Wątek ten zakładam ku przestrodze. Tak jak kiedyś ktoś powiedział: czasami kolega może zrobić większą krzywdę niż nie jeden wróg. Ale o co chodzi ? A o sytuację dzisiejszą w której otarłem się o kalectwo a może nawet śmierć.
Mam jednego kolegę. Znamy się od podstawówki i nie od dziś wiadome mi jest, że owy kolega wpada często na bardzo głupie pomysły i działa zasadą najpierw zrób, potem pomyśl. Siedzę sobie na krześle na podwórku - z tyłu mnie garaż ( tak z metr za mną, może nawet mniej ) Kolega wpada na świetny pomysł by wjechać na podwórko, dodać gazu i zatrzymać się zaraz przede mną. No i rozpędził się, przy czym hamować zaczął dopiero jakieś 2 metry przede mną ( nie wiem: chyba myślał, że samochód w sekundzie stanie w miejscu ) Trawa też świeżo skoszona to w poślizg wpadł. No i wjechał prosto we mnie. Nie miałem już czasu uciekać i jakoś automatycznie wyciągnąłem nogi do przodu. Glebę zaliczyłem jak jakiś najlepszy skoczek narciarski przy czym jeszcze głową walnąłem w garaż. Kolega wysiadł "bardzo przerażony" z samochodu i odparł tyle z bananem na twarzy , że " z braciakiem takie coś się udało" - ale później trochę się przejął całą sytuacją.
Gdy ogarnąłem się zdałem sobie sprawę, że brakowało centymetrów, trochę szybciej by jechał, pomylił by mu się pedał i mógłbym zamienić się w dżem łowicz na ścianie garażu. Później trochę zaczęły boleć mnie nogi i plecy, ale raczej nie na szpital. Gorsza jest świadomość, że mógłbym zginąć siedząc na własnym podwórku przejechany przy golfa 2. Trochę psychicznie źle się czuję szczerzę mówiąc.
Szczęście w nieszczęściu. Jeszcze później znalazłem kapsel z Tymbarka na drodze z napisem "a gdybyś był na moim miejscu ?" Autentyk :D Ofiarowałem go koledze, żeby sobie zapamiętał co tam jest napisane.
Z kim przystajesz takim sie stajesz. Nie bez powodu rosnie legenda Twoja i brata na forum. Jak tam gitara, moze ja koledzy juz przejechali albo walczyli niczym maczugą?
Twój kolega ---------->>>
Nie wiem w jakim byłeś stanie żeby się na takie coś godzić ale też inteligencją się nie wykazałeś.
Jakby mnie kolega powiedział że chce się autem rozpędzić i przede mną zahamować to bym mu dał młotek i powiedział żeby się parę razy walnął z całej siły, może by pomogło.
daje 3/10.
Dalbym 4 ale znudzilem sie po 2 zdaniu i przestalem czytac.
Z kim przystajesz takim sie stajesz.
Że niby ja ? No przepraszam ja nigdy nikogo nie potrąciłem.
Jak tam gitara, moze ja koledzy juz przejechali albo walczyli niczym maczugą?
A gitara spoko, trzyma się.
Rodzina by dostała odszkodowanie, a każdy kawałek grosza liczy się w trudnych czasach...
Z tego co piszecie z bratem, to piękna tam u Was patologia
Jaka patologia ? To kolega niczym patol się zachował. Ja jestem uczciwym i normalnym obywatelem RP.
Tu macie pechowe krzesło >>>
a tu ślad hamowania ( trochę chyba jeszcze widać ) >>>
Poza tym ciekawe czy tacy dowcipni będziecie jak was albo kogoś z waszej rodziny takie coś spotka...
Czekam na komentarz Gęstochowy.
Nie wiem w jakim byłeś stanie żeby się na takie coś godzić ale też inteligencją się nie wykazałeś.
Jakby mnie kolega powiedział że chce się autem rozpędzić i przede mną zahamować to bym mu dał młotek i powiedział żeby się parę razy walnął z całej siły, może by pomogło.
Ja pier... nie umawiałem się z nim na to. Nie wiedziałem, że wpadł na takie coś. Zrobił to zaraz jak przyjechał do mnie.
A no tak....teraz się kapnąłem że się z nim na to nie umówiłeś.
Czyli kolega widzę bardzo inteligentny. Ja bym na twoim miejscu wtedy wstał i mu przywalił.
Który raz to kolega wpadł na taki genialny pomysł, pewnie już kilka razy otarłeś się o śmierć?
Patrząc na krzesło to chyba nie było tak źle... ale i tak trzeba było mu jebnąć z backhenda za sam pomysł.
[17] +1
Tez uwalam ze nalezala mu sie ostrzegawcza blacha w czolo. Majac takich kolegow nie trzeba marwic sie o posiadanie wrogow...
