http://wiadomosci.onet.pl/raporty/oszukane-pokolenie/oszukani,1,5261590,wiadomosc.html
Pytanie tylko do osob urodzonych w pierwszej polowie lat '80, czyli z wyzu demograficznego. Ja jestem rocznik '82, tak jak i ponad 700 000 osob. Szczyt szczytow wyzu :)
Czujecie sie oszukani, tym iz gdy mielismy 18-19 lat wydawalo sie iz pojscie na studia zalatwi sprawe, a teraz z magistrami nie mozecie znalezc zadnej pracy?
Ja na szczescie studiow nie skonczylem zadnych, wiec problemu nie mam ;) ale ciekaw jestem czy uwazacie ten artykul za prawdziwy? Czy faktycznie wierzylismy jako pokolenie iz studia dadza nam bilet do dostatniego zycia?
Z tego co pamietam to faktycznie ped na studia byl straszny, ten kto na studia nie chcial isc to od razu przekreslal sobie zycie. ;)
Rocznik 82 i też nie czuję się oszukany, ale pewnie z tego samego powodu co Ty, mam tylko technika.
Rocznik 81.
W teorię "studia załatwią wszystko" nie wierzyłem nigdy i choć zaliczałem dziennie, to od początku 4-go roku wziąłem się do pracy.
Jeśli ktoś czuje się oszukany, to może mieć pretensje tylko do siebie, ale najwidoczniej bozia nie każdemu dała tę kapkę wyobraźni.
Aczkolwiek są wyjątki, jak inżynierowie lotnictwa na MELu, którzy nie mogą podjąć pracy w zawodzie przed zakończeniem edukacji, ale zaraz po niej świat staje przed nimi otworem. Przypadki z mojego najbliższego otoczenia.
To fascynujące jaką nasz naród ma zdolność do obwiniania innych za swoje niepowodzenia.
[5]
Dokładnie to miałem napisać. Mało kto jest w stanie przyznać że spieprzył albo że mu się nie chciało, tylko biadoli i szuka winnych na około.
Rocznik 75
Ja sie czuje oszukany bo za moich czasow (gdy ja studiowalem) nie bylo cisnienia na studiowanie. Wiec olalem i przerwalem w polowie. Gdybym skonczyl (studiowalem na WAT) to nie martwilbym sie o takie bzdury jak np mieszkanie ;) I moglbym juz byc na emeryturze.
Mlody, czlowiek byl i glupi.
Nie czuję się oszukany. Podobnie jak Paudyn nie wierzyłem w hasło o studiach które dadzą ci hajs i dobrobyt. Znajomi też raczej nie pokończyli studiów i zabrali się do ciężkiej pracy. A większość i tak siedzi za granicą.
Yes, we can.
Nie czuje sie oszukany i nie wiem skad informacje czerpal autor artykulu, bo ani ja ani moje srodowisko nigdy nie wierzylismy, ze 'studia' zapewnia dostatnie zycie.
Natomiast troche zazdroszcze pare lat starszym jak moj brat, ktory mieszkanie kupowal (w porownaniu z obecna ceną) tanio w tanim kredycie :)
Ja się nie czuję oszukany. Raz było gorzej, raz lepiej. Zacząłem pracować na 2 roku studiów - teraz 10 lat w jednej firmie. Studiów takich jakie chciałem nie skończyłem, w dodatku przewinąłem się przez kilka różnych kierunków i uczelni. Nie pracuję w zawodzie, do jakiego "przyuczały". Nie zarabiam źle jak na polskie warunki (powiedziałbym, że dużo powyżej średniej), ale pewnie nie za długo bo kryzys coraz bardziej odczuwalny w branży.
To pokolenie z wyżu demograficznego, które dostało w swojej młodości jasny przekaz, że najważniejsza rzecz, to nauczyć się angielskiego, skończyć ogólniak i studia z tytułem mgr! A potem praca na spokojnie się znajdzie... Nie znalazła się. Zostaliśmy oszukani.
