Opowieść o ubraniach i rzeczach osobistych więźniów obozów koncentracyjnych wydaje się z pozoru prowokacyjna wobec narracji o wojnie, bo moda w potocznym postrzeganiu jest fanaberią czasu pokoju i dobrobytu. Tymczasem autorka dociera do wielu świadectw, do ocalałych, którzy mówią jej, jak dbałość o wygląd w tych straszliwych miejscach dawała im siłę, aby walczyć o życie.
Myślałam, że o obozach koncentracyjnych napisano już wszystko. Do tej pory jednak nikt nie ośmielił się pisać o ubraniach. Przecież to niepoważne, taka tragedia, kogo obchodzą ubrania? Okazuje się, że samych więźniów i ocalałych obchodziły bardzo. Niesamowicie nowatorskie podejście do tematu, pokazujące życie w obozach od nieznanej dotąd strony. Cóż za genialna robota!
O książce Karoliny Sulej będę pisał więcej za jakiś czas w jednym z magazynów literackich, ale chciałbym już napisać, że jestem pod sporym wrażeniem wysiłku badawczego autorki - setki wspomnień, dokumentów, rozmów udało się ułożyć w przejrzystą, uporządkowaną narrację. Bo z ubraniami i pisaniem o nich jest podobnie - najpierw jest chaos wyszukiwania, dobierania, mierzenia, skracania, a dopiero później ładna, dopasowana całość.
Sulej reprezentuje bliskie mi myślenie - że historii trzeba przyjrzeć się na nowo nie na jej marginesach, ale w głównych nurtach narracji. Trzeba jeszcze raz obejrzeć to, co przed nami oglądały tłumy. I pomyśleć o tym trochę inaczej.
Oczywiście niezbyt podoba mi sie brak przypisów, czasem Sulej mogłaby napisać coś więcej o swoich świadkach i świadkiniach. Te wszystkie "Lina Berezin opowiedziała..." uzupełnione choćby jednym słowem - "aktorka Lina Berezin", "emerytowana pułkowniczka..." trochę by niektóre wyliczanki cytatów urozmaiciły i przybliżyły czytelnikowi. Co dziwne dzieje się to też w przypadku osób, z którymi Sulej rozmawia. Przez brak przypisów nie zawsze wiadomo gdzie i komu osoba opowiedziała przytaczaną historię.
Ale to drobiazgi - "Rzeczy osobiste" fascynująco pokazują skomplikowanie etyczne jakim obarczone jest pisanie o Zagładzie i obozach. Sulej pisze też o fetyszach, rekonstrukcjach i przebierankach bez oceniania (choć czasem ma ciary na plecach, co czuć), próbując pokazać, że emocje wobec przedmiotów są różne i nieczywiste.
Po "Rzeczy..." powinni sięgnąć filmowcy przed kręceniem obrazów o wojnie - odkryją, że obozowe wizje kostiumografów często nijak się mają do rzeczywistości. Tam bywało dziwacznie, kolorowo, pokracznie. I to jest jakiś queerowy wymiar tej książki. Sulej przekracza narracje stąpajac po cienkim lodzie (ah, użycie metafory w recenzji!), ale z gracją dociera do brzegu. Bardzo ważna książka.
Ps. dla wszystkich, co to widzieli że mamy wspólne selfiki - jakby Sulej napisała złą książkę, to bym napisał. Nawet nie wiecie ile biedaczka uwag dostała na priwie. xD
Zaskakująco świeże podejście do tematu obozów koncentracyjnych i pogłębiona analiza pełna słów innych osób. Jak dla mnie to tytuł, z którym warto się zmierzyć.
myślałam, że o obozach napisano już wszystko, a to mocno mnie zaskoczyło. naprawdę świetna lektura, perełka na liście książek traktujących o tej tematyce.
Pomysł napisania książki o ubraniach w obozach koncentracyjnych i zagłady może wydawać się płytki, ale taki nie jest. Autorka opowiada tragiczne historie więźniów za pomocą ich rzeczy osobistych. Prowadzi nas etapami począwszy od golenia głów do noszenia tak zwanych pasiaków. Za tym wszystkim kryje się masa bólu, ponieważ to nie są jedynie buty, włosy czy pierścionki. To są czyjeś indywidualności, kradzione bez krztyny człowieczeństwa. Książka ta napisana jest z szacunkiem do osób, które przeżywały to piekło. Podejmuje różne tematy w sposób umiejętny, wyważony. Zadaje ból słowami, ale daje chwilę na oddech. Treści zostały wyselekcjonowane w sposób trafny, stosunkowo łatwy w odbiorze dla czytelnika.
4,5 ⭐ Świetnie napisana książka, autorka przedstawia obozowe życie w zupełnie nowym, nieznanym (a raczej przemilczanym) do tej pory świetle. Kawał (naprawdę dobrej) pracy badawczej!
„Dla więźniów to były skarby. Jak my moglibyśmy uznać to za śmiecie?”
[PL followed by ENG]
[PL]
Ze względu na kilka różnych czynników tematyka obozów koncentracyjnych towarzyszyła mi w życiu odkąd pamiętam. Czasem było tematu więcej, czasem mniej, jednak myślałam, że chociaż jest mnóstwo rzeczy, o których nie mam pojęcia, to nic już mnie jakoś mocno nie zaskoczy. Aż do przesłuchania tej książki.
Z jakiegoś powodu, kiedy myślałam o ludziach podczas okupacji, w szczególności tych, którzy zostali wywiezieni do obozów, miałam wrażenie, że nie mają oni czasu na rozmyślanie o modzie, ubraniach, fryzurach... Bo przecież nie raz i my nie mamy siły nałożyć na siebie nienagannie dobranych części garderoby czy pomalować rzęs i ust. Reportaż Karoliny Sulej uświadomił mi jednak jak bardzo się myliłam.
W tekście wymienione są rzeczy codzienniego użytku, które są dla nas w dzisiejszych czasach tak szeroko dostępne i nieraz niedoceniane. Dla więźniów stają się skarbami. Czymś, co przywraca im uczucie indywidualności, daje nadzieję na lepsze jutro i, przede wszystkim, wiarę we własne człowieczeństwo, która została im odebrana wraz z przyjazdem do obozów.
Autorka porusza w książce bardzo ważny temat i robi to, moim zdaniem, w doskonały sposób. I pomimo tego, że tematyka trudna, zdecydowanie polecam zapoznanie się z tym tekstem.
[ENG]
As far as I know the book hasn’t been translated into English yet and I don’t know if it ever will be. But I still wanted to share some of my thoughts on it with people who don’t speak Polish.
The conversation about war and concentration camps has been present in my life ever since I can remember. Sometimes we talked about it more, sometimes less and even though I knew I wasn’t an expert on the topic and that there are a million other aspects to it I didn’t really think any of them would be extremely surprising to me. Up until I listened to this audiobook.
For some reason whenever I thought about the people that lived in Poland occupied by Nazis, especially those that were imprisoned in the camps, it never crossed my mind that they would have the time or desire to focus on fashion, clothes, hairstyles… Because even someone who doesn’t have to deal with war but finds themself in a difficult situation might be struggling to put much thought into picking their outfit in the morning or whether they want to use lipstick or not. This book made me realize how wrong I was though.
The text is all about things we use every day which are so widely available for us nowadays that we often take them for granted. For the prisoners they become treasures. Something that brings them back the feeling of individuality, gives them hope for the future and, most importantly, reminds them of being human which they might have been stripped of when they first came to the camps.
The author talks about an extremely important topic and, in my opinion, she does it in such an excellent way that even though the whole text is really heavy I would definitely recommend getting to know it if you ever get the chance.
"(...) musimy odwrócić piramidę myślenia o modzie w ogóle. Tak jak myśleliśmy, że jest nieważna, tak jest podstawowa. Historia ubrań i wyglądu w obozach to więc nie tylko historia o roli ubrań wtedy, ale również o tym, czym są one tu i teraz, czym zawsze były." Myślę, że ten fragment idealnie podsumowuje tę lekturę.
wow. książka pokazała mi jak ważną kwestią w niemieckich obozach były rzeczy - ubrania. czasem szminka, czy flakonik perfum znaczyły więcej niż porcja jedzenia.
"Ludzie często zapominają, że tkaniny są najbliżej człowieka."
