Nowy krymina� mistrza gatunku. „Poszukiwacz zw�ok" Mieczys�awa Gorzki

Data: 2023-08-09 09:49:16 | artyku� sponsorowany | Ten artyku� przeczytasz w 14 min. Autor: Piotr Piekarski
udost�pnij Tweet

Komisarz Laura Wilk staje na czele grupy �ledczej poszukuj�cej brutalnego zab�jcy nastolatek, co nie podoba si� jej kolegom z wydzia�u kryminalnego. Mimo pocz�tkowych sukces�w, brak wsp�pracy mi�dzy policjantami komplikuje sytuacj�. Kiedy jeden ze �ledczych zostaje zamordowany, komisarz Wilk u�wiadamia sobie, �e problem jest o wiele powa�niejszy, ni� jej si� pocz�tkowo wydawa�o.

Maciej Lesiecki, psycholog wsp�pracuj�cy z policj�, jest tak uwik�any w walk� z traumami z dzieci�stwa, �e nie dostrzega niepokoj�cych zdarze�, kt�re nagle pojawiaj� si� w jego �yciu. Powoli traci kontrol� i jest coraz bardziej zagubiony. Nieoczekiwanie otrzymuje propozycj� od nieznajomej kobiety. Ma znale�� zw�oki zaginionej przed wielu laty m�odej dziewczyny. Przyjmuje to zlecenie wierz�c, �e dzi�ki temu rozwi��e wszystkie swoje problemy. A sprawa ta nie jest prosta i niesie ze sob� wiele zagro�e�.

Pomimo w�asnych problem�w komisarz Wilk pr�buje pom�c Lesieckiemu. Oboje wpadaj� w pu�apk�. Musz� walczy� o �ycie w �wiecie, gdzie wrogowie pozostaj� wrogami, na przyjaci� nie mo�na liczy�, a za rogiem czai si� nieuchwytny zab�jca.

Poszukiwacz zw�ok grafika promuj�ca ksi��k�

Do przeczytania ksi��ki Mieczys�awa Gorzki Poszukiwacz zw�ok zaprasza Wydawnictwo Czarna Owca. Dzi� na naszych �amach prezentujemy premierowy fragment powie�ci:�

Pieprzone poniedzia�ki! Czy kto� w�og�le lubi� poniedzia�ek? We krwi kr��y�y pewnie jeszcze jakie� ostatnie promile z�sobotniej popijawy i�z�leczenia kaca piwem w�dzie� �wi�ty. Trzeba by�o jeszcze kilku godzin, �eby doj�� do siebie i�zacz�� w�miar� normalnie my�le� i�funkcjonowa�. W�zwi�zku z�tym wyprawa autem za miasto do jakiej� pipid�wy w�ten przekl�ty pierwszy dzie� tygodnia by�a najwi�ksz� katorg�, jakiej cz�owiek m�g� do�wiadczy�. Chocia� z�drugiej strony cios pa�k� w�g�ow� na pocz�tku tygodnia m�g� zwiastowa�, �e potem b�dzie ju� tylko lepiej. Jedynie okoliczno�ci, dla jakich trzeba by�o si� telepa� w�to odludne miejsce, nie zapowiada�y na p�niej �atwej i�przyjemnej pracy. Raczej by�y preludium do prawdziwego trz�sienia ziemi, po��czonego z�gradobiciem i�powodzi�.

Takie by�o przynajmniej zdanie komisarza Piotra �o�nierza, kiedy jego s�u�bowe auto podskakiwa�o na wybojach polnej drogi mi�dzy polami. Na ka�dy taki podskok kac odpowiada� t�pym �upaniem w�czaszce. Dobrze, �e przynajmniej ju� widzia� cel wyprawy�– ma�� k�p� drzew przy autostradzie A4 w�kierunku na Opole. Promienie porannego s�o�ca odbija�y si� w�szybach kilku stoj�cych tam policyjnych radiowoz�w.

