Wszystko by�o proste, dop�ki nie pojawi�a si�... „Ta druga" Tomasza Betchera

Data: 2024-06-12 15:02:16 | aktualizacja: 2024-06-20 14:22:06 | artyku� sponsorowany | Ten artyku� przeczytasz w 9 min. Autor: Piotr Piekarski
udost�pnij Tweet

Czy troje to ju� t�um? Zuzann�, Paul� i Bartka wi��� wspomnienia i wsp�lnie sp�dzona m�odo��. Po��czy�a ich burzliwa relacja, kt�ra potem przerodzi�a si� w co� wi�cej. Byli nieroz��czni. Do czasu… �cie�ki ich �ycia zaplot�y si� i rozesz�y w skomplikowany spos�b. Po ponad dwudziestu latach Paula powraca do rodzinnego Grudzi�dza, gdzie wszystko wydaje si� inne, ni� zapami�ta�a. Ma��e�stwo Zuzanny i Bartka te� nie wygl�da tak, jak to sobie wyobra�a�a. Zw�aszcza �e pojawia si� kto� jeszcze. Ta druga.

Ta druga Tomasz Betcher grafika promuj�ca ksi��k�

Do przeczytania ksi��ki Tomasza Betchera Ta drugazaprasza�Wydawnictwo Mi�ta. Dzi� na naszych �amach przeczytacie premierowy fragment ksi��ki Ta druga:

Rozpyli�a lakier do w�os�w i po raz ostatni poprawi�a fryzur�. Zanim wysz�a z domu, poci�gn�a usta czerwon� szmink�. Nie pami�ta�a, kiedy to ostatnio robi�a, ale ten czas mo�na by�o odmierza� latami. D�ugo si� zbiera�a do tej rozmowy i wola�a wygl�da� na pewn� siebie.

Wysz�a wprost na ulic� Spichrzow� i od razu musia�a os�oni� si� od wiatru.

Jesie� by�a w tym roku jak lis. Najpierw d�ugo siedzia�a przyczajona w zielonej g�stwinie, a kiedy wydawa�o si� ju�, �e wrzesie� b�dzie przed�u�eniem wakacji, wyskoczy�a z niej i zamiot�a wszystko rud� kit�. Potem wiej�cy w przesmyku pomi�dzy grudzi�dzkimi spichrzami wiatr przegania� po��k�e, pomara�czowe i br�zowe li�cie, bawi�c si� nimi niczym niesforny brzd�c. Podrzuca� je, wprawia� w taniec i gna� w d� Spichrzowej, a� Zuzannie kr�ci�o si� w g�owie. Teraz za� przegni�e li�cie zalega�y w zakamarkach pomi�dzy kamienicami, a z nieba sypa� drobny �nieg. Pierwszy tego roku.

Gdyby nie okoliczno�ci, to by�aby naprawd� przyjemna jesie�, pomy�la�a. Otuli�a si� szczelniej p�aszczem i kaszmirowym szalem i ruszy�a w stron� czekaj�cej taks�wki.

– Dzie� dobry. Poprosz� na Legion�w – powiedzia�a wdzi�czna za przyjemne ciep�o panuj�ce w samochodzie.

– A gdzie dok�adnie? – Taks�wkarz z siwym w�sem obr�ci� si� w fotelu, a� strzeli�o mu w kr�gos�upie. Mia� mi�� okr�g�� twarz.

– Ko�o biblioteki miejskiej.

Wprawdzie Paula mieszka�a kawa�ek dalej, ale Zuzanna wola�a pokona� ten fragment pieszo, by przewietrzy� g�ow� i z�apa� ostatni oddech przed czekaj�c� j� rozmow�.

Kierowca taks�wki pr�bowa� j� zagadywa�, ale szybko si� zniech�ci�, s�ysz�c zdawkowe odpowiedzi. Zuzia nie by�a w nastroju do pogaw�dek o pogodzie. Poczu�a, �e z nerw�w poc� si� jej d�onie. Od kiedy pami�ta�a, to by�a jej reakcja na stres. Pierwsza komunia, studni�wka, matura i ka�dy egzamin na kierunku lekarskim… Wszystko to okupione litrami wypoconej przez sk�r� wody. Wytar�a d�onie o p�aszcz i skupi�a si� na tym, co musia�a powiedzie� Pauli.

Przyjaci�ka mieszka�a w niedu�ej kamienicy po�o�onej tu� przy ulicy Legion�w. Ca�y budynek nale�a� do jej rodzic�w. Paula po dwudziestu latach wr�ci�a ze Szwecji i zaj�a lokal na ostatnim pi�trze, gdzie poza mieszkaniem znajdowa�a si� r�wnie� jej pracownia.

Zuzanna wprowadzi�a kod do domofonu, pchn�a ci�kie drzwi i zanurzy�a si� we wn�trzu klatki schodowej, kt�r� podziwia�a za ka�dym razem, gdy wspina�a si� po trzeszcz�cych stopniach. Rze�biona balustrada by�a istnym dzie�em sztuki, stylizowanym na pn�cze winoro�li oplataj�ce szczeble. Na p�pi�trach, gdzie zakr�ca�a o sto osiemdziesi�t stopni, ozdobiono j� misternie rze�bionym s�upkiem. Zuzanna wdrapa�a si� na drugie pi�tro i poczu�a uderzenie gor�ca. Zanim nacisn�a dzwonek, drzwi si� otworzy�y.

– Doktor Zuzanna Olszewska, tak bez zapowiedzi? Paula u�miechn�a si�, ods�aniaj�c rz�d bia�ych i r�wnych z�b�w. Kiedy jednak zobaczy�a napi�cie na twarzy przyjaci�ki, szybko spowa�nia�a. – Co� si� sta�o?

Zuzanna si� zawaha�a. By�a gotowa zrezygnowa� ze swojego planu, a jednak jaka� niewidzialna si�a pchn�a j� naprz�d.

– Musimy pogada�, Paula.

– No jasne, wchod�. – Kobieta wci�gn�a j� do �rodka i wy�ciska�a. Tu tak�e wyczu�a sztywno�� i zaniepokoi�a si� na dobre.

Zuzia zdj�a p�aszcz i odwiesi�a go. Kiedy si� odwr�ci�a, zobaczy�a, �e przyjaci�ka taksuje j� uwa�nym i nieco zmartwionym spojrzeniem. Westchn�a. Paula nawet w szarych leginsach, wyci�gni�tym podkoszulku i turbanie z r�cznika na g�owie wygl�da�a lepiej, ni� Zuzanna kiedykolwiek si� czu�a. Gospodyni mog�a si� pochwali� efektown� urod�, kt�r� lubi�a podkre�la�, czego Zuzia nigdy nie mia�a jej za z�e. Po prostu niekt�re kobiety rodzi�y si� z tym czym�, a inne nie.

– Chcesz kawy? – spyta�a Paula, prowadz�c j� do kuchni po��czonej z jadalni�.

Okna pomieszczenia wychodzi�y na ulic� Legion�w i kiedy Zuzia tu bywa�a, nie mog�a oderwa� wzroku od ci�g�ego ruchu. Wprawdzie teraz remontowano lini� tramwajow� i nie by�o s�ycha� charakterystycznego d�wi�ku wagon�w, ale i tak w�druj�cy w t� i we w t� ludzie oraz sun�ce samochody wydawa�y si� jej fascynuj�ce.

– Co ci zrobi�? Mo�e tym razem skusisz si� na co� innego ni� to twoje nudne americano?

– Nie, dzi�kuj�. Woda wystarczy. – Obserwowa�a, jak przyjaci�ka nalewa wody z dzbanka filtruj�cego, i zapragn�a jak najszybciej si� jej napi�. Sucho�� w ustach prawie zawsze towarzyszy�a jej spoconym d�oniom.

Paula poda�a jej szklank� i �ci�gn�a r�cznik z g�owy, uwalniaj�c ciemne, prawie czarne pukle mokrych w�os�w. Nie usiad�a przy stole jadalnianym, lecz opar�a si� plecami o drewnian� belk� podtrzymuj�c� strop. Zuzanna z zazdro�ci� spojrza�a na jej wysportowan� sylwetk�. Wyra�nie zarysowane mi�nie pi�knie wsp�gra�y z w�sk� tali�. Ona sama by�a szczup�a, a wskutek ostatnich wydarze� zrobi�a si� wr�cz chuda. Ta my�l przypomnia�a jej, po co tu przysz�a.

– Paula, nie chc�, �eby� �le zrozumia�a to, co powiem. Nie wiem, jak to ubra� w s�owa…

– Najpro�ciej jak si� da. – Przyjaci�ka upi�a �yk kawy ze szklanki termicznej. – Przecie� wiesz, �e mo�esz mi powiedzie� wszystko, prawda?

