Red Bull Speed Ways to wydarzenie, które sprawiło, że centrum sportowej Polski przez kilka godzin stał się Wrocław. Wszakże nieczęsto się zdarza, aby do naszego kraju zawitał wicemistrz świata w Formule 1. David Coulthard to żywa legenda tej dyscypliny, a w stolicy Dolnego Śląska miał okazję sprawdzić się w zupełnie nowych okolicznościach. Rywalizował nie na asfalcie, lecz na torze żużlowym.
Legendarny Szkot podjął wyzwanie Macieja Janowskiego kapitana WTS Sparty Wrocław. Panowie mieli okazję zmierzyć się w pojedynku motocyklu żużlowego z bolidem Formuły 1. Na tor Stadionu Olimpijskiego wyjechała kultowa maszyna - Red Bull RB-7. To właśnie w nim Sebastian Vettel w 2011 roku sięgał po mistrzostwo świata kierowców, deklasując przy tym resztę stawki.
To nie był koniec atrakcji. Publiczność mogła także oklaskiwać Adama Małysza - legenda skoków narciarskich wystąpiła w odsłonie rajdowej - Jakuba Przygońskiego i Łukasza Czepielę. Nie zabrakło więc szybkich samochodów i widowiskowych akrobacji w powietrzu.
Po zakończonym wydarzeniu Coulthard - gwódź programu - znalazł czas dla dziennikarzy. 53-latek stanął przed naszym mikrofonem i odpowiedział na kilka pytań. Nie mogło zabraknąć polskich wątków - nie tylko związanych bezpośrednio z czwartkowym ściganiem.
Jak podobała się Panu atmosfera Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu?
David Coulthard (wicemistrz świata Formuły 1 z 2001 roku): Publiczność była bardzo zaangażowana. Myślę, że wszyscy przez ten cały dzień dobrze się bawili. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tego typu wydarzeniu. To było wyjątkowe doświadczenie.
Nie mogę nie zapytać o Roberta Kubicę. Podczas kariery rywalizowaliście na torze. Mówi się, że gdyby nie kontuzja, to mógłby zostać nawet mistrzem świata. Czy zgadza się Pan z tą tezą?
Bez cienia wątpliwości. Robert Kubica był wyjątkowym talentem. Stałem z nim na podium, kiedy wygrywał swój pierwszy i niestety jedyny wyścig w Formule 1. Zająłem wtedy trzecie miejsce i mogłem cieszyć się razem z nim. Myślę, że wszyscy wiemy o tym, że jego kariera była zbyt krótka. To stracony talent Formuły 1. Polska stworzyła szybkiego, zdolnego do rywalizacji na najwyższym poziomie kierowcę. Mam nadzieję, że następcy Kubicy pojawią się wkrótce.
Kibice z pewnością mają nadzieję, że kimś takim może stać się Kacper Sztuka. Czy według Pana ma potencjał, aby w przyszłości zostać kierowcą Formuły 1?
Wiesz, żyjemy w świecie pełnym rywalizacji. Jest mnóstwo utalentowanych kierowców, którzy mają wiele okazji do prezentowania swoich umiejętności. Szczerze - myślę, że w czasach, kiedy ja zaczynałem, było łatwiej.
Wspomniał Pan przeszłość. Jak zestawiłby Pan mistrzów świata z XXI wieku - tak jakich jak Lewis Hamilton, Max Verstappen czy Sebastian Vettel z legendami ubiegłego stulecia - Michaelem Schumacherem, Ayrtonem Senną, Alainem Prostem i Nigelem Mansellem?
Gdybym miał ich scharakteryzować, powiedziałbym, że wszyscy byli wspaniali. Każdy z kierowców, którego wymieniłeś, zdobywał mistrzostwo świata. Jeśli byłaby możliwość przeniesienia ich wszystkich do takich samych maszyn w takich samych czasach, to powstałoby coś na wzór "ostatecznych mistrzostw świata". To, co się zmieniło to technologia. Na pewno poszła ona bardzo do przodu. Naprawdę trudno jest porównywać sportowców z przeszłości, do tych obecnych. Tyczy się to każdej dyscypliny. Nieważne, czy porównujemy Pelego do Cristiano Ronaldo, Borisa Beckera do Rafaela Nadala - to po prostu różne generacje. Każdy z nich był lub jest wyjątkowym sportowcem.
David Coulthard w latach 1994-2008 wystąpił w 247 wyścigach Formuły 1. Trzynastokrotnie wygrywał Grand Prix, a aż 62 razy stawał na podium. Jeździł kolejno w barwach Renault, McLarena, a przez ostatnie cztery sezony rywalizował jako kierowca Red Bull Racing. Ostatnie podium wywalczył 8 czerwca 2008 roku w Montrealu. W wyścigu o Grand Prix Kanady ustąpił jedynie duetowi BMW Sauber - Nickowi Heidfeldowi i Robertowi Kubicy, którego dnia odniósł pierwsze i jedyne zwycięstwo w F1 w swojej karierze.