Popularne filmy, którymi gardzą „prawdziwi kinomani”
Dobrze że autor zgrupowal uniwersa.
W przeciwnym wypadku całą liste powinny zająć filmy Vegi...
Szczerze, nigdy nie widziałem tak głupiego artykułu. Wszystkie wymienione filmy są od samego początku robione pod czystą rozrywkę i nigdy nie miały być ambitnym kinem. Jak komuś to przeszkadza to niech nie ogląda, ale to że ktoś jest "prawdziwym kinomanem" to nie znaczy, że nie lubi sobie iść do kina na 2h dobrej zabawy. Nie każdy film to musi być czarno-biała Roma, na której się 90% czasu śpi, ale za to można powiedzieć, że jest się kinomanem bo obejrzało się ambitny film, a nie jak inne dzieciaki tylko Marvele w głowie, a i tak na marginesie nie mam pojęcia w jaki sposób filmy jak Bohemian Rapsody albo Joker znalazły się w tym głupim zestawieniu. Jak ktoś gardzi biografią znanej osoby, albo psychologicznym thrillerem z Oscarami i średnią ocen ludzi powyżej 8,5 to nie wiem czy się śmiać czy płakać
Kino rozrywkowe istniało od zawsze. Tak samo jak kino artystyczne. Nie wszystko na ekranie kinowym musi być arcydziełem sztuki. Często w zupełności wystarczy porządna, rzemieślnicza robota. To samo dotyczy książek, muzyki i wszelkich innych form artystycznych. Robienie sobie wojenek my vs. oni zwyczajnie jest tutaj oznaką najzwyczajniejszego snobizmu.
Szczerze, nigdy nie widziałem tak głupiego artykułu. Wszystkie wymienione filmy są od samego początku robione pod czystą rozrywkę i nigdy nie miały być ambitnym kinem. Jak komuś to przeszkadza to niech nie ogląda, ale to że ktoś jest "prawdziwym kinomanem" to nie znaczy, że nie lubi sobie iść do kina na 2h dobrej zabawy. Nie każdy film to musi być czarno-biała Roma, na której się 90% czasu śpi, ale za to można powiedzieć, że jest się kinomanem bo obejrzało się ambitny film, a nie jak inne dzieciaki tylko Marvele w głowie, a i tak na marginesie nie mam pojęcia w jaki sposób filmy jak Bohemian Rapsody albo Joker znalazły się w tym głupim zestawieniu. Jak ktoś gardzi biografią znanej osoby, albo psychologicznym thrillerem z Oscarami i średnią ocen ludzi powyżej 8,5 to nie wiem czy się śmiać czy płakać
Dobrze że autor zgrupowal uniwersa.
W przeciwnym wypadku całą liste powinny zająć filmy Vegi...
Mnie bardziej zastanawia grupa docelowa tej twórczości?
Jaki jest portet psychologiczny targetowanego odbiorcy?
Tak jak Pitbulle i nawet Kobiety Mafii (ale te pierwsze) obejzalem do konca bez odruchów wymiotnych, tak Botox odpuscilem po 15 minutach.
Był tu kiedyś taki jeden co mamrotał coś o potrzebie odmóżdżania się po pracy. Na pytanie czy ma pracę umysłową nie raczył odpowiedzieć.
Cóż. Grupa docelowa to idioci. Obejrzałem jednego "Pitbulla" Krzemienieckiego, bo kumpel mi pokazał na YT best off scenek z Marcinkiem no i było to nawet zabawne. Ale ciąg nawet niezłych skeczy nie stanie się filmem, jeśli nie będzie tam jakiejś fabuły. Vega to dla mnie taki wannabe Bareja. Tylko że Bareja w pełni świadomie pisał 15 minutowe historie, którymi zręcznie spinał kapitalnie napisane, absurdalne gagi bezbłędnie odegrane przez świetnie dobranych aktorów. Tymczasem Patryk wali widza pałą w łeb, potem ciska mu w twarz cycki, wszytko okrasza "przecinkami", a całość ubiera w intrygę kryminalną, w której chyba sam nie wie, o co chodzi, bo sensu tam nie ma. No i z jakiegoś dziwnego powodu to się świetnie sprzedaje.
