Nastolatków nie interesują nowe pomysły Facebooka
Mam Questa i też mnie akurat te aspekty niespecjalnie interesują. Kupiłem go do grania, ewentualnie oglądania filmów/seriali "prawie" jak w kinie. Aspekt społecznościowy jako samodzielny element, a nie dodatek do gier, do mnie nigdy nie przemawiał w VR.
Horizony tylko raz odpaliłem zobaczyć z czym to się je i w sumie spodobała mi się tylko wirtualna tablica do rysowania w Workrooms. Ale jej przydatność dla ogółu ludzi znikoma, bo mało która firma sprawiłaby wszystkim gogle VR dla takiej tablicy, więc to raczej długo pozostanie niszowe.
Bo to w dalszym ciągu bajer.
Gdyby to miało przełożenie na praktyczność, np. rozpowszechnione wirtualne sklepy, dzięki którym nie trzeba iść na zakupy tak samo, jak teraz możemy zamówić coś przez Allegro, jeśli nie trzeba tego przymierzać, to wtedy może coś ruszy.
W kwestii gier sprawa technologicznie jeszcze za słabo stoi i nie chodzi tu o grafikę.
"rozpowszechnione wirtualne sklepy, dzięki którym nie trzeba iść na zakupy tak samo, jak teraz możemy zamówić coś przez Allegro"
Szczerze, po co skoro jest właśnie Allegro, czy tam jakiekolwiek sklepy internetowe. Nie widzę tu żadnej korzyści względem tego, co mamy obecnie. Jaka by była przewaga takiego wirtualnego sklepu w metawersie nad tradycyjnym sklepem internetowym, żeby ludzi to zainteresowało?
Martwi mnie trochę, że aż 8% młodych ludzi kupiło NFT...
A co do Metaverse, to założenia tego projektu są do dupy. Tzn. podstawową wadą, która ogranicza do minimum grupę odbiorczą jest konieczność posiadania tych okularów VR. Które nie są, ani tanie, ani wygodne, ani przyjemne w użytkowaniu.
Większość ludzi wolałaby kopać rowy, niż korzystać z tych okularów przez 8godzin...
Fajny bajer, ale nieużyteczny i męczący.
Ludzie oczekują raczej rozrywki, a nie płacenia za coś, co jest gorsze od ich codziennej pracy.
Jakbym miał wskazywać, który z tego typu pomysłów najprędzej wypali, to ten od Epica. Ale to taki bardziej rozbudowany Roblox, skierowany do młodszych graczy, a nie coś, co jest skierowane nie wiadomo do kogo (chyba tylko w kierunku inwestorów giełdowych mety, bo już pewnie policzyli ile im to dochodu przyniesie na reklamach). Nie wiem w sumie, czy mi się w ogóle podoba idea takiego połączonego miejsca, do robienia wszystkiego. Jednak lubię dywersyfikację. Meta to ogólnie pojechała z wizją, bo oni chcą brać jakieś niebotyczne prowizje.
Mam questa i tez mnie to nie interesuje.
99% czasu jego uzywania to opcja airlink i gry z PC.
Nawet Beat Sabera kupilem na steam zamiast na Quest, bo wole miec to w kompie, a nie u jakiegos dziadostwa facebookowego.
Stary dziad 40 lat jestem i tez mam facebooka w d... Dziwie sie, ze to jeszcze sie ludziom nie znudzilo i nie zdechło.
Czekam na rozwój metaversów. Mamy początek tej rewolucji, więc zderzają się ze sobą różne skrajności.
Przykład NFT:
+Cyfrowi artyści do 2020 roku byli najbardziej niedocenioną grupą wśród artystów. Ci tworzący fizyczne rzeczy zarabiali kilka razy więcej, mimo to, że cyfrowi artyści byli tymi którzy często wyznaczają kierunku i ich dzieła w mainstreamie najczęściej funkcjonowały. Po prostu nikt nie doceniał cyfrowego, niematerialnego dzieła.
- Powstały kolekcje, które są kopiami znudzonych małp z generycznymi obrazkami, rzuciło się na to masę firm, które dla hajsu wypuszczają słabej jakości kolekcje.
Powyżej widać, jak bardzo krzywdzące jest wkładanie tego do jednego wora. Może warto się tematem zainteresować i pisać o tym co pozytywne też, a nie tylko negatywne? Macie zasięgi jako największy portal gamingowy. Zamiast się obracać tyłem do tego, może warto zacząć kreować pozytywne podejście do dobrych jakościowo projektów? Ten świat ma różne oblicza, to kompletnie do bani i to naprawdę fajne. Tylko trzeba zacząć pisać o tej lepszej stronie, a nie robić PR złym projektom :D
Tak samo, można by napisać o metaversach. Ostatecznie myślę, że rynek gier mocno skorzysta. Jest ogromna ilość małych indie projektów metaversowych, które tworzą mikroświaty, kameralne doświadczenia. Myślę, że pierwsze ciekawe twory zaczną powstawać w przyszłym roku. Teraz ten segment będą psuły wielkie korporacje, które również potrzebują jeszcze minimum roku by dokończyć to co zaczęli w drugiej połowie 2021 roku.