Zuzanna nie odpowiedzia�a, tylko pokiwa�a g�ow�. Wpatrywa�a si� w p�cherzyki powietrza wiruj�ce w szklance w szale�czym oberku.

– Chodzi o to… – Poczu�a, �e g�os jej dr�y. Pewno�� siebie, w kt�r� si� uzbroi�a, kiedy nak�ada�a makija�, ulecia�a z niej ca�kowicie. – Czy… Czy ty co� czujesz do Bartka?

– Zuza! No co� ty! – Paula pokr�ci�a z niedowierzaniem g�ow� i si� roze�mia�a, ale wprawne ucho wy�apa�oby w tym �miechu pewn� nerwowo��.

– Pytam powa�nie.

– No to ci powa�nie odpowiadam. Znam go przecie� tyle co ciebie. Czuj� do niego sympati�, szacunek i wdzi�czno��, �e zaopiekowa� si� tob�, kiedy ja…

– Paula, ja nie o to pytam. – Zuzanna si�gn�a po winogrono i zacz�a nerwowo obraca� je w palcach. Czy Bartek ci si� podoba? Jeste� w nim zakochana?

– No jasne, �e nie! Przecie�…

– Nie k�am, do cholery! – wrzasn�a lekarka, a winogrono potoczy�o si� po blacie. – Widzia�am, jak na niego patrzysz, i s�ysza�am, jak rozmawiacie. Prosz�, Paula. Musz� zna� prawd�.

Przez chwil� w mieszkaniu panowa�a niezno�na cisza, sporadycznie przerywana d�wi�kiem przeje�d�aj�cego w oddali samochodu. Paula zapatrzy�a si� w widok za oknem. Z miejsca, gdzie sta�a, nie by� szczeg�lnie spektakularny: ot, dachy okolicznych kamienic, upstrzone mniej lub bardziej dymi�cymi komina�mi. Dzi�ki temu jednak nie musia�a patrze� Zuzannie w oczy. Paula wiedzia�a, �e jej przyjaci�ka wyczyta�aby z nich wszystko. Ale czy ukrywanie tego mia�o sens? Przecie� Zuzanna nie by�a g�upia i skoro tu przysz�a, to znaczy, �e domy�li�a si� wszystkiego. Wreszcie zdecydowa�a si� odwr�ci� twarz i skrzy�owa� spojrzenie.

– Zuza, to skomplikowane. Wiesz, ostatnio mieli�cie ze sob� trudno, a ja widywa�am Bartka tak cz�sto…

– A wi�c to prawda… – szepn�a Zuzanna, a ciep�e �zy pop�yn�y jej po policzkach. Zacisn�a powieki z ca�ych si�, by nie rozp�aka� si� na dobre.

Paula oderwa�a si� od filaru i kucn�a obok przyjaci�ki, cho� pewnie teraz lepiej by�oby powiedzie� „by�ej przyjaci�ki”. Wprawdzie ryzykowa�a, �e dostanie od niej w twarz, ale uzna�a, �e by�aby to zas�u�ona kara.

– Zoe, przepraszam. Nic mi�dzy nami nie zasz�o! To nic nie znaczy i je�li tylko powiesz s�owo, to nigdy si� do Bartka nie odezw�. Wiem, �e…

– Nic nie wiesz, Paula. – Zuzanna wyj�a chusteczk� i wydmucha�a nos. Koniuszkiem j�zyka poczu�a kolejn� sp�ywaj�c� �z�. – Zupe�nie nic.

W naszym serwisie przeczytacie ju� kolejny fragment ksi��ki Ta druga. Powie�� kupicie w popularnych ksi�garniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz tak�e

Musisz by� zalogowany, aby komentowa�. Zaloguj si� lub za�� konto, je�eli jeszcze go nie posiadasz.

Ksi��ka
Ta druga
Tomasz Betcher 1
Ok�adka ksi��ki - Ta druga

Czy troje to ju� t�um? Zuzann�, Paul� i Bartka wi��� wspomnienia i wsp�lnie sp�dzona m�odo��. Po��czy�a ich burzliwa relacja, kt�ra potem przerodzi�a si�...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesi�ca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malink� na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malink� na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwi��
Do roboty!
A wok� nas pomara�cze
Weronika Tomala
A wok� nas pomara�cze
D�ja vu
Jolanta Kosowska
 D�ja vu
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Poka� wszystkie recenzje