�e te� ten skurwysyn wybiera� takie miejsca na swoje zboczone zabawy�– przemkn�o mu przez zbola�� g�ow�. Podmiot tej uwagi specjalnie dzia�a� w�taki spos�b. Dlatego od pi�ciu lat pozostawa� nieuchwytny. Zab�jca nastolatek, kt�ry zawsze uderza znienacka, maltretuje, gwa�ci, zabija i�znika. Jak z�o�liwy duch z�samego piek�a. Taki cholerny poltergeist. I�tak w�a�nie ochrzci�a go prasa, kiedy jaki� policyjny gnojek pu�ci� farb� i�do medi�w dotar�o, �e w�okolicach Wroc�awia od lat grasuje seryjny zab�jca. �o�nierz pami�ta� chryj�, jaka si� zrobi�a, kiedy opublikowano artyku�, w�kt�rym znalaz�o�si� wyj�tkowo du�o szczeg��w z�dotychczasowych zab�jstw, znanych tylko prokuratorom i�policjantom zajmuj�cym si� �ciganiem Poltergeista. Komendant wojew�dzki wpad� wtedy we w�ciek�o�� i�koniecznie chcia� dopa�� kreta. To by� jaki� gnojek, niepotrafi�cy po pijaku trzyma� g�by na k��dk�, albo sprzedajna menda, albo jeszcze wi�kszy skurwysyn, kt�remu zale�a�o wy��cznie na udupieniu koleg�w. I�oczywi�cie nie znale�li wtedy kreta. Dla komendanta sprawa by�a jasna. Je�li �ledczy nie potrafi� wytropi� �r�d�a przecieku we w�asnych szeregach, to z�nich s� g�wniani �ledczy i�na pewno nie znajd� zab�jcy.

Posz�a w�ruch gilotyna i�polecia�y g�owy, jak w�pewnym kraju, podczas tr�jkolorowej rewolucji. Polecia� prokurator, mimo �e by� jednym z�najlepszych, odwo�any zosta� szef grupy �ledczej, a�jego miejsce zaj�� komisarz Piotr �o�nierz.

Wtedy si� cieszy�, bo m�g� wreszcie pokaza�, ile jest wart. Tylko �e od tamtego czasu min�y dwa lata i�nie pokaza� wiele, a�cia�o kolejnej nastolatki, do kt�rego w�a�nie si� zbli�a�, spowoduje, �e i�on w�najbli�szym czasie zostanie usuni�ty ze stanowiska szefa grupy dochodzeniowo-�ledczej. No i�dob�rze. Na tej sprawie wszyscy �ami� sobie z�by, wi�c chyba nie ma ju� wielu ch�tnych. Niech komendant wojew�dzki sam stanie na czele �ledczych, zobaczy, co mu si� wydaje, �e mo�na, a�co jest naprawd� wykonalne..

Nie chcia� ogl�da� widok�w, kt�re na niego czeka�y przy tej k�pie drzew. Jeszcze bardziej zwolni�, otworzy� szerzej okna w�aucie i�zapali�, mimo �e nigdy tego nie robi� wewn�trz wozu.

Wstawa� kolejny upalny dzie�, jaki natura fundowa�a ludziom w�drugiej po�owie maja. Temperatury by�y nienormalne jak na t� por� roku, wi�c mo�na by�o przypuszcza�, �e robi�a to raczej specjalnie, aby ich pogn�bi�, a�nie sprawi� przyjemno��. Zreszt� czy mia�a za co ludziom sprawi� przyjemno��? Raczej nie.

�o�nierz wyrzuci� papierosa po kilku poci�gni�ciach i�ju� za moment parkowa� za ostatnim policyjnym radiowozem w�szeregu. Wysiad� z�oci�ganiem i�poszed� wolno przez wysokie trawy w�kierunku drzew. Zatrzyma� si� na moment, nie zwracaj�c uwagi na innych. Miejsce zbrodni by�o ju� ogrodzone ta�mami z�napisem „policja”, mundurowi stali na zewn�trz kr�gu, w��rodku kr�ci�o si� tylko dw�ch technik�w w�bia�ych uniformach, zas�aniaj�cych nawet twarz, obok nich tak samo ubrany fotograf na przemian robi� zdj�cia i�filmowa� zabezpieczone przez nich �lady. Ul�y�o mu na chwil�, gdy zobaczy�, �e na razie przys�aniaj� mu makabryczny widok na zw�oki.

Pomy�la�, �e zd��y jeszcze wypali� papierosa, zanim zobaczy go komisarz G�ralski, kt�ry jako jedyny, poza technikami, znajdowa� si� na terenie odgrodzonym ta�mami. Nagle papieros zemdli� �o�nierza. Co z�tego, �e by� skorumpowanym starym gliniarzem, co z�tego, �e za pieni�dze kry� przest�pc�w, co z�tego, �e na zlecenie zaufanych adwokat�w i�prokurator�w�– tak samo umoczonych w�kontakty z�p�wiatkiem jak on�– usuwa� lub podmienia� dowody w�magazynie albo wymusza� na �wiadkach zmian� zezna�. Teraz zupe�nie si� nie liczy�o, �e mia� na sumieniu jeszcze gorsze czyny, dzi�ki kt�rym by�o go sta� na wszystko, czego sobie tylko za�yczy�, i�jak ma�o kto potrafi� u�ywa� �ycia. Teraz, przez te kilka minut, znowu sta� si� takim policjantem, jakim by� zaraz na pocz�tku s�u�by. Pe�nym idea��w, wierz�cym w�sens walki ze z�em i��cigania przest�pc�w.

Gdyby teraz dorwa� skurwysyna, kt�ry w�taki spos�b okalecza, gwa�ci i�morduje nastolatki od kilku lat i�wci�� pozostaje na wolno�ci, pewnie m�g�by go nawet zabi�. Na pewno by go nie zastrzeli�. Bi�by go�ymi r�kami, powoli, metodycznie, z�ama�by mu palce, jeden po drugim, �eby ten wrz�d na zdrowym spo�ecze�stwie czu�, �e umiera. Skopa�by go po jajach, �eby ju� nigdy nie mia� czego wyci�gn�� z�rozporka. Dopiero gdyby uzna�, �e cierpienie, jakie mu zada�, w�niewielkiej cz�ci wynagrodzi�o krzywd�, kt�r� wyrz�dzi�, przestrzeli�by mu kolana i�zadzwoni� po karetk�. Nie obchodzi�oby go, co by z�nim p�niej zrobili. Mogliby go nawet oskar�y� i�zamkn�� w�pierdlu. Cho� raczej by tego nie zrobili. Dlaczego? Bo ka�dy by mu zazdro�ci�, �e si� odwa�y� i�sam wymierzy� sprawiedliwo��, nie licz�c si� z�s�dami, kt�re nieraz ju� swoimi �agodnymi wyrokami niweczy�y prac� �ledczych i�pozwala�y sadystom wr�ci� do normalnego �ycia albo decydowa�y o�umieszczeniu ich w�zak�adach psychiatrycznych, na leczenie. A�przecie�, do jasnej cholery, wszyscy wiedzieli, �e nie mo�na zresocjalizowa� takiego psychopaty jak ten, ani tym bardziej go wyleczy�. Bestia ju� na zawsze pozostanie besti� i�w�normalnych warunkach nale�a�by si� jej stryczek. Tylko �e �yjemy w�jakich� dziwnych czasach, kiedy zamiast kara� z�pe�n� surowo�ci�, kierujemy si� �le pojmowanym humanitaryzmem. Czy ten psychol, morduj�c niewinne nastolatki, wykazywa� si� jakimi� ludzkimi uczuciami? Nie, dlatego nie by� cz�owiekiem; by� agresywnym i��miertelnie niebezpiecznym zwierz�ciem, a�do takich po prostu si� strzela. I�nie ma wtedy mowy o�humanitaryzmie.

Tak, by� za kar� �mierci dla takich potwor�w.

 – Piotr!

Wo�anie G�rala dobieg�o do jego uszu dopiero po d�u�szej chwili. Kolega jednak go wypatrzy�. �o�nierz niech�tnie zdusi� peta pod butem i�przekroczy� magiczny kr�g wyznaczany przez ta�m�. U�cisn�li sobie d�onie. Komisarz G�ralski, niezbyt odkrywczo nazywany w�wydziale G�ralem, by� jego ca�kowitym przeciwie�stwem. Ni�szy o�g�ow�, zamiast po robocie chodzi� na si�owni� i�rze�bi� sylwetk�, wola� skoczy� na kebab i�zatroszczy� si� o�kr�g�o�ci na brzuchu, nie goli� g�owy na zero, tylko starannie piel�gnowa� swoje czarne, kr�cone w�osy, odwiedzaj�c fryzjera co najmniej raz w�tygodniu. Chodzi� do barbera, kt�ry piel�gnowa� jego kr�tk�, czarn� brod�, podczas gdy Piotr goli� si� sam, a��e tego nie lubi�, jego golenie te� wypada�o raz w�tygodniu. W�tym przynajmniej by�a zgodno��. No i�jeszcze w�jednym: obaj tak samo lubili przytula� brudn� kas� i�bawili si� r�wnie dobrze, wydaj�c j� na dziwki. Kiedy szli w�sobot� do klubu, G�ral potrafi� wyrwa� r�wnie �adn� dup� jak Piotr, mimo �e nie m�g� poszczyci� si� wielkimi bicepsami, rze�bion� klat�, sze�ciopakiem na brzuchu i�sylwetk� w�kszta�cie litery V. Za to jego portfel by� tak samo wypchany pieni�dzmi, co w�tym wypadku mia�o decyduj�ce znaczenie.

 – Mamy kolejn� ofiar�.�– Po minie G�rala mo�na by�o wywnioskowa�, �e i�on tego poranka wr�ci� do pogl�d�w idealnego str�a prawa.

 – Co� ju� wiadomo?

 – Nastolatka, ten sam schemat, podobne obra�enia. Nie ma w�tpliwo�ci.

 – Kurwa ma�!

Zapyta� najbli�szego technika, czy mo�e zbli�y� si� do zw�ok. Ten na migi pokaza� mu, kt�r�dy ma i��. Poszed�, ale zaraz stan��, prze�ykaj�c g�o�no �lin�. Widzia� niejedno, nic go nie rusza�o, �o��dek mia� zawsze stalowy. Cz�ciej rzyga� po w�dce ni� na widok zmasakrowanych czy rozk�adaj�cych si� zw�ok. Tylko �e tym razem by�o inaczej. Mo�e to �wiadomo�� totalnej pora�ki jako szefa grupy �ledczej spowodowa�a u�niego a� tak daleko id�cy dyskomfort.

Odetchn�� g��boko i�podszed� tak blisko, jak pozwoli� mu technik. Z�ty�u jednostajnie szumia�a autostrada, po kt�rej w�obie strony p�dzi�y auta. To go troch� rozprasza�o i�musia�o min�� nieco czasu, zanim odgoni� od siebie wszystkie zb�dne my�li i�d�wi�ki. Skupi� si� jedynie na zw�okach i�miejscu zbrodni. Tylko czy to by�o miejsce zbrodni, czy jedynie miejsce porzucenia cia�a?

