Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin
Forum

Lukianović ostatnie wypowiedzi na forum i w komentarzach

23.03.2022 18:43
Image

Tu medalion:

01.08.2021 14:33

Nie ma problemu. Za chwilę podam numer konta, na który będziesz mógł przelać mi pieniądze. Akceptuję także zapłatę w płodach rolnych.

01.08.2021 12:11
odpowiedz
1 odpowiedź
Lukianović
7

Słuchaj, dawno nie grałem w wiedźmuna 1. Ale z tego co pamiętam recepturę np.: na dany eliksir można było odkryć samemu. W menu alchemii dobierałeś odpowiednie składniki, piłeś stworzony wywar i jeśli dobrane składniki zgadzały się z recepturą, to twój dziennik uzupełniany był o odpowiedni przepis. Być może z olejami jest podobnie. Sprawdź w necie recepturę tego oleju i zrób go "na siłę".

29.05.2021 08:45
odpowiedz
Lukianović
7

Gruby Entertainment? A może raczej People can eat?

19.12.2020 21:54

Naprawdę to koniec rozdawnictwa? Epic o tym gdzieś wspominało?

15.11.2020 13:02
odpowiedz
Lukianović
7

Jade Empire, Arcanum. Należy im się ze względu na niepowtarzalny klimat, oryginalny setting. Z chęcią zagrałbym w remaki, ale nie pogardziłbym kolejnymi częściami czy nowymi grami osadzonymi w tych uniwersach.

22.07.2020 12:38
1
odpowiedz
Lukianović
7

- wybijanie setek przeciwników daje poczucie mocy i potęgi, szczególnie jeżeli okraszone jest widowiskową oprawą audiowizualną. No i miło, gdy wszystko spięte jest wciągającą fabułą, ale niestety z tym elementem w hns bywa różnie...
- trzeba umiejętnie wykorzystywać umiejętności i atuty bohatera, aby zadać przeciwnikom jak najdotkliwsze straty, więc gracz musi wykazać się sprytem, zręcznością i myśleniem
- dla mnie najbardziej satysfakcjonujące jest zawsze zdobywanie wyjątkowych przedmiotów, a tych zwykle w hns nie brakuje. Na zbieraniu wymarzonego ekwipunku można spędzić sporo czasu.
Mi też nie każdy hns przypadł do gustu. Dla przykładu grałem w:
- Sacred (2004) - fabuła prosta, ale rozbudowana, dużo zadań pobocznych, które skutecznie pchały mnie naprzód. Mnóstwo lokacji do odwiedzenia, przeciwników do pokonania i unikalnych zestawów ekwipunku do zebrania. Polecam
- Titan quest (2006) - ciekawy setting, ale bardzo prosta fabuła, mało zadań pobocznych, nuda i powtarzalność. Chyba w 2016 wypiścili reedycję tej gry, nie grałem w nią, ale mam nadzieję, że jest lepsza niż pierwowzór
- Legend, hand of god (2008) - sztampowa fabuła główna, zadań pobocznych nie ma prawie wcale, walka jest powolna i mozolna, a przedmioty z przeciwników wypadają rzadko. Nie polecam

20.07.2020 10:30
1
odpowiedz
Lukianović
7
Wideo

Ja proponuję trochę muzyki chrześcijańskiej:
[link]

08.07.2020 18:12
3
odpowiedz
Lukianović
7
Image

Jak mamy zwalczyć rasizm, kiedy kucharze na całym świecie otwarcie i bez skrępowania propagują "white power"?

08.07.2020 17:20

Jak w listopadzie gracze odpalą grę to okaże sie, że nie ostało się nic oprócz Keanu Reevsa stojącego pośrodku wielkiej pustki. No bo umówmy się, kto by chciał wyciąć Keanu Reevsa?

08.07.2020 15:16
odpowiedz
Lukianović
7

Tak, jak go widzę to ręka od razu wędruje mi w majtki

08.07.2020 15:13

Nie będzie można uprawiać ziemniaków w CP 2077? Mój boże... Cofam preorder

05.07.2020 09:11

Klawisz T. Błagam, nie graj artą, pls. Jest tyle pięknych maszyn w grze.

04.07.2020 09:55

A może to nie dziecko na screenie, tylko karzeł? Ja bym chciał, aby gra dawała możliwość stworzenia takiej postaci w kreatorze. No bo pomyślcie tylko, karzeł z dwumetrowym penisem, trzęsący miastem Night City. To by było coś.

