Pe�na emocji opowie�� o mi�o�ci i gotowaniu pod s�onecznym greckim niebem. "Moje greckie lato"
Data: 2021-06-28 08:56:03 | Ten artyku� przeczytasz w 10 min.Agata ma w�asn� firm� cateringow� i ucieka w prac�, by nie my�le� o swoim nieudanym zwi�zku, którego nie potrafi zako�czy�. Do tego prze�laduje j� dziwny sen o nieznanej jej pla�y i ton�cym dziecku.
Nieoczekiwany splot wydarze� sprawia, �e Agata wyje�d�a do Grecji. Jako prywatna szefowa kuchni l�duje w letniej willi swoich klientów na Kefalonii. Wszystko jest tu dla niej nowe i zachwycaj�ce - smaki, widoki, ludzie, a zw�aszcza jeden m�czyzna... W bajkowej scenerii greckiej wyspy zrozumie, jak bardzo potrzebowa�a zmian. Odkryje sam� siebie i pozna smak prawdziwej mi�o�ci.
Do lektury najnowszej powie�ci Kamili Mitek Moje greckie lato zaprasza Wydawnictwo Dragon. Tymczasem ju� teraz zach�camy Was do lektury premierowego fragmentu powie�ci:
Wracali�my do domu krótsz� tras�. Franciszek co� opowiada�, a ja zapisywa�am w pami�ci kartografi� okolicy. Kiedy dotarli�my na miejsce, w rezydencji nadal panowa�a cisza.
– Dasz sobie rad�? – zapyta� po ojcowsku, podaj�c mi torb� z zakupami.
– Oczywi�cie. Dzi�kuj�. – Jak na skrzyd�ach pomkn�am do kuchni.
Ze zgroz� spostrzeg�am, �e panuje w niej kompletny rozgardiasz i co gorsza… nie jestem sama. Przy kuchence, na której co� kipia�o, wydaj�c nieprzyjemny zapach, sta�a drobna, kr�g�a kobieta o bardzo szerokich biodrach. Jej szpakowate w�osy upi�te by�y w ciasny kok na karku. Wykonywa�a gwa�towne ruchy ramionami, mieszaj�c bulgoc�c� ma� i g�o�no sapi�c.
– Merda! – Zniecierpliwiona chwyci�a garnek obiema r�kami i wyla�a kleist� zawarto�� do zlewu. – Merda, merda, merda! – Zamaszystym ruchem otar�a d�onie o fartuch i odwróci�a si� w moj� stron�.
Na chwile obie trwa�y�my w bezruchu, mierz�c si� wzrokiem. Mia�am wra�enie, �e trwa�o to wieczno��. Ciemne koraliki jej oczu b�yszcza�y �ywo na opalonej, usianej drobnymi zmarszczkami, lecz wci�� j�drnej twarzy.
– Rosa?
– Si – potwierdzi�a. – Chi sei tu?
– Nazywam si� Agata. Jestem now� kuchark� – odpar�am po angielsku. Zdawa�o mi si�, �e po jej twarzy przemkn�� cie� ulgi.
– Grazie a Dio! – zawo�a�a, a potem z przepraszaj�c� min� wskaza�a na zlew. – Nie mog� tego robi�. Jestem jedyn� W�oszk� na �wiecie, która nie umie gotowa�! – powiedzia�a niez�� angielszczyzn� z wyra�nym, po�udniowym akcentem.
Jej naturalna szczero�� natychmiast pozbawi�a mnie pocz�tkowej rezerwy.
– W porz�dku. – Zrobi�am kilka kroków w jej stron�. – Ja si� tym zajm�.
Rosa rozpromieni�a si� i strzepn�a fartuch.
– Grazie mille. – Wzi�a �ciereczk� i po kilku minutach blat oraz zlew l�ni�y czysto�ci�, a ja w tym czasie rozpakowa�am zakupy. – Co dzi� na �niadanie? – zapyta�a swobodnie, a u�miech nie znika� z jej rumianej, czerstwej twarzy.
– Pieczywo z awokado, jaja i grillowane warzywa – wyrecytowa�am.
– Oh, che bello! – pochwali�a. – Najlepsze jest proste jedzenie.