Rozejrza� si�. Kilkana�cie starych drzew z�opadaj�cymi ci�ko ga��ziami ros�o jak wysepka na skraju p�l uprawnych, nale��cych do jakiego� rolnika. Jak okiem si�gn�� ci�gn�y si� �any m�odego zbo�a, poprzecinane �ladami maszyn rolniczych dokonuj�cych oprysk�w i�dziuraw� poln� drog�, kt�r� tu przyjechali.

Spojrza� pod nogi i�rozejrza� si� po najbli�szej okolicy. Tu kiedy� musia�o by� jakie� bajoro i�pewnie drzewa ros�y na jego skraju, skoro teren nie zosta� nigdy zagospodarowany pod uprawy. Tyle �e ostatnie lata by�y suche i�woda, a�potem b�oto, wysch�y, ro�linno�� wodn� z�wolna zast�powa�a ta porastaj�ca zwyk�e ��ki. Na razie jednak by�a niska i�rachityczna.

Zw�oki le�a�y na brzuchu, w�miejscu, gdzie wyra�nie rysowa� si� prawie zupe�nie pozbawiony ro�linno�ci �ach zaschni�tej gliny. Jasne, d�ugie w�osy, posklejane krwi�, okala�y szczelnie g�ow�, jak we�niana czapka w�zim�. Twarzy nie by�o wida�, z�czego komisarz �o�nierz akurat by� zadowolony. R�ce ofiary rozrzucone na boki�– zdaniem policjanta troch� nienaturalnie, lecz nie potrafi� z�ca�� pewno�ci� stwierdzi�, czy s� po�amane, czy powykr�cane w�stawach barkowych. Plecy podrapane ze stru�kami zaschni�tej krwi, po�ladki posiniaczone, zakrzep�a krew mi�dzy nogami, d�ugie nogi poci�te, jedna stopa na pewno z�amana i�posinia�a. Nie patrzy� d�u�ej, tylko ostro�nie si� wycofa� do G�rala.

 – I�co o�tym my�lisz?�– zapyta� go kolega.

 – Nasz z�o�liwy duch wr�ci�.

�o�nierz stara� si�, �eby jego g�os zabrzmia� w�miar� naturalnie, chocia� nie do ko�ca mu si� to uda�o. Mo�e na skutek ostatnich obraz�w, a�mo�e by� to jednak wyrzut sumienia, �e si� nie sprawdzi� jako szef grupy �ledczej. Gdyby mu si� uda�o, ta dziewczyna na pewno by �y�a. Ale si� nie uda�o. Trudno jest z�apa� ducha, kiedy nie ma si� poj�cia, kim jest i�gdzie straszy. Z�tym seryjniakiem tak w�a�nie by�o. Czeka�, a� zamieszanie minie, a�potem mordowa�, uderzaj�c znienacka, praktycznie zawsze tak samo. Nastolatka znika�a z�ulicy po zmroku i�po jakim� czasie policja odnajdywa�a jej okaleczone cia�o. Mordowana by�a gdzie indziej, wi�c �lad�w w�miejscu porzucenia cia�a by�o bardzo niewiele. Do tego zab�jca za ka�dym razem starannie to miejsce wybiera�. Totalne odludzia, twardy grunt, trudny dojazd�– taki by� standard.

 – Ju� wiesz o�decyzji szefa?�– zapyta� G�ral, nie patrz�c na Piotra.

 – Jakiej decyzji?

 – Nie jeste� ju� szefem grupy �ledczej.

Mimo �e �o�nierz si� tego spodziewa�, poczu� si� zraniony do �ywego. Nikt do niego nie zatelefonowa�, nikt go nie ostrzeg�; dowiedzia� si� przypadkiem od jednego ze �ledczych. Tak si� nie post�puje z�gliniarzem, kt�ry na tej robocie zjad� z�by. To by�o uw�aczaj�ce jego godno�ci. W�ciek�o�� zapali�a si� i�zgas�a jak siarka w�zapa�ce. No i�po co mu te nerwy?