Jako miłośnik kampowego sci-fi i komedii z Sethem Rogenem nie będę pozował na ambitnego widza. Ale kiedy włączam film, to chcę wiedzieć o czym on jest. Nawet jeśli jest tylko o zjadającym ludzi pasożycie z kosmosu. A filmy Vegi są zupełnie o niczym.
Jakim cudem tutaj znalazł się Joker albo Bohemian Rhapsody?
Naprawdę polecam zająć się pisaniem o grach wreszcie, a nie tego typu tekstów, bo widać, że was to przerasta.
.
Bohemian to słaby film, pozbawiony jakichkolwiek kontrowersji a "Joker" nie ma nic wspólnego z komiksami DC, choć to niezły film ale nie lubię tego typu zagrań.
Rozumiem założenie tej listy i połowa tych filmów tam nie powinna się w ogóle znaleźć. Autor umieszczając to wszystko w jednej liście porównuje ściek Vegi do najlepszego filmu 2019 roku albo najlepiej sprzedanego filmu w historii od Marvela
Kino rozrywkowe istniało od zawsze. Tak samo jak kino artystyczne. Nie wszystko na ekranie kinowym musi być arcydziełem sztuki. Często w zupełności wystarczy porządna, rzemieślnicza robota. To samo dotyczy książek, muzyki i wszelkich innych form artystycznych. Robienie sobie wojenek my vs. oni zwyczajnie jest tutaj oznaką najzwyczajniejszego snobizmu.
Krytyk to takie tragiczne zajęcie. Chodzi taki "do roboty" tam, gdzie normalni ludzie szukają rozrywki, chce uchodzić za kulturowy gatunek wskaźnikowy (to takie żyjątka do wykrywania zmian środowiskowych i zanieczyszczeń), a w praktyce i tak odbiorca kultury "zagłosuje portfelem" po swojemu
to takie żyjątka do wykrywania zmian środowiskowych i zanieczyszczeń
Midichloriany?
Wartościowanie wg skali niezależne vs rozrywkowe jest idiotyzmem. Zdaniem prawdziwych kinomanów jeżeli wezmę kamerę i nagram coś życiowego zbierając ekipę z podwórka, to wg nich i tak będzie to lepsze od marveli. A będzie to gniot, bo żaden ze mnie artysta. Tak samo gnioty w kinie niezależnym też są (tylko nikt o nich nie usłyszy), tak samo filmy rozrywkowe są lepsze i gorsze. Prawda jest taka, że taki Almodovar ma zupełnie inny talent niż Gunn i żaden drugiego nie zastąpi. Nawet taki Vega ma talent, ale do biznesu. Tak samo artyści pracujący przy efektach specjalnych. To nie są często wyrobnicy, a jeżeli są, to budżet im nie pomoże w uniknięciu gniota. Ten spór o kino rozrywkowe, to niekończące się próby podbudowywania ego kosztem osób o szerszym spektrum tolerancji.
Jest taki film The Founder, opowiada historie czlowieka ktory stworzyl Macdonalds, zwyczajnego handlarza "wszystkim". Powiedzial (i przy okazji udowodnil) jedna, moim zdaniem bardzo wazna rzecz. Niewazne jest tak naprawde czy ktos ma talent czy nie, wazna jest konsekwencja w dzialaniu.
Vega talentu nie ma, przynajmniej porownujac do innych rezyserow, ma jednak upor i konsekwencje w dzialaniu, robi kupy, ale wie dokladnie jak te kupy maja wygladac, nie zastanawia sie czy odbior bedzie taki czy sraki tylko robi, uruchamia wszystkie zebatki produkcyjnej ukladanki i to robi, na pewno sa bardziej utalentowani polscy rezyserzy niz vega, jednak by pojawic sie na jego miejscu brakuje im konsekwencji.
I to mozna odniesc do przytlaczajacej wiekszosci rezyserow (i nie tylko).
Pamietam Tomka Baginskiego na pewnym forum graicznym, kiedy pojawil sie znikad z zarysem projektu katedry, pokazywal rendery, podobaly sie, ale na forum byly osoby ktore robily rzeczy na podobnym poziomie a nawet lepsze. On jako jeden z nielicznych skonczyl to co zaczal i zaprocentowalo.
"Najlepszym tego przykładem jest zdecydowanie Król Lew, który na papierze określany jest jako produkcja aktorska, ale to tak naprawdę animacja 2D przerobiona na pozbawiony ducha i nieco szkaradny film stworzony w 90 procentach przy użyciu współczesnego CGI."