17.06.2020 23:57
odpowiedz
Lukianović
7

W kierunku porucznika zmierzał Khajiit. Gdy blask pochodni zaczął oświetlać jego sylwetkę dało się zauważyć, że jest kompletnie wymizerowany i wychudzony. Najwyraźniej pobyt w więzieniu niespecjalnie mu się przysłużył. Do krat podszedł jednak całkiem żwawo, zupełnie jakby chciał mieć pewność, że nikt go nie ubiegnie. Może wcale nie był aż tak wyczerpany na jakiego wyglądał. A może wezwanie porucznika napełniło go jakąś nadzieją, może upatrzył tutaj swoją szansę.
Grimes chciał dokładniej przyjrzeć się więźniowi, uniósł więc pochodnię, aby ta rozświetliła jego gębę. Słowo „gęba” użyte jest tutaj nieprzypadkowo, gdyż użycie słowa „twarz” w przypadku tego osobnika byłoby nie na miejscu. Słowo „twarz” nie ma bowiem negatywnego wydźwięku i raczej nie przywodzi na myśl nic niepokojącego. To co jawiło się na obliczu Khajiita wzbudzało z całą pewnością przerażenie, ale są pewnie i tacy, u których taki widok wywołałby obrzydzenie czy zwyczajną niechęć. Jego gęba była pełna podłużnych, wąskich, głębokich blizn, rozchodzących się w różnych kierunkach. Takich ran z pewnością nie zadało żadne ostrze – musiała być to więc pamiątka po starciu z jakimś potworem, który z twarzy khajiita zrobił worek treningowy. Grimes rzucił także okiem na resztę ciała. Klatka piersiowa oraz ręce khajiita również były poranione, chociaż w porównaniu do jego twarzy, wyglądały raczej, jakby były podrapane. Szczególnie jego prawa ręka wyglądała tak, jakby zbierała bęcki częściej, niż którakolwiek inna część ciała. Futro miał całe lepiące się od brudu, w wielu miejscach posklejane. Wyraźnie było widać, że potrzebna mu się kąpiel, ale w więzieniu na takie luksusy nie mógł liczyć. Uwagę zwracało także lewe ucho – miało ucięty pod skosem czubek.
W pierwszej chwili porucznik pomyślał, że „z tego kota pożytku mieć nie będzie”. Wynędzniały khajiit wzbudził w nim raczej litość, a on potrzebował twardych wojowników, którzy będą zabijać przeciwników samym spojrzeniem. Pewna myśl wciąż zaprzątała mu jednak głowę. Rany na ciele khajiita świadczyły, że osobnik ten stoczył na szlaku wiele pojedynków. No i skoro stał tu teraz przed nim, żywy, to znaczy, że z tych pojedynków musiał wychodzić zwycięsko. Tak przynajmniej podpowiadała logika. Grimes postanowił poddać go pewnej próbie. Zaczął wpatrywać się Khajiitowi prosto w oczy i świdrował go swoim wzrokiem. Chciał tym samym wywrzeć na nim pewne wrażenie oraz dosadnie zaznaczyć, kto tu rządzi. Na więźniu nie zrobiło to jednak większego wrażenia, a jakby tego było mało, odpłacił się porucznikowi dokładnie tym samym. Stali więc tak gapiąc się na siebie, pojedynkując się wzrokiem, ale żaden ani myślał ustąpić. Wyglądało na to, że twardy Nord trafił na równie twardego Khajiita. To był moment, w którym porucznik zrozumiał, że nie ma do czynienia ze zwykłą istotą. A więc z kim? Nadszedł czas, by przejść do słów. Porucznik zaczął twardo i oschle:
- Imię
- Dro'zharr
- Wyrok
- Zgnić w lochu
- Za co?
- Kradzież
Khajiit odpowiadał zdawkowo, był oszczędny w słowach. Ale grzecznie odpowiadał na każde pytanie, nie zgrywał chojraka, jak to mają w zwyczaju różni zawadiacy, rozmawiając z stróżami prawa.
- Kradzież czego? - ciągnął dalej porucznik
Tutaj Khajiit zamilkł na chwilę. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, lecz nagle jakby uznał, że nie warto i zamilkł całkowicie. Widać nie chciał się przyznać, na co się porwał. Porucznik jednak cały czas czekał na odpowiedź. Wtedy khajiit rzekł:
- Kradzież rodowego pierścienia kapitana Beinarda
Wtedy pozostali więźniowie, do tej pory siedzący zupełnie cicho, obruszyli się. Jeden z nich zaczął wrzeszczeć:
