Witam.
W tym miesiącu zapragnąłem zorganizować ze znajomymi swój pierwszy w życiu spływ kajakami. Na początek wybrałem dość prosta trasę(przynajmniej tak mówił właściciel kajakow), około 10km. Przede wszystkim chciałbym zapytać jak skutecznie zabezpieczyć takie rzeczy jak telefon, portfel, papierosy itp. Jak sie powinienem przygotować, oraz, czy macie jakies podstawowe rady dla mnie? :)
Czapka na głowę, krem z uv na ręce, ramiona i nogi, rękawiczki na ręce (odciski), woda do picia.
Kapoki - zależy gdzie ten spływ ale ja bym polecał.
Dokumenty i inne ważne do worka, a na końcu wszystko do worka, grubego z gumy, a jak nie masz to do takiego jak na śmieci.
Najlepszym wyjściem są worki przeprawowe które można kupić np w Decatlonie. Są takie na portfel, telefon ale takie też o większej pojemności na ubrania. Te ostatnie nie będą Ci potrzebne bo jedziecie na 1 dzień. Koszt tych małych worków to jakieś 10zł, w przypadku tego na telefon można z telefonu korzystać normalnie bez wyciągania go z woreczka.
Możesz użyć też takich pojemników na żywność - ale muszą koniecznie mieć zatrzaski i uszczelkę. Możesz użyć też streczu (ta folia) ale do fajek to raczej się nie nadaje :)
Jako, że jest lato to weź ciuchy które schną szybko, raczej gleby nie zaliczysz, ale pochlapać od wioseł się pochlapiesz jako, że to Twój pierwszy raz. Weź jaki krem co by się nie zjarać, czapkę by udaru nie dostać i wodę do uzupełniania płynów. Buty piankowe/morskie na kolczatki/sandały/gołe stopy jak jesteś nierozważny jak ja.
Co do innych porad, cięższa osoba powinna siedzieć z tyłu. Niektórzy twierdzą, że bardziej doświadczona też powinna siadać z tyłu ale jeżeli jest to dla wszystkich pierwszy raz to nie ma co się przejmować. Dobierz sobie osobę która jest kumata, będziecie w końcu wspólnie wiosłować i sterować - co prawda na 10km spokojnego odcinka wiele wam się raczej nie przydarzy ale lepiej mieć to ogarnięte w razie w.
Edit: właśnie kapok! Mi 2 lata temu życie uratował :)
Prewencyjnie naklej sobie plastry na wewnetrzna strone kciukow, unikniesz pecherzy i obtarc od wiosla (jesli to bylby dluzszy splyw, to polecalbym rekawiczki, ale na pare godzin wioslowania to nie ma specjalnie sensu inwestowac).
Z osobistego doświadczenia wiem, że 10km to mało ;) Ale to dla wprawionych w boju.
Proponuję:
-Torbę gumową lub z nieprzepuszczalnego materiału. Walnąć tam wszystko co konieczne i cenne.
-Rękawiczki, z dziurami na długości palców. Zabezpieczy przez odciskami.
-Osobą torbę na prowiant. Schowaj ją na tyle lub na dziobie kajaka, lub włóż do bagażnika. O ile będzie.
-Czapkę. Najlepsza będzie taka która osłoni cię gdziekolwiek się obrócisz. Dla mnie najlepszym wyborem jest czapka kowbojówka.
-Filtry lub maście. Nigdy z nich na kajakach nie korzystałem, ale to jak kto woli.
A teraz coś z autopsji. Wiosło proponuje sobie umocować do nadgarstków, np. gumką recepturką. Przy większym prądzie rzeki, nim się człowiek zorientuje a wiosła już mieć nie będzie.
Ogólnie przy większym prądzie, radzę mieć wszytko na baczności :3
A właśnie. Kapoki!!! Bardzo ważna rzecz. Ja osobiście biorę ją tylko do wyłożenia sobie tych niewygodnych siedzonek. Ale jak ktoś ma problemy z pływaniem lub z zimną krwią w ekstremalnych warunkach to z całego serca polecam.
