Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin
Forum

DaeL ostatnie wypowiedzi na forum i w komentarzach

17.11.2017 21:44
odpowiedz
DaeL
1

Poranek pachniał krwią. Grudniowe powietrze wpadające przez otwarte okno nie przynosiło ukojenia. Dla Eligiusza Niewiadomskiego było lepkie i duszące. Tak jak dwadzieścia lat temu, gdy rosyjski klawisz obijał mu młotkiem dłonie na warszawskim Pawiaku. Eligiusz myślał wtedy, że już nigdy nie namaluje obrazu. Ale dłonie ocalały. Może nigdy nie były tak sprawne jak teraz, gdy siedząc na skraju łózka, ściskał w ręku pistolet. Małą, hiszpańską, dziesięciostrzałową Cebrę. Malarz przyłożył na chwilę zimną stal do twarzy, licząc, że zgasi płomienie, które zalewały jego policzki. Ale wewnętrznego ognia już nic nie mogło stłumić.
***
Do Zachęty dotarł o 11.30.
- Dyrektor Niewiadomski, wydział malarstwa i rzeźby w Ministerstwie Kultury i Sztuki – powiedział beznamiętnie, wręczając strażnikowi zaproszenie.
- Oczywiście, panie dyrektorze. – strażnik cofnął się o krok – Publiczność zbiera się w westybulu.
- Prezydent dotarł? – spytał od niechcenia Eligiusz.
- Jest na spotkaniu z kardynałem Kakowskim. Ma nas odwiedzić za pół godziny.
- Poczekamy – odparł malarz powoli krocząc w stronę schodów.
***
Wchodząc na górną galerię Niewiadomski czuł na sobie spojrzenia pracowników Zachęty. Darzono go tu mieszanymi uczuciami. Uwielbiano za studia portretowe. Kochano za broszury o propagowaniu sztuki. Nienawidzono za teksty polityczne.
Na całym świecie rozumiał Eligiusza Niewiadomskiego tylko Giacomo. Włoski doradca wojskowy, którego malarz spotkał w czasie ofensywy bolszewickiej. Niewiadomski prosił o przeniesienie z kontrwywiadu do piechoty, zaskakując Włocha.
- Chcesz walczyć jako szeregowiec?
- Mój syn będzie na froncie. – odparł malarz – Wcześniej odrzucono mój wniosek ze względu na wiek. Mam 51 lat. – dodał – Ale teraz to się nie liczy. Teraz potrzebny jest każdy żołnierz.
Włoch musiał się fascynować nietypowym artystą, który łączył antyrosyjskość z nacjonalizmem.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jesteś potrzebny – powiedział Włoch poklepując go po plecach.
***
W całej galerii tylko „Szron” Teodora Ziomka przykuł uwagę Eligiusza. Białe płotno, przedstawiające cień drzewa na śnieżnych zaspach. Niewiadomskiemu wydawało się, że obraz aż iskrzy od bieli, a jego chłód przynosił dziwną ulgę.
Nagle poczuł na plecach poczuł czyjąś rękę. Pociągnęła go do tyłu.
- Tutaj. – powiedział głos z wyraźnym włoskim akcentem – W tym miejscu. Ale ty się od obrazu odsuń.
Niewiadomski nie zdołał odpowiedzieć. W gwarze rozmów usłyszał głos Gabriela Narutowicza.
- Pozwoli pan sobie pogratulować panie prezydencie. – mówiła po francusku jakaś kobieta.
- Chyba raczej złożyć kondolencje. – odparł uśmiechnięty Narutowicz.
O godzinie 12:12 prezydent Rzeczypospolitej Polskiej stanął przed obrazem Teodora Ziomka. Wpatrywał się w „Szron”, kiedy jego pleców dosięgły cztery kule wystrzelone z hiszpańskiego pistoletu. Upadając, prezydent Narutowicz wyciągnął rękę w stronę płótna, jak gdyby miało ono go uratować.
Goście galerii rzucili się do ucieczki. Eligiusz Niewiadomski złożył broń, krzycząc, że nie będzie strzelać. Jego głos utonął w hałasie. Na malarza skoczył jeden z adiutantów prezydenta. Pomógł mu wicedyrektor Zachęty. Obydwaj wykręcili ręce Niewiadomskiemu.
- Gdzie lekarz? – krzyczał jeden ze strażników – Zróbcie dostęp do prezydenta! – dodał zdejmując ze ściany płótno.
***
Ręce Giacomo Baguttianiego operowały z największą precyzją. Skalpelem i rozpuszczalnikiem. Już niemal połowa obrazu odsłoniła swą pierwotną barwę.
- Szron... Shroud... Całun. – mruknął.