Trochę nie rozumiem negatywnego podejścia gry-online do tej gałęzi, chyba nie było żadnego pozytywnego artykułu na tym portalu w tym temacie, a chciałbym trochę równowagi. Mamy zapowiedzianych masę mikroświatów, z których pewnie parę będzie ciekawym meta doświadczeniem.
Moim zdaniem brakuje w polskim necie ciekawego artykułu o metaversach, ten segment ma szansę na to by gogle vr jeszcze bardziej potaniały, a tym samym pozwoli to się rozwinąć grą.
50% prowizji dla Facebooka od każdej transakcji... Już widzę stada chętnych, do tworzenia dla nich. Te gry będą tak porządne, jak gry na Facebooku... miliony gierek, ale żadnej poważniejszej. Lepiej już stworzyć coś w Cube/Robloxie. Są ku temu przynajmniej narzędzia/grupa odbiorcza. I prowizja nie jest tak złodziejska.
Żeby robić poważne gry, trzeba mieć poważną grupę odbiorcza. Jeśli tych ich VRów sprzedało się mało (w stosunku do konsol), a jeszcze mniej z nich jest używane do wchodzenia w tą ich Metę, to oznacza, że grupa odbiorcza jest mikroskopijna. Gry AAA mają to do siebie, że wymagają dużej grupy odbiorczej.
Kupując NFC obrazka kupuje sie token którego nie da skopiować ale nie jest bezpośrednio powiązany z grafiką która można swobodnie kopiować
Do czasu jak nie będzie prawa regulującego własność rzeczy powiązanych z tymi tokenami to trzeba je uznać za scam
Do czasu jak nie będzie prawa regulującego własność rzeczy powiązanych z tymi tokenami to trzeba je uznać za scam
Ależ to jest scam i nic tego nie zmieni. Chainalysis jakiś czas temu opublikowało ciekawy raport na ten temat, który opisuje jak powszechne jest wykorzystanie na rynku tokenów tzw. wash trading, czyli sztucznego podbijania wartości. Nie mówiąc już o tym, że tokeny często służą do prania brudnych pieniędzy. A jeszcze lepsze są sytuacje, kiedy to twórcy tokena po zebraniu kasy od frajerów, znikają z ich pieniędzmi. Albo takie sytuacje jak ta z Pepe the Frog, gdzie klient zapłacił za NFT 500 tys. dolarów, a potem jego twórcy ponad 40 identycznych tokenów udostępnili całkowicie za darmo.
Ale nikt nie neguje tutaj wartości rzeczy tworzonych w postaci cyfrowej. Ta wartość jest chroniona prawem. Jeśli traktujesz kupno NFT, jako dotację dla danego artysty, spoko, można mu też przelać pieniądze, bez pośrednictwa NFT. NFT jest po prostu SCAMem w formie inwestycyjnej. Bo kupując token NFT jakiegoś obrazka, otrzymujesz tylko ten token NFT obrazka. Czyli np. pobranie na dysk tego obrazka czy wydrukowanie przez Ciebie fizycznej kopii, jest złamaniem praw autorskich. Masz prawo tylko do tokena. Który nie ma żadnej mierzalnej wartości... I tracisz je, wraz z wyłączeniem serwera, na którym to prawo jest przechowywane (już były pierwsze przypadki, wyłączeń serwerów przechowujących prawa do NFT). Więc nawet do kart pokemonów, znaczków, starych monet, czy nawet tych śmieci co do chipsów wrzucali, nie da się tego porównać.
No to zależy już od tego, jakie tam warunki masz przy zakupie, ale ludzie handlują też samymi kluczami kryptograficznymi, powiązanymi z obrazami, ale nie przedstawiającymi żadnych praw do wykorzystania tych obrazów. NFT to ogólna nazwa, pod którą można schować coś, co ma sens i coś totalnie bezwartościowego.
Postaram się wyjaśnić czym jest NFT i porównam to do klasycznych obrazów. Może to zobrazuje zgromadzonej tu społeczności te technologie.
