Ultimatum. Fragment ksi��ki „Medea z Wyspy Ognia" Magdy Knedler

Data: 2024-07-03 09:51:00 | aktualizacja: 2024-07-08 12:15:29 | artyku� sponsorowany | Ten artyku� przeczytasz w 10 min. Autor: Piotr Piekarski
udost�pnij Tweet

Breslau lata 1914-1918

Po tragicznych wydarzeniach w pa�acu Falkenberg i konflikcie z Johannem Medea przenosi si� do Breslau. Mieszka tam wygodnie, ale nie jest szcz�liwa. W trudnych chwilach pomaga jej psychiatra Horst Achilles Lange. Mi�dzy nimi rodzi si� uczucie i oboje planuj� wsp�ln� przysz�o��.

Tu� przed wybuchem pierwszej wojny �wiatowej Horst dostaje list od przyjaciela, kt�remu postanawia pom�c. Medea zostaje sama w Breslau. Ukochany wyrusza w kierunku frontu wschodniego i s�uch o nim ginie. Nikt nie wie, co si� z nim sta�o, a on sam nie ma poj�cia, �e zostawi� w mie�cie, przekszta�conym teraz w twierdz�, nie tylko narzeczon�. Bohaterka czeka na niego tak d�ugo, jak mo�e, ale w ko�cu jest zmuszona do radykalnych dzia�a� i musi zupe�nie zmieni� swoje �ycie. Ostatecznie to rok 1914 i kobieta wci�� ma niewielkie mo�liwo�ci.

Czy Medea odnajdzie szcz�cie? Czy dowie si�, co spotka�o Horsta? I czy jej by�y m��, Johann Westhoff, na pewno o niej zapomnia�?

Medea z Wyspy Ognia Magda Knedler - grafika promuj�ca ksi��k�

Do lektury powie�ci Magdy Knedler Medea z Wyspy Ognia – drugiego tomu serii o Medei Steinbart – zaprasza�Wydawnictwo Zwierciad�o. W ubieg�ym tygodniu na naszych �amach mogli�cie przeczyta� premierowy fragment ksi��ki Medea z Wyspy Ognia. Dzi� na naszych �amach prezentujemy kolejn� ods�on� tej historii:

5

Breslau coraz bardziej przypomina�o wysp� ognia. By� mo�e tak wygl�da�y teraz wszystkie niemieckie miasta, a mo�e chodzi�o w�a�nie o to, �e Breslau by�o jedn� ze �l�skich twierdz. I nawet je�li informacj� o przygotowaniach do obl�enia ukrywano przed og�em, ludzie przeczuwali, co si� mo�e sta�. Nie chodzi�o jednak tylko o strach, lecz tak�e o podej�cie do ewentualnej wojny. Zdania by�y podzielone. Prasa, w kt�rej uzewn�trznia�y si� nastroje spo�eczne, tak�e. Teresa ka�dego ranka znosi�a do domu wszystkie tytu�y, jakie uda�o jej si� dosta�, od gazet prawicowych po lewicowe. Ca�a tr�jka najch�tniej czyta�a socjaldemokratyczny „Volkswacht”, wi�c t� lektur� zostawiali sobie zawsze na deser. Wyra�aj�cy przekonania pacyfistyczne „Volkswacht”, kt�ry nazywa� wojn� wielkim nieszcz�ciem, stanowi� niejakie pokrzepienie po wszystkich tekstach nawo�uj�cych do niej, g�osz�cych konieczno�� wsparcia dworu austriackiego i podj�cia walki, wychwalaj�cych militarn� pot�g� cesarstwa, jedno�� narodu w obliczu wszelkich zagro�e�, a tak�e przekonanie, �e wojna b�dzie b�yskawiczna, zwyci�stwo pewne,�nagrod� za� nowe ziemie, a wi�c bogactwo, wp�ywy, w�adza… Tego ostatniego nikt nie pisa� wprost, ale ka�dy wiedzia�, co si� kryje pod zgrabnym okre�leniem „zdobycze wojenne”.

