Witam, chcę kupić jakąś część The Elder Scrolls ale niewiem którą wybrać chodzi mi o: Morrowind,Oblivion i Skyrim.
Chodzi mi głównie o fabułę oraz o grywalność. Proszę o odpowiedź.
Ja zachęcam się do Elders Scrolls Online - będziesz miał w jednym miejscu wszystkie trzy gry i jeszcze 5 razy tyle.
Jeżeli nie to oczywiście Skyrim.
Skyrim to doskonały przykład tego jak "casualizacja" gier potrafi pozbawić świetnego cRPGa duszy. To dobra gra (wręcz bardzo dobra), ale jeden z najbardziej dotkliwych przykładów "symulatora radaru", gdzie po prostu lecisz na autopilocie do następnego celu, nie zastanawiając się za bardzo gdzie i po co. Gra na siłę usiłuje też sprawi�� że nigdy nie poczujesz się odrzucony - ba, po 20 minutach zabijasz smoki a po 2 godzinach ostrego grindu możesz craftować najlepsze armory w grze.
Jak się nie odbijesz przez grafikę to najbardziej polecam Morrowinda, głównie dlatego że w przeciwieństwie do Obliviona i Skyrima to przykład gry która nie traktuje gracza jak kretyna (nie wszystko jest podawane na tacy), ma najbardziej zróżnicowany świat (Oblivion i Skyrim to w dużej mierze po prostu klimat średniowiecza) i daje satysfakcję, bo rzadkie przedmioty są... rzadkie, a gra nie patyczkuje się z dostosowywaniem trudności do gracza - wielokrotnie można wpaść na obszar który jest zdecydowanie poza możliwościami postaci, nikt nie jest prowadzony za rączkę. Ma też zdecydowanie najlepszy main quest.
Tak czy siak, każda gra jest dobra.
Pomijając kwestie graficzne, a raczej modeli postaci i animacji to Morrowind ma beznadziejnie kiepski system walki i system dialogowy oparty na tagach, co mi osobiście się nie spodobał, no i npce tylko stoją lub łażą bez celu po tych samych ścieżkach. Niech ludzie lepiej poczekają na Skywinda (mod do Skyrima, który przenosi Morrowinda do Skyrima) i będzie to wtedy gra idealna.
no i npce tylko stoją lub łażą bez celu po tych samych ścieżkach.
Jak w każdych Scrollsach.
Morrowind jest drętwy, ma najgorszy system dialogów ever, ale i tak jest najlepszym TESem ze względu na klimat, fabułę, kreację świata, frajdę z eksploracji, rozsądny poziom trudności, brak prowadzenia za rączkę, dużo wyższa imersję (burze piaskowe w Morrowindzie wpływają na postać, burze śnieżne w Skyrimie nie) itd.
A część problemów da się rozwiązać modami.
Jednak wybór gry powinien zależeć od czegoś innego. Otóż zależy czego szukasz, jak RPG to bierz Morrowinda, jak gry akcji z elementami RPG Skyrima.
Oh boy, coś czuję, że w tym temacie będzie się działo. :P
A by nie zboczyć z tematu - wg mnie Skyrim najlepszy. Po zainstalowaniu kilku uprzyjemniających rozgrywkę modów (do UI, poprawiających błędy i takie tam), gra na kilkaset godzin. Szkoda, że nie mogę sobie zrobić memory wipe i nie zacząć gry "od nowa", nie wiedząc, co mnie czeka.
W Morrowinda w sumie nie gralem chociaz podchodzilem kilka razy, moze w tym roku uda sie zrobic to solidniej ale nwm czy starczy czasu.
Oblivion jest spoko... do momentu w ktorym zauwazysz skalowany balans. Wowczas jedyne sensowne rozwiazanie to obnizyc poziom trudnosci. Glupi system, ale co zrobic? Nie jestem fanem Obliviona, ale ze jest ojcem sporej ilosci dobrych memow pewnie do niego kiedys tam wroce.
Skyrim mi sie calkiem podobal, chociaz fakt ze tak czy inaczej nasza postac konczy jako jack of all trades jest troche slaby. Elementy rpg sa juz tutaj mocno splycone, ale w porownaniu do chocby Wiedzmina w byciu prawdziwym erpegiem zdecydowanie wygrywa. W Skyrimie natluklem jakies 60h, chyba najwiecej jak chodzi o gre singlowa i jedno przejscie.
W Obliviona nigdy nie grałem. W Morrowinda próbowałem ale chyba za późno i nie mogłem się wczuć. Lubię Skyrim ale faktycznie narzekałem na poziom trudności. Grę można bardzo szybko przejść a przecież to rozbudowana gra RPG i coś takiego nie powinno mieć miejsca.
Poleciłbym The Elder Scrolls Online bo ma dużo ciekawych misji ale warto grać ze znajomymi aby się nie znudziła - znaczy nie wiem jak to ująć, w grach tego typu zniechęca mnie brak głównego polskiego czatu, kiedyś coś takiego robiono w starszych grach a dziś już nie widuję np jak w Vindictus. Można dołączyć do Polskiej gildii ale nie masz stałego kontaktu z wszystkimi Polakami by być na bieżąco.
.
Wadą The Elder Scrolls Online są drogie DLC, chyba że trafi się na promocje.
Jeśli chodzi o fabułę, to Morrowind jest moim zdaniem o poziom wyżej od czwórki i piątki, ale szczerze mówiąc i tak nie ma się czym chwalić.
W kwestii grywalności skłaniam się ku piątej części.
Nie odbiega ona za bardzo od Obliviona, ale ulepsza kilka rzeczy. System rozwoju postaci bazuje na treningu, jak w Oblivionie (i Morrowindzie), ale wyrzucono niepotrzebne umiejętności, dzięki czemu jest bardziej przejrzysty, no i dodano drzewka cech specjalnych, dzięki czemu sam decydujesz, jakie chcesz bonusy, a nie zależy to od poziomu danej umiejętności (jak w IV).
Względem Obliviona usprawnione jest też skalowanie poziomu przeciwników i model walki, bo ten w Oblivionie czasami był trochę chaotyczny.
Natomiast Morrowind ma jak dla mnie za dużo niedoróbek w systemie rozwoju postaci, no i walka ogranicza się do męczenia jednego klawisza.
Ogólnie, polecam Skyrim, ewentualnie Oblivion, zależy który klimat bardziej Ci odpowiada.
Konia z rzędem temu kto dzisiaj da rade grać w Daggerfala. Ta gra się straszliwie zestarzała.
Morrowind jest najlepszy o ile zniesiesz przestarzałą grafikę toporność i bardzo sztywne animacje
Morrowind miał najlepszą fabułę, najwięcej smaczków, najlepiej napisanych NPCów (mimo idiotycznego tagowania dialogów) i doskonale wykreowany świat.
Miał za to najgorszą w historii czegokolwiek mechanikę walki, beznadziejnie wolną podróż i najmniej czytelny (nawet po dodatkach) system questów.
I Cliffracery. Pieprzone Cliffracery.
A i tak jest najlepszą odsłoną - Arena jest niegrywalna, Daggerfall jest ogromny, ale tak naprawdę pusty i nudniejszy niż mecze polskiej ligi, Oblivion wygląda dziś przekomicznie i fabularnie jest to bida z nyndzą. Skyrim jest w porządku, ale Morro to jedyna gra z serii, którą ukończyłem ( to więcej niż raz), bo jako jedyna miała świat, do którego chce się wracać. Skyrim to jest wycieczka do Oslo albo do Zakopanego podczas najazdu skandynawskich kibiców skoków narciarskich, podczas gdy Morrowind to wyprawa do zupełnie nieznanej krainy, kojarzącej się bardziej z obcą, nieprzyjazną planetą, a nie z wyjazdem na ferie zimowe ze średniowieczną grupą rekonstrukcyjną.
Teraz ja mam mętlik w głowie i nie wiem co kupic, ale po tym wszystkim chyba kupię Skyrima albo Morrowinda.
Morrowind bije klimatem i konstrukcją świata większość erpegów jakie wyszły w historii. Nie rozumiem dochrzaniania się do systemu walki - i tak jest o niebo wygodniejszy od tego co było w Gothicu. A że NPCe stoją w miejscu? Cóż, w najlepszych erpegach w historii (Might and Magic VI i VII, drugi Baldur, Vampire the Masquarade Bloodlines) też. I co z tego? Bierz Morrowinda.
Nie rozumiem dochrzaniania się do systemu walki -
Wszyscy wiemy, że masz delikatnie mówiąc kuku na muniu na punkcie staroci ale jesteś jedyną osobą na świecie której podoba się system walki w action RPG oparty na procentowej szansie na trafienie gdzie istnieje jedna animacja ataku każdej broni i przez pierwsze 20h gry stoisz przed glizda i napier*alasz lpm 20 000 razy z nadzieją że uda ci się zadać cios. Do tego ludzie się dopieprzaja, na Gothica można narzekać ale system walki miał o niebo lepszy, oparty na kombosach.
Edit. Mordege z systemem walki w Morrowindzie można chyba porównać tylko do quick time eventów z Wiedźmina 1.
Wiesz, mi to nigdy nie przeszkadzało :D Ot, moja miłość do Morka:D Systemu wlaki w Wieśku nie cierpię.
Wszyscy wiemy, że masz delikatnie mówiąc kuku na muniu na punkcie staroci
Nie aż tak, ciężko mi się cofnąć dalej jak do 1994 roku, w dodatku trochę tych nowych erpegów też gram (np. uwielbiam serię Mass Effect).
Morrowind to był dla mnie chłopaka z gimnazjum szok taka gra z takim światem, a muzyka z intra siedzi w mojej głowie teraz jak to piszę.
Oblivion i skyrim nawet nie próbowałem, jakoś brak tej duszy, no i jak te gry wychodziły to już byłem innego typu gracza