Do zobaczenia w szkole, Kopciuszku! Fragment ksia�ki „Oto jak ko�czy si� �wiat"

Data: 2023-09-12 13:42:38 | artyku� sponsorowany | Ten artyku� przeczytasz w 15 min. Autor: Piotr Piekarski
udost�pnij Tweet

Akademia Webbera to elitarna nowojorska szko�a, a Waverly jest w niej tylko stypendystk�. Mimo niech�ci do snobistycznych dzieciak�w z bogatych dom�w wi��e si� z c�rk� dziekana – Ash. Jednak ta wyje�d�a za ocean. Dzi� wieczorem odbywa si� coroczna maskarada Akademii Webbera, na kt�r� dociera tak�e Waverly. Dziewczyna wierzy, �e na dzisiejszym balu spotka Ash. Podczas imprezy dziej� si� coraz bardziej niepokoj�ce rzeczy, a �wiat pogr��a si� w chaosie. Waverly odkrywa spisek i razem z grupk� znajomych pr�buj� ratowa� sytuacj�. Go�cie tymczasem bawi� si� w najlepsze. Kto przetrwa maskarad�?

Oto jak ko�czy si� �wiat Jen Wilde zdj�cie ksia�ki

Do przeczytania ksi��ki�Oto jak ko�czy si� �wiat zaprasza�Books4YA.

„Oto jak ko�czy si� �wiat"�to bardzo dynamiczna powie��, kt�ra zabiera czytelnika w szalon� podr�.

- recenzja ksi��ki „Oto jak ko�czy si� �wiat"

W ubieg�ym tygodniu na naszych �amach mogli�cie przeczyta� premierowy fragment ksi��ki Oto jak ko�czy si� �wiat. Dzi� czas na kolejn� ods�on� tej historii:�

– Wiesz, co bym da�a, �eby p�j�� na ten bal? – pytam j� troch� zbyt desperacko. – Nie masz poj�cia, jakie masz szcz�cie. Musia�abym udziela� korepetycji ka�demu uczniowi w szkole przez lata i prawdopodobnie sprzeda� jaki� organ do transplantacji, �eby sta� mnie by�o na ten bilet.

Prawda jest taka, �e korepetycje nie przychodz� mi �atwo. Mam problem z nauk�, cierpi� na dyskalkuli�, kt�ra sprawia, �e liczby i r�wnania w zasadzie s� dla mojego m�zgu niemo�liwe do przetworzenia – kalkulator jest moim najlepszym przyjacielem. Ale ludzie zak�adaj� – z powodu mojego autyzmu – �e jestem jakim� geniuszem, a koledzy z klasy zacz�li oferowa� mi setki dolar�w, �ebym udziela�a im korepetycji, wi�c si� zgodzi�am. I tak musz� pracowa� dwa razy wi�cej ni� inni, �eby nad��y�, wi�c r�wnie dobrze mog� dostawa� za to pieni�dze. Udzielam korepetycji g��wnie z angielskiego i biologii, moich ulubionych przedmiot�w. Czytam troch� z wyprzedzeniem, zapami�tuj� tyle tekstu, ile mog�, sp�dzam kilka dodatkowych godzin w tygodniu, ucz�c si�, gdy bogate dzieciaki w weekendy przesiaduj� w letnich domkach, i voilà. Pomagaj� mi te� materia�y online, kt�rych jest niezliczenie du�o, a czas, kt�ry po�wi�cam na to, �eby by� coraz lepsz� korepetytork�, procentuje – dzi�ki temu poprawi�am swoje oceny, nie mog� te� narzeka� na stan konta Venmo. Wszyscy wygrywaj�.

– Za bardzo martwisz si� o pieni�dze – stwierdza.

