Dominacja Red Bulla trwa. Perez i Verstappen nieuchwytni

Zwyci�stwem Sergio Pereza (Red Bull) zako�czy� si� wy�cig Formu�y 1 o Grand Prix Azerbejd�anu. Kibice ogl�daj�cy �ciganie mog� si� czu� nieco rozczarowani, gdy� na niezwykle interesuj�cym torze nie dzia�o si� zbyt wiele.

Rywalizacja najszybszych kierowców na świecie na ulicznym torze w Baku zapowiadała się więcej niż dobrze. Dzięki znakomitemu wstępowi w piątkowych kwalifikacjach, na pole position stanął w niedzielę Charles Leclerc (Ferrari), który miał szansę odbić się od dna i wrócić do walki przynajmniej o podium klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Za jego plecami znajdowali się z kolei dwaj zawodnicy stajni Red Bulla, Max Verstappen i Sergio Perez.

Zobacz wideo "Poczułem się jak bokser zawodowy, stres był". Suzuki Boxing Promotion kształtuje polskich pięściarzy

Mocny start Red Bulla

Choć na pierwszych dwóch okrążeniach nie wydarzyło się nic, co mogłoby mieć większy wpływ na dalsze losy wyścigu, już na trzecim kółku doszło do istotnej zmiany na czele. Max Verstappen wykorzystał bowiem pierwszą możliwość wykorzystania systemu DRS na długiej prostej startowej, co pozwoliło mu wyprzedzić prowadzącego Leclerca. Kilka chwil później, Monakijczyka w tym samym miejscu wyprzedził także Perez, co dało kierowcom Red Bulla pewne prowadzenie.

Zamieszanie z samochodem bezpieczeństwa

Gdy wydawało się, że wyścig jest już ułożony w pierwszej fazie rywalizacji, zupełnie nieoczekiwanie na torze pojawić się musiał samochód bezpieczeństwa. Zostało to spowodowane niewinnym wypadkiem Nycka De Vriesa (Alpha Tauri), który uderzył w wewnętrzną barierę w piątym zakręcie, łamiąc przy tym zawieszenie i stając w bardzo niebezpiecznym miejscu.

Neutralizację szybko wykorzystali Leclerc i Perez, którzy zdecydowali się wówczas zmienić opony. To nie była dobra wiadomość dla prowadzącego wcześniej Verstappena, który odwiedził boksy kilka chwil przed wyjazdem samochodu bezpieczeństwa. To spowodowało, że przed restartem Holender spadł na trzecią lokatę i znów musiał odrabiać straty.

Decydujące starcie i pociąg DRS

Niedługo po wznowieniu rywalizacji, obaj kierowcy Red Bulla znów byli na czele. Wszystko za sprawą Verstappena, który szybko uporał się z Leclerciem i wskoczył na drugą pozycję. Na nieco dalszych pozycjach coraz śmielej radził sobie z kolei Fernando Alonso (Aston Martin), który wyprzedził Carlosa Sainza (Ferrari) i zaczął zbliżać się do trzeciego Monakijczyka.

Ostatecznie do końca wyścigu w czołówce nic się już nie zmieniło. Tym samym po zwycięstwo sięgnął Sergio Perez, za którego plecami finiszowali Max Verstappen i Charles Leclerc. Dużo ciekawiej było z kolei w środku stawki. Dziewiąte i dziesiąte miejsce przez zdecydowaną większość rywalizacji zajmowali bowiem Esteban Ocon (Alpine) i Nico Hulkenberg (Haas), którzy ani razu nie odwiedzili mechaników. Obaj zawodnicy liczyli bowiem, że dojdzie do jeszcze jednej neutralizacji.

Do takowej jednak nie doszło, w związku z czym obaj kierowcy musieli odwiedzić aleję serwisową na ostatnich okrążeniach. To dało punkty Lando Norrisowi (McLaren) i Yukiemu Tsunodzie (Alpha Tauri).

Interesująco wygląda obecnie klasyfikacja generalna mistrzostw świata. Na jej czele wciąż znajduje się Verstappen, lecz jego przewaga nad Sergio Perezem zmalała do zaledwie ośmiu oczek. Trzeci Fernando Alonso traci już trzydzieści punktów.

Wi�cej o: