„Wzmacniacze dla idiotów i wariatów” - były szef Google o mediach społecznościowych
Polecam "Dylemat społeczny" na Netflixie. A co do idiotów i wariatów, to faktycznie, w ciągu ostatnich 10 lat mamy zatrzęsienie teorii spiskowych od płaskiej ziemi do Covida ("plandemii"). Wszystkiemu winne fakenewsy, które mają 6x wyższą klikalność.
Powiedziałbym raczej, że wine są braki w elementarnej edukacji i wiedzy o świecie. Także wychowanie.
Dobrobyt i wszechobecne podejście w rozwiniętych krajach w stylu "wszystko mi się należy bo się urodziłem - tak po prostu", czy "ja nic nie muszę - dajcie mi" w efekcie przyniosło nam generację ludzi, którzy nie wiedzą nić o świecie i życiu, i łykają shit z facebooka jak pelikany.
Z pierwszym akapitem się zgodzę jako jedne z wielu powodów. Brak wiedzy rodzica w pewnych ważnych kwestiach ma dużą szansę prowadzenia do złego wychowania ich potomstwa, które przecież uczy się większości rzeczy od rodziców Jeśli potomstwo nie znajdzie sobie mądrzejszych od rodziców zamienników w późniejszym okresie, którzy by ich wyedukowali w brakujących kwestiach (np. szkoły, psychoterapeuta, przyjaciele, inna bliższa rodzina, nauczyciele) to również przekaże te same rzeczy swojemu własnemu potomstwu, co ich rodzice im przekazali. Chyba, że rodzice zrozumieją swoje braki w wiedzy i je uzupełnią, bo to też się zdarza.
Drugi akapit to już dość mocna i niebezpieczna generalizacja i szufladkowanie, nawet sprawiające wrażenie negatywnego spojrzenia na świat oraz podstawowego błędu atrybucji. A przecież napisałeś "braki w elementarnej edukacji i wiedzy o świecie. Także wychowanie." w pierwszym akapicie. :)
Ja uważam, że w rzeczywistości prawda jest przeważnie znacznie bardziej złożona i multum różnych czynników ma wpływ na to, jak dany osobnik się zachowuje w danej określonej sytuacji.
No nie bardzo. To jak wytłumaczyć ludzi starszych, którzy bezkrytycznie przyjmują każdą informacje znalezioną na Fejsie?
> Byłbym ostrożny z tymi argumentami o dominacji. Po prostu nie zgadzam się z nimi. Google nie ma 100% udziału w rynku – stwierdził Eric Schmidt.
Te słowa bawią. Czy firma musi mieć 100%, aby dominować? Przecież wystarczy, że ma największy udział z istniejących. Może to być 51%, może to być 5%.
"Wzmacniacze dla idiotów i wariatów"- dość trafne określenie, zwłaszcza w ciągu ostatnich dni, gdzie trwa istna lawina głupoty na Twitterze, ponieważ Giana Carano nie pokłoniła się BLM, bo Gal Gadot miałaby zagrać filmową Kleopatrę, albo że Chris Pratt nie wyraził poparcia dla Bidena...
A że inni mogą takie rzeczy lajkować, podawać dalej, czy czerpać inspirację - "wzmacniacze" pasuje jak ulał.
GOL znowu pokazuje dziennikarski poziom.
1. „Wzmacniacze dla idiotów i wariatów”
2. wzmacniacze idiotom i szaleńcom
3. „wzmacniaczami służącymi idiotom i szaleńcom”
4. „wzmacniaczy dla idiotów i wariatów”
5. "[...]wzmacniacze idiotom i szaleńcom[...]"
Najlepszym przykładem jest Twitter. Najczęściej po przeczytaniu informacji pochodzącej z tego serwisu, mam wątpliwość co do zdrowia psychicznego osoby zaczynającej temat...
Ciekawe, czy to, że wypowiadają się tam politycy jest przypadkiem...
Facebooka na szczęście nikt nie traktuje poważnie i informacje z "newsów" na Facebooku nie są powielane przez źródła zewnętrzne, więc nie ma gdzie ich czytać...
PS: Nie polecam zbyt mocno przykładać wagi do tego co zobaczycie w propagandowych filmach dokumentalnych Netflixa. Wystarczy trochę pomyśleć tym co powinno się znajdować w czaszce...
Po prostu pokazały jaka większość ludzi naprawdę jest czy tego chcecie czy nie, obojętnie jaki jest powód.
Aczkolwiek sama kwestia prawa bardzo trafna, nie może być tak, że ingerują w treści ze swojego widzi mi się, a jak ktoś inny im zwróci uwagę to się zasłaniają prawem, więc albo muszą przyjmować wszystko to co ludzie napiszą bez żadnej ingerencji i widzi mi się albo być prawnie odpowiedzialnym za treści.
A ja nie polecam, bo to taki 'dokument' moralizatorski. Może pierwsze pół godziny warte obejrzenia. Reszta to strata czasu i zrzędzenie o tym, że bycie sceptycznym prowadzi do radykalizacji.
Ja też uważam, że to nie jest wina portali społecznościowych. Jestem z pokolenia gdzie takowych nie było, ale były za to szmatławce typu Fakty i Mity. Grom ludzi z mojej "bańki" pokładało wiarę w kolejne lądowania kosmitów lub moc Kaszpirowskiego, który leczył przez telewizor. Wszelakie listy - łańcuszki, przesyłki z informacją "Wygrałeś" musisz tylko....
Jedyna różnica to w szkodliwości. Taki ruch antyszczepionkowców lub antycovidowców realnie szkodzi ludziom. Każda osoba, która namawia do zdjęcia masek pośrednio odpowiada za czyjąś śmierć. Czy wynika to tylko z głupoty czy braku sumienia. Nie wiem.
Szczerze to nie dziwię się Ericowi Schmidtowi, bo wystarczy tylko spojrzeć na to co potrafi się wyczyniać na niektórych portalach społecznościowych i co jedni użytkownicy potrafią wypisywać na tychże portalach, żeby odnieść podobne wrażenie co były szef Google'a.