Sala konferencyjna na stadionie w Dortmundzie pękała w szwach, gdy o 18.45 pojawił się w niej selekcjoner Francuzów Didier Deschamps. Półtorej godziny później, gdy z lekkim opóźnieniem zjawili się w niej Michał Probierz i Robert Lewandowski, już tak tłoczno nie było.
- Panowie, trener też tu jest - powiedział w pewnym momencie oficer prasowy, gdy dziennikarze zadawali kolejne pytania Lewandowskiemu. Kapitan reprezentacji Polski zdominował posiadanie mikrofonu na poniedziałkowej konferencji prasowej w Dortmundzie. Zaczął od trudnego tematu, bo od kontuzji, która wykluczyła go z przygotowań do pierwszego meczu z Holandi�.
- To nawet nie był dla mnie trudny moment, a dramat. Ciężkie chwile, bo czułem taką niemoc. Oczywiście starałem się pomóc tej drużynie. Poza boiskiem robiłem to jak najbardziej mogłem, ale jestem smutny, że nie mogłem tego zrobić we wcześniejszych meczach - powiedział Lewandowski.
- Jestem na pewno gotowy zagrać z Francją od początku. Ile minut? Na pewno nastawiam się na 90, ale czy tak będzie? Zobaczymy na boisku - powiedział Lewandowski, który w poniedziałek pytany był też o zakończenie kariery. Również przez dziennikarzy z zagranicy. - Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem tłumaczenie, ale czy mecz z Francją będzie twoim ostatnim dla "Biało-Czerwonych"? - zapytał francuski dziennikarz.
- Nie - uśmiechnął się Lewandowski, który odpowiedział mu krótko po angielsku. To nie było lekceważące. Po prostu kapitan reprezentacji Polski mówił już o tym wcześniej, że na razie nie czuje, iż to jest ten moment, by kończyć karierę w kadrze. - Wciąż mam w sobie powera. Nikt z zewnątrz nie będzie miał na mnie wpływu. Wspólnie z rodziną podejmę decyzję o końcu występów w kadrze, ale na razie o tym nie myślę - podkreślił Lewandowski.
Lewandowski na pewno meczem z Francją żegna się z Euro, bo Polska po porażkach z Holandią (1:2) i Austrią we wtorek w Dortmundzie zagra już tylko o honor. Początek meczu o 18.