Nie ma za bardzo czego komentować. Totalny przypadek. Jeśli chodzi o moją relację z Laminem, to wielokrotnie, nawet w tym meczu, rozmawiałem z nim, pomagałem, udzielałem wskazówek. To, że czasami na boisku się coś powie, podpowie, krzyknie, żeby ktoś bardziej usłyszał, to jest normalna rzecz. Nie ma tam na pewno żadnego podtekstu i drugiego dna - podkreślił.
Niewykluczone, że już za niespełna dwa tygodnie piłkarze ponownie spotkają się na murawie, kiedy to Barcelona zagra na wyjeździe z Rayo Vallecano. Mecz zaplanowano na 25 listopada.