Zastan�w si�, czy chcesz tam wej��. „Nieznajomi" Aleksandry Kalbarczyk

Data: 2023-10-12 12:00:24 | artyku� sponsorowany | Ten artyku� przeczytasz w 9 min. Autor: Piotr Piekarski
udost�pnij Tweet

Romantyczny weekend... Spadek po ciotce... Intratna posada... W domu na odludziu spotyka si� kilkoro nieznajomych, ale dla wszystkich to spotkanie stanowi zaskoczenie. Nie spodziewali si� innych os�b. Dlaczego w�a�ciwie tam si� znale�li? Kto ich tam zwabi�? Kiedy emocje bior� g�r� i dochodzi do k��tni, cz�� os�b chce opu�ci� dom. Okazuje si� jednak, �e drzwi s� zamkni�te, a okna zakratowane. Sytuacja staje si� absurdalna. Uwi�zieni w domu i zmuszeni do sp�dzenia w nim nocy, przybysze rano odkrywaj�, �e jeden z nich nie �yje. Wkr�tce pojawiaj� si� kolejne cia�a... Co kieruje morderc�? Co ��czy przyby�e do domu osoby?

Nieznajomi Aleksandra Kalbarczyk grafika promuj�ca ksi��k�

Do przeczytania ksi��ki�Aleksandry Kalbarczyk�Nieznajomi zaprasza�HarperCollins Polska. Dzi� na naszych �amach przeczytacie premierowy fragment powie�ci:

Kiedy Maks podje�d�a� pod dom, Wiktoria a� otworzy�a usta z wra�enia. Budynek sk�ada� si� z parteru, pierwszego pi�tra i poddasza. Wie�czy� go ciemny, lekko spadzisty dach. �ciany z czerwonej ceg�y cz�ciowo porasta� g�sty bluszcz, kt�ry przybra� karmazynowo-��te jesienne barwy. Naro�niki domu wyko�czono bia�ymi kamieniami. Na samym �rodku, nad wej�ciem, wznosi�a si� p�okr�g�a wie�yczka, a na jej szczycie sta� ma�y blaszany kogucik zmieniaj�cy po�o�enie przy ka�dym powiewie wiatru. Z lewej strony na parterze wybrzusza� si� p�okr�g�y ryzalit zwie�czony bogato zdobion� balustrad� balkonu. Szczyt dachu otacza�y metalowe grzebienie. W wysokich oknach poprzecinanych z�otymi szczeblinami wida� by�o ciemne zas�ony. Wiktorii z ty�u g�owy przemkn�a my�l, �e wszystkie okna s� zakratowane, ale szybko uzna�a, �e w takim miejscu na pewno trzeba si� zabezpiecza� si� przed w�amaniami.

– Jest pi�kny! – powiedzia�a z zachwytem. – Wygl�da na stary.

Maks si� u�miechn��. Jego nastr�j zacz�� si� poprawia�. Ich weekend w ko�cu zaczyna� wygl�da� tak, jak zaplanowa�. Mimo drobnych przyg�d dotarli na miejsce, Wiktoria przesta�a narzeka�, a dom robi� jak najlepsze wra�enie.

– Podoba si�? – zapyta�. – Mam nadziej�, �e w �rodku b�dzie r�wnie imponuj�cy. Tyle czasu sp�dzili�my ju� w nowoczesnych hotelach, �e co� bardziej klasycznego b�dzie mi�� odmian�.

Z prawej strony domu znajdowa� si� otwarty gara�. Maks doszed� do wniosku, �e w�a�ciciele musieli przygotowa� dla nich miejsce, wi�c zatrzyma� si� w �rodku. Kiedy wysiedli zamkn�� drzwi gara�owe. Nie zamierza� rusza� samochodu przez ca�y weekend, wi�c po co wystawia� go na dzia�anie pogody i z�odziei. Wyci�gn�� z baga�nika walizki, po czym otworzy� przed Wiktori� drzwi, za kt�rymi by� korytarz prowadz�cy do w�a�ciwej cz�ci domu.

Po chwili znale�li si� w holu. Po lewej stronie mieli drzwi wej�ciowe, naprzeciwko kt�rych rozci�ga�a si� ogromna klatka schodowa. Balustrady wykonano z ciemnego drewna. Schody wy�o�ono mi�kkim czerwonym dywanem. Prowadzi�y bezpo�rednio na pierwsze pi�tro, gdzie zaczyna� si� biegn�cy dooko�a holu wewn�trzny balkon. Sufit znajdowa� si� na wysoko�ci kilkunastu metr�w, co dawa�o osobom stoj�cym na dole poczucie ogromnej przestrzeni. Efektu dope�nia� kryszta�owy �yrandol, kt�ry rzuca� t�czowe refleksy �wiat�a na pod�og�.

– Jest fantastyczny! – krzykn�a Wiktoria. – Ju� nie mog� si� doczeka�, �eby obejrze� ca�y!

Maks wyprostowa� si�, dumny z siebie, jakby sam zbudowa� ten dom, a nie tylko wynaj��.

– Jest ca�y nasz – powiedzia� zadowolony. – Mo�emy zwiedzi� ka�dy jego k�t i robi� w nim, co tylko nam si� podoba. Jak dobrze poszukamy, mo�e znajdziemy jakie� futro tygrysa roz�o�one przed starym kominkiem.

– Ach tak? – zapyta�a Wiktoria, chichocz�c. Przysun�a si� do Maksa i po�o�y�a mu r�ce na ramionach. – I co b�dziemy robi� na tym twoim tygrysie?

Zanim Maks zd��y� odpowiedzie�, drzwi wej�ciowe si� otworzy�y. Dziewczyna gwa�townie odskoczy�a i odruchowo wyg�adzi�a sukienk�. W progu ujrzeli par�, dziewczyn� oko�o dwudziestu lat i jakie� dziesi�� lat starszego od niej ch�opaka.

– Dzie� dobry… – odezwa� si� niepewnie ch�opak, wchodz�c do �rodka.

Jego partnerka bez s�owa zamkn�a za nim drzwi. Ze zmarszczonymi brwiami obserwowa�a Maksa i Wiktori�.

– Dzie� dobry – odpowiedzia� r�wnie niepewnie Maks. Przez chwil� wszyscy milczeli i mierzyli si� wzrokiem. Nagle Maks znacznie pewniejszym g�osem powiedzia�: – Rozumiem, �e chodzi o oprowadzenie po domu, prawda? Dlatego pa�stwo tu s�?

– Ach tak, oczywi�cie, trzeba oprowadzi� po domu! – krzykn�� Daniel z nag�ym zrozumieniem.

Napi�cie, kt�re jeszcze przed chwil� unosi�o si� w pomieszczeniu, momentalnie opad�o. Zacz�li si� nawzajem przedstawia� i podawa� sobie r�ce.

– Ja mam na imi� Daniel, a to moja dziewczyna Emilka.

– Emilia – poprawi�a go dziewczyna i wyci�gn�a r�k� najpierw do Wiktorii, potem do Maksa.

– Wiktoria – odpowiedzia�a tamta kr�tko i u�cisn�a d�o� dziewczyny.

– Ja nazywam si� Maksymilian Krajewski.

– Bardzo mi mi�o – odpowiedzia� znowu Daniel.

Po tym kr�tkim wst�pie znowu zapad�a cisza. Obie pary wyczekuj�co przypatrywa�y si� sobie nawzajem z grzecznymi, wyczekuj�cymi u�miechami przyklejonymi do twarzy.

– �wietnie, to skoro wszyscy si� ju� znamy, mo�e chod�my? – przerwa� cisz� Daniel.

– Oczywi�cie. Od czego chcieliby pa�stwo zacz��? – zapyta� Maks.

– Sam nie wiem… mo�e od salonu, a potem sypialnie?

– Doskona�y pomys� – powiedzia� Maks zadowolony, nie ruszaj�c si� z miejsca.

Po tej wymianie zda� ponownie zapad�a cisza. Nikt si� nie rusza�, wszyscy tylko patrzyli na siebie.

– No to…? – zapyta� Daniel powoli. – Idziemy?

– My jeste�my gotowi – odpowiedzia� Maks. – Mog� pa�stwo prowadzi�.

– A to my mamy prowadzi�? Przecie� jeste�my tu pierwszy raz…

Wiktoria unios�a brwi ze zdziwieniem. Sytuacja zdawa�a si� j� bawi�. Zupe�nie inne uczucia malowa�y si� na twarzy Emilii, kt�ra obrzuci�a Daniela ostrym spojrzeniem.

– Jak chc� pa�stwo nas oprowadzi�, skoro nigdy tu nie byli�cie? – zapyta� Maks, czuj�c, �e ta rozmowa z ka�d� chwil� traci sens.

– My�leli�my, �e to wy macie oprowadzi� nas… – odpowiedzia� coraz bardziej zdezorientowany Daniel.

Na twarzy Maksa pojawi�o si� nag�e zrozumienie.

– O nie… – j�kn��, wzdychaj�c ci�ko. – Nie jeste�cie w�a�cicielami, prawda? Wy te� wynaj�li�cie dom na weekend?

Najwyra�niej sytuacja sprawi�a, �e Maks bezwiednie zrezygnowa� z form grzeczno�ciowych. Daniel powoli pokiwa� g�ow�.