Zabra�am si� do pracy, a Rosa kr�ci�a si� obok mnie, poleruj�c blaty i poprawiaj�c firanki w oknach. Z regu�y wola�am pracowa� w kuchni sama, lecz ze zdumieniem stwierdzi�am, �e jej obecno�� wcale mi nie przeszkadza.
– Jeste� Polk�? – zapyta�a.
– Tak.
– Wygl�dasz jak Greczynka.
– Moja babcia pochodzi z Gruzji.
– Aha! Pi�kny kraj.
– To prawda. By�a� tam?
– Nie, ale znajomi opowiadali. Lubi� podró�owa�.
– A ty sk�d pochodzisz?
– Z Neapolu.
– Naprawd�?! Zawsze chcia�am tam pojecha�.
– Tak… to miasto si� kocha albo nienawidzi. Ale ja uwa�am, �e jest urzekaj�ce. – Zapatrzy�a si� na chwil� w przestrze�, w wyobra�ni �ledz�c kolory i kontury miejsca, w którym si� wychowa�a. Potem przenios�a wzrok na mnie.
– Masz tam rodzin�? – zapyta�am.
Gwa�townie pokr�ci�a g�ow� i odwróci�a si� do mnie plecami.
– A ty? Masz m�a, dzieci? – rzuci�a przez rami�.
– Tylko m�a.
– Jak ma na imi�?
– Rados�aw – odpar�am ponurym tonem wbrew jego brzmieniu.
Unios�a obie brwi.
– Pok�ócili�cie si�? – zapyta�a.
– W sumie to… nie – zawaha�am si�. – Tylko on… – Zaskoczy� mnie przebieg tej rozmowy. Zna�y�my si� od pi�tnastu minut, a ju� si� jej zwierza�am. – Chyba potrzebujemy czasu, �eby zastanowi� si� nad nasz� przysz�o�ci�.
– Jest tutaj czy w Polsce?
– W Polsce.
– To dobrze – skwitowa�a i poklepa�a mnie po ramieniu. – Roz��ka potrafi czasem uratowa� zwi�zek. Byle nie za d�uga.
– To tylko dwa miesi�ce.
– Bene. Idealny czas, by znale�� odpowiedzi.
Przez chwil� obie pracowa�y�my w milczeniu.
– Mieszkasz w rezydencji? – zagadn�am.
– Nie, w miasteczku. Przychodz� tu codziennie o szóstej rano, �eby podla� ogród, a potem zajmuj� si� domem. Zaj�a� pokój pani Christiny? – Zerkn�a na mnie z dziwnym b�yskiem w oku.
– Pani Christiny?
– Tak, pracowa�a tu przez wiele lat.
– Gotowa�a?
– Tak, ale… – urwa�a, bo do pomieszczenia weszli nasi gospodarze.
– Agatko, jak ci min�a pierwsza noc? – zapyta�a Helena.
– Doskonale, dzi�kuj�. – To k�amstwo powoli stawa�o si� norm�.
Posmarowa�am kilka kromek pe�noziarnistego chleba past� z awokado, u�o�y�am na ka�dej jajko w koszulce, a potem oprószy�am sol� i �wie�o zmielonym czarnym pieprzem oraz pestkami dyni, które znalaz�am w jednej z szuflad.
– Smakowicie to wygl�da – ucieszy� si� Franciszek, gdy postawi�am przed nimi pe�ne talerze, a obok mis� z grillowanymi na oliwie z oliwek warzywami.
Helena obrzuci�a potrawy �askawym wzrokiem. W kuchni zapanowa�a mi�a, poranna atmosfera. Przynajmniej do momentu, gdy trzasn�y drzwi i do pomieszczenia jak burza gradowa wtargn�a Klaudia.
– Gdzie s� kluczyki do mojego auta?! – hukn�a od progu.
– Dostaniesz je z powrotem, gdy troch� si� uspokoisz – odpowiedzia�a ch�odno Helena.
– Nie masz prawa!
– Owszem, mam.
– Jestem doros�� osob� i nie mo�ecie mnie tu wi�zi�!
– Jeste� pe�noletnia, ale zachowujesz si� jak dziecko i tak b�dziesz na razie traktowana.
