Haaland show! Nieprawdopodobny wyczyn! [WIDEO]

Manchester City i Luton Town zapewni�y kibicom prawdziwy festiwal bramkowy w meczu Pucharu Anglii. Ale aktorem pierwszoplanowym i to takim, kt�ry m�g�by dosta� za t� rol� Oscara, by� Erling Haaland. Norweg strzeli� a� pi�� goli w tym spotkaniu i to by�y prawie wszystkie bramki "The Citizens". Mistrzowie Anglii wygrali z Luton 6:2 i zameldowali si� w �wier�finale FA Cup. To by�a kwintesencja pi�karskiego spektaklu.

Patrząc na wynik, można pomyśleć, że to był pogrom w wykonaniu Manchesteru City, a Luton miało szczęście przy dwóch kontrach. Ale nic z tych rzeczy. To było otwarte, widowiskowe spotkanie. Obie strony nastawiły się na wesoły futbol.

Zobacz wideo Tajny plan Probierza. "Rozpuszczanie mgły, żeby namieszać w głowie przeciwnika"

Festiwal bramkowy w meczu Manchesteru City

Erling Haaland zaczął strzelanie już w 3. minucie. Wtedy dołożył nogę do mocnego, płaskiego podania Kevina De Bruyne. Kwadrans później Belg asystował przy drugim golu Norwega. Posłał genialne, prostopadłe podanie, po którym Haaland znalazł się w sytuacji sam na sam z Timem Krulem. Strzelił Holendrowi między nogami i Manchester City prowadził 2:0.

"The Citizens" byli wyraźnie lepsi, gołym okiem była widoczna różnica w kulturze i jakości. Ale nie można odmówić Luton zaangażowania, chęci walki i nieustępliwości. Gospodarze starali się grać odważnie, pracowali dość wysoko w pressingu.

Goście podwyższyli prowadzenie krótko przed przerwą, znów popis dał duet Haaland - de Bruyne. Belg ponownie wypuścił Norwega, który jeszcze raz okazał się lepszy od Krula w sytuacji sam na sam.

Luton nie chciało odpuścić, zmniejszyło straty w 42. minucie. Zrobiło to w spektakularny sposób. Jordan Clark miał sporo wolnego miejsca przed polem karnym. Uderzył perfekcyjnie, w samo okienko bramki strzeżonej przez Stefana Ortegę. City prowadziło zatem do przerwy 3:1.

Gol Clarka to był impuls dla Luton, które na początku drugiej połowy złapało kontakt z mistrzem Anglii. W grze gospodarzy było więcej luzu, pozwalali sobie na odrobinę szaleństwa w akcjach. Tak było przy drugiej bramce Clarka. Dostał świetną, podciętą piłkę od Rossa Barkleya, stanął oko w oko z Ortegą i pokonał go mocnym strzałem z powietrza.

Po 52 minutach meczu Luton miało pełne prawo wierzyć, że Manchester City jest dziś dla niego osiągalny. Ale "The Citizens" bardzo szybko pozbawili gospodarzy wszelkich nadziei. 55. minuta, czwarty gol Haalanda - tym razem do pustej bramki po kombinacyjnej akcji. Czwartą asystę zanotował De Bruyne. 58. minuta - Bernardo Silva widzi uciekającego Haalanda do boku, podaje, a Norweg płaskim strzałem piąty raz w tym meczu pokonał bramkarza. W tej sytuacji Tim Krul wyjątkowo mógł dużo lepiej się zachować.

Od tego meczu obie drużyny bawiły się piłką, zapominały o organizacji gry. Liczyła się zabawa, kto stworzy więcej świetnych okazji. Kibice nie mogli narzekać na nudę. Obie strony miały wybitne sytuacje do zdobycia gola. Mogło tutaj paść w sumie dziesięć goli, jeśli nie więcej. Kapitalnie bronił dziś Ortega, szczególnie imponował przy mocnych uderzeniach Barkleya. Luton miało za to nieco szczęścia, że nie straciło więcej goli, gracze z Manchesteru nieznacznie się mylili.

Do końca spotkania padła tylko jedna bramka. W 72. minucie Mateo Kovacić przymierzył z dystansu i zaskoczył Krula.

Manchester City wygrał zasłużenie 6:2 i trzeba przyznać, że dał razem z pi�karzami Luton fantastyczny spektakl. Obie drużyny pokazały, jak cieszyć się z gry w piłkę nożną.

Wi�cej o: