Spontaniczna lektura zainspirowana strojem halloweenowym :) Chyba trzeci raz w życiu przeczytane i znów udało mi się wychwycić coś nowego! "Mały książSpontaniczna lektura zainspirowana strojem halloweenowym :) Chyba trzeci raz w życiu przeczytane i znów udało mi się wychwycić coś nowego! "Mały książę" nadal trafia do mnie jak nic <3...more
Zostawiam bez oceny, bo ja się chyba nie znam. Moje drugie spotkanie z tym autorem wypadło mniej więcej tak samo jak poprzednie, czyli... ciężko. PoddZostawiam bez oceny, bo ja się chyba nie znam. Moje drugie spotkanie z tym autorem wypadło mniej więcej tak samo jak poprzednie, czyli... ciężko. Poddałem się w 80% książki, po prostu on pisze nie dla mnie....more
Zanim cokolwiek napiszę, muszę zaznaczyć: powieść ta jest nadal w trakcie pisania, ale fakt "doczytania do ostatniego dodanego rozdziału" (2.16) uznaję za wystarczający powód do stworzenia tej notki. Druga sprawa, daję 4 z ogromnym plusem, bo nie wypada wlepiać mi piątki każdemu tekstowi, w który wczuję się tak bardzo – spróbuję zachować resztki prOFesjOnaLIZmu :')
+ MistyPop pisze, że chciał uzyskać coś w stylu Niziurskiego, a dla mnie "Bracia" to taki "Felix, Net i Nika" przesunięty o tę dekadę w przód, więc... lepiej być nie mogło + bohaterowie skonstruowani tak, że realnie przejmujemy się ich losami, a kiedy robią coś głupiego to nie jest nam to obojętne (Adam w drugiej części, ratunkuuu) + fabuła mimo realizmu (w znaczącym stopniu) jest tak odjechana, że nie można się znudzić + NAWIĄZANIA AUTORA DO WSZYSTKIEGO CO ISTNIEJE I JEST FAJNE + zakończenie pierwszej części, chociaż na świeżo po przeczytaniu uznałbym je za największy minus, bo tak się nie robi :P + przeplatanie powagi i łapiących za serce fragmentów z humorem i szaleństwem
- rozdziały w drugiej części są znacznie krótsze, więc po prostu szkoda - jeśli komuś przeszkadza teatralność i przerysowanie może się odbić od niektórych scen - czasami wszystko idzie za łatwo, a pewne wydarzenia można przewidzieć, niemniej halo, to tylko książka młodzieżowa o Wieszczu, Teflonie i Walkirii, życie tak nie wygląda
Nie wyobrażam sobie lepszej lektury w ekstremalnie stresującym czasie, jaki mam teraz :) Czekam i mam nadzieję, że się doczekam ciągu dalszego!
Zachęcony filmem, który bardzo lubię, sięgnąłem po "pierwowzór", przy czym słowo to powinno być otoczone więcej niż jednym cudzysłowem – mamy t[image]
Zachęcony filmem, który bardzo lubię, sięgnąłem po "pierwowzór", przy czym słowo to powinno być otoczone więcej niż jednym cudzysłowem – mamy tu bowiem do czynienia z ekranizacją reportażu, do tego fabularyzowaną.
Książka jest zupełnie inna niż film - opowiada losy tych pobocznych postaci, bo postać Fern była zmyślona, a reportaż jest głównie o Lindzie May. Tekst Bruder odziera trochę historię z romantyzmu wielkiego ekranu, dokładniej przygląda się samemu problemowi bezmiejscowości, co jest ciekawe jak i jednocześnie po prostu smutne.
Nadal jednak uważam za niesamowite zobaczenie zdjęć osób, które do końcowych napisów filmu wydawały mi się zmyślone. Polecam zabrać się za oba dzieła, w dowolnej kolejności :)...more
Pewnie większości to nie umknęło, ale tak – czytałem tę książkę prawie rok, przyznaję się. Po skończeniu widzę, że lepiej zrobić nie mogłem.
