Poruszaj�ca opowie�� o polskich dzieci, kt�re pozbawiono przesz�o�ci. „Pami�� dla Heleny" Ewy Formelli

Data: 2023-04-25 11:20:20 | artyku� sponsorowany | Ten artyku� przeczytasz w 13 min. Autor: Piotr Piekarski
udost�pnij Tweet

W�tej�historii sporo jest fikcji stworzonej na�potrzeby powie�ci, ale�ona wydarzy�a si� naprawd�. Gdzie�, komu� i�dawno temu.

Jest rok 1941. Niespe�na szesnastoletnia Helena wraz z�dw�jk� przyrodniego rodze�stwa zostaje zabrana z�domu rodzinnego, rzekomo na�badania. Rzeczywisto�� okazuje si� jednak bardziej brutalna, poniewa� ca�a tr�jka trafia do�o�rodka Lebensborn mieszcz�cego si� na�terenie zachodniej Polski.

W o�rodku Helena zostaje pomoc� kucharki, a�jej m�odsze rodze�stwo trafia do�niemieckich rodzin. M�oda dziewczyna szybko wpada w�oko pewnemu wysokiemu rang� oficerowi, kt�rego �ona nie�mo�e mie� dzieci. M�czyzna�postanawia, �e w�a�nie pi�kna blondw�osa Helena b�dzie matk� jego dzieci.

W o�rodku jest wi�cej kobiet zap�odnionych przez�niemieckich oficer�w, kt�re rodz� dla dobra Rzeszy. Helena jednak odbiera to�zupe�nie inaczej, zw�aszcza gdy�zakochuje si� w�m�odym niemieckim kierowcy „jej” oficera.

W obliczu kl�ski Niemiec i�w�obawie przed��mierci� gro��c� ukochanej Viktor pomaga Helenie uciec z�o�rodka. Niestety, pomimo wielu stara�, po�wojnie nie�potrafi jej odnale��.

Co si� sta�o z�Helen�? Czy�potrafi�a u�o�y� sobie �ycie w�nowej rzeczywisto�ci? A�mo�e demony przesz�o�ci nigdy jej nie�opu�ci�y?

Obrazek w tre�ci Poruszaj�ca opowie�� o polskich dzieci, kt�re pozbawiono przesz�o�ci. „Pami�� dla Heleny" Ewy Formelli [jpg]

Do lektury powie�ci Ewy FormelliPami�� dla Heleny zaprasza�Wydawnictwo Replika. Dzi� na naszych �amach przeczytacie premierowy fragment ksi��ki�Pami�� dla Heleny:

Prolog

ROK 1941

Antoni Kozielski schyli� si�, aby podnie�� z ziemi kamie� le��cy na jego drodze i odrzuci� go daleko poza zasi�g pola. Proste narz�dzia rolnicze, kt�rymi si� pos�ugiwa�, szybko natrafia�y na przeszkody.

– Sk�d si� tu wzi��e�, huncwocie? – Popatrzy� na kamie� i pokr�ci� z niezadowoleniem g�ow�.

W tym momencie co� b�ysn�o w okolicy domu. Pewnie Kazia albo Hela otworzy�y okno i promie� s�o�ca odbi� si� od szyby – pomy�la�. Co� jednak go zaniepokoi�o. Wiosenne s�o�ce o�lepiaj�ce jego zm�czone oczy nie pozwoli�o mu dojrze� podw�rka w�asnego domu, jednak w �rodku, gdzie� w okolicy brzucha, zacz�� czai� si� strach. Czy�by przeczucie, �e przy cha�upie dzieje si� co� z�ego? Mo�e kt�re� z bli�niak�w wpad�o do studni albo zrobi�o sobie co� nieprzewidywalnego? Maluchy s� jak pch�y, nie potrafi� usiedzie� w jednym miejscu i ci�gle je gdzie� nosi.

Kiedy przed �witem wychodzi� z domu, Kazia le�a�a jeszcze w ��ku. W nocy kilka razy wstawa�a, m�wi�c, �e dosta�a kobiece dni i mocno krwawi. W tym czasie unika�a spania z nim w tym samym �o�u, chodzi�a do izby obok, do Heli, i tam sp�dza�a te kilka nocy.

M�wi�a, �e nie wypada, aby on, ci�ko pracuj�cy m�czyzna, musia� mie� styczno�� z t� przypad�o�ci� kobiec�.