Mada mniej lubi�a teraz spacery po mie�cie. Trudno by�o unikn�� ulicznych demonstracji, nie s�ysze� podnios�ych pie�ni �piewanych przy d�wi�kach orkiestr, t�um�w, kt�re zbiera�y si� pod pomnikami Bismarcka, Fryderyka Wielkiego i Wilhelma II. W teatrze podobnie, w antraktach zawsze okrzyki na cze�� wielkiego cesarza i wielkiego niemieckiego narodu. Wsz�dzie wrzaski, gwizdy. Pie�ni ju� nie �piewane, lecz wykrzykiwane, przypominaj�ce jeden wielki, pozbawiony wszelkiej melodii zbiorowy ryk nawo�uj�cy do wojny.

– To szale�stwo – powiedzia�a Mada, kiedy jednego wieczoru poprosi�a Horsta, by wyszli z teatru przed zako�czeniem spektaklu. Nawet nie pami�ta�a, co grano.

– Teatr zawsze wykorzystywano do takich cel�w. W czasie powstania listopadowego w Warszawie te� �piewano w antraktach pie�ni patriotyczne. Za Do Or�a Bia�ego grozi�o wi�zienie, nawet �mier�, ale �piewaczki opery narodowej i tak wychodzi�y na scen�.

– Dobrze, ale tam chodzi�o o wolno��, j�zyk i kultur�, kt�re mo�na by�o bezpowrotnie utraci�. A o co chodzi tutaj?

– O ultimatum – odpar� ponuro Horst i otuli� ramiona Mady szalem. Niepotrzebnie. Wyszli z teatru prosto w gor�c�, duszn�, lipcow� noc.

– Tak, ultimatum.

Mada czyta�a o tym we wszelkich mo�liwych gazetach. Chcia�a wychwyci� r�nice w narracji, pozna� opinie. Wczoraj Austro�W�gry skierowa�y do Serbii not�, w kt�rej oskar�y�y serbski rz�d o przygotowanie zamachu na arcyksi�cia Franciszka Ferdynanda i za��da�y publicznego pot�pienia oraz st�umienia raz na zawsze propagandy wielkoserbskiej, jak r�wnie� o dopuszczenie rz�du austriackiego do udzia�u w �ledztwie dotycz�cym �mierci nast�pcy�tronu. Kolejne zgrabne s�owa i zwroty, pod kt�rymi kry�o si� niemo�liwe do przyj�cia ultimatum. Bo Serbia nie mog�a go przyj��. Jego odrzucenie jednak oznacza�o natychmiastow� mobilizacj� armii austro�w�gierskiej. Mada zastanawia�a si�, czy dobrze wszystko zrozumia�a, ile jeszcze informacji kry�o si� za oficjalnymi komunikatami, ile jeszcze nie wiedz� i by� mo�e nigdy nie b�d� wiedzie� zwykli ludzie, kt�rzy chc� wsta� o �wicie i jak ka�dego dnia zagotowa� wod� na herbat�, a potem zje�� kawa�ek chleba. Ultimatum okre�lano jako czterdziestoo�miogodzinne. A zatem czas na jego przyj�cie lub odrzucenie mia� up�yn�� niebawem. Dzisiejsze gazety donosi�y o reakcjach Pary�a i Londynu. Pary� radzi� Serbii zareagowa� spokojnie i porozumie� si� jako� z Austro�W�grami, ust�pi� im w miar� mo�liwo�ci. Londyn przeciwnie – reagowa� ostro na not�, twierdz�c, �e przekracza granice dopuszczalne w takich sytuacjach i �e nie widziano wcze�niej niczego takiego w europejskiej polityce. Teraz czekano na g�os z Rosji. A Horst jutro wyje�d�a� do Przemy�la. I doskonale wiedzia�, o czym Mada my�li.

– Ambasador austriacki w Rosji zapewnia, �e Austro�W�gry nie maj� �adnych ��da� wobec serbskich terytori�w. �e chodzi tylko o t� spraw� z arcyksi�ciem i o uciszenie antyaustriackich nastroj�w. O zapewnienie… odpowiedniego nastawienia Serbii t�umaczy�.

Teraz wszyscy zaczynali ju� m�wi� j�zykiem polityki i gazet. Nawet ludzie, kt�rzy byli sobie bliscy i kt�rzy jeszcze kilka godzin temu le�eli nadzy w skot�owanej po�cieli.

– Powiedz szczerze, co my�lisz – poprosi�a. – Serbia odrzuci ultimatum, prawda?

Nie patrzy� jej w oczy, kiedy si� odezwa�.

– Trudno mi uwierzy� w to, �e z zamachu na arcyksi�cia mo�e wybuchn�� europejska wojna, ale… wydaje mi si�, �e je�li nawet Serbia przyjmie not�, to nie zgodzi si� na wszystkie punkty.

– Nie zgodzi si� na udzia� Austro�W�gier w �ledztwie w sprawie zamachu. W �ledztwie prowadzonym przez Austriak�w na terytorium Serbii – powiedzia�a cicho.

Pokiwa� g�ow�.

– Tak. S�dz�, �e na ten punkt si� nie zgodz� – przyzna�.

Zatrzyma�a si� i chwyci�a go za r�k�. By�o jej gor�co i tak duszno, �e z trudem bra�a kolejne oddechy.

– Jutro jedziesz. Do Przemy�la. Pomy�la�am…

Z trudem prze�kn�a �lin�, pu�ci�a jego d�o� i nerwowo splot�a palce.

– Nie chc� si� z tob� rozstawa�.

– A ja wcale nie chc� tam jecha�, ale przecie� sama…

Uprzytomni�a sobie, �e nawet je�li Horst zgodzi si� zabra� j� ze sob�, podr� si� przesunie, bo trzeba b�dzie za�atwi� dla niej bilety i dokumenty, spakowa� baga�, zamkn�� sprawy w Breslau, z Teres�, mieszkaniem. Sp�ni�a si�. Na odwag� by� czas wcze�niej. A jednak. Dlaczego on sam na to nie wpad�? Dlaczego ona mia�a opory, by mu to wypomnie�? Dlaczego mimo tak wielkiej blisko�ci, intymno�ci nie umieli otwarcie ze sob� porozmawia�? Mada mog�a jedynie spr�bowa� nazwa� swoje w�asne powody. Ba�a si� odrzucenia. �e je�li zaproponuje mu wcze�niejszy, szybki �lub i wsp�ln� podr�, on si� nie zgodzi. A ona nie b�dzie mu umia�a tego wybaczy�.

Obj�� j� ramieniem i poca�owa�. Nie protestowa�a, cho� nie uchodzi�o przytula� si� publicznie i okazywa� sobie uczu�. Publiczne okazywanie sobie uczu� by�o czym� nagannym i godnym pot�pienia, ale nawo�ywanie do wojny i przelewania krwi ju� nie.

– Wracajmy do domu – poprosi�a.

Kiedy zbli�ali si� do kamienicy, w kt�rej mieszka�a, po drugiej stronie Tiergartenstrasse zobaczy�a cie�. Poruszy� si�, przemie�ci�. Zamruga�a i wyt�y�a wzrok. M�czyzna, niewysoki, kr�py. W kapeluszu, ubrany zbyt ciep�o. Przeci�� ulic� i zacz�� i�� w ich kierunku, a kiedy si� mijali, spojrza� na Mad� i u�miechn�� si� pogardliwie. To na pewno by�a pogarda, Mada umia�a j� rozpozna�. Zwolni�a kroku i po chwili wahania obejrza�a si� przez rami�. On zrobi� to r�wnie�, a potem przystan��, obr�ci� si� do niej przodem i uchyli� kapelusza. Serce zabi�o jej w�ciekle. Na powr�t przyspieszy�a kroku i wsun�a d�o� pod rami� Horsta. Szed� zamy�lony, niczego nie zauwa�y�. Kiedy skr�cili do bramy, Mada jeszcze raz si� obejrza�a. M�czyzna sta� tam nadal. Nie uchyli� po raz drugi kapelusza, ale wci�� j� obserwowa�.