Karolina Sulej każe nam spojrzeć na temat zagłady z innej, nowej perspektywy, przez pryzmat ubioru, mody, przedmiotów. Autorka z naukowym zacięciem, uzasadnieniem merytorycznym, materiałami źródłowymi i relacjami świadków pokazuje jak istotny to temat. Z pewnością książka zawiedzie wielbicieli popularnej ostatnio literatury holocaustowej, bo to publikacja bliższa przystępnie napisanej pracy naukowej niż szukaniu taniej sensacji i kontrowersji. W naszym konsumpcyjnym świecie perspektywa ważnych przedmiotów, może być trudna do pojęcia, bo rzeczy produkujemy masowo i masowo je wyrzucamy, są wszechobecne i oczywiste. Ale przypominam sobie moją babcię, jej staranny wygląd, samodyscyplinę, składanie torebek foliowych na później i lepiej rozumiem "Rzeczy osobiste". Mimo ciekawego spojrzenia temat opisywany przez autorkę jest znany już z innych publikacji, zagłada analizowana jest przecież od ponad 75 lat. Nie jest to więc rewolucja, bardziej rzucenie światła na jeden z wcześniej marginalizowanych obszarów (który jednak pojawiał się już w przytaczanych przez autorkę i czytanych już przeze mnie wspomnieniach więźniów). Większość mojej oceny przyznaję za stronę merytoryczną, czytało się dobrze, ale nie świetnie.
Niecodzienne i świeże spojrzenie na rzeczywistość obozową. To bardzo rzetelny i ciekawy reportaż (polecam w audio!), który uświadamia, że nawet w najgorszym momencie swojego życia, człowiek potrzebuje zwyczajnych rzeczy i czynności, aby utrzymać się na powierzchni. Porządne ubranie, kawałek szminki czy w miarę czysta chusteczka, umycie ciała i wyszorowanie głowy - tak niewiele dla nas teraz, a tak wiele dla ludzi, którzy każdego dnia musieli walczyć, żeby się nie poddać.
Karolina Sulej bada to, co wydaje się być pozornie nieistotne, czyli modę. Rozpruwa niejako tkaninę stanowiącą główną, spójną narrację dotyczącą Zagłady i przygląda się uważnie nitkom, z których jest ona zbudowana. Zwraca uwagę na relacje często pomijane przez historyków i badaczy.
Niezwykle informującą, uświadamiająca i poruszająca pozycja. Patrzy na temat obozów koncentracyjnych z nowej, innej perspektywy. Zdecydowanie ważna i potrzebna książka.
wspaniale, bardzo ciekawe, nowatorskie podejście, przedstawienie obozów koncentracyjnych. kto potrzebuje rzeczy materialnych w obliczach takiego dramatu? książka pokazuje że każdy. każdy ma i miał potrzeby, mimo istnego piekła na ziemi ludzie chcieli o siebie dbać, czuć się soba, bo to dbanie o siebie, ubiór, makijaż, włosy, nasze tytułowe rzeczy osobiste pozwalają nam się dobrze czuć ze sobą i sobą. dużo mam przemyśleń- przeplata się mój zachwyt i smutek (ze względu na tematykę). książka jest genialna, niesamowity pomysł i wykonanie. zdecydowanie jedna z najlepszych książek przeczytanych w tym roku
nie spodziewałam się, że reportaż o tak codziennym aspekcie życia obozowego nauczy mnie tylu nowych rzeczy i da nową, zdecydowanie szerszą perspektywę, której nie dały mi wizyty w Obozach. jeśli interesujecie się historią zagłady, to absolutny must-read
Początek jest trudny nie ze względu na tematykę samą w sobie, ale przez to że miałam wrażenie, że się całkiem w tej wyliczance - bo taki to miejscami przybiera kształt - gubię. Autorka chyba też się pogubiła; taki smaczek na przykład:
Rozdział 3 Fotografowie dokumentują też bieliznę więźniów – koszule różnorakich długości i kolorów, kalesony, krótkie spodenki, majtasy. Taki negliż to utrata męskości.
„Koszule są przeważnie dziecinne i nie dopinają się na szyi, wszystkie są bez guzików; wielu z nas dostaje trykoty damskie lub spodenki kąpielowe zamiast kalesonów. Dostałem spodnie z bawełny koloru kakao z łatami na obu kolanach i siedzeniu – ale tak ciasne, że nie mogę ich zapiąć. Sięgają do pół łydek i mają po obu stronach namalowane olejną farbą czerwone lampasy. Nie mam czym zapiąć koszuli na piersi, za to otrzymuję marynarkę zupełnie nową, ale niestety letnią na jedwabnej podszewce i tylko z jednym guzikiem. Czapka nie zachodzi na głowę i siedzi na samym czubku” – tak pisze Jan Kwiatkowski o swoim przybyciu do KL Auschwitz w lecie 1943 roku.