Antoni min�� pole s�siada. Czu� narastaj�cy l�k. Pies na podw�rku ujada� jak szalony, wi�c musia� pojawi� si� kto� obcy, kogo Rudek albo nie zna�, albo nie lubi�. Im m�czyzna by� bli�ej zabudowa�, tym coraz bardziej dokucza�a mu noga uszkodzona od�amkiem podczas pobytu na froncie, a dzi�ki kt�rej zosta� zwolniony do domu, bo z kaleki nie by�o wi�kszego po�ytku. Niestety uszkodzona noga bardzo spowalnia�a jego ch�d. Gdyby nie ona, Antoni ju� dawno by�by w progach swojego domostwa. Min�wszy stodo��, zauwa�y� stoj�ce na podw�rku dwa niemieckie samochody. Jeden wygl�da� na taki, kt�rym je�dzili oficerowie lub inni wy�sz� od zwyk�ego �o�nierza rang�, a drugi przypomina� ambulans.

– Co u licha? – Antoni zacz�� coraz szybciej ku�tyka� w stron� otwartych na o�cie� drzwi, przed kt�rymi sta�o dw�ch m�odych �o�nierzy spokojnie pal�cych papierosy. Jeden z nich zast�pi� Antoniemu drog�.

– St�j! Kim jeste�? – zapyta� po niemiecku.

– Antoni Kozielski, to moja cha�upa, a w �rodku s� moja �ona i dzieci. – Antoni jeszcze przed wojn� nauczy� si� j�zyka niemieckiego, kiedy jako m�ody ch�opak gania� po polach i lasach z Helmutem, starszym synem ich niemieckich s�siad�w.

�o�nierz zrobi� krok w lew� stron� i wpu�ci� gospodarza do �rodka.

– Dzie� dobry, czy mog� wiedzie�, co si� tutaj dzieje? – zapyta� m�czyzna, spogl�daj�c na wysokiego niemieckiego oficera stoj�cego mi�dzy drugim wojskowym a przyciskaj�c� do piersi bli�niaki starsz� c�rk� Antoniego, Helen�.

– Antoni Kozelsky? – bardziej stwierdzi�, ni� zapyta� ten stoj�cy bli�ej drzwi.

– Zgadza si�, w czym mog� panom pom�c? – Antoni s�ysza�, jak jego g�os dr�y ze strachu, ale nie chcia� Niemcom pokaza�, �e si� boi.

– Mamy nakaz zabrania dzieci na badania. Prosz�, mo�e pan przeczyta�. – Oficer podstawi� pod twarz Antoniego jaki� dokument z kilkoma nieczytelnymi piecz�ciami i jeszcze bardziej nieczytelnym podpisem, ale kiedy Kozielski chcia� dok�adniej sprawdzi�, co jest w nim napisane, m�czyzna cofn�� r�k� i po�o�y� papiery na stole.

– Z tego, co rozumiem, to jeste�cie rodzicami tych maluch�w? – Niemiec spojrza� z zaciekawieniem w stron� Heleny i u�miechn�� si�.

– Tak, to znaczy ja jestem ojcem Tomasza, Sylwii i Heleny. Helena to moja najstarsza c�rka. – Dopiero teraz Antoni zauwa�y�, �e w kuchni brakuje Kazimiery. – Moja �ona, Kazimiera Kozielska, dzisiaj niedomaga i musia�a zosta� w ��ku, ale na szcz�cie mam starsz� c�rk�, kt�ra zajmuje si� maluchami bez zastrze�e�.

W tym momencie otworzy�y si� drzwi do izby i stan�a w nich �ona Antoniego ubrana jedynie w koszul� nocn�, na kt�r� narzuci�a grub� we�nian� chust�. Jej twarz by�a tak blada, �e Antoni mia� wra�enie, jakby ca�a krew z niej odp�yn�a.

– Antek, co si� dzieje? – Cichy g�os Kazimiery zabrzmia� w kuchni Kozielskich jak bzyczenie muchy.

– Spokojnie, kochanie. – Antoni podszed� do �ony i z�apa� jej ledwo trzymaj�ce si� pionu cia�o. – Panowie oficerowie m�wi�, �e musimy zawie��
dzieci na jakie� badania.

– Nie, panie Kozelsky, nigdzie nie musicie dzieci zawozi�, one pojad� z nami. – Oficer stoj�cy bli�ej Heleny u�miechn�� si� do dziewczyny i wyci�gn�� r�k� w stron� ma�ego, tul�cego si� do niej ch�opca, kt�rego du�e niebieskie oczy ze strachem patrzy�y raz na ojca i matk�, a raz na Niemc�w. Dziewczynka, kt�rej kr�tkie jasne warkoczyki podrygiwa�y na g�owie, ca�y czas mia�a twarz wtulon� w starsz� siostr� i g�o�no �ka�a.

– Dobrze, jak panowie pozwol�, to ja tylko szybko umyj� si�, przebior� i pojad� z panami i dzie�mi. – Antoni mia� nadziej�, �e m�czy�ni nie zabior� bli�niak�w si��.

– Ale� nie trzeba, panie Kozelsky, my si� zaopiekujemy pana skarbami i odwieziemy je, jak tylko b�dzie po badaniach. Pan tylko musi podpisa� tu i tu. – M�czyzna wskaza� dwa miejsca na dokumentach i u�miechn�� si�.

Gdyby nie sytuacja, w kt�rej si� znale�li, Helena pomy�la�aby, �e m�czyzna ma ca�kiem �adny u�miech, ale instynktownie wyczuwa�a w nim fa�sz.

– Ale jak to, przecie� takie ma�e dzieci nie mog� jecha� same, kto� musi si� nimi zaopiekowa�…

– Niech si� pan nie martwi, panie Kozelsky, w samochodzie czekaj� piel�gniarki, kt�re s� bardzo przyjazne i mi�e dla dzieci, one si� nimi zaopiekuj�. – W tonie g�osu oficera wyczuwa�o si� zniecierpliwienie i w�adczo��. Antoni by� pewien, �e je�eli w tej chwili postawi si� tym Niemcom, to sko�czy jako martwy cz�owiek, bo wiele s�ysza� o „grzeczno�ci” niemieckich �o�nierzy, kt�rzy po przekroczeniu pewnej granicy ca�kowicie zmieniaj� swoje nastawienie wobec ludzi.

– A mo�e panowie pozwol�, �e ja pojad� z siostr� i bratem, b�dzie im ra�niej i zapewne nie b�d� si� bali, kiedy b�d� przy nich… – Helena, tak jak ojciec biegle m�wi�ca w j�zyku wroga, przymilnie u�miechn�a si� do tego, kt�ry nachalnie si� w ni�
wpatrywa�. D�ugi, gruby warkocz przypominaj�cy snopek �yta, ci�ko opadaj�cy na do�� pon�tne piersi szybko unosz�ce si� i opadaj�ce jak morskie fale na oceanie oraz du�e b��kitne oczy znikaj�ce od czasu do czasu pod ciemnymi, g�stymi rz�sami zauroczy�y m�czyzn. Niemcy spojrzeli na siebie porozumiewawczo i wymienili si� bezg�o�nymi uwagami.

– No nie wiem. Musz� zapyta� siostry czekaj�ce w samochodzie. – Jeden z oficer�w wyszed� na zewn�trz i nie by�o go zaledwie kilka minut. Wr�ci� zadowolony, jakby w�a�nie otrzyma� dobr� wiadomo��, na kt�r� czeka� od d�u�szego czasu, i prawie niezauwa�alnie skin�� g�ow� do swojego kompana.

– W drodze wyj�tku mo�e panienka jecha� z nami, je�eli rodzice nie maj� nic przeciwko, ale prosz� si� liczy� z tym, �e nie b�dzie mog�a towarzyszy� rodze�stwu przez ca�y czas. Na badania dzieci wchodz� same.

– Ale jak to? Przecie� one s� takie ma�e… – Antoni post�pi� krok w stron� tr�jki swoich pociech i po�o�y� d�o� na ramieniu starszej c�rki. – Mo�e jednak pozwol� panowie, �ebym ja w drodze zaopiekowa� si� maluchami? Prosz�.

– Panie Kozelsky, chyba za du�o czasu stracili�my w pana cha�upie, niech pan �askawie podpisze dokumenty i da nam wykonywa� swoj� prac�. – G�os starszego z m�czyzn zabrzmia� ostro i zdecydowanie. – Chyba nie chce pan, �eby�my z�o�yli skarg� na pana.
Wie pan, gdzie trafiaj� ludzie za niesubordynacj�?

– Tatku, daj spok�j. Pojad�, skoro panowie si� zgodzili, i ani si� z Kazi� spostrze�ecie, a b�dziemy z powrotem. Panowie pozwol�, �e zabior� dla maluch�w cieplejsze okrycia, i mo�emy jecha�.

Helena podesz�a do Kazimiery i powoli skierowa�a j� w stron� ��ka. Kobieta s�ania�a si� na nogach. Mocne os�abienie sprawi�o, �e nie wszystko, co dzia�o si� w kuchni, dociera�o do niej tak, jak powinno. Wdzi�czna Helenie za pomoc, bez oci�gania si� pozwoli�a poprowadzi� si� do ��ka. Kiedy le�a�a ju� przykryta pierzyn�, z�apa�a pasierbic� za r�k� i ze �zami w oczach wyszepta�a:

– Zaopiekujesz si� nimi, prawda? Nie pozwolisz im zrobi� krzywdy?