Ale bzdura ...
"Król Lew" 2019 to najlepszy film live action od Disneya, ponieważ jest on najbardziej dopracowany wizualnie i technicznie i zmienia trochę sposób patrzenia na klasyczną animację z 1994 roku. Każdy z bohaterów zyskuje tutaj odrobinę głębi względem oryginału a najwięcej korzystają hieny, które nie są już przygłupami i przydupasami Skazy, tylko groźnymi drapieżnikami, które nie boją się jakiegoś tam lwa. Filmy live action cierpią na tym, że Disney nie przykłada do nich takiej wago jak do innych swoich produkcji, bo one z założenia i tak się sprzedadzą, więc często stoją na niższym poziomie od strony technicznej i wizualnej, jak już pisałem, "Król Lew" pod tym względem nie idzie na żadne kompromisy i wygląda jeszcze lepiej, niż "Księga Dżungli" z 2016 roku, która cierpiała na kilka problemów scenariuszowych i oferowała kilka dziwnych wyborów i decyzji, tutaj wszystko jest na swoim miejscu a do wad można zaliczyć krótki czas trwania filmu i brak rozbudowy fabuły ( np. w jej środku, gdy Simba przebywa u Timona i Pumby ) oraz brak piosenek z musicalu.
.
Może i nowy Król Lew jest dopracowany wizualnie i technicznie. Nie przeczę, że dobrze wygląda. Tylko znacznie łatwiej przełknąć gadające zwierzęta, gdy są postaciami z kreskówki. Z realistycznie wyglądającymi jest ciężej. Mnie to bardzo psuje odbiór filmu.
Prawdziwi kinomani, prawdziwi gracze, prawdziwi plepleple. Ciekawe czy jest też jakaś grupa, która uważa się za prawdziwych siedziaczy na kiblu. ; p
No wybacz, ale są osoby, dla których coś jest pasją i potrafią recenzować rozkładając dzieło na czynniki pierwsze i są tacy, którzy robią coś w ramach przerwy pomiędzy koszeniem trawnika, a myciem auta i powiedzą co najwyżej, że „Mi się podobało" i warto jednak uwzględnić tę różnicę w dyskujsach publicznych.
zgadzam się z marvelem i vegą resztę lubię :D bohemia była spoko ale za dużo tematu który nie ma co szanuje mając wielu przyjaciół homo ale jednak to nie powinno być na 1 miejscu w filmie ;P chciałbym więcej o muzyce jako ktoś kto w tym lekko półdupkiem siedzi .
Filmy Marvela są robione by dawać prostą rozrywkę i to się sprzedaje, bo ludzie z grubsza chodzą do kina by się dobrze bawić i niczym nie przejmować. Może ktoś tego nie lubić, ale mówienie jak w artykule, o jakichś prawdziwych kinomaniakach to bzdura. Natomiast Filmy Vegi są szkodliwe i głupie i byłoby dobrze jakby nie było ich więcej
W 100% zgadzam się z artykułem. Mam sporo znajomych związanych z kinem w taki czy inny sposób i właśnie takie argumenty pojawiają się przy tych filmach. To, że Wy się nie zgadzacie z ty martykułem, to nei znaczy że tak nie jest. Na liście brakuje mi tylko popularnych serialii i Netflixa
No może poza Jokerem, bo akurat tym filmem to sie jarają wszyscy
Jeżeli ktoś uważa się za konesera kina, a jedynie co ogląda to filmy Marvela to tak jakby menel uważał się za konesera alkoholu.
Oczywiscie ze menel moze byc koneserem tylko ze specjalizacja w tych najtanszych ktorych unika np sommelier degustujacy ekskluzywne gatunki win :)
Normalni ludzie nie nazywają się krytykami. Po prostu oglądają filmy jedząc popcorn. I mają na krytyków wywalone.
Diuna Davida Lyncha to jeden klasyków kina, ze względu na nowatorskie rozwiązania w nim zastosowane, grę aktorską i całość wizji.
Dlatego cieszę się że „prawdziwi kinomani” w tytule zostali ujęci w cudzysłowiu.
Bohemian Rhapsody jest rewelacyjnym, bardzo dobrze zrobionym filmem ... w swoim gatunku.
Filmy Patryka Vegi to puszkowana niskiej jakości karma dla psów w wersji filmowej, więc może wcale nie powinny się tu znaleźć.
