Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin
Forum

osooso ostatnie wypowiedzi na forum i w komentarzach

10.11.2017 19:21
odpowiedz
osooso
1

Nazywam się Konrad ze Stablewic i jestem członkiem Bractwa Asasynów. Jestem jednym z obrońców Zbaraża, grodu w Polsce. Nasze bractwo ma komórkę w Polsce, w Krakowie i nasz Mentor kazał mi i moim braciom pomóc Polakom w odparciu ataku wroga. Z informacji od naszych zwiadowców wynikało że Tatarzy z chanatu krymskiego i kozacy, którzy atakują gród są wspierani przez templariuszy, ponieważ chan Islam III Girej jest członkiem tego zakonu. Postanowiliśmy wkraść się do zamku i zmienić bieg historii. Weszliśmy tylnym wejściem około trzeciego dnia oblężenia. Pokonaliśmy wroga, który od wschodniej strony oblegał zamek, my również ponieśliśmy stratę zginął Mikołaj Odrowąsy, nasz niezastąpiony łucznik. Razem odpieraliśmy atak przez wiele dni, które ciągnęły się w nieskończoność. Przez ten czas łuk był moim jedynym przyjacielem, ponieważ nie mogłem przywiązywać się do nikogo ,wszyscy ginęli jak muchy. Po wielu dniach walki zaczęło brakować jedzenia i ludzie zaczęli tracić nadzieje. Nasz wódz mówił nam że pomoc już w drodze i mamy walczyć dalej, lecz ja nie wierzyłem w jego puste słowa. Patrzyłem jak moi bracia ginęli, nie byli żołnierzami tylko najemnikami i skrytobójcami nie byli przygotowani na udział w wojnie. Po wielu dniach walki obronnej przybył król Jan Kazimierz z odsieczą i pojawił się w nas płomyk nadziei na zwycięstwo. Odpieraliśmy szturmy wroga z łatwością w tej bitwie mając tylko topór i ostrza przedarłem się przez zastępy wrogów ukradkiem tak jak nas uczono, niezauważenie. Skoczyłem z drzewa na ich wodza i ugodziłem go swoim ostrzem. Bez niego byli jak dzieci we mgle i szybko ich pokonaliśmy. Byliśmy bardzo szczęśliwi po tej walce, ale my też ponieśliśmy straty. W tej bitwie zginął mój czcigodny brat Zbyszek był wielkim wojownikiem i myślałem że kiedyś on też zostanie Mentorem ,jednak to nie było mu pisane. Zauważyliśmy że to już za długo trwa i trzeba to zakończyć. W nocy, około północy wyszliśmy nie zauważeni z fortecy i zlaliśmy się z mrokiem nocy. Przeszliśmy przez las by nie narażać się na spojrzenia i strzały wroga. Gdy szedłem przez las Wincent powiedział, żebym się szybko ukrył. Powiedział że kozacy patrolują teren i mi ich pokazał. Samuel powiedział żebyśmy ich usunęli. Samuel i Wincentym zabili dwóch ostrzami, a ja pozostałych dwóch łukiem. Schowaliśmy ciała w krzakach. Dalej nie spotkaliśmy już nikogo, ale byliśmy czujni i mieliśmy przygotowane ostrza. Idąc przez ten wiekowy las było cicho, tylko czasami można było usłyszeć pohukiwania sowy. Tego dnia księżyc świecił w pełni, przypomniało mi się jak siedziałem na polanie w Stablewicach i z moją wybranką i patrzyłem na taki księżyc. Musze do niej wrócić. Wreszcie dotarliśmy do obozu nieprzyjaciela. Przeszliśmy do namiotu chana niezauważeni ponieważ wszyscy spali. Straż przy namiocie zabiliśmy trującymi strzałami. Weszliśmy do jego namiotu. Spał. Chciałem go zabić ale nie taki był nasz plan. Położyliśmy mu list na rękę po tatarsku o takiej treści i wróciliśmy do zamku.
„Odejdź ze swoimi wojskami, albo skończysz jak swoi żołnierze
Bractwo assasinów”
Rankiem wszczęto alarm spytałem się czemu a jeden z żołnierzy powiedział że wróg u bram z chanem. Gdy wszedłem na mur Girej powiedział donośnym głosem że chce zawrzeć rozejm. Ucieszyliśmy się bo wykonaliśmy zadanie i mogliśmy już wrócić do domu.