– Zaopiekuj�, nie martw si�. Odpoczywaj i dobrzej. Zanim wydobrzejesz, wr�cimy do domu. – Helena uca�owa�a zimne czo�o macochy i u�miechn�a si�. Intuicyjnie czu�a, �e to jest ich ostatnie spotkanie. Tym delikatnym poca�unkiem po�egna�a si� z Kazimier�.
Pog�adzi�a kobiet� po twarzy i odwr�ci�a si�, �eby Kazia nie zobaczy�a wzbieraj�cych w jej oczach �ez. Si�gn�a do skrzyni po pled dla siebie i ciep�e palta maluch�w i wysz�a do kuchni z podniesion� dumnie g�ow�.

Wiosna tego roku by�a pi�kna, s�o�ce szczodrze obdarowywa�o ludzi swoim ciep�em i blaskiem, ale wieczory by�y jeszcze bardzo ch�odne, a w nocy zdarza�y si� przymrozki. Hela pomog�a maluchom za�o�y� wierzchnie odzienia, przytuli�a si� mocno do ojca, szepcz�c mu do ucha, aby nie martwi� si� i jej zaufa�, i stan�a wyprostowana przed panami oficerami.

– Jeste�my gotowi. – Z�apa�a Sylwi� i Tomasza za ma�e r�czki i wysz�a z domu, nie odwracaj�c si�.

Na podw�rku przystan�a i obj�a wzrokiem ca�e domostwo. Jaki� cichy g�osik w g�owie dziewczyny m�wi�, �e ju� nie zobaczy ani ojca, ani jego �ony. Bardzo chcia�aby si� myli�, ale zbyt wiele nas�ucha�a si� od s�siad�w o znikaj�cych ludziach wywo�onych nie wiadomo dok�d.

– B�dzie dobrze, b�d� z wami, nie b�jcie si�. – Przykucn�a przed rodze�stwem i mocno ich do siebie przytuli�a.

M�ody �o�nierz stoj�cy przed domem u�miechn�� si� do niej i wskaza� g�ow� du�y samoch�d stoj�cy bli�ej drogi. Hela powoli zacz�a i�� w jego stron�, a kiedy by�a ju� zaledwie kilka krok�w przed nim, tylne drzwi, kt�re do tej pory by�y przymkni�te, otworzy�y si� i wyjrza�a z nich kobieta w �rednim wieku w bia�ym uniformie piel�gniarki.

– Zapraszam maluchy do �rodka.

Helena poczu�a, jak ma�e d�onie mocniej �ciskaj� jej r�ce, czu�a strach, jaki z ka�d� kolejn� chwil� ogarnia� jej rodze�stwo. Ona te� si� ba�a, ale nie mog�a przecie� tego strachu przed nimi pokaza�. W ko�cu jest starsz� siostr�.

– Dzi�kuj�, poradzimy sobie.

Najpierw wsadzi�a do �rodka Sylwi�, a nast�pnie schyli�a si� po Tomasza. Kiedy dzieci usiad�y na prowizorycznych �aweczkach znajduj�cych si� we wn�trzu samochodu, Hela zwinnym ruchem wskoczy�a i usiad�a mi�dzy nimi.

– Ale co pani? Nie wolno! – Kobieta w bia�ym kitlu z oburzeniem spojrza�a najpierw na dzieci, a nast�pnie na m�od� dziewczyn�.

– Wolno, wolno, Frau Anette, dziewczyna jedzie z nami! – zawo�a�a inna kobieta stoj�ca nieopodal samochodu i spogl�daj�ca w stron� zbli�aj�cych si� oficer�w.

W naszym serwisie przeczytacie ju� kolejny fragment ksi��ki Pami�� dla Heleny. Powie��kupicie w popularnych ksi�garniach internetowych:

Zobacz tak�e

Musisz by� zalogowany, aby komentowa�. Zaloguj si� lub za�� konto, je�eli jeszcze go nie posiadasz.

Ksi��ka
Pami�� dla Heleny
Ewa Formella 4
Ok�adka ksi��ki - Pami�� dla Heleny

W�tej�historii sporo jest fikcji stworzonej na�potrzeby powie�ci, ale�ona wydarzy�a si� naprawd�. Gdzie�, komu� i�dawno temu. Jest rok 1941. Niespe�na...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesi�ca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malink� na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malink� na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwi��
Do roboty!
A wok� nas pomara�cze
Weronika Tomala
A wok� nas pomara�cze
D�ja vu
Jolanta Kosowska
 D�ja vu
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Meduzy nie maj� uszu
Adle Rosenfeld
Meduzy nie maj� uszu
Poka� wszystkie recenzje