Rocznik 80. Postępowałem zgodnie ze wskazówkami. Praca się znalazła. I to dobra. Nie czuję się oszukany.
The same as above.
Ja nie miałem parcia na studia, w sumie to do końca nie byłem pewien czy to jest akurat ten "mój" kierunek".
Ale dałem radę i nie narzekam :P
Ciekawy temat ale postaram sie krotko wyjasnic kilka spraw.
Po pierwsze studia robi sie dla samego siebie. Nie powinno wiazac sie sukcesow w znalezieniu pracy czy jakiejs kariery.
Z jakas kariera moga sie wiazac ludzie powolani do danego fakultetu. Prawdziwy lekarz bez studiow nie bedzie lekarzem, prawnik tak samo jak i wiele inych zawodow.
To, ze chodzisz na studia nie znaczy, ze bedziesz na szczycie. Ludzie zaczynajac studia mysla ,ze uczelnia da im prace i postawi na najwyzszym stanowisku. Szybko sa sprowadzani do parteru.
Jesli ktos chce znalezc prace i nie jest wyjatkowo uzdolniony zeby byc lekarzem czy prawnikiem czy tez nie ma znajomosci to idzie do zawodowki, technikum i juz ma miesce pracy a przynajmniej jest bardziej obeznany w pracy niz student ktory czeka az mu sie zaproponuje i wyblaga zeby moc go przyjac.
Czuje się oszukany. Mogłem przecież wstąpić do partii, pałować "niewiernych", prowadzić własny biznes import-export. PRL dawał nieograniczone możliwości.
Teraz w polskim kapitaliźmie jedyna rozwijająca się gałąź gospodarki to przestępczość zorganizowana.
No to jak, towarzysze, pomożecie?
Ja się czuję oszukany bo na moich studiach był WF i nie było zajęć z lepienia ludzików z plasteliny!
Ja czuję się oszukany, pamiętnego roku 80tego okazało się, że za Św. Mikołaja przebiera się mój dziadek.
trochę pierdoły facet pisze
po pierwsze ludzie z mojego pokolenia szli na studia bo:
a. bo szli wszyscy
b. nikomu nie chciało się pracować w wieku lat 19 i każdy wolał jeszcze trochę posiedzieć na garnuszku u "starych"
c. uciekaliśmy przed wojskiem
d. w wieku lat 19-20 nikt za bardzo nie zastanawiał się czy będzie miał fajnie czy dobrze po studiach, liczyło się samo "studiowanie", DZIEWCZYNY, zabawa - czyli tu i teraz - nikt nie przejmował się swoją przyszłością - więc trudno czuć się teraz oszukanym.
Hmm ja jestem rocznik nieco wcześniejszy :) ale nie narzekam.
Skończona PWR we wrocku, od razu po studiach (w zasadzie to jeszcze w trakcie studiów) dobra praca i tak się kręci do dziś :) - projektuję sobie systemy IT
50% sukcesu to wybrany kierunek dający nadzieję na przyszłośc (akurat u mnie pokrywał się z pasją)
+ 50% pracy własnej, bo studia dają kręgosłup - natomiast trzeba to jakoś uzupełnić
Poobijałem się troche po świecie i mogę zaręczyć że polska edukacja, której doświadczyłem - naprawde dobrze i w miarę wszechstronnie przygotowała do tego, co później robiłem. Wbrew obiegowej opinii nie wbiła mnie jakieś sztywne ramy - a wiele razy się dziwiłem jak mocno przydawały się rzeczy, które na studiach wydawały sie bez sensu...
Ale może ja miałem po prostu szczęście do nauczycieli ? ;)
I nie byłem typem kujona, imprezowało się i to sporo.