 – Jak to si� sta�o?�– zapyta� przez zaci�ni�te szcz�ki.

 – Ja tam nie wiem.�– G�ralski wzruszy� ramionami, �ledz�c ptaki gnie�d��ce si� w�koronach drzew.�– Patryk dowiedzia� si� na porannej naradzie u�naczelnika i�przekaza� mi w�tajemnicy. To jeszcze nic oficjalnego.

 – No ja my�l�– rzuci� �o�nierz.

 – Nie m�w, �e si� nie spodziewa�e�.

 – Co� wisia�o w�powietrzu, ale �eby, cholera, tak od rana w�poniedzia�ek i�z�tajniaka? Tego akurat si� nie spodziewa�em. Nie pozwolili mi nawet obejrze� trupa w�spokoju.

 – Nie przesadzaj.�– G�ral zapali� papierosa, nie cz�stuj�c kolegi.�– Zw�oki obejrza�e� w�spokoju, mo�e troch� na kacu, ale wierz�, �e tw�j policyjny nos nie jest a� tak zamroczony, �eby czego� nie zw�cha�.

Komisarz �o�nierz spojrza� na niego ze z�o�ci�, ale nic nie odpowiedzia�. Cholera, niby sami koledzy, po tych samych pieni�dzach, a�tylko si� odwr�� do nich plecami i�zaraz kt�ry� zmieni si� w�Brutusa z�no�em. Do tego nie spos�b przewidzie� kt�ry.

Mo�e ju� powinien zmieni� �rodowisko i�zaj�� si� czym� innym? Tylko czym? Nie chcia� sko�czy� jako jeden ze wsp�pracownik�w gangster�w w�bia�ych ko�nierzykach. Przecie� oni tylko czekali, a� odejdzie z�policji. Mieli na niego tyle hak�w, �e nawet przez my�l by mu nie przesz�o, �eby odrzuci� propozycj� nie do odrzucenia, kt�r� by mu przedstawili nast�pnego dnia. Kiedy� my�la�, �e od�o�y spor� sumk� w�zielonych, wyjedzie na kraniec �wiata i�stamt�d poka�e im cztery litery. Niestety, pieni�dze przepieprzy� i�teraz sam znajduje si� w�czterech literach. Niech to szlag trafi!

 – Wiadomo ju�, kto przejmie kierowanie grup�?�– zapyta�, rezygnuj�c z�zapalenia papierosa. W�mi�dzyczasie go zemdli�o.

 – Prokurator te� b�dzie nowy.�– G�ral mia� nieodgadniony wyraz twarzy.

 – Kto?

 – Soboci�ski.

 – No i�co?

 – Co ty, kurwa, masz dzisiaj k�opoty z�my�leniem? Czyim przydupasem jest Soboci�ski?

Piotr przekl�� g�o�no i�jednak zapali�.

 – Wilczyca nadchodzi i�b�dzie k�sa�– podsumowa� z�krzywym u�miechem komisarz G�ralski.

Ksi��k�Poszukiwacz zw�ok�kupicie w popularnych ksi�garniach internetowych:

Zobacz tak�e

Musisz by� zalogowany, aby komentowa�. Zaloguj si� lub za�� konto, je�eli jeszcze go nie posiadasz.

Ksi��ka
Poszukiwacz zw�ok
Mieczys�aw Gorzka 24
Ok�adka ksi��ki - Poszukiwacz zw�ok

Komisarz Laura Wilk staje na czele grupy �ledczej poszukuj�cej brutalnego zab�jcy nastolatek, co nie podoba si� jej kolegom z wydzia�u kryminalnego. Mimo...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesi�ca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malink� na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malink� na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwi��
Do roboty!
A wok� nas pomara�cze
Weronika Tomala
A wok� nas pomara�cze
D�ja vu
Jolanta Kosowska
 D�ja vu
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Poka� wszystkie recenzje