– Wiedzia�am! – powiedzia�a Emilia g�o�no, po czym nachyli�a si� w stron� ch�opaka i z w�ciek�o�ci� sykn�a mu do ucha: – Nie tak mia�o by�! Mieli�my by� sami!

– Bo… mieli�my by� sami – powiedzia� Daniel bezradnie. – Tak mi zapowiedzia� w�a�ciciel.

– Prosi�am ci� o jedn� prost� rzecz, wyjazd tylko we dwoje – m�wi�a Emilia, z w�ciek�o�ci� wciskaj�c palec w pier� Daniela. – A wygl�da na to, �e po to przedzierali�my si� przez ten przekl�ty las, �eby trafi� do normalnego hotelu z jakimi� obcymi lud�mi. Naprawd� bardzo romantyczny weekend – warkn�a dziewczyna, zaplataj�c sobie r�ce na piersi.

– Ja te� my�la�em, �e b�dziemy mie� dom na wy��czno�� – powiedzia� Maks, rozk�adaj�c r�ce. – A mo�e pomylili�cie termin?

– Niemo�liwe – odpowiedzia� Daniel natychmiast. – Robi�em rezerwacj� w ostatni czwartek „na najbli�sz� sobot� i niedziel�”. Nie ma mowy o pomy�ce.

– Ja te� jestem pewny daty.

Ponownie zapad�a niezr�czna cisza. Pary patrzy�y na siebie, jakby licz�c na to, �e kto� z nich odpu�ci i zgodzi si� wyjecha�. Emilia co jaki� czas przesuwa�a w�ciek�y wzrok na Daniela, kt�ry pr�bowa� udawa�, �e tego nie zauwa�a. Wiktoria stara�a si� powstrzyma� rozbawienie, ale k�ciki jej ust zadr�a�y.

– Widz� tylko jedno wyja�nienie. Przedsi�biorczy w�a�ciciel wynaj�� ten sam dom kilku osobom, licz�c na to, �e jak ju� tu dotr�, to stwierdz�, �e nie robi im to r�nicy – powiedzia� w ko�cu Maks.

– Mnie tam faktycznie wszystko jedno, cztery osoby to wci�� nie jest t�um – stwierdzi�a Wiktoria lekko.

– Ale mi nie! – powiedzia�a Emila obra�onym tonem. – Chc�, �eby�my zostali sami!

– Mo�e mogliby�cie… – zacz�� �a�osnym tonem Daniel, ale Maks zaraz mu przerwa�.

– Nie mamy zamiaru wyje�d�a� – stwierdzi� stanowczo.

– Zw�aszcza �e to my byli�my tu pierwsi – doda�a kwa�no Wiktoria.

– Nie obchodzi mnie, czy byli�cie pierwsi, czy nie! Mia�am obiecany romantyczny weekend tylko we dwoje i chc� go dosta�! No zr�b�e co�! – krzykn�a na Daniela, uderzaj�c go lekko w rami�.

Ch�opak sta� bezradnie pomi�dzy ni� a nowo poznan� par�, nie wiedz�c, co zrobi�.

– Kochanie, ten dom jest tak wielki, �e zmie�cimy si� tu we czw�rk� – powiedzia� w ko�cu. – Pewnie nawet nie zauwa�ymy swojej obecno�ci.

– Pan ma racj� – powiedzia� szybko Maks, zanim Emilia mia�a szans� wyrazi� sw�j sprzeciw. Znowu przybra� sztywny, oficjalny ton. – Ukryjemy si� ka�dy w swoim skrzydle, a kiedy…

Nagle dyskusja zosta�a przerwana. Przez drzwi znajduj�ce si� dok�adnie naprzeciwko tych wiod�cych do gara�u wszed� m�czyzna. By� brudny, oblepiony li��mi i paj�czynami, a przez rami� mia� przewieszon� sportow� torb�.�

Ksi��k�Nieznajomi kupicie w popularnych ksi�garniach internetowych:

Zobacz tak�e

Musisz by� zalogowany, aby komentowa�. Zaloguj si� lub za�� konto, je�eli jeszcze go nie posiadasz.

Ksi��ka
Nieznajomi
Aleksandra Kalbarczyk3
Ok�adka ksi��ki - Nieznajomi

Romantyczny weekend... Spadek po ciotce... Intratna posada... W domu na odludziu spotyka si� kilkoro nieznajomych, ale dla wszystkich to spotkanie stanowi...

dodaj do biblioteczki
Recenzje miesi�ca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malink� na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malink� na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwi��
Do roboty!
A wok� nas pomara�cze
Weronika Tomala
A wok� nas pomara�cze
D�ja vu
Jolanta Kosowska
 D�ja vu
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Meduzy nie maj� uszu
Adle Rosenfeld
Meduzy nie maj� uszu
Poka� wszystkie recenzje