- Kłamie! Trafił tu za jakąś drobną kradzież. Ale na pewno nie okradł Beinarda! Poza tym, kiedy to się stało siedział z nami, tu, w celi.
Drugi współwięzień dodał:
- Popisuje się! Gdyby udowodnili mu, że to on ukradł ten pierścień, to już by nie żył! Z resztą, taka łamaga jak on nie mogłaby dokonać takiej rzeczy!
Rzeczywiście, kradzież rodowego pierścienia kapitana Beinarda była jedną z najgłośniejszych i najbardziej zuchwałych kradzieży, o jakich słyszało Greymoor. Beinard miał bzika na jego punkcie. Podobno była to jakaś pamiątka, przekazywana z ojca na syna, to jednak nikogo nie interesowało. Znacznie ciekawsze było natomiast to, że pierścień ma podobno niebotyczną wartość, a inne plotki mówiły o jego potężnych właściwościach magicznych. W każdym razie, każdy chciał ten pierścień zdobyć dla siebie, a Beinard nie zdejmował go z palca nigdy, pod żadnym pozorem. A mimo to, ktoś mu ten pierścień ukradł. Podobno stało się to podczas przeprowadzania jednej z inspekcji Fortu Greymoor. Kapitan doglądał wtedy wojsk, spacerował po murach i dokonywał inspekcji więzienia. Kiedy wrócił do swojego biura, żeby zasiąść wygodnie na wyściełanym aksamitem krześle, spostrzegł, że jego palce są wolne od jakiejkolwiek biżuterii. Co się wtedy działo! Beinard chodził wściekły i zrozpaczony przez trzy tygodnie. Wielokrotnie nakazywał przeszukanie każdego mieszkańca, każdego lokum, każdej beczki, każdej dziury w ziemi, każdej mysiej nory... Bez skutku oczywiście. Sprawcy ani pierścienia nigdy nie znaleziono. A teraz, nagle znalazł się Khajiit, który twierdzi, że jest odpowiedzialny za całą sytuację. Grimes jakoś nie chciał w to uwierzyć, co też dosadnie wyperswadował Khajiitowi:
- Chyba nie ma w tej krainie ani jednego złodzieja, który tej konkretnej kradzieży nie chciałby zapisać na swoje konto. Czyn ten wymagałby także pewnie nie tylko umiejętności, ale i miesięcy przygotowań i planowania. A twoi współosadzeni poświadczyli właśnie, że w momencie kradzieży siedziałeś z nimi w jednej celi. Jak dla mnie jesteś zwykłym kłamcą.
Khajiit jednak zamiast się odezwać, zrobił coś dziwnego. Powoli i spokojnie wysunął przed siebie swoją prawą rękę, pięść miał zaciśniętą. Przełożył ją przez otwór w kracie i podstawił pod nos Grimesowi. Następnie odgiął palce i na otwartej dłoni dało się zauważyć niewielki przedmiot. Był to srebrny pierścień z jakimś klejnotem. Na jego zewnętrznej stronie widniały wymyśle wzory, na wewnętrznej wyryta była ledwo dostrzegalna inskrypcja. Klejnotem osadzonym w pierścieniu był natomiast akwamaryn. I kiedy Grimes sobie to uświadomił, lekko się wzdrygnął. Tak, to był rodowy pierścień kapitana Beinarda. Dokładnie ten sam, który jest nawet do dziś najbardziej poszukiwanym przedmiotem w forcie. Grimesa zamurowało całkowicie. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w przedmiot leżący na dłoni Khajita, zupełnie jakby był przezeń zahipnotyzowany. Zaraz jednak opamiętał się i poddenerwowany rzekł:
- Do licha ciężkiego, skąd żeś to wziął?
- Być może kiedyś o tym opowiem. Ale teraz, zdaje się, mamy jakąś misję do wykonania?
W głowie porucznika roiło się teraz od wielu sprzecznych myśli. Mógł zyskać wsparcie w postaci wyjątkowego, ale też nieco tajemniczego złodzieja, dla którego, jak widać, nie ma rzeczy niemożliwych. Ale równie dobrze to mógł być jakiś podstęp z jego strony, pułapka i sam mógł paść później jego ofiarą. Postanowił jednak zaryzykować:
- Dobrze więc, witam w drużynie - stwierdził, a następnie szybkim ruchem zwinął Khajiitowi pierścień z dłoni, mówiąc:
- Ale ten pierścień wezmę na przechowanie