Czterokrotny mistrz Polski jedzie po tytu� mistrza �wiata! "Walczymy do ko�ca"

- Mamy jasny cel, jakim jest zdobycie tytu�u mistrza �wiata - zapowiada Kajetan Kajetanowicz, kt�ry zajmuje 2. miejsce w klasyfikacji generalnej WRC. Przed Polakiem jeszcze siedem rajd�w, w czasie kt�rych b�dzie musia� odrobi� straty z pocz�tku sezonu.

Kajetan Kajetanowicz jest wiceliderem mistrzostw świata WRC3 po pięciu rajdach obecnego sezonu. Polski kierowca opuścił jednak dwie pierwsze rundy - Rajd Monte Carlo i Rajd Finlandii. W pierwszym z nich pojechał aktualny lider klasyfikacji generalnej, Francuz Yohan Rossel. Od tamtej pory Kajetanowicz wygrał dwie rundy - Rajd Chorwacji i Rajd Portugalii. Szczęście opuściło go podczas Rajdu Sardynii, gdy już po pierwszym dniu nie liczył się w walce o zwycięstwo. Dojechał 8., a punkty zdobyte na dodatkowo punktowanym Power Stage'u nadal pozwalają mu na walkę o tytuł w tym sezonie.

Swoją biografię zatytułował Pan "Jazda o swoje". Co w tym roku oznacza "swoje"?

Mamy jasny cel, jakim jest zdobycie tytułu mistrza świata. Byliśmy już trzeci i drudzy na koniec sezonu – czas stanąć na najwyższym stopniu. Wiem, że mamy odpowiednie tempo, wspaniały zespół, a do tego wsparcie kibic�w i partnerów, co pozwala nam poważnie myśleć o tytule. Udowodniliśmy nasze aspiracje wygrywając rajdy w Chorwacji i Portugalii, byliśmy też blisko w Sardynii, ale tam sport przypomniał nam o swojej nieprzewidywalności. Jesteśmy w klimacie EURO, więc dopóki piłka w grze – będziemy walczyć do końca całym sercem.

Czy myśli Pan o zrobieniu kroku w przód i przejściu do WRC? 

Za rok czekają nas duże zmiany. W WRC 3 będą się ścigać auta klasy Rally3, czyli słabsze samochody niż te, którymi jeździmy obecnie. Natomiast w WRC 2 znajdą się wszystkie auta Rally2 – i te fabryczne, i te prywatne, jak nasz. Jeśli będziemy mieli możliwość kontynuacji startów w przyszłym roku, oznacza to dla nas jeszcze większą rywalizację. Jeśli chodzi o przejście do WRC to temat jest naprawdę mocno skomplikowany. Jeśli miałbym zacząć tam jeździć, musiałbym zgromadzić o wiele, wiele większy budżet. Nie myślę o tym teraz, skupiam się na rywalizacji w obecnym sezonie.

Trwa właśnie Rajd Polski, który wygrywał Pan już trzykrotnie. Jakie to uczucie wygrywać przed własną publicznością?

To chyba najlepsze uczucie, jakie może przeżyć sportowiec. W swojej karierze walczyłem już w przeróżnych zakątkach świata, świętowaliśmy wśród wielonarodowej publiczności, ale to właśnie w Polsce zwycięstwa smakują najlepiej. Rajd Polski jest prestiżową imprezą ze 100-letnią historią. Wpisanie sobie zwycięstwa w tym rajdzie do swojego sportowego CV to naprawdę fajne uczucie, z którego jestem dumny. Wierzę w naszych krajowych kierowców i mocno im dopinguję, wszak od mojego ostatniego zwycięstwa w 2013 roku do tej pory nie wygrał żaden Polak. Trzymam zatem mocno kciuki za naszych reprezentantów!

Co czuje kierowca, który pędzi 150-160km/h między drzewami, mając w głowie myśl, że nie może zwolnić nawet na chwilę, jeśli chce wygrać?

Tak naprawdę im mniej się wtedy czuje i myśli, tym lepiej. Na odcinkach specjalnych trzeba być skoncentrowanym tylko na komendach pilota i na drodze – szczególnie kiedy jesteśmy w walce o zwycięstwo przy takich prędkościach. Takie sytuacje to prawdziwe próby charakteru, które nawet jeśli kończą się niepowodzeniem, niesamowicie nas wzmacniają, dzięki czemu możemy stawać się jeszcze silniejsi.

Skąd u Pana taka odpowiedzialność za kierownicą? Bardzo rzadko widać u Pana przesadne ryzyko, które kończy się w sposób taki, jak w Rajdzie Sardynii.

Przy tym poziomie konkurencji trudno jest mówić o rozsądnej jeździe. Gdybym miał jechać tak zwanym "bezpiecznym tempem", wątpię, żeby wystarczyło to na pierwszą piątkę naszej kategorii. Żeby walczyć o zwycięstwo, trzeba naciskać od pierwszego do ostatniego oesu. Tylko takie podejście może zagwarantować zwycięstwa, ale wiadomo, że będą też się zdarzały takie przygody, jak nasza z Sardynii. To samo spotyka naszych rywali. Tak naprawdę na koniec sezonu wygrywa ten, który popełni jak najmniej błędów. Wierzę, że będziemy to właśnie my.

Został Pan ambasadorem akcji FIA Rally Star, która ma dać szansę simracerom na start w WRC 3 w ciągu kilku lat. Czy sądzi Pan, że simracing może dawać wystarczające umiejętności, aby potem odnaleźć się w realnym samochodzie?

Simracing w ostatnich latach przeżywa gwałtowny rozkwit. Ja sam dałem się w to wciągnąć i częściej niż kiedyś zaglądam do mojego symulatora. To na pewno niezły start dla młodych kierowców, szczególnie jeśli nie dysponują budżetem na normalne starty. Dzięki takim programom mogą przebić się do realnego motorsportu i tam wykorzystać umiejętności, które zaczęli rozwijać w symulatorach. W wyścigach nie brakuje przykładów ludzi, którzy właśnie w ciągu kilku lat od wygrywania wyścigów wirtualnych przeszli to wygrywania wyścigów w realu. Rajdy są pod tym względem trochę bardziej skomplikowane, bo to dyscyplina trudna do odwzorowania w symulatorze.

Czy Pan jako kierowca rajdowy, korzysta z pomocy symulatorów, aby przygotować się do kolejnych startów?

Korzystam, choć nie traktuję tego jako element bezpośrednich przygotowań do konkretnego rajdu. To po prostu część mojego treningu – im więcej kręci się kierownicą, nawet tą w symulatorze – tym lepiej.

Kajetan Kajetanowicz to trzykrotny mistrz Europy, czterokrotny mistrz Polski. W 2019 roku został wicemistrzem świata w klasie WRC 2. W 2020 roku zajął 3. miejsce w klasyfikacji generalnej klasy WRC 3, w której startuje także w tym roku. Trzykrotnie wygrywał Rajd Polski - od 2013 roku nie wygrał w nim żaden Polak.

Wi�cej o: