Piłkarski poniedziałek z Euro 2024 rozpoczął się w Düsseldorfie, gdzie zmierzyły się Belgia oraz drugi zespół "polskiej" grupy D, czyli Francja. Na papierze mecz ten zapowiadał się wybornie. Jednak obie drużyny, zamiast oczarować, pokazały, dlaczego miały spore kłopoty w fazie grupowej. Naprawdę dobrych okazji strzeleckich było jak na lekarstwo, a w poczynaniach obu ekip brakowało finezji. - Belgia z kolei grała w sposób wyjątkowo prymitywny jak na posiadanych piłkarzy. Długą piłką na Romelu Lukaku lub oddawaniem jej Jeremy'emu Doku i czekaniem na to, co zrobi skrzydłowy Manchesteru City - pisał na łamach Sport.pl Jakub Seweryn.
Zadecydował bardzo "bramkostrzelny" na tym turnieju gol samobójczy. Tym razem na swoją ofiarę wybrał belgijskiego stopera Jana Vertonghena. W 85. minucie na tyle pechowo zblokował strzał Randala Kolo Muaniego, że zmylił Koena Casteelsa i Francuzi objęli prowadzenie, którego do końca spotkania już nie wypuścili.
Ich ćwierćfinałowy rywal wyłoniony został w spotkaniu rozpoczętym o 21:00 we Frankfurcie. Portugalia pokonała w nim Słowenię po rzutach karnych. Ten mecz również długo nie zachwycał. Portugalczycy nijak nie potrafili złożyć szybkiej, precyzyjnej akcji. Najłatwiej zapamiętać było liczne strzały Cristiano Ronaldo z rzutów wolnych, z których większość największym zagrożeniem była dla kibic�w na trybunach, niż dla Jana Oblaka. Słoweńcy grali skutecznie w defensywie i właściwie wiele więcej im nie było trzeba. Niestety w przeciwieństwie do meczu Francja - Belgia, tutaj decydującego gola nie uświadczyliśmy i doszło do dogrywki.
W niej Portugalczycy mieli wielką szansę zadać prawdopodobnie nokautujący cios Słoweńcom. Diogo Jota wywalczył rzut karny, którego jednak nie wykorzystał Cristiano Ronaldo! Jego strzał kapitalnie wyczuł i obronił Jan Oblak. Później sam na sam z bramkarzem miał Benjamin Sesko, ale zatrzymał go Diogo Costa. Bramkarze bohaterami? No to rzuty karne! W nich Ronaldo udanie zrewanżował się Oblakowi, a Portugalia zwyciężyła dzięki aż trzem obronionym karnym Diogo Costy! Zdecydowany bohater całego meczu.
Dzisiejsze rozstrzygnięcia powodują, że w piątek 5 lipca czeka nas prawdziwy wieczór hitów. Wszak o 18:00 w Stuttgarcie zmierzą się Hiszpania z Niemcami, a o 21:00 w Hamburgu Francuzi zmierzą się z Portugalią. W sobotę 6 lipca o 18:00 w Dusseldorfie Anglia zagra za Szwajcarią, a na skład ostatniej ćwierćfinałowej pary poczekamy do jutra (wtorek, 2 lipca). O 18:00 w Monachium Rumunia stanie naprzeciwko Holandii, zaś o 21:00 w Lipsku Austria zagra z Turcją.