W�osy mi si� je��. Nie pierwszy raz mi to m�wi. S�ysza�am to, gdy zaprosi�a mnie na jak�� imprez� w East Williamsburg, gdzie mo�na by�o dojecha� tylko trzema r�nymi poci�gami, co zaj�oby dwie godziny, albo skorzysta� z Lyfta, na kt�ry nie by�o mnie sta�. Us�ysza�am to ponownie, kiedy zapyta�a, dlaczego nie kupuj� kawy w Starbucksie podczas drogi do szko�y, a zamiast tego przynosz� rozpuszczaln� w starym termosie mojego ojca.

– Tak si� dzieje, kiedy ich nie masz. – Staram si�, by m�j ton brzmia� �agodnie.

Caroline zaciska wargi, a ja si� martwi�, �e j� urazi�am. O rany, mam nadziej�, �e nie zosta�am w�a�nie zdegradowana ze statusu przyjaci�ki.

– W ka�dym razie – podnosz� z biurka ksi��k� do biologii – naprawd� musimy si� skupi�. Mamy jeszcze jeden rozdzia� do przerobienia, a ja musia�am czyta� to trzy razy, zanim w pe�ni zrozumia�am. P�jd� si� przebra�.

Caroline patrzy na mnie z politowaniem.

– Waverly, pracujesz ci�ej ni� jakakolwiek stypendystka w szkole. I znosisz do tego te ich bzdury o jednym procencie. Nie wiem, jak to wytrzymujesz.

Pewnego dnia b�d� bogata, w szafie powiesz� suknie od projektant�w i nigdy nie wezm� ich za pewnik. Ale co najwa�niejsze, b�d� lekark�, ekspertem w dziedzinie neurologii, i skupi� si� na pomaganiu ludziom.

– Nie jest tak �le – k�ami�. W rzeczywisto�ci uczniowie czasem s� naprawd� okropni. – Ale nie mia�abym nic przeciwko byciu tob� przez jeden dzie�.

Odk�adam ksi��k� i spogl�dam na Caroline, oczekuj�c wi�cej lito�ci w jej ciep�ych, br�zowych oczach, ale zamiast tego widz� b�ysk emocji.

– Uwa�aj, czego sobie �yczysz. Unosz� brew.

– Hm?

Na jej twarzy pojawia si� z�o�liwy u�miech. Staje za mn�, obie odwracamy si� w stron� lustra.

– P�jdziesz na bal, Kopciuszku.

– Co? – m�wi� pe�na podejrze�. Caroline si� �mieje.

– Za�o�ysz moj� sukni� i moj� mask�, p�jdziesz na t� dzik� imprez�, bo na ni� zas�ugujesz. Wszyscy b�d� ci� traktowa� jak kr�low�.

�miej� si�.

– Nie mog� udawa� ciebie. – Jasne, jeste�my praktycznie tego samego wzrostu i obie mamy ciemne w�osy i blad� cer�. Ale tam, gdzie Caroline ma piersi, ja mam… niewiele. I nogi ma d�u�sze ni� ja, cho� w zasadzie nikt nie zobaczy�by moich n�g pod t� pow��czyst� sukni�.

– W�a�nie, �e mo�esz! To maskarada, geniuszko. Ludzie b�d� przebrani. Poza tym ta sukienka by�a na moim profilu przez ca�y tydzie�… Nie zapytaj� nawet, czy to ja. Nasze g�osy tak bardzo si� nie r�ni�, a poza tym b�dzie g�o�no i ciemno, a ludzie b�d� pi�. To si� mo�e uda�.

Poczu�am si� cudownie, gdy wyobra�a�am sobie przez chwil�, jak wejd� na bal w tej niesamowitej sukience i wszyscy b�d� mnie traktowa�, jakbym zap�aci�a za wst�p. �y� �yciem Caroline tylko przez jedn� noc. Ale otrz�sn�am si� z tej fantazji, kiedy przypomnia�am sobie o jednym niema�ym problemie.

– A co z Jackiem? On tam b�dzie.

Wzrusza ramionami, jakby jej ch�opak by� ma�o istotnym szczeg�em.