Diuna to taki klasyk kina, że wstydzi się jej sam reżyser, co parokrotnie podkreślał w wywiadach.
Bohemian Rhapsody to kino co najwyżej niezłe i chyba Rocketman najlepiej uwydatnia zarówno jego słabości, jak i potencjał gatunku.
Co do Vegi pełna racja, gardzić nimi trzeba, dlatego nie przepuszczę okazji, by pogardzić nimi publicznie.
Mozna miec zastrzezenia do realizacji (skadinad okrojony budzet to glowny powod dla ktorego Lynch "wstydzi" sie filmu) Diuna to jeden z filmow ktore mialy ogromny wplyw na estetyke/stylistyke filmow SF, obok Odysei 2001, Blade Runnera, Aliena.
lutz —> jeżeli mówimy o filmach SF a nie o filmach ogólnie, to Diuna jest z pewnością jednym z najważniejszych filmów.
""lutz —> jeżeli mówimy o filmach SF a nie o filmach ogólnie, to Diuna jest z pewnością jednym z najważniejszych filmów.""
Nie jest. Diuna z 1984 to film bardzo, ale to bardzo zły jako ekranizacja i zarazem jest tylko średnim filmem jak na możliwości Lyncha pod względem atrakcyjności co pokazał później. Trochę lepsza jest wersja reżyserska, ale filmu nie uratowała.
Wiele filmów gatunku science-fiction jest lepszych i wyżej cenionych od Diuna 1984 ze względu na treść bądź formę np:
Podróż na Księżyc 1902
Metropolis 1927
Niewidzialny człowiek 1933
Rok 2000 1936
Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia 1951
Gdy zderzają się światy 1951
20 000 mil podmorskiej żeglugi 1954
Godzilla 1954
Zakazana planeta 1956
Inwazja łowców ciał 1956
Człowiek, który się nieprawdopodobnie zmniejsza 1957
Dr. Strangelove, albo jak przestałem się martwić i pokochałem bombę 1964
Fahrenheit 451 1966
2001: Odyseja kosmiczna 1968
Planeta małp 1968
Mechaniczna pomarańcza 1971
Tajemnica Andromedy 1971
THX 1138 1971
Solaris 1972
Gwiezdne wojny IV - Nowa Nadzieja 1977
Bliskie spotkania trzeciego stopnia 1977
Inwazja łowców ciał 1978 (remake)
Stalker 1979
Obcy 1979
Mad Max 1979
Gwiezdne wojny V - Imperium kontratakuje 1980
Wojna światów – następne stulecie 1981
Łowca androidów 1982
Coś 1982
Nazajutrz 1983
Seksmisja 1983
Gry wojenne 1983
Terminator 1984
2010: Odyseja kosmiczna 1984
Rok 1984 1984
Powrót do przyszłości 1985
Brazil 1985
Obcy 2 1986
Listy martwego człowieka 1986
Kin-dza-dza! 1986
RoboCop 1987
Predator 1987
Akira 1988
Oni żyją 1988
Głębia 1989
Powrót do przyszłości 2 1989
Pamięć absolutna 1990
Terminator 2 1991
Delikatesy 1991
Jurassic Park 1993
Ghost in the Shell 1995
Miasto zaginionych dzieci 1995
12 małp 1995
Dziwne dni 1995
Ukryty wymiar 1997
Gattaca – szok przyszłości 1997
Żołnierze kosmosu 1997
Kontakt 1997
Mroczne miasto 1998
Truman Show 1998
Matrix 1999
Battle Royale 2000
Donnie Darko 2001
Raport mniejszości 2002
Wynalazek 2004
Zakochany bez pamięci 2004
Ludzkie dzieci 2006
Prestiż 2006
Człowiek z Ziemi 2007
District 9 2009
Avatar 2009
Moon 2009
Incepcja 2010
Nie opuszczaj mnie 2010
Geneza planety małp 2011
Równoległa rzeczywistość 2013
Grawitacja 2013
Na skraju jutra 2014
Interstellar 2014
Ex Machina 2015
Mad Max: Na drodze gniewu 2015
Nowy początek 2016
Łowca androidów 2049 2017
Nic mi więcej teraz nie przychodzi na myśl, ale gdybym skorzystał z mojej bazy posiadanych filmów i spisał byłoby x2 tych filmów lekko. Ale też kilka seriali tego gatunku znacznie wyżej dałbym od Diuna np: Twin Peaks, X-files, Zagubieni, Firefly, Battlestar Galactica, Utopia, Black Mirror, Dark. Z Twin Peaks oczywiście naciągane, bo to opera mydlana i żonglerka gatunkowa, a więcej science-fiction było dopiero w 2 sezonie, a zwłaszcza finale 2 sezonu, prequelu filmowym i 3 sezonie, który ukazał się po 25 latach.