Jeżeli mamy fizyczny obraz namalowany farbą olejną to skopiowanie tego obrazu wymaga bardzo dużych nakładów pracy. To warstwa fizyczna w postaci pociągnięć pędzla, reakcje chemiczne zachodzące na płótnie potwierdzają autentyczność obrazu. W przypadku obrazów cyfrowych, tak samo jak łatwo je skopiować tak samo szybko można potwierdzić ich autentyczność dzięki warstwie cyfrowej w postaci NFT. Dla mnie obraz posiadający warstwę NFT jest tym samym co oryginalny obraz namalowany przez artystę. Nie interesuję mnie analiza chemiczna obrazu, oglądanie obrazu przez lupę, ale dwa czynnik - czy mam oryginał oraz czy obraz przedstawia to co mnie porusza. Mogę kupić kopie Damy z Łasiczką i typowy odbiorca nie zauważy, że to kopia, tak samo jak nikt nie zauważy czy ten png to kopia. Ale jak ktoś chce się bawić w analizę chemiczną, strukturalną w przypadku obrazu fizycznego, a w przypadku cyfrowego oglądać zera i jedynki to okej, ale to nie są klasyczni odbiorcy sztuki. Klasycznego odbiorce sztuki obchodzi treść obrazu i to czy to jest oryginał czy kopia(informacja o autentyczności), a NFT bardzo szybko udziela odpowiedzi, nie potrzebujesz laboratorium by dowiedzieć się czy masz kopie obrazu - jeżeli nie masz dokumentu w przypadku fizycznego obrazu to potrzebujesz dużych nakładów finansowych w celu potwierdzenia autentyczności. Nie wiem gdzie w takim przypadku jest scam.
Nigdy nie widziałem by ktoś przychodził do galerii sztuki jako odbiorca i grzebał przy obrazie w celu weryfikacji autentyczności. Po prostu sama informacja dla odbiorcy wystarcza - certyfikat, w przypadku świata wirtualnego NFT. A jeżeli chcesz obejrzeć detale obrazu to myślę, że każdy z nas ma scrolla w myszce i może cyfrowe dzieła chłonąć w dowolnym przybliżeniu, tak samo jak fizyczne.
Pomijasz jeden istotny szczegół. Przy dziełach fizycznych kopia obrazu nigdy nie będzie identyczna. Choćby miała się różnić na poziomie atomów, to identycznego obrazu nikt nie odtworzy. Natomiast plik PNG skopiowany na inny komputer jest co do bita identyczny. Więc używanie NFT do potwierdzania autentyczności obrazu nie ma najmniejszego sensu. Od takich rzeczy są podpisy cyfrowe oparte o klucze RSA albo nawet zwykły hash, np. sha1 obliczony z bajtów wchodzących w skład pliku.
NFT może co najwyżej wskazywać na obecnego "właściciela" danego pliku JPG, ale też nie do końca, bo inna osoba może wystawić na sprzedaż NFT do tego samego obrazka. I jak rozróżnisz który pochodzi od autora obrazka (artysty), a który od osoby podszywającej się pod autora? Jeśli wprowadzisz niezależny podmiot, który uwierzytelni, że dany token należy do prawowitego autora, np. na Twitterze autor napisze o tym ze swojego "zweryfikowanego" konta, no to gratulacje, właśnie odkryłeś na nowo podpis cyfrowy w bieda-wersji.
Ludzie zaczynają przypisywać rewolucyjne wręcz możliwości nadchodzące wraz z popularyzowaniem się NFT, ale od strony technologicznej, to jest przecież jakieś nieporozumienie. Ot zwykły ciąg bajtów (token) umieszczony w rozproszonej bazie danych (block chain), w który wierzy się, że należy do osoby podpisanej ciągiem liter "Jan Kowalski". Podpisywane cyfrowo dokumenty mamy już od dawna, a NFT nie zdaje się rewolucjonizować zbyt wiele w tym zakresie.
Gdy masz użytą technologię NFT nie potrzebujesz niczyich usług by zweryfikować czy dzieło jest kradzione, czy prawdziwe. NFT eliminuję Ci wszystkich pośredników. Pierwsza rzecz to sprawdzasz np na etherscanie skąd pochodzi token, a później na stronie artysty, czy on sprzedaję swoje dzieła, a jeżeli tak to gdzie. Jeżeli zgadza się token z tym co on wystawia to mam oryginalny obraz i koniec. Bez użycia technologi NFT potrzebujesz scentralizowanych i zamkniętych technologii. W przypadku starszych obrazów lub mniejszych artystów(mówię o fizyczny dziełach), których nie stać na certyfikację, schemat weryfikacji jest skomplikowany, ale to powyżej opisałem.
A kogo obchodzi jakaś dzieciarnia. Wystarczająco spier.....a współczesny gaming, więc od rynku VR niech się odpimpaja. Nie dojrzeli do tego rynku.
Oczywiście mówię cały czas tylko o rynku VR, bo polityka FB też mnie niespecjalnie interesuje.
Polecam wszystkim praktykę świadomego snu. Najlepsza "wirtualna rzeczywistość" jaką możecie sobie wyobrazić. Dostępna dla każdego za darmo. Trzeba tylko troszkę potrenować.
facebook nie ma mi nic do zaoferowania gogle VR kupie aby grać w gry i tylko grać w gry które kupie na Steamie tyle w temacie