Rozdział 4 Im późniejsze lata obozowe, tym mniej było bielizny szytej specjalnie na potrzeby obozów – podobnie jak pasiaków. Do więźniów i więźniarek trafiało więc coraz więcej bielizny pożydowskiej. „Wdziewamy koszule i kalesony na mokre ciała. Koszule są przeważnie dziecinne i nie dopinają się na szyi, wszystkie są bez guzików; wielu z nas dostaje trykoty damskie lub spodenki kąpielowe zamiast kalesonów” – wspomina wcielenie do KL Auschwitz Jerzy Kwiatkowski.
Wybaczam jej, bo spojrzenie na obozową codzienność z perspektywy bajtla i przez cienką tkaninę pasiaka to coś, czego jeszcze nie było. Może dzięki temu łatwiej jest przyswoić rzeczy o których wolałoby się nie słuchać.
4,5/5 Okazuje się, że rzeczy to narzędzia, mechanizmy- mogły przywrócić wolę życia, chęci, nadzieję. Mogły być wszystkim tym co przypominało ludziom o ich człowieczeństwie.
Generalnie pomysł niezwykle mi się podoba mimo że może wzbudzać oburzenie i pewien niesmak ?No bo przecież tak ważny temat jak obozy koncentracyjne, niewypowiedziane cierpienie mnóstwa niewinnych osób a tutaj reportaż o ubraniach. Ale właśnie po tym reportażu dowiecie się, jak ważne były ubrania, jak dużą część codzienności stanowiły, jak sprawiały że ludzie czuli się lepiej albo w większości odwrotnie.
Tracili swoją pewność siebie, swój honor, od samego początku do samego końca, krok po kroku ich godność była niszczona. Począwszy od obcinania włosów czy golenia bród, publicznym przymuszeniu do rozbierania się, ubraniach drapiących, z najniższej półki, takich samych pasiakach nie odróżniających kobiet od mężczyzn, absolutnie za małych butach które masakrowały stopy, albo ich braku.
To jest tylko dosłownie 10% tego co jest opisywane.
Autorka opisała całą procedurę od przybycia do obozu przez dalsze etapy. Nie skupiła się na jednym konkretnym obozie, co też jest bardzo ważne. Pisze o higienie w obozie, jeden rozdział poświęca mundurom SS. Cytuje i przytacza wspomnienia licznych świadków, wprowadza czytelnika do ciekawych zjawisk, okazuje się, że los ludzki zależał od rzeczy, przedmiotów, drobnostek. One nadawały sens w obozowym życiu, dodawały odwagi a często przywracały podmiotowość.
Bardzo dobrze przemyślany, solidny, ciekawy i niesztampowy. Polecam.☕
Jedna z najtrudniejszych książek, jakie przeczytałam w życiu. Przechodzenie przez kolejne strony jest niczym zwiedzanie muzeum obozu koncentracyjnego, a ja nigdy nie odważyłam się na taki spacer. Miałam siłę czytać po 3-4 strony dziennie, nie więcej.
Może się wydawać, że moda, dbanie o wygląd, ubrania, to tematy błache, nie przystające by mówić o nich w kontekście śmierci. Nic bardziej mylnego. Bo dbanie o siebie, o czyste buty, uprasowaną koszulę czy uczesane włosy może stanowić o być albo nie być.
To literatura cielesne, intymna. Dotyczy nie tylko strojów, ale również fizjologii, aspektów zazwyczaj pomijanych w obozowych opowieściach.
Napisana dojrzale, z ogromną wrażliwością i mądrością. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa.
„Jedno jest natomiast prawdziwe dla wszystkich. Niezależnie od tego, przez jaki dramat by się przechodziło, nie wolno rezygnować z najprostszych rzeczy. Trzeba się myć. Trzeba się ubrać i uczesać. Choćby nie wiem, jak człowiek był znużony i udręczony. To jest potrzebne nie tylko po to, by przeżyć, ale i po to, by chciało się żyć później. Na tym właśnie polega sztuka życia.” * Poza kilkowa wybitnymi fragmentami, trochę się wynudziłam. Uważam, że niektóre rozdziały można by znacznie skrócić lub w ogóle usunąć, bo trochę odbiegają od tematu i nie są tak interesujące.
Zawsze ciężko mi recenzować książki dotyczące Zagłady. Jeśli miałabym komuś, kto o Zagładzie nic nie wie, polecać jakąś literaturę, to Rzeczy osobiste Karoliny Sulej bez wątpienia znalazłyby się na tej liście.