Zaskoczyło mnie dziś na Filmweb, że Star wars mają też zaszeregowanie jako science-fiction, gdy pamiętałem z IMDB, że tam wlepili fantasy.
Wiedźmin —-> masz prawo się nie znać na filmach SF i powielać mało wiarygodne opinie ludzi którzy się na tym nie znają.
Co do twojej ściany tekstu to zależnie od twojego wieku, 1/4 albo 1/2 tych filmów to ja widziałem zanim ty nauczyłeś się chodzić, bo ja już stary człowiek jestem i oglądam filmy SF dłużej niż ty żyjesz, więc nie wyjeżdżaj z tą śmieszną przekopiowaną i niepełna listą.
Od razu widać jak się znasz bo kilka filmów z twojej listy to nawet koło SF na półce nie stało.
Diuna to taki film do którego się powraca myśląc, że jest dobry, by po obejrzeniu znów poczuc niesmak. Aktorzy byli dobrze dobrani, a reszta to szkoda gadać.
(I tak, czytałem książki wielokrotnie.)
Soulcatcher
Diuna to słaby/przecietny film i jest ponad 300 lepszych filmów science-fiction. Zwyczajnie ośmieszyłeś się. Zerowa wiedza na temat filmów jak ten gniot to dobre kino.
A bajeczki to opowiadaj dzieciom. Każdy realnie kogo znam niezależnie od wieku i wykształcenia oraz jest w moich znajomych na Filmweb czyli wirtualnie (ok 2 tys) zdaje się na mnie w kwestii filmów i wybieram im trudne, kreatywne kino głównie stare z Azji i Europy. Znam wszystkich koneserów kina ambitnego w Polsce, którzy obejrzeli porównywalną ilość wybitnego kina co ja, bo jesteśmy w stałym kontakcie i tylko dzięki temu mogliśmy obejrzeć trudno dostępne filmy poza obiegiem połączeniem sił.
Chodziłeś do pracy. Ja nigdy nie musiałem. Więc siłą rzeczy nawet, gdybyś miał 100 lat nie miałeś tyle czasu co ja na wszystko. Więc niezły trolling. Moja osoba w wieku 25 lat miała obejrzanych więcej filmów z kina ambitnego niż ty kiedykolwiek zobaczysz. Więc pomyśl ile mam obejrzanych w wieku blisko 39 lat blisko 14 tys.wyselekcjonowanych z kina niezależnego, artystycznego, kreatywnego w większości. Znam osobę, która ma ponad 20 tys. filmów bez grama kina rozrywkowego, ale zbierał jeszcze na kasetach VHS.To jest 100% pewne, że przy mnie jesteś przedszkolakiem w kwestii znajomości kina.
Wiedźmin ---> No widzisz Wiedźmin i mimo tych wszystkich wymyślonych osiągnięć nadal nie znasz się na kinie SF.
A teraz odrób pracę domową i skreśl ze swojej listy filmy które filmami SF nie są.
A najzabawniejsze w tej bezrozumnej wymianie opinii jest to ze ja nie napisałem że Dune jest dobrym filmem.
Zacytuję ci choć nie wierzę aby coś to dało:
"Diuna Davida Lyncha to jeden klasyków kina, ze względu na nowatorskie rozwiązania w nim zastosowane, grę aktorską i całość wizji."
"Jeżeli mówimy o filmach SF a nie o filmach ogólnie, to Diuna jest z pewnością jednym z najważniejszych filmów."
Nie chce mi się specjalnie dla ciebie rozwijać tych myśli, jak jesteś takim ekstremalnym znawcą to sam sobie to rozwiniesz. A jak nie to żadna strata.
Jeżeli chodzi o to kto zna się na filmach a kto nie, ja fachowcem od filmów jako takich nie jestem. Widziałem naprawdę bardzo dużo filmów, ale był bym bucem gdybym napisał że znam się najlepiej.