Myślę że dopiero próba zmian polskiej edukacji na model zachodni obniżyła znacząco jakość nauczania (testy dla debili w imię sprawiedliwego oceniania - które całkowicie pozbawiają umiejętności kreatywnego myślenia i kojarzenia faktów, matury dla idiotów, rezygnacja z matmy jako obowiązkowego przedmiotu na maturze itd.)
Nie wspomne o wprowadzeniu wczesnego profilowania dzieci na etapie gimnazjum - po jaką cholerę kształtować na siłę dziecko w kierunku, w którym za parę lat jak będzie bardziej świadome być może wcale nie będzie się chciało uczyć ?
8 klas podstawówki a potem szkoła średnia - to były fajne czasy.
Teraz gimnazjum to takie "pseudo wejście w poważniejszy wiek" co przekłada się na sex w kiblu + szlugi na imprezkach po pijaku...ale nie na jakość nauki
"Co za ponury absurd, żeby o życiu decydować za młodu gdy jest się kretynem."
Większość znajomych z mojego rocznika pracuje, i to przeważnie pracuje za dobrą kasę. Jednocześnie, może 1 osoba na 10 pracuje w zawodzie wyuczonym na studiach. Ludzie po prawie pracują w agencjach reklamowych, po anglistyce jako mechanicy na lotniskach, po informatyce mają własne firmy handlujące odzieżą, po psychologii projektują strony internetowe (przykłady autentyczne, z mojego najbliższego otoczenia). Większość zgodnie twierdzi, że albo studia wybrali źle, albo niewiele im dały w zderzeniu z zawodową rzeczywistością, albo (najczęściej) zwyczajnie nie tak sobie wyobrażali swoją dalszą karierę i gdzieś w toku studiów, na drugim, trzecim czy czwartym roku odkrywali swoje "prawdziwe powołanie". Nikt niby nie czuje się oszukany, przecież wybór był nasz, ale wielu ma poczucie straconego czasu, który można było wykorzystać lepiej.
Rocznik 94 w przyszłym roku będzie w kropce.
Oszukany? Absolutnie. Duzo z tego czego uczylem sie na studiach przydaje sie do tej pory. Wiedza wyniesiona ze studiow pomogla stawiac pierwsze kroki w pracy poza krajem i do tej pory z niej korzystam. Choc pamietam, ze byly osoby, ktorym studia wydawaly sie szczytem. A potem to juz mialo byc z gorki...Z tego co czasami do mnie dochodzi to srodze sie zawiodly. Ale tak to jest jak sie nie mysli a sie robi.
Zgadzam sie rowniez z YogiYogim odnosnie tego rownania do zachodniego modelu edukacji..
Nie wspomne o wprowadzeniu wczesnego profilowania dzieci na etapie gimnazjum
W praktyce i tak to profilowanie nie istnieje, bo opiera się co najwyżej na 1-2 lekcjach tygodniowo więcej danego przedmiotu
Czuję się oszukany... W TV leciał Star Treck oraz inne filmy SF, mówili że po 2000 roku to już nauka będzie tak rozwinięta, że każdy będzie mógł w kosmos lecieć i w ogóle. Jedynie sprawdziło się z upadkiem Detroit :|
"Co za ponury absurd, żeby o życiu decydować za młodu gdy jest się kretynem."
no ja akurat uczylem sie za granica i faktycznie moglem zamiast chemii i biologii wybrac przedmioty ekonomiczne, rachunkowosc...
i jakos nie uwazam, ze dziecku nie powinno dac sie wyboru.
12-13 latek juz wie czego chce i co mu sie podoba- wie stad, ze wczesniejsze lata go przygotowaly do tego wlasnie wyboru...
bo zarowno chemie, biologie itd itp (jakies humanistyczne przedmioty) mialem n apoziomie podstawowym, pozniej juz specjalizacja.
moim zdaniem jest to sluszne rozwiazanie.
a kretynem sie jest niezaleznie od wieku i to ze pare lat pozniej sie da wybor, nic kompletnie nie zmieni.
kretyn bedzie kretynem jak nawet mu sie nie da wyboru.