– On wie, �e jestem na niego z�a. Mo�esz go ignorowa� ca�� noc, pomy�li wtedy, �e jestem wkurzona. Poza tym b�dzie tam jego tata, a kiedy doktor Bradley jest w pobli�u, Jack zawsze jest grzeczniutki. Za bardzo b�dzie si� stara� by� u�o�onym synkiem, �eby zwraca� uwag� na cokolwiek innego. Uwierz mi.

Serce bije mi nieco szybciej. Czy ja naprawd� o tym my�l�? A co, je�li zostan� przy�apana? To by�oby upokarzaj�ce. Wszyscy by wiedzieli, jak bardzo pragn� by� taka jak oni. Moment, w kt�rym ludzie si� dowiaduj�, jak bardzo chcesz by� w �rodku, jest o wiele gorszy ni� przebywanie poza nawiasem. Mam tylko moj� mask� „jestem ponad tym wszystkim”, wi�c nie mog� ryzykowa�, �e j� strac�.

– Nie. Nie s�dz�, �eby to by� dobry pomys�, Caroline. Nie mog� tego zrobi�.

Na jej telefon przyszed� SMS, a ja widz� na ekranie, �e to od Max, najlepszej przyjaci�ki Caroline i etatowej plotkary Akademii Webbera. Max i ja nie�rozmawiamy zbyt cz�sto, ale to g��wnie moja wina ona jest bardzo �adna i przy niej j�zyk mi si� pl�cze.

Caroline otwiera szeroko oczy.

– Hm – odzywa si� Caroline, czytaj�c SMS-a. Najwyra�niej Ash przylecia�a z Londynu na bal. Za�o�� si�, �e to ona jest tym tajemniczym go�ciem, o kt�rym m�wi� Webber, b�dzie tegorocznym nowym cz�onkiem Towarzystwa Dzieka�skiego.

Nagle brakuje mi tchu.

Ash. Ashley Webber.

Caroline o tym nie wie, ale Ash jest moj� by�� dziewczyn�. Je�eli kiedykolwiek ni� by�a. To, co by�o mi�dzy nami, cokolwiek to by�o, trzyma�y�my w tajemnicy po cz�ci dlatego, �e Ash si� nie ujawni�a, a cz�ciowo dlatego, �e jest c�rk� Owena Webbera, za�o�yciela i dziekana nowojorskiej Akademii Webbera. �adna z nas nie chcia�a rozg�osu, jaki przynios�aby wie�� o naszym zwi�zku. Nie chcia�am, �eby ludzie pytali, dlaczego najbogatsza dziewczyna w szkole spotyka si� ze stypendystk�; pomy�leliby, �e robi� to dla podniesienia statusu. Nie wspominaj�c o tym, jak wszyscy zawsze interesowali si� sprawami Ash, kr��yli wok� niej w poszukiwaniu skrawk�w popularno�ci lub plotek, by u�y� ich jako spo�ecznej waluty. Od naszego zwi�zku oczekiwa�a chyba czego� �wi�tego, prywatnego i wyj�tkowego. Przez jaki� czas by�am to ja. By�am dla niej czym� �wi�tym i wyj�tkowym. A ona dla mnie.

A potem wyjecha�a.

Teraz przypomina mi o niej tylko b�l serca. Niewa�ne, co robi�, niewa�ne, ile czasu min�o, ten b�l nie mija. Pari m�wi, �e trzymam si� tego kurczowo, bo mam nadziej�, �e Ash do mnie wr�ci, a ja zawsze temu zaprzeczam. Teraz Ash wr�ci�a do Nowego Jorku. Moje serce bije szybciej. D�onie si� poc�. Mo�e na to liczy�am przez ca�y ten czas, na jeszcze jedn� szans�. Z ni�.

– P�jd�.

– Dok�d? – pyta Caroline, znowu poch�oni�ta telefonem.