Natomiast an filma SF znam się bardzo dobrze, z prostego powodu, nie ma ich wiele.
Tak jak ci napisałem zapewne do twoich urodzin, ogarnąłem wszystkie filmy SF jakie powstały do roku 1985 w angielskiej i polskiej wersji językowej, jak również wybrane najważniejsze pozycje w innych językach.
Jak to był możłiwe, poza faktem ze byłem wiele lat za granicą, w Polsce a szczególnie w Krakowie organizowane były przeglądy filmów SF które w czasach braku praw autorskich i konwencji kina klubowego wyświetlały wszystkie filmy SF jakie powstały wcześniej.
Potem nie było to zbyt trudne aby na bieżąco zobaczyć wszystkie kolejne produkcje i seriale.
SF jest moim głównym zainteresowaniem, zarówno książki jak i filmy także nie zaskoczysz mnie, niczym bo wszystko widziałem.
No fajnie, teraz wybierz z tego copy paste, pre 1984 cos co stylistycznie obraca sie w tym co prezentowala Diuna.
Jerry_D - Nie rozumiem problemu, jest multum filmów o gadających psach, itp. np. "Doctor Dollitle" z Murphym, gdzie gadają wszystkie zwierzęta, itp. Gadające zwierzęta to nie jest pomysł Disneya a dla mnie, film się broni i nie chciałbym, żeby postacie zostały przerobione na bardziej kreskówkowe, jak w popularnym filmiku na YT, dla mnie to by już była karykatura.
A kto to jest ten "prawdziwy" kinoman?
Ten co ogląda 20 filmów(w tym parę ambitnych) dziennie, ten co ogląda same ambitne, czy ten co ogląda co mu się podoba?
Abstrahując filmy Marvela same w sobie może i ambitne nie są (co nie znaczy, że nie mają prawa się podobać) ale cała spójność tych wszystkich tworów i zwieńczenie tego w Endgame jest (dla mnie!) mistrzostwem, czymś co nie udało się takim seriom jak Gwiezdne Wojny czy Terminator(kino rozrywkowe).
Ogólnie oglądajmy, co nas interesuje czy to czysta rozrywka z rozwałką na ekranie czy to ambitne kino z toną dialogów. W dzisiejszych czasach jest kręconych tyle filmów i seriali, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Wszyscy się jednak zgodzimy, że "twory" Vegi należy omijać obwodnicą.
Zack Snyder i sformułowanie "wie co robie" hah, dawno nie słyszałem takiej bzdury
"Prawdziwy kinoman" to ten sam przypadek co "prawdziwy gracz", "prawdziwy audiofil" i inni "prawdziwi". Jak już słyszysz, że ktoś zaczyna z tym wyjeżdżać, to czym prędzej trzeba się oddalić, żeby nie zmarnować cennego czasu.
Z całym szacunkiem: bzdura.
Jeśli chodzi o Jokera to sprawa jest prosta, nie jest poprawny politycznie i nie ma lewackiego przesłania
To chyba inny film oglądałeś, bo jest dokładnie odwrotnie. Postać Jokera była tylko w tym filmie nośnikiem do poruszenia tego co w obecnym świecie i Ameryce w szczególności jest nie tak - ostracyzacja ludzi słabych, pozostawienie ich bez dostępu nawet do elementarnej opieki medycznej, pogłębiające się nierówności społeczne, stygmatyzacja inności. To są typowo lewicowe tematy.
Zakładam, że taka osoba to ktoś kto ogląda filmy nie tylko dla zabicia czasu, ale jest to przede wszystkim jego pasją - bardzo istotnym elementem jego życia. Taki człowiek analizuje dokładnie każdy obejrzany film i rozkłada go na czynniki pierwsze. Przeciętny człowiek tego nie robi. Wystarczy obejrzeć kilka materiałów z kanału "Na Gałęzi" żeby nabrać trochę pokory w tym temacie.
Filmy Vegi poza pierwszym Pitbulle'em to plytka rzeka buraczanego soku a Avengers czy inne filmy od Marvela sa fajne do ogladania i sieja pozytywne tresci. Joker byl sredni jak dla mnie
A Ci prawdziwi kinomani to kto?
Bo są gusta i guściki a ankiety raczej wśród tych prawdziwych kinomanów nie przeprowadzali....