Co najwazniejsze to radze na brzegu przy asekuracji znajomych i kogos doswiadczonego pocwiczyc wynurzanie sie jak sie przewrocisz do gory dnem. Nie mowie tu o probie powstania do gotowosci jak zawodowcy robia lecz wogole proby wydostania sie zebys wiedzial jakie to uczucie i nie panikowal jak cie zachwieje. Trudne to nie jest ale trzeba wiedziec.
Najwięcej zależy do tego z tyłu (w przypadku dwuosobowych kajaków). To on nadaje kierunek i rytm. Osoba cięższa powinna również być z tyłu.
Plus raczej nie próbujcie przepływać kajakami nad konarami, jeżeli macie inną opcję, bo na ostatnim spływie 2 moich kumpli zrobiło takim sposobem U-bota. Zwrócicie też uwagę na napisy na mostach typu "kryj ryj!", bo czasami się przydają ;)
Dodatkowo, jak się pływa bardzo fajnie jest zepchnąć czyjś kajak na zakręcie w krzaki ;]
Dobrze tez zabezpiecz browary albo wodke, bo boli utopienie pelnej flaszki. Sikanie z kajaku jest bardzo dobrym pomyslem i oszczedza czas na wychodzenie. Plyn z kims ogarnietym, zeby mogl Cie holowac. Fajki przydaja sie na pijawki. Omijac konary trzeba w jak najefektowniejszy sposob. Gora czy dol to sprawa drugorzedna. Jak sie zaklinujecie, a wszyscy beda z przodu to nie panikujcie. Wyciagnijcie flaszke i poczekajcie. Moze ktos zawroci pieszo. Te 10 km to zrobicie w 2 godziny gora.
Edit. Kapoki sa przydatne tylko jak zaczniesz marznac.
zapomniałem o jeszcze jednym patencie. Bols 0,5 ma na dole flaszki takie rowki idealne na linke, więc można związać ładnie flaszencje z tyłu kajaku tak, aby ta znajdowała się cały czas w wodzie i się pięknie w rzeczce chłodziła. Na postoju powinna być już idealna, a nie przeszkadza w manewrowaniu podczas pływania(ważne, żeby ktoś ogarniał węzły, bo wódka ucieknie i będzie żałoba)
Nie ubieraj się za ładnie, bo będziesz marudzić, że się pobrudziłeś lub zmoczyłeś. Kapoki to rzecz oczywista, telefony, portfel, papierosy możesz schować do pudełkach po suplementach, 100% ochrony. Staraj się ogarnąć kajak, bo dla nowicjuszów nie jest to taka prosta sprawa. Ja potrzebowałem 30min na same podstawy, z czasem szło coraz lepiej.
@up
Taa, a niech natrafią na kamień czy coś i będzie po Bolsie ;)
/ [9] Taa, na prostej trasie będzie leżeć dnem do góry, nie przesadzaj..
I uwaga na okulary - jedne straciłem, jak mi je z głowy zgarnęły gałęzie wiszące nad rzeką (a póki nie nauczycie się sensownie sterować, to przynajmniej na kilka takich się wpakujecie).
Zamiast woreczków można użyc stary dobry szklany słoik. Nie przesadzać z wódżitsu i mieć kapok na sobie, czapke i krem do opalania.
[14] Taa, na prostej trasie będzie leżeć dnem do góry, nie przesadzaj..
można się zdziwić :)
Jeśli nie będą cwaniakować, tylko powoli wprawiać się we wiosłowanie, to nie wróżę im tego ;)
No cóż, w kwestii zabezpieczenia przedmiotów powiedziano już wszystko. Teraz coś w kwestii bezpieczeństwa.
- Unikaj jak ognia zwalonych przez całą szerokość rzeki drzew, uniemożliwiających dalszą podróż. Jak tylko coś takiego zobaczysz z daleka, natychmiast przybijaj do brzegu i ostrzegaj innych. Każde spotkanie z takim drzewem może skończyć się tylko w jeden sposób - wywrotka do góry dnem.