Nie mog� uwierzy�, �e wypowiadam te s�owa na g�os.

– P�jd� na bal zamiast ciebie. Caroline si� o�ywia.

– I to jest to, Kopciuszku!

Podziwiam siebie w lustrze, gdy ona przynosi mask� z sejfu – tak, z prawdziwego sejfu w swojej garderobie. Maska jest zawini�ta w krwistoczerwon� bibu�k� w metalicznoz�otym pude�ku, a ja nie mog� si� doczeka�, �eby zobaczy� j� w realu, nie tylko na Instagramie.

– Oto ona – m�wi Caroline, podnosz�c wieczko. To jest to arcydzie�o.

Mieni�ca si�, z�ota maska z otworami na oczy, nozdrza i usta. Z rze�bionymi rysami, kt�re daj� efekt niesamowitej, kobiecej i delikatnej twarzy. Jak z innego, bajkowego �wiata. Ale tak naprawd� wyr�niaj� j� cienkie, z�ote druciki na szczycie, kt�re uk�adaj� si��w koron�. Takie cacko mog�aby nosi� staro�ytna bogini s�o�ca… lub celebrytka wybieraj�ca si� na festiwal Coachella.

– Na koronie s� p�atki prawdziwego z�ota. – Caroline delikatnie nak�ada mask� na moj� twarz, mocno zawi�zuje wst��k�, �eby maska nie spad�a, i odsuwa si�, by m�c w pe�ni podziwia� widok. – Idealnie.

– Nie ma mowy, �ebym w tym stroju pojecha�a metrem niezauwa�ona – m�wi�, zastanawiaj�c si� nad pr�b� dotarcia na bal.

– Nie ma mowy. – Caroline kr�ci g�ow�. – Nie za�o�ysz tego do metra. Nawet dzisiaj nie we�miesz do poci�gu. Jest zbyt niepor�czna i w �yciu nie pozwol�, �eby dotkn�a brudnej pod�ogi.

– Poradz� sobie – m�wi�. – Raz z mam� wioz�y�my metrem fotel, kt�ry znalaz�y�my na ulicy.

Caroline si� krzywi.

Czuj� ciep�o na policzkach.

– To by� naprawd� dobry fotel. Ona wzrusza ramionami.

– Dzisiaj wr�cisz do domu naszym samochodem. Zadzwoni� po Bruce’a.

Zanim zd��� si� sprzeciwi�, ona ju� dzwoni i prosi kierowc�, �eby odwi�z� mnie do domu za p� godziny.

Wycofuj� si� do jej garderoby, by zdj�� sukienk� i w�o�y� z powrotem mundurek, i razem umieszczamy j� w specjalnym pokrowcu.

– S�uchaj. – Caroline klaszcze w d�onie. – Zamierzam da� ci lekcj�, jak by� moi, wi�c uwa�aj.

Chichocz�, wci�gaj�c sweter przez g�ow�.

– Chyba to ju� wiem. Musz� tylko poprawia� w�osy co jaki� czas i wciska� francuskie s�owa w ka�de zdanie. Instant bougie zamiast „suka”.

Caroline wzdycha, pokazuj�c z przesad�, jak jest ura�ona.

– Pardonnez moi, mademoiselle? To m�wisz ty, z szaf� pe�n� flanelowych koszul i paznokciami obgryzionymi do zera… jeste� chodz�cym stereotypem lesbijki.

Potykam si� i dramatycznie �api� w miejscu serca.

– Moi?

Obie parskamy �miechem, ale nagle Caroline staje si� ozi�b�a.

– Na powa�nie teraz. To, �e chc� odpocz��, nie oznacza, �e chc� by� wykluczona z tego �wiata. Musz� podtrzymywa� moj� reputacj�, aur�, kt�rej ludzie ode mnie oczekuj�. B�d� na tyle wiarygodna, �eby ludzie w to uwierzyli.

Zaczyna wymienia� rzeczy, pokazuj�c na palcach.

– Nie u�miecham si�. Nigdy. Ale b�dziesz mia�a mask�, wi�c to nie powinno by� problemem. Unikam kontaktu wzrokowego z nauczycielami i prawie ze wszystkimi doros�ymi, bo, szczerze m�wi�c, kto ma si�y, �eby si� z nimi zadawa�? Ale w sumie to powinno by� �atwe dla ciebie z tym autyzmem, prawda?

U�miecham si� i przytakuj�, ale w �rodku wzdrygam si� i kurcz� w sobie. Nie chodzi o to, �e Caroline jest w b��dzie; kontakt wzrokowy jest dla mnie trudny, ale to niestosowne, �eby m�wi�a o tym w ten spos�b. Nie ma mowy, �ebym kiedykolwiek jej zwr�ci�a na to uwag�, bo to Caroline, a poza tym nawet nie rozumiem, dlaczego w takich sytuacjach jestem taka nerwowa, wi�c jak mia�abym to komu� wyt�umaczy�?

– Twoja postawa wymaga pracy – m�wi, lustruj�c moje cia�o. – Garbisz si�, jakby� chcia�a zwin�� si� w kulk� i schowa�.

Wyzwanie przyj�te.

Prostuj� si�, co jest dla mnie nienaturalne; czuj� si� bezbronna.

– Du�o lepiej – m�wi Caroline. – Gdyby�my mia�y wi�cej czasu, to wys�a�abym ci� na zaj�cia z modelingu, na kt�re sama chodzi�am, gdy mia�am jedena�cie lat, tylko �eby� szybko pod�apa�a, jak chodzi� i pozowa�. Wzdycha. – Ale to wystarczy.

Zaczynam si� czu� coraz bardziej jak ma�pa podczas eksperymentu naukowego, ale wtedy wyobra�am sobie, jak wchodz� na bal Akademii Webbera, jak wszyscy b�d� si� mn� zachwyca�, zazdro�ci� mi, jak b�d� gwiazd� tylko przez jedn� noc… �e Ash tam b�dzie i zobaczy, jak b�yszcz�. To tylko jedna noc.

Caroline przechodzi przez pok�j, przeszukuje playlisty na Spotify i w��cza przeboje. G�wniana muzyka�klubowa p�ynie z g�o�nik�w zamontowanych w suficie. Jest dla mnie za g�o�no, ale nic nie m�wi�.

– Prosz� – m�wi ze zjadliwym u�miechem. – Poka�, co umiesz. – Przez nast�pne dwadzie�cia minut chodz� tam i z powrotem wzd�u� jej ogromnej sypialni. – Nie garb si� tyle – rozkazuje przy pi��dziesi�ciomilionowym okr��eniu. – Krocz dumnie.

Nast�pnie �wicz� jej mow� i �miech. Chocia� to zdecydowanie wymaga koncentracji, nie jestem w tym taka fatalna. Od roku sp�dzamy razem ka�dy czwartek po szkole, wi�c mia�am du�o czasu na obserwacj�. Poza tym autyzm wymusza nauk� na�ladowania innych ludzi, aby jak najbardziej dopasowa� si� do reszty. To jest tak zwane maskowanie… t�umienie moich naturalnych autystycznych cech, dzi�ki czemu mog� uchodzi� za osob� neurotypow�.

Opieranie si� ch�ci ko�ysania w prz�d i w ty� podczas lekcji, stukania r�kami w �awk� czy liczenia na g�os, ile schod�w pokona�am. Ukrywanie mojego niepokoju i dyskomfortu, kiedy ludzie podchodz� zbyt blisko, s� zbyt g�o�ni lub wprawiaj� mnie w zak�opotanie. Udawanie, �e wszystko jest w porz�dku, gdy jestem ca�kowicie przyt�oczona i patrz� na zegar, �eby zadzwoni� dzwonek na lunch, abym mog�a znikn�� w �azience, w�o�y� zatyczki do uszu i schowa� g�ow� w ramionach, do momentu a� uspokoj� oddech.

To jest mechanizm przetrwania, jak kameleon zmienia kolory, aby ukry� si� przed drapie�nikami,�tylko o wiele mniej fajny i o wiele bardziej wyczerpuj�cy.

Kiedy Caroline uznaje, �e mam g�os wystarczaj�co podobny, �eby oszuka� jej przyjaci� w g�o�nej, wype�nionej muzyk� sali balowej, przechodzimy do ostatniego etapu: selfie w stylu Caroline… z g�ry, pod k�tem w prawo, podbr�dek lekko przekr�cony w lewo, zmys�owe oczy za mask�. Robi� kilkana�cie r�nych uj��. Wtedy ona wybiera swoje ulubione i przepuszcza je przez r�ne apki edytuj�ce, �eby uzyska� w�a�ciwe �wiat�o i kolory, kt�re pasuj� do jej estetyki.

– Zamieszcz� je przed imprez� – m�wi. – B�dzie wygl�da�, jakbym szykowa�a si� w realnym czasie.

U�miecham si� do niej.

– Jeste� geniuszem z�a.

Chichocz�, dotykaj�c d�oni� policzka.

– Przesta�! Rumieni� si� przez ciebie.

Wtedy rozlega si� dzwonek, a Caroline wyprowadza mnie z pokoju.

– To Bruce. Do zobaczenia w szkole, Kopciuszku! Schodz� po schodach tak cicho, jak to mo�liwe. Z sukienk� w r�ku i pude�kiem z mask� obchodz� si� jak z noworodkiem. Nagle s�ysz�, jak tata Caroline ze swojego biura krzyczy:

– St�j!

Nieruchomiej�. Przez moment my�l�, �e krzyczy do mnie. O Bo�e. On my�li, �e kradn� sukienk�. Odwracam si�, �eby spojrze� na niego, ale w t� stron� stoi plecami.

Wtedy s�ysz� st�umiony g�os, co� o Cassandrze, i zdaj� sobie spraw�, �e Gregory rozmawia przez telefon.

– Powinni�my byli komu� powiedzie� – syczy. Teraz jest ju� za p�no, a ludzie na tym ucierpi�.

Jego g�os odbija si� od �cian. Rozmawia�am z ojcem Caroline tylko kilka razy, ale by� bardzo mi�y, grzeczny i niemal zawstydzony. Na szkolnych wydarzeniach zawsze towarzyszy dziekanowi Webberowi. Chyba od lat s� bliskimi przyjaci�mi. Nigdy nie s�ysza�am, aby tak podnosi� g�os.

Gregory si� odwraca i mnie dostrzega. Nasze spojrzenia si� spotykaj�. Wtedy podchodzi do drzwi i zamyka mi je przed twarz�, wyg�uszaj�c reszt� rozmowy.

Ksi��k�Oto jak ko�czy si� �wiat kupicie w popularnych ksi�garniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz tak�e

Musisz by� zalogowany, aby komentowa�. Zaloguj si� lub za�� konto, je�eli jeszcze go nie posiadasz.

Ksi��ka
Oto jak ko�czy si� �wiat
Jen Wilde1
Ok�adka ksi��ki - Oto jak ko�czy si� �wiat

Akademia Webbera to elitarna nowojorska szko�a, a Waverly jest w niej tylko stypendystk�. Mimo niech�ci do snobistycznych dzieciak�w z bogatych dom�w wi��e...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Autor
Recenzje miesi�ca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malink� na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malink� na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwi��
Do roboty!
A wok� nas pomara�cze
Weronika Tomala
A wok� nas pomara�cze
D�ja vu
Jolanta Kosowska
 D�ja vu
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Meduzy nie maj� uszu
Adle Rosenfeld
Meduzy nie maj� uszu
Poka� wszystkie recenzje