Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin
Forum

adamus96 ostatnie wypowiedzi na forum i w komentarzach

01.03.2019 23:03

Jeśli chodzi o sprint to jest możliwość sprintowania jak wgrasz mod :) serdecznie polecam, ułatwia eksplorację

12.01.2018 14:44
odpowiedz
2 odpowiedzi
adamus96
3

Kurczę, odbiłem się trochę od Divinity Original Sin, ale teraz jak widzę świetne opinie sequelu to zastanawiam się... Można zacząć bezpośrednio od dwójki czy fabularnie są za mocno ze sobą połączone?

12.01.2018 07:44
odpowiedz
1 odpowiedź
adamus96
3

Kurczę, odbiłem się trochę od Divinity Original Sin, ale teraz jak widzę świetne opinie sequelu to zastanawiam się... Można zacząć bezpośrednio od dwójki czy fabularnie są za mocno ze sobą połączone?

15.11.2017 19:20
odpowiedz
adamus96
3

Nigdy nie podejrzewałem, że Maria stanie się jakąkolwiek stroną naszego konfliktu. Po dziś dzień, spisując te słowa, nie potrafię pozbyć się uczuć targających moją duszę.
Nazywam się Paul Langevin i tak, miałem romans z Marią Skłodowską-Curie. Wspomnienia wracają i wspólne pobyty w paryskich kawiarniach, wciąż powodują na mej starczej skórze gęsią skórkę. Gdyby tylko wiedziała wówczas, w 1910, kim naprawdę jestem.

Nie spodziewałem się jak potoczy się nasza historia. Z początku, gdy broniłem doktorat u jej męża, nie zauważałem jej. Wydawała mi się nieatrakcyjna, mimo pewnej aury pewności siebie nie potrafiłem dostrzec w niej ani krzty kobiecości. Lecz coraz częstsze wizyty w pracowni Piotra zmieniły tę postać rzeczy – coraz częściej zamiast Piotra, spotykałem Marię. Toczyliśmy niezliczone dyskusje na tematy naukowe. Nie zorientowałem się, w którym momencie w nasze rozmowy włączyła się karafka wina i ukradkowe spojrzenia. Lecz Oni wiedzieli.

W zimny grudniowy wieczór, usłyszałem głośny łomot atakujący frontowe drzwi. W szlafroku, z lampą w ręku skierowałem się by przegonić nieproszonego gościa, lecz zamarłem, w momencie gdy spojrzałem w wizjer. Brodaty jegomość celował pistoletem niewątpliwie naładowanym prosto w miejsce, gdzie stałem. Poznałem insygnia na rękojeści jego broni. Drżącymi rękoma zacząłem otwierać drzwi, lecz nagle zapieczętowany krwistym woskiem list wylądował tuż przed mymi nogami. Umierając ze strachu, podniosłem go i zacząłem czytać.

Gdy nasz romans wyszedł na jaw, zdewastowany publicznym oskarżeniami i porzucony przez żonę, stoczyłem się, dlatego znalazłem przyjaciela. Codziennie odwiedzałem grób Piotra Curie, opowiedziałem, jak zdradziłem zaufanie Marii, gdy przez rok naszej bliższej znajomości sabotowałem jej pracę naukową, zgodnie z rozkazami. Za każdym razem padał deszcz. Za każdym razem czułem wstyd.

- Doktorze, czy możemy cokolwiek jeszcze dla niej zrobić? – błagalnym tonem Čve Curie męczyła lekarza. Mimo nieustannie zbliżającej się żałoby nadal nosiła kwiecistą suknię z kapturem i buty na wysokim obcasie, jakby chciała zaprzeczyć nieuniknionemu losowi, gotowa rzucić wyzwanie przeznaczeniu, jaki przydarzył się jej matce. Maria zaś stanowiła całkowite przeciwieństwo swojej córki – zawsze ubrana w czarną, prostą spódnicę, bardziej przypominała zakonnicę niż kobietę nauki, pionierkę swojej płci w tej dziedzinie.
- Panno Curie, niezwykle mi przykro, ale trafiliśmy na punkt, w którym współczesna medycyna nie jest w stanie podołać temu zadaniu. Zdam się na bezpośredniość – proszę spędzić ostatnie chwile z matką.

19 X 1946. Kątem oka zauważyłem kwiecisty wzór. Stare kości nie pozwoliły zareagować – padłem na ziemię, przyciśnięty do perskiego dywanu, leżącego przy tlącym się kominku.
- Wykorzystałeś ją! Zdradziłeś! – twarz osłonięta kapturem wydawała się wykręcona gniewem, który napędzał ostrze wbijające się w mój lewy bok. Płynęła krew, a wraz ze strumieniem wypływały wspomnienia. Paul dodający promieniotwórczy izotop do posiłku Marii, Paul ściskający list. „Nie pozwól tej Polce dokonać kolejnych odkryć, polon i rad to idealna broń, nie wiadomo co więcej może stworzyć. Pamiętaj, jej rodzina od lat związana jest z zakonem asasynów. Zniszczmy ją.”