– Tato!!! – Klaudia uderzy�a w dramatyczny ton, szukaj�c ratunku u ojca.
– Niestety, kochanie – powiedzia� cicho. – Mama i ja uwa�amy, �e…
– Czy ty zawsze musisz stawa� po jej stronie?! – przerwa�a mu ze �zami w oczach.
– W tym wypadku niestety musz�.
– Dobra! I tak mnie tu nie zamkniecie! Wezw� sobie taksówk�!
– Pozwól sobie przypomnie�, �e twoje konto jest puste po tym, jak straci�a� prac� i przepu�ci�a� w Pary�u wszystkie zaoszcz�dzone pieni�dze – o�wiadczy�a Helena, bezlito�nie pozbawiaj�c córk� z�udze�.
– Uch!!!
Klaudia wybieg�a z kuchni, a Rosa i ja popatrzy�y�my po sobie zmartwione.
Mimo obcesowego zachowania dziewczyny wyczuwa�am w niej pewn� wra�liwo��. Przypomina�a córk� Konstantego, lecz jej arogancja stanowi�a tylko fasad�. Reakcja Rosy potwierdzi�a moje przypuszczenia.
Po �niadaniu zdecydowa�am, �e przespaceruj� si� po okolicy. Letni dom Smurzy�skich by� po�o�ony w wysuni�tej najdalej na pó�noc cz�ci miasteczka. Wysz�am za bram�, a potem przez d�u�sz� chwil� sz�am wzd�u� w�skiej asfaltowej drogi. Po obu jej stronach ros�y stare drzewa oliwne i niewysokie ro�liny, których nie rozpoznawa�am. S�o�ce mocno grza�o, a powietrze zdawa�o si� delikatnie drga� pod wp�ywem upa�u. Mija�am inne wille, szukaj�c wzrokiem ich mieszka�ców, ale nikogo nie dostrzeg�am. Widocznie o tej porze wszyscy sp�dzali czas na pla�y. Nagle zda�am sobie spraw�, �e znowu s�ysz� dziwny szumi�cy d�wi�k, który raz si� nasila�, a raz s�abn��. Jego �ród�o pozostawa�o jednak ukryte.
W ko�cu wysz�am na otwart� przestrze� i ujrza�am morze, a po prawej stronie drogi strome zej�cie z klifu do wody. Poczu�am nieodpart� ch�� zanurzenia si� w niej, chocia� nie mia�am stroju ani r�cznika. Stawiaj�c ostro�nie stopy, zesz�am w�sk� �cie�k� mi�dzy g�azami do niewielkiej zatoczki. Pla�a by�a male�ka, ale kto� musia� czasem tu zagl�da�, bo pod kamienn� �cian� sta�y dwa puste le�aki.
Zdj�am sanda�y i przesz�am kilka kroków, utykaj�c. Drobne kamyki bole�nie k�u�y mnie w stopy. W ko�cu zanurzy�am si� w ch�odnej, morskiej wodzie i spojrza�am w kierunku horyzontu. Z lewej strony wida� by�o miasteczko Lassi, z prawej widoczno�� ogranicza�o wysokie, skalne urwisko. Urwisko…
Wzdrygn�am si� i cofn�am na pla��. Z�apa�am buty i pop�dzi�am na gór�, skacz�c po g�azach jak kozica. Prawie biegiem wróci�am do rezydencji i zamkn�am si� w swoim pokoju. Stru�ki potu sp�ywa�y mi po skroniach. Po�o�y�am si� na �ó�ku i stara�am uspokoi� oddech. W mojej g�owie pojawi�a si� absurdalna my�l: „Wracam do domu!”.
Po kilku minutach oddycha�am ju� spokojniej. Przypomnia�am sobie s�owa Aishy… Sen b�dzie mnie prze�ladowa�, dopóki nie znajd� rozwi�zania. Usiad�am przy biurku, wyj�am laptop i po��czy�am si� z Internetem. Znalaz�am w�a�ciw� stron� i po chwili mrucza�am do siebie, powtarzaj�c wiadomo�ci o greckich serach.
Ksi��k� Moje greckie lato kupi� mo�na w popularnych ksi�garniach: