Antony w zeszłym roku przeszedł z Ajaksu Amsterdam do Manchesteru United za 95 milionów euro. Jak na razie nie potwierdza, że był wart tych pieniędzy, w dodatku po ostatnim meczu ligowym z Manchesterem City (0:3) mówi się przede wszystkim o jego niestosownym zachowaniu.
W doliczonym czasie gry Brazylijczyk brzydko sfaulował Jeremy'ego Doku. Trudno zakładać, że chciał odebrać pi�k�, gdyż wziął nieproporcjonalnie duży zamach - to mogło o wiele gorzej skończyć się dla piłkarza Manchesteru City.
Reakcja Doku była natychmiastowa, podszedł on do rywala i zapewne zwrócił mu uwagę, aby nie grał w ten sposób. Po chwili wyciągnął palec w jego kierunku, a Antony uderzył go w rękę. Dyskusja trwała jeszcze przez chwilę, w końcu obu zawodników rozdzielił Mateo Kovacić.
Po chwili arbiter pokazał brazylijskiemu skrzydłowemu żółtą kartkę, choć mogło skończyć się surowszą karą. - To absolutnie niedorzeczne (zagranie - red.), powinien zostać wyrzucony z boiska. To śmieszne i żenujące ze strony Antony'ego - tak ocenił tę sytuację Gary Neville, legendarny obrońca Manchesteru United, a obecnie ekspert stacji Sky Sports.
Dla Brazylijczyka był to dziewiąty występ w tym sezonie, na razie nie strzelił ani jednego gola i nie zanotował żadnej asysty. Jego bilans od początku pobytu w klubie z Old Trafford to 53 mecze, osiem bramek i pięć asyst. Jeśli weźmie się pod uwagę, ile za niego zapłacono, jest niezbyt imponujący.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W dodatku piłkarz ma problemy pozasportowe. Kilka kobiet oskarżyło go o stosowanie przemocy, choć on sam temu zaprzecza. Początkowo został zawieszony przez Manchester United, potem przywrócono go do składu "do czasu zakończenia dochodzenia policyjnego". Jednak z powodu zarzucanych mu czynów musiał opuścić wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Brazylii, a w październiku w ogóle nie został powołany.