Martius_GW -> no ja nie wiem kto mu dał prawo jazdy w ogóle. W ogóle kolega ma swoją filozofię na temat fizyki i zachowywania się samochodu w takich sytuacjach skrajnych. Raz np. zwyzywałem go i na szczęście poskutkowało w porę po tym jak pędził 90km/h po lodzie a dookoła drzewa. Zwolnił, ale trochę musiałem "porzucać mięsem"
jeśli chodzi o argumenty siły to ja jestem za miękki na takie coś. Raz walnąłem innemu koledze z nerwów ( zresztą słusznie dostał ) i później miałem wyrzuty mimo to iż zasłużył.
siwy -> a co mam mu powiedzieć: nie już nie zadawaj się ze mną i won? Jak przyjeżdża do mnie to mam go wygnać ? Nie licząc jego głupich pomysłów to ogółem jest miły. Nie raz już były sprzeczki, ale on nie pamięta urazów.
Postraszyłem go, że mógł mnie zabić i mam nadzieje, że poskutkuję.
Jesteś bardzo ograniczony umysłowo skoro trzymasz z kolegą, który zagraża Twojemu bezpieczeństwu.
Pf.. Myślałem że o skradzione pieniądze albo kobietę chodzi a tu o zwykłym baranku mowa. No nieźle, ciekawych masz kolegów.
Trzeba być dobrym agentem żeby na taki pomysł wpaść.
Chociaż w sumie im więcej o tym myślę to jednak mam coraz większą ochotę mu przypie****ć za to. Powiedziałem sobie: jeszcze raz coś podobnego i niech więcej się nie pokazuję mi na oczy.
Przecież on mógł mnie zabić. Będę mu to wypominał aż na kolanach będzie mnie przepraszał za to.
czyli ty jestes niby najmadrzejszym przedstawicielem twojego gatunku?
a ty jesteś ?
Będę mu to wypominał aż na kolanach będzie mnie przepraszał za to.
A jak już będzie przed Tobą na kolanach to powinieneś mu za***ać z kolanka w szczękę.
Ale z tytułem wątku to trochę przesadziłeś nie wszyscy nasi koledzy mają tak beznadziejnie głupie pomysły nie przesadzając wcale to twój kolega jest istnym pustakiem i debilem.
O stary, poprawiłeś mi wieczór. Jeszcze niech Chile to zrobi i w ogóle będzie kosmos.
Myślę, że po takim zdarzeniu w szoku bym koledze uszkodził twarz lub samochód, a nie pisał o tym na forum...
Mam nadzieję, że go chociaż wypierdoliłeś z podwórka?
Ja akurat byłem w garażu ( widac go na zdjęciu , tam za krzesełkiem), oglądałem skuter. Usłyszełem że samochód jedzie, i przez okno widziałem jak kumpel z bananem na ustach, jedzie swoim golfem w stronę brata i nie hamuje wcale a potem słyszałem huki i trzaski i widok brata spadającego na ziemię razem z krzesłem.
Z początku to nawet się śmiałem, bo to dość zabawnie wyglądało z wnętrza garażu.
Pamiętajcie, że włodzix ma tendencje do koloryzowania.
Po mojemu to wyglądało tak:
Przyjechał do niego kolega, kolega nie umie jeździć samochodem, próbował zaparkować, trochę mu szarpnęło samochodem i najpewniej co najwyżej musnął zderzakiem poszkodowanego.
Taki z ciebie kolega, że go obgadujesz na forum?
Nazwiskami żadnymi nie operuję...
Przyjechał do niego kolega, kolega nie umie jeździć samochodem, próbował zaparkować, trochę mu szarpnęło samochodem i najpewniej co najwyżej musnął zderzakiem poszkodowanego.
To, że nie umie to prawda. Po drugie dałem zdjęcie: ślady hamowania dość długie widoczne więc prędkość była. Po trzecie: grillem w nogi dostałem - a że nie zatrzymam samochodu nogami to zaliczyłem glebę. Mogło skończyć się gorzej, ale trochę bolało nie powiem.
A było tak blisko :( Może następnym razem się uda...
Nie wiem czym sobie zasłużyłem na takie życzenia ;(
Ale hejt...wlodzix chciał tylko opowiedzieć co się stało ,a wy już taki sajgon na niego. Nie no kolege masz fajnego naprawdę ,ale myślałem że będzie bardziej krwawo jakiś dzbanek spadnie z nieba i na szybe i straci panowanie (tak żeby dodać pikatnego szczegółu niczym sos wasabi)
O stary, poprawiłeś mi wieczór. Jeszcze niech Chile to zrobi i w ogóle będzie kosmos.
https://www.youtube.com/watch?v=QjqFO5lpgqc&feature=youtu.be#
Już zrobiło :D