- Nie próbuj nigdy zatrzymywać się/odpoczywać na rzece przy jakichkolwiek przeszkodach, albo przytrzymywać się ich w jakimkolwiek innym celu (zwalone drzewo, badyle wystające z wody, kamienie, etc.). Kończy się to dokładnie w taki sam sposób jak powyżej. Prąd obraca kajak prostopadle do brzegu i wyrywa go spod twojego siedzenia. Rezultat - zostajesz uczepiony przeszkody, a kajak płynie dalej sam (najczęściej do góry dnem).
- Jeśli z jakichś przyczyn (np. dostrzeżenia zwalonego drzewa, które nagle wyłania się zza zakrętu rzeki) musisz nagle zawrócić i 'uciec' pod prąd - unikaj jak ognia środka rzeki, gdzie nurt jest najbardziej wartki i prawdopodobnie stracisz wcześniej siły, niż uda ci się pokonać wymaganą odległość. Dobijaj od razu do brzegu, a jak jest to niemożliwe ze względu na bliskość przeszkody, podprowadź kajak jak najbliżej brzegu i tam próbuj płynąć pod prąd, który jest w tym miejscu najmniej wartki.
Na jeziorze możesz zapomnieć o wszystkich powyższych radach i polecałbym najpierw tam pouczyć się pływać kajakiem.
Straszycie chlopaka niepotrzebnie. Bylem na kilku splywach i srednio ogarniety nowicjusz po kilkudziesieciu machnieciach wioslem wie juz o co chodzi, a jak dadza mu do pary kogos bardziej doswiadczonego to juz w ogole bedzie latwizna. Nic tylko cieszysc sie widoczkami i kontaktem z natura :)
Nick dobra rada z tym wyplywaniem na jezioro! Nie ma to jak tam sie wypieprzyc i ciagnac kajak z uczepionym ledwo ruchomym kolega do brzegu. Juz nie mowiac o rzeczach, ktore przepadly bezpowrotnie :)
Wszystko zależy od akwenu. Łatwy akwen, to spokojny spływ, ale jak się popłynie rwącą rzeczką z przeszkodami, to może być niebezpiecznie. Lepiej być przygotowanym na najgorsze, niż potem rozpamiętywać straty (choćby tylko materialne).
Unikaj jak ognia zwalonych przez całą szerokość rzeki drzew, uniemożliwiających dalszą podróż. Jak tylko coś takiego zobaczysz z daleka, natychmiast przybijaj do brzegu i ostrzegaj innych. Każde spotkanie z takim drzewem może skończyć się tylko w jeden sposób - wywrotka do góry dnem
Są przeszkody do pokonania. Nie przesadzajmy.
Nie próbuj nigdy zatrzymywać się/odpoczywać na rzece przy jakichkolwiek przeszkodach, albo przytrzymywać się ich w jakimkolwiek innym celu (zwalone drzewo, badyle wystające z wody, kamienie, etc.). Kończy się to dokładnie w taki sam sposób jak powyżej. Prąd obraca kajak prostopadle do brzegu i wyrywa go spod twojego siedzenia. Rezultat - zostajesz uczepiony przeszkody, a kajak płynie dalej sam (najczęściej do góry dnem).
No na bank na 1 dniowym łatwym spływie będą na wartkiej rzece. Ja nie wiem na jakich Ty kajakach pływałeś ale te z którymi ja miałem do czynienia jest trudno wywalić do góry dnem.
Zgadzam się z NicKiem. Pierwszy raz płynąłem dość wymagająca trasą. Rzeka, prąd, przeszkody w postaci krzaków, poobalanych drzew na rzece, zakręty, jakieś konary drzew - masakra. Ale dałem radę, zero wywrotek, nic. Kajak suchy. W zeszłym roku płynąłem i za sprawą drugiej osoby kajak się wywrócił bokiem, ale wszystko udało się ocalić. Prąd rzeki przywarł nas do gałęzi i zaczął przechylać kajak aż napełnił się wodą i bach. Chwila moment byłem w rzece.
/ fakt, są przeszkody do pokonania. Większość przeszkód da radę jakoś ogarnąć.