+ j[image]
Pewnie większości to nie umknęło, ale tak – czytałem tę książkę prawie rok, przyznaję się. Po skończeniu widzę, że lepiej zrobić nie mogłem.
+ jak tytuł wskazuje, książka obfituje w mnogość tematów, a każdy rozdział mógłbym traktować jako rewelacyjny esej w danej dziedzinie + może nie tak jak Homo Deus, ale przynajmniej mnie książka ta bardzo inspiruje i poszerza horyzonty codziennego myślenia + bezstronność autora i odpowiedzialne podejście do każdego z zagadnień budzi we mnie ogromny szacunek
- nie do końca widzę ciąg logiczny jako całości, co zauważyłem w Homo Deusie i przez to przeczytałem go nieporównywalnie szybciej
Ostatecznie jednak Harari znów skradł moje serce i rozwalił głowę. Polecam z całego serca wszystkim, tak po prostu. Dużo rzeczy Wam się ułoży :) A teraz czas na dłuższą przerwę i zaatakuję Sapiensa, bo w końcu kiedyś wypada!...more
Kolejna książka bez oceny – chyba oduczyłem się czytać albo dziesiąty semestr to bardzo zły czas na literaturę inną, niż naukowa. Mam problem ze "StacKolejna książka bez oceny – chyba oduczyłem się czytać albo dziesiąty semestr to bardzo zły czas na literaturę inną, niż naukowa. Mam problem ze "Stacją jedenaście". Powieść ta ma bardzo aż za spokojne tempo, wciągnęła mnie dopiero pod koniec. Cały czas czekałem na "to coś, o czym będzie fabuła", aż zdałem sobie sprawę, że... to coś już było. Nie odpowiadało mi też, jak fragmentaryczna jest ta książka – niby wątki w pewien sposób się łączą, ale wybór tych, a nie innych bohaterów na narratorów sprawia wrażenie niemal przypadkowego. Kolejny minus to wykorzystanie tytułowego motywu, który pasuje tu trochę jak pięść do nosa. Ani z tego jakiś morał, ani metafora sytuacji w świecie przedstawionym, a to raczej dziwne jak na coś, skąd wziął się tytuł.
Wbrew powyższemu są też plusy. Ujął mnie sielski charakter tej książki mimo tak strasznego tematu jaki podejmuje. Jest to też powieść w jakimś stopniu oryginalna, zwłaszcza główny motyw "samo przeżycie nie wystarczy". Mieliśmy już mnóstwo tekstów kultury o końcu świata i ten rzeczywiście się wyróżnia. Niestety to tyle – pewnie się nie znam, mogło mi coś uciec przez zbyt rozwleczoną lekturę (chociaż fabuła nie jest bardzo skomplikowana) i z pewnością dam tej historii szansę w serialowej ekranizacji. Rozczarowanie jednak smuci.
PS Nie wiedziałem o co chodzi osobom, które mówiły, że ta książka ma fatalne tłumaczenie i zastanawiałem się, jak można źle przetłumaczyć tekst – użyć złych słów? Przekonałem się jednak na własnej skórze, że tekst można spreparować tak tragicznie, aby sprawiał wrażenie, że błędy są w nim umieszczone celowo. Owacje na stojąco dla Papierowego Księżyca: sugeruję przeczytanie pliku zanim puści się go do druku, a jeśli nie ma komu tego zrobić to zawsze można zamknąć wydawnictwo i zająć się czymś co sprawia więcej przyjemności :)...more
Klasyk klasyków, o którym powiedziano już niemal wszystko. Zakochany w trylogii filmowej odkąd tylko pamiętam sięgnąłem po pierwowzór i nie zaw[image]
Klasyk klasyków, o którym powiedziano już niemal wszystko. Zakochany w trylogii filmowej odkąd tylko pamiętam sięgnąłem po pierwowzór i nie zawiodłem się. Dodatkowo ucieszyły mnie sceny, których nie ma w filmie i imponujący ogrom Śródziemia, który przejawia się w historiach wplecionych w główną fabułę, a pominiętych przez kinowy format. Teraz tylko żebym w miarę sprawnie zabrał się za Dwie wieże :)