– Wszystko w porz�dku? – zapyta� Horst, kiedy byli ju� na klatce schodowej, a ca�y rozkrzyczany, niebezpieczny i obcy �wiat zosta� na zewn�trz.

– Tak – odpar�a, z nadziej�, �e zabrzmia�o to pewnie.

Teresa spa�a i Mada nie zamierza�a jej budzi�. Przynios�a kieliszki i wino, kt�re kupi�a w sklepie Latzela. Mo�e ten m�czyzna znalaz� si� tam przypadkiem. Mada wpad�a mu w oko i dlatego tak si� zachowa�. Wiedzia�a, �e wygl�da�a dzisiaj dobrze, mo�e nawet pi�knie. Postara�a si� dla Horsta. Zreszt� to by� w�a�nie jej problem, przez ca�e dotychczasowe �ycie. Zwracanie na siebie uwagi, wzbudzanie zainteresowania u m�czyzn, kt�rzy uwa�ali, �e wszystko im si� nale�y i wszystko mog� sobie wzi��. Kobiet�, jej cia�o. Do�wiadczy�a tego bole�nie na w�asnej sk�rze. Ale dawniej by�a sama, nie mia�a nikogo, na kim mog�aby polega� i kto stan��by w jej obronie. A teraz mia�a Horsta. Horst szed� z ni� i to wcale nie przeszkadza�o temu m�czy�nie. Mo�e po prostu… mo�e po prostu nie umia� si� opanowa�. Nigdy go tu wcze�niej nie widzia�a. Je�li kr�ci� si� w pobli�u, nie zwr�ci�a na niego uwagi. Albo te� on dot�d nie chcia� rzuca� si� w oczy. Pogardliwy u�miech a� tak nie niepokoi�, jak to uniesienie kapelusza i fakt, �e j� obserwowa�, �e wiedzia�, do kt�rego budynku wesz�a.

Po chwili wahania Mada zbli�y�a si� do okna i ostro�nie uchyli�a firank�. M�czyzna sta� pod jej domem i patrzy� w okno. To okno. Sk�d wiedzia�?

Odsun�a si� szybko. Przycisn�a d�o� do klatki piersiowej, jak gdyby to by�o w stanie uspokoi� rozko�atane serce. Horst nalewa� wino do kieliszk�w, sta� do niej plecami. Mada usiad�a na krze�le. Od przyspieszonego oddechu zakr�ci�o jej si� w g�owie. P�niej zakr�ci�o jej si� w g�owie jeszcze bardziej, kiedy wychyli�a duszkiem kieliszek wina. Poczu�a md�o�ci.

– Co� si� sta�o? Jeste� bardzo blada. – Horst usiad� obok.

– Nie, w porz�dku. Dolejesz mi?

– Przecie� widz�, �e nic nie jest w porz�dku.

– Boj� si� tego, �e musisz jecha�.

Kiwn�� g�ow�. G�aska�a go przez chwil� po w�osach, a potem poszli do sypialni. Niewiele ju� zosta�o z tej nocy. W�a�ciwie wyje�d�a� ju� dzi�.

W naszym serwisie przeczytacie ju� kolejny fragment ksi��ki�Medea z Wyspy Ognia. Powie�� kupicie w popularnych ksi�garniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz tak�e

Musisz by� zalogowany, aby komentowa�. Zaloguj si� lub za�� konto, je�eli jeszcze go nie posiadasz.

Ksi��ka
Medea z Wyspy Ognia
Magda Knedler5
Ok�adka ksi��ki - Medea z Wyspy Ognia

Tom drugi serii o Medei Steinbart Mi�o�� i zdrada w cieniu okrutnej wojny Breslau lata 1914-1918 Po tragicznych wydarzeniach w pa�acu Falkenberg i konflikcie...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesi�ca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malink� na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malink� na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwi��
Do roboty!
A wok� nas pomara�cze
Weronika Tomala
A wok� nas pomara�cze
D�ja vu
Jolanta Kosowska
 D�ja vu
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Meduzy nie maj� uszu
Adle Rosenfeld
Meduzy nie maj� uszu
Poka� wszystkie recenzje