Skandaliczne sceny w Anglii. Patrick Vieira nie wytrzyma�. S� nagrania [WIDEO]

Kolejny skandal w Anglii po inwazji kibic�w na boisko. W czwartek na chamskie zachowanie kibica Evertonu ze z�o�ci� zareagowa� trener Crystal Palace - Patrick Vieira. Wkurzony Francuz kopn�� natarczywego m�czyzn�.

Inwazja kibiców Evertonu na murawę zaczęła się jeszcze w trakcie czwartkowego meczu. Zespół Franka Lamparda wygrał z Crystal Palace 3:2, mimo że do 54. minuty przegrywał 0:2. Na pięć minut przed końcem spotkania decydującą bramkę zdobył jednak Dominic Calvert-Lewin, a Everton niemal w ostatniej chwili zapewnił sobie utrzymanie w Premier League.

Zobacz wideo Ondrasek deklaruje walkę o powrót do ekstraklasy. "Nigdzie się nie wybieram"

Po golu angielskiego napastnika na murawę wbiegła duża liczba kibic�w gospodarzy. Mimo sporych problemów sytuację udało się opanować i dokończyć mecz. Po ostatnim gwizdku sędziego wszystko jednak wymknęło się spod kontroli.

Wtedy na boisko wbiegła zdecydowanie większa liczba kibiców Evertonu. Fani gospodarzy zainteresowali się jednak nie tylko swoimi pi�karzami i trenerami, ale też przeciwnikami. Jeden z kibiców zaczepił trenera Crystal Palace - Patricka Vieirę - co skończyło się dla niego nokdaunem.

Kamery telewizji Sky Sports uchwyciły moment, jak do schodzącego do szatni Vieiry, podbiega jeden z kibiców Evertonu. Mężczyzna miał w ręku telefon, który przystawił do twarzy Francuza, najprawdopodobniej nagrywając jego reakcję na sytuację. Po chwili prowokacji Vieira nie wytrzymał, rzucił się na mężczyznę i solidnym kopniakiem posłał go na murawę.

"To nie jest przyjemna sytuacja. Vieira dał się złapać na prostą przynętę. Nie chcielibyśmy oglądać takich sytuacji, prawda?" - pytali ironicznie komentatorzy stacji.

Vieira kopnął kibica Evertonu

- Nie mam nic do powiedzenia na ten temat - uciął sprawę Vieira na konferencji prasowej. - Współczuję mu. Szkoda, że taka sytuacja miała miejsce. Szkoda, że nie potrafiliśmy po prostu skoncentrować się na naszym sukcesie - powiedział zaś Lampard.

To kolejna w ostatnich dniach sytuacja, w której inwazja kibiców na boisko w Anglii kończy się awanturą. Po wtorkowym meczu barażowym w Championship między Nottingham Forest a Sheffield United z kilkoma szwami na głowie skończył zawodnik gości - Billy Sharp - którego zaatakował jeden z pseudokibiców gospodarzy.

W czwartek, czyli w dzień meczu Evertonu z Crystal Palace, na fizyczne i rasistowskie ataki pseudokibiców Port Vale narzekał trener Swindon - Ben Garner. Obie drużyny walczyły o awans do finału baraży o League One, a po zwycięstwie Port Vale po rzutach karnych także doszło do inwazji kibiców.

- Nie chcemy oglądać takich sytuacji. Rozumiem, że kibice Evertonu byli bardzo szczęśliwi, ale to nie dało im prawa do popychania zawodników czy trenera i krzyczenia im w twarz - powiedział były napastnik, obecnie ekspert Sky Sports, Dion Dublin.

I dodał: - Wiem, że to tylko jednostka, ale tacy ludzie psują reputację reszcie kibiców. Nie możemy sobie pozwolić na obecność takich osób na stadionach. Nie możemy też zezwalać na takie inwazje, to zbyt niebezpieczne. Łatwo jest dzisiaj krytykować Vieirę, ale ja go rozumiem. Facet zawsze łatwo się denerwował, ale gdyby ktoś przystawiał mi telefon do twarzy i wrzeszczał do ucha, pewnie zrobiłbym to samo. Są pewne granice.

Jeszcze jako zawodnik Vieira znany był z krewkiego charakteru. Francuz, który w Anglii grał w barwach Arsenalu, wielokrotnie wylatywał z boiska i był karany przez władze ligi za niewłaściwe zachowanie. W październiku 1999 roku Vieira najpierw zobaczył czerwoną kartkę za faul na napastniku West Hamu United - Paolo Di Canio - a schodząc z boiska opluł jego kolegę - Neila Ruddocka. FA ukarało go zawieszeniem na sześć meczów i rekordową wówczas grzywną w wysokości 45 tys. funtów.

Cztery lata później Francuz musiał zapłacić 20 tys. funtów za "niewłaściwe zachowanie" w trakcie schodzenia do szatni po obejrzeniu czerwonej kartki w meczu z Manchesterem United. W lutym 2005 roku Vieira został zaś oskarżony o bójkę z zawodnikami United - Roy'em Keanem i Garym Nevillem.

Wi�cej o: