Lola Lola's Reviews > 27 śmierci Toby'ego Obeda
27 śmierci Toby'ego Obeda
by
by
![89463084](https://cdn.statically.io/img/images.gr-assets.com/users/1574422589p2/89463084.jpg)
To znaczy tak - ta książka jest bardzo ciekawa i bardzo mocna. Obraz krzywd, jakich doświadczyli rdzenni mieszkańcy Kanady, i tego, jakie to ma dla ich społeczności konsekwencje dzisiaj - wstrząsający. Historie pokrzywdzonych, którzy szukali sprawiedliwości - niezwykle poruszające. Informacje o tym, że Kościół, bo to jego funkcjonariusze znęcali się nad rdzennymi dziećmi, do dziś nawet nie przeprosił - oburzające, choć trudno się spodziewać, że mogłoby być inaczej. Opis tego, jak rząd Kanady przeprasza za krzywdy i stara się je naprawić - bardzo pouczający, zwłaszcza z polskiej perspektywy.
Tylko że mam z tym tekstem spory problem natury emocjonalno-estetycznej.
W tych miejscach, gdzie opisuje się okropieństwa (a są to rzeczy naprawdę straszne; kto chce, łatwo znajdzie w sieci, bo gazety z lubością cytują akurat te fragmenty), mam wrażenie, że naciąga się mnie na emocje - i jednocześnie czuję się winna, jakbym czerpała satysfakcję z podglądania zła (to jest w ogóle problem z pisaniem o krzywdzie - jak to robić, żeby nie wyszło porno?).
Miejscami miałam z kolei wrażenie, że obcuję po prostu z grafomanią. Natrętnie powtarzane "Ta-kie-by-ły-cza-sy"; krótkie zdania-puenty, które w zamierzeniu mają być mocne, a wychodzą pretensjonalnie; dziwaczne rozwiązania stylistyczne (leci sobie dość przezroczysty opis i nagle dowiadujemy się, że opisywana osoba pali "papierocha"); zbyt odczuwalna obecność autorki. Może to przez temat. Może trudno udźwignąć tak silne emocje i nie obsunąć się w egzaltację. Ale w wielu momentach naprawdę aż bolały mnie zęby.
Być może całość mojego problemu z tą książką można opisać za pomocą jednego szczegółu - w podziękowaniach autorka pisze, że początkowo 27 śmierci... miało mieć tytuł, który wyperswadowano jej jako protekcjonalny: Nieutuleni.
Tylko że mam z tym tekstem spory problem natury emocjonalno-estetycznej.
W tych miejscach, gdzie opisuje się okropieństwa (a są to rzeczy naprawdę straszne; kto chce, łatwo znajdzie w sieci, bo gazety z lubością cytują akurat te fragmenty), mam wrażenie, że naciąga się mnie na emocje - i jednocześnie czuję się winna, jakbym czerpała satysfakcję z podglądania zła (to jest w ogóle problem z pisaniem o krzywdzie - jak to robić, żeby nie wyszło porno?).
Miejscami miałam z kolei wrażenie, że obcuję po prostu z grafomanią. Natrętnie powtarzane "Ta-kie-by-ły-cza-sy"; krótkie zdania-puenty, które w zamierzeniu mają być mocne, a wychodzą pretensjonalnie; dziwaczne rozwiązania stylistyczne (leci sobie dość przezroczysty opis i nagle dowiadujemy się, że opisywana osoba pali "papierocha"); zbyt odczuwalna obecność autorki. Może to przez temat. Może trudno udźwignąć tak silne emocje i nie obsunąć się w egzaltację. Ale w wielu momentach naprawdę aż bolały mnie zęby.
Być może całość mojego problemu z tą książką można opisać za pomocą jednego szczegółu - w podziękowaniach autorka pisze, że początkowo 27 śmierci... miało mieć tytuł, który wyperswadowano jej jako protekcjonalny: Nieutuleni.
Sign into Goodreads to see if any of your friends have read
27 śmierci Toby'ego Obeda.
Sign In »
Reading Progress
Comments Showing 1-2 of 2 (2 new)
date
newest »
![Down arrow](https://cdn.statically.io/img/s.gr-assets.com/assets/down_arrow-1e1fa5642066c151f5e0136233fce98a.gif)
message 1:
by
Andrzej
(new)
-
rated it 2 stars
Feb 24, 2021 08:19AM
![Andrzej K](https://cdn.statically.io/img/images.gr-assets.com/users/1498606351p1/68961468.jpg)
reply
|
flag