Jump to ratings and reviews
Rate this book

Oświęcim. Czarna zima

Rate this book
Pierwszy współczesny reportaż o Oświęcimiu – Mieście naznaczonym przez zło.

Miejscowe legendy mówią o klątwie, która ciąży nad miastem od stuleci. Marcin Kącki, znakomity reporter, autor słynnego Białegostoku, zadaje mieszkańcom pozornie proste pytanie: "Jak się tu żyje?". Rozmawia ze zbieraczami, którzy maniakalnie poszukują pamiątek z obozu. Z ostatnim oświęcimskim Romem, żyjącym w cieniu przemilczanego pogromu. Z ludźmi, którzy boją się zejść do własnej piwnicy, i z mieszkańcami osiedla, którzy bramę obozową mijają w drodze na zakupy. I z tymi, którzy nie otwierają okien, by nie czuć smrodu z kominów. Nawet ziemia nie daje spokoju, nasączona trucizną zakładów chemicznych.

Raz puszczone w ruch mechanizmy zła zatrzymują się powoli. Oświęcim, niczym soczewka, skupia nadzieje i lęki Polaków. I nikt nie pokazuje tego lepiej niż Kącki.

Czy w mieście, które nie może uciec od przeszłości, da się normalnie żyć?

400 pages, Hardcover

First published May 18, 2020

About the author

Marcin Kącki

10 books40 followers
Marcin Kącki (ur. 1976) – reporter, redaktor „Dużego Formatu”, zajmuje się reportażem społecznym i historycznym. Zdobywca tytułu Dziennikarza Roku w konkursie Grand Press 2007, dwóch nagród „Watergate” przyznawanych przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, nagrody Grand Press w kategorii „Dziennikarstwo śledcze” oraz nagrody studentów dziennikarstwa MediaTory. Autor książek Lepperiada, Maestro. Historia milczenia, Białystok. Biała siła, czarna pamięć, za którą był nominowany do Nagrody Literackiej Nike oraz do nagrody MediaTory, Plaża za szafą oraz powieści Fak maj lajf. Jego ostatnia książka Poznań. Miasto grzechu została nominowana do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki. Jest również autorem sztuki teatralnej Wróg się rodzi.

Source: https://czarne.com.pl/katalog/autorzy...

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
55 (22%)
4 stars
121 (49%)
3 stars
57 (23%)
2 stars
8 (3%)
1 star
4 (1%)
Displaying 1 - 23 of 23 reviews
Profile Image for Beata.
819 reviews1,282 followers
November 23, 2020
How do you react when you hear 'Auschwitz'? And what is your reaction when you see or hear 'Oświęcim'? I bet the latter is mostly unrecognizable ...
The seven hundred years of history behind the region that used to be the Principality of Oświęcim before it was bought by the Polish king at the end of the 15th century seem to have vanished owing to the decision by the Nazis to choose this place as suitable for a concentration camp. Situated conveniently along good railway links, by the river Soła, Oświęcim, a sleepy and average Polish town, was incorporated into the Third Reich and ceased to exist. What remained was the German name. Today the stigma of the KL sill looms over the city.
Before the WW2, the city of Oświęcim used to be inhabited by the Poles and the Jews, and Mr Kącki seeks what remains of those days, albeit in the memory. In the post-war years, Oświęcim became the main employer in the region due to the industrial plant which remained after the German chemical factory that used prisoners as a free labour. And then the snow became black ...
Of this I knew, however, I was unaware of the fate of the Sinti and Roms in the modern history of the city. There was a moment when the hatred and prejudice against them was nearly as strong as that against the Jewish population.
The book was shocking at times, especially when I read about gold-seeking frenzy around the former camp. Mr Kącki talks to present inhabitants who want to build houses and normal lives, but Auschwitz and Birkenau are and always will be inseperable parts of existence in this region.
I have never wanted to see the former KL with my own eyes, and I have never visited Oświęcim. There are pictures available on-line which prove that the city is changing. Now I think I know more about the place which used to be just a historic name for me.
Profile Image for Wojciech Szot.
Author 16 books1,256 followers
May 7, 2020
Reportaże Kąckiego budzą oczywiste kontrowersje z tej przyczyny, że autor ten upodobał sobie przyglądanie się miastom i ich mieszkańcom w sposób, który może nie wszystkim, zwłaszcza mieszkańcom odpowiadać - szuka historii niewygodnych, pokazujących ciemną stronę miasta, niekiedy pewnie są to wybory przejaskrawione, ale zawsze wiele wnoszące do dyskusji o źródłach polskiego zła. Tak było z Białymstokiem i Poznaniem, nie inaczej jest z Oświęcimiem.

Wydaje się pozornie bardzo banalne. Pojechać do miasta kojarzonego tylko przez pryzmat obozu koncentracyjnego i pytać ludzi “Jak się tu żyje?”. No jak się ma żyć panie Kącki? Jak w cieniu wielkiej fabryki, która zatruwa całą okolicę. Albo jak w mieście posiadającym jeden ważny zabytek, do tego na peryferiach, przez co choć turystów pełno, nikt się w tym mieście nie chce zatrzymać. No właśnie, to wszystko pasuje do Oświęcimia. Okazuje się jednak, że zadając to pytanie można trafić na historie nieoczywiste i odsłonić dobre ukrywaną warstwę historii i powiedzieć coś ciekawego o współczesności. Zaskoczył mnie Kącki tym razem dużo bardziej niż w poprzednich reportażach i chyba tym zaskoczeniem chciałbym się z wami podzielić.

Po pierwsze cień wielkiej fabryki. Bardzo dużo uwagi poświęca Kącki rozmowom z ludźmi protestującymi przeciwko zatruwaniu środowiska, które od lat ma miejsce w Oświęcimiu. I choć - podobnie jak jego rozmówcy - nie uda mu się odkryć źródła zanieczyszczeń (bo tych jest kilka, a do tego dochodzi fatalna dla Oświęcimian topografia), to odkryje polskie piekiełko samorządowo-działaczowskie. To już nie są czasy jawnej korupcji, gdzie można przyłapać urzędnika z wypchaną kopertą, czy nowym samochodem “od bezdomnego”, ale wciąż można ich przyłapać na niechęci do działania, tworzeniu mniejszych lub większych układów i układzików, na utrudnianiu życia innym, mataczeniu czy niezrozumieniu pojęcia “społeczeństwo obywatelskie”. Kącki pokazuje, że wcale nie jest dziś trudno się zorganizować w walce o zmianę - to wydaje się obecnie całkiem proste - najtrudniej jednak utrzymać początkowy entuzjazm i konsekwentnie prowadzić swoją krucjatę. Wiedzą o tym urzędnicy, którzy biorą działaczy społecznych na przeczekanie, podobnie jak przychylnych im urzędników czy polityków.

Po drugie cień obcości. Jak na tak małe miasto, to aż zaskakuje niewiedza mieszkańców o żydowskiej przeszłości samego Oświęcimia. Z jednej strony pamięć ta została zastąpiona przez pamięć o Zagładzie, z drugiej lokalny antysemityzm, a z jeszcze innej - niechęć do ciągłego zajmowania się jednym tematem. Bo przecież ile można o Żydach? Jak mnie czytacie, to może to pytanie wydać się wam prowokacyjne, ale mogę sobie wyobrazić, że żyjąc w Malborku miałbym po uszy Krzyżaków, tak jak w Warszawie zdarza mi się po uszy mieć martyrologii wyrażanej w kolejnych rondach ugrupowań AK czy skwerach batalionów. Jakże ja zazdroszczę pewnej podwarszawskiej miejscowości, że mają tam ulicę Kaczki Dziwaczki prostopadłą do Kota w Butach! Tak więc nie do końca się dziwię mieszkańcom Oświęcimia, że niechętnie patrzą w swoją historię. Od tego też jest reporter, by ją odkryć. A odkrywa fascynujące opowieści, pokazuje też ciekawych ludzi, którzy z maniakalnym uporem próbują tę (nie)obecność opowiedzieć. Reportaż Kąckiego jest opowieścią o dwóch walczących ze sobą tendencjach, które mają wspólny mianownik, ale trudny do dostrzeżenia dla wielu - budując przyszłość należy z szacunkiem i rozwagą pamiętać o przeszłości. To, co brzmi banalnie jak się napisze, jest bardzo trudne w rzeczywistości i o tym rozdźwięku w finale wydaje mi się, że jest ta książka.

Jest też o tym, że mieszkańcy Oświęcimia na początku lat 80. dokonali pogromu na romskiej mniejszości, która tam żyła. I pewnie będzie to jeden z najczęściej komentowanych wątków tej opowieści, bo jest to oczywista prefiguracja doświadczenia Zagłady i czasów tuż po niej, tym bardziej urastająca do rangi symbolu, że dziejąca się w “naznaczonym” mieście. I, co jest niezykłe, Kąckiemu udaje się uchwycić ten specyficzny sposób mówienia o “trudnej przeszłości” - jego rozmówcy najczęściej nie brali udziału w pogromie, coś tam widzieli, ale przecież byli przeciwko, no choć trochę się należało, ale jednak mieli romskich kolegów, no ale ktoś tam był jednak bardzo zły… Niczym się to nie różni od narracji, które od lat czytamy wokół pogromów żydowskich.

“Czarna zima” opowiada też o życiu na terenie obozu (dosłownie, tam mieszkają ludzie) jak i wokół niego. Jak się mieszka w dawnej willi Hossa? A jak z domku z widokiem na obozowy płot? Niektórzy rozmówcy mają wątpliwości, mimo lat wciąż czują się nieswojo, a niektórzy nie przejmują się tym - gdzieś żyć trzeba. Obie logiki zrozumiałe i dobrze, że Kącki daje im wybrzmieć raczej na tych samych prawach. Będzie też o Muzeum Auschwitz i jego dyrektorze, który stworzył sobie państwo w państwie i nie prowadzi żadnej komunikacji z miastem czy działaczami społecznymi. To wątek, który przewija się przez całą książkę - że może gdyby Muzeum było aktywniejszym uczestnikiem lokalnego życia społecznego, to niechęć do obozu, turystów i samego muzeum byłaby mniejsza. Brakuje w Oświęcimiu dialogu społecznego, to chyba oczywisty wniosek.

Ja to przetestowałem już kiedyś na żywo i wiem, że z Marcinem Kąckim nie lączy nas na pewno jedna rzecz - poczucie humoru. Otóż ja mam je zwyczajnie inne i jedynymi fragmentami w tej naprawdę dobrej i robiącej na mnie wrażenie książce jest to, gdy Kącki żartuje (wiadomo, żarty około-holo taki ironiczne) lub ironizuje o skojarzeniach (ah jakie to ironiczne, że na stacji kolejowej jest tabliczka z napisem “Welcome to Oświęcim”). Niby to tylko dwie strony w tej potężnej książce, ale jakże niepotrzebne. Nie lubię też, gdy autorzy reportaży (co ciekawe tylko mężczyźni) opisują to, jak się upili ze swoimi rozmówcami. Po pierwsze uważam, że jak się z kimś już pije, to informacji wtedy zdobytych nie powinno się wykorzystywać (no wybaczcie mi wszyscy reportażyści, ale trochę jak w sądzie - dowody są fajne, ale zdobyte legalnie), po drugie ta męska opowieść o fajnych kolesiach, co potrafią wypić lufę z burmistrzem, to nie jest już taka fajna dzisiaj. Tyle w kwestiach naszego z Kąckim niedopasowania charakterologicznego. Na szczęście, jeśli chodzi o literaturę i opowieść, to jest nam ze sobą całkiem dobrze. Mi jako czytelnikowi, liczę że Kąckiemu jako autorowi.

Dość już tej krotochwili. Jestem bardzo ciekaw jaka będzie recepcja “Czarnej chwili”, bo jest to takie skrzyżowanie znanych nam już trochę opowieści, ale w innym anturażu. Kto czytał “Płuczki” Reszki odnajdzie je w reportażu o oświęcimskich poszukiwaczach złota (i losach Bogdana Wasztyla, jednego z autorów pierwszych reportaży o tym zjawisku), kto zna książkę Anny Bikont, “My z Jedwabnego”, odnajdzie tu podobne motywy, także historia “klimatyczna” nie po raz pierwszy pokazuje nam jak trudno walczyć o to, by zimy nie były czarne. Wszystko to spotyka się w jednym mieście, w jednej książce i jest przerażające, daje do myślenia o tym, że mimo zmiany dekoracji wciąż żyjemy w kraju, który się przez dziesiątki lat niewiele mentalnie zmienił. Dla mnie najciekawsza i najmocniejszą historią była ta o pogromie, ale jestem ciekaw co dla siebie z książki Kąckiego wyciągnięcie. Bo, że warto to chyba już oczywiste. A może ktoś nawet ma podobne poczucie humoru jak autor…
Profile Image for Joanna.
230 reviews256 followers
July 26, 2023
Reportaż Kąckiego o współczesnym Oświęcimiu i jego mieszkańcach czyta się bardzo dobrze. Autor zdecydowanie potrafi wynaleźć ciekawe historie i sprawnie i w zajmujący dla czytelnika sposób je przedstawić. „Oświęcim. Czarną zimę” możnaby przeczytać na raz, treść wciąga kompletnie, co kolejna historia to ciekawsza. Tylko co z tego skoro okazuje się, że reportaż Kąckiego to w znacznej mierze fikcja? Wystarczyło, że przeczytałam parę opinii napisanych przez osoby pochodzące lub mieszkające w Oświęcimiu, aby moja ocena książki uległa diametralnej zmianie. Wszyscy, jak jeden mąż, nie zostawiają na reportażu Kąckiego suchej nitki - zarzucają mu pisanie pod tezę, przedstawianie wszystkiego w czarno-białych barwach i pokazywanie jedynie skrajnych, osobliwych przypadków i odnoszenie ich do całej społeczności miasta podczas gdy rozmówcami są wyjątkowo ekscentryczni i nieszablonowi mieszkańcy. Nie wszystkie domy w Oświęcimiu są zbudowane z desek obozowych baraków. Nie wszyscy Oświęcimscy dwudziestolatkowie to patologia, kibole i antysemici, którzy rzucają się z kijami bejsbolowymi na grupy turystów z Izraela. Nie każdy mieszka w bloku będącym w czasie wojny mieszkaniem jednego z najgorszych zbrodniarzy wojennych. I nie - ludzie z Oświęcimia nie myślą obsesyjnie o historii miasta, w którym żyją, nie uważają je za „ziemie przeklęte”. Jeszcze przed przeczytaniem tych opinii sama parę razy złapałam się na sporym powątpiewaniu w serwowane jako „fakty” niepewne informacje i tezy. Trafiło się parę nieścisłości, których sprawdzenie wymagało sekund w Google. Uczepię się też, że gdy rozmówca Kąckiego wyskakuje z różnymi niepotwierdzonymi domysłami czy zasłyszanymi rewelacjami to reporter ani słowem nie wspomina, że to przecież nie jest udokumentowany fakt, a jedynie zasłyszana plotka. Kącki nawet posuwa się o krok dalej, gdyż przedstawia owe informacje w takim świetle jakby to były oczywiste prawdy. Dla mnie strasznie nieprofesjonalne i tabloidowe. A jak na literaturę faktu przystało - od tego gatunku wymagam rzetelności i jak sama nazwa wskazuje - prawdy, a nie fikcji. Gdybym chciała sobie poczytać bajeczki to nie sięgnęłabym po reportaż, a po utoruj La Fontaine lub Brzechwy.

instagram
Profile Image for Aldona Pikul-Koculak.
Author 1 book1 follower
July 12, 2020
Przede wszystkim mam Kąckiemu za złe udawanie – w książce, w wywiadach o niej – że oto odkrywa przed czytelnikami prawdziwe oblicze miasta Oświęcim. Nie, historie, które opowiada są dobrane pod konkretną tezę i pod konkretny efekt. To niekoniecznie złe samo w sobie, ale jestem poirytowana sugerowaniem, że tacy już są oświęcimianie. Aż mnie sprowokował do napisania recenzji na blogu, tak się poirytowałam lekturą.
Oddaję sprawiedliwość, że dowiedziałam się o paru rzeczach nowych z historii miasta – pogrom Romów, punkt sprzedaży ludzi do Ameryki – ale sugerowania, że co drugi dom w okolicy jest zbudowany z desek z Birkenau nie wybaczę.
Profile Image for Ryšavá.
571 reviews26 followers
February 15, 2021
Oświęcim nigdy nie kojarzył mi się wyłącznie z obozem. Jestem z Krakowa, miałam sporo znajomych w tym mieście. Był taki moment, gdzie każdy weekend spędzałam w Oświęcimiu lub jego okolicznych wsiach. Nigdy nie zastanawiałam się, jak to jest mieszkać w sąsiedztwie największego nazistowskiego obozu zagłady, choć samo to miejsce wywierało na mnie ogromne wrażenie za każdym razem, kiedy je odwiedziłam, a byłam tam do tej pory trzykrotnie.

Marcin Kącki dał się już poznać jako reportażysta lubujący się w tematyce polskich miast. Popularyzuje wiedzę o poszczególnych miejscach naszego kraju i nierzadko wystawia opisywanym przez siebie miastom niekorzystny PR (wiem już, że do Białegostoku nigdy, ale to nigdy pojechać nie chcę!). Ciekawiło mnie, jak pójdzie mu z opisaniem Oświęcimia.

Autor ukazuje blaski i cienie życia w Oświęcimiu. Niestety, ale tych drugich wydaje być się znacznie więcej. Okazuje się bowiem, że współczesny Oświęcim ma spory problem ze swoją historią. Mało kto interesuje się miastem sprzed okresu powstania obozu. O tym, że miasto było kiedyś zaludnione przez Żydów mówi się mało, albo wcale. Również temat Romów wydaje się być poruszany tylko po cichu, a jeśli już mówi się o nich głośno, to w myśl zasady, że "a bo Cygan to jest zły i jeszcze złodziej!".

Muzeum Auschwitz to dla miasta prawdziwa bolączka. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak ciężko prowadzić jakąkolwiek politykę w mieście, w którym budowa supermarketu może spotkać się z krytyką ze strony...USA, Izraela i połowy Europy. Na pewno mieszkańcom nie jest łatwo, ale wielu z nich stara się działać dla miasta, jak i w jego imieniu i pokazywać, że Oświęcim to nie tylko obóz. Że miasto, w którym tak wielu zginęło teraz pragnie żyć i się rozwijać.

Kącki ma specyficzny sposób pisania. Mam wrażenie, że jeżeli ma się poglądy polityczne inne niż on to lektura jego książek może przychodzić ciężko. Autor nie popiera PiS-u, nie jest prawicowcem, narodowcem, a i z kościołem mu raczej nie po drodze. W każdej z jego książek to czuć, ta nie jest tu wyjątkiem.

Niemniej jednak reportaż o Oświęcimiu przypadł mi do gustu bardziej aniżeli ten o Białymstoku, który czytałam kilka lat temu. Może dlatego, że Oświęcim nie jest dla mnie miastem kompletnie nieznanym, miałam okazję poznać jego dobre strony i po lekturze "Czarnej zimy" nie odrzuca mnie od niego, a wręcz przeciwnie - jestem jeszcze bardziej zainteresowana poznawaniem historii miasta.

Polecam Wam. To nieoczywista lektura i pierwszy współczesny reportaż o Oświęcimiu. Warto!
Profile Image for Paya.
316 reviews310 followers
June 29, 2021
Książka ma lepsze i gorsze momenty. Dla mnie to trochę to książka o samym Oświęcimiu, o życiu w sąsiedztwie obozu, o zmaganiach się z historią, ale też trochę taka bardziej uniwersalna opowieść o zaściankowości, o tym co nas uwiera, czego nie lubimy, a o czym nie mówimy nagłos. O skrywanej nienawiści do wielu grup i wielu spraw. W sumie to najbardziej przeszkadzał mi sam autor i to jak traktuje swoich bohaterów (pisanie o tym jak to się upiło ze swoim rozmówcą, wydaje mi się mało reporterskie i jakoś nie mogę za to Kąckiego w pełni polubić).
Profile Image for Ludwika.
60 reviews2 followers
July 30, 2020
Po przeczytaniu (swoją drogą bardzo dobrego) reportażu Kąckiego odczuwa się głównie rezygnację. W mieście sąsiadującym z obozem zagłady panoszą się antysemityzm, przemoc, łapówki i układy, a miejsce pamięci zamiast łączyć, wydaje się dzielić w sposób szczególnie jaskrawy. Nie jest to opowieść z happy endem, a raczej dowód, że Polska wszędzie Polską pozostanie.
Profile Image for Oksana Naumchuk.
212 reviews17 followers
September 13, 2023
Автор писав цю книгу, коли я була у цьому місті на волонтерстві у Єврейському музеї. І, власне, місто зразка 2018 року у книзі і зафіксоване. Мені дещо дивно визнавати свою любов до нього, але вона є. І від того, пізнавати його ще більше дуже і дуже цікаво. Я розумію, чому багатьом місцевим зібрані історії не подобаються. Вони не показують місто з найкращого боку. Але вони показують його правдивим. І коли в мене запитують "як це: жити у місті-цвинтарі?", мені хочеться кожному порекомендувати прочитати цю книгу.
Мені дещо не вистачило більш позитивної сторони проявлення міста. Тому все ж таки 4, а не 5. Бо хороше тут теж є.
Profile Image for Andrzej K.
64 reviews2 followers
October 1, 2021
O genezie zła. Mariusz Kącki pisząc o współczesnym Oświęcimiu dotyka głębokich ran tego 800-letniego miasta, dla którego, o dziwo, Auschwitz był tylko jednym z wielu nieszczęść. Czy można uciec od przeszłości? Wstrząsający reportaż.
Profile Image for prozaczytana.
615 reviews199 followers
October 19, 2020
Mieszkańcy Oświęcimia nie mają łatwego życia, ponieważ ich miasto obarczone jest piętnem zagłady. Wszystkim przypomina o Auschwitz i niczym więcej - nikt nawet nie chce poznać historii tego miasta, jego mieszkańców, a także dóbr, jakie oferuje. Wszystko kręci się wokół jednego, a wybudowanie lub postawienie czegokolwiek, co ułatwiłoby i uprzyjemniło życie oświęcimian, spotyka się ze sprzeciwem oraz niewybrednymi komentarzami osób, które nie zamieszkują tego miejsca. Do tego nie rozumiem ogromnego zdziwienia dotyczącego tego, jak ludzie mogą żyć w mieszkaniach z widokiem na miejsce ściśle związane z ludobójstwem. To gdzie oni mają się podziać? Nie możemy oczekiwać od nich, że ze względu na miejsce zamieszkania nie będą chcieli imprezować, siedzieć w pubie przy piwie czy uczęszczać w jakichkolwiek radosnych uroczystościach... Trzeba pielęgnować pamięć o zmarłych, szanować miejsce, w którym polegli, ale nie można dać się zwariować.

Książka ma lepsze i gorsze momenty - pierwszą połowę ledwo wymęczyłam, czytając ją bodajże miesiąc. Później było już lepiej, bo Kącki zaczął oddawać głos zwykłym mieszkańcom, a ich historie i spostrzeżenia ciekawiły mnie najbardziej. Duża ilość odniesień historycznych nie do końca związanych z poruszaną tematyką oraz zagrywki polityczne to zdecydowanie wątki, które do mnie nie trafiły.

Mam mocno ambiwalentny stosunek do tego reportażu. Z jednej strony porusza on bardzo interesującą tematykę, wpasowującą się w mój gust, także to ogromny plus. Ponadto jest dość szczegółowy i naprawdę można dowiedzieć się z niego kilku rzeczy, których do tej pory nie miałam pojęcia. Niestety autor powtórzył tu ten sam błąd, jaki zarzucałam mu w "Białystok. Biała siła, czarna pamięć", czyli niezmiernie stronnicze podejście do tematu. Marcin Kącki nie daje czytelnikowi pola do własnych przemyśleń, ponieważ narzuca swoje zdanie i robi wszystko, aby je przeforsować. Mam wrażenie, że reporter ma już wyrobione poglądy, zatem tworzy utwór, w którym pragnie potwierdzić swoje przypuszczenia. To mocno niesprawiedliwe i krzywdzące.

Cała opinia: http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/10...
Profile Image for Emilia.
524 reviews7 followers
July 11, 2021
3.5
Mam mieszane odczucia co do tego reportażu.
Z jednej strony autor stara się przestawić Oświęcim z perspektywy miasta, które było, jest i będzie - niezależnie od historii jakie na nim ciąży. Z drugiej - historia odkłada na mieście piętno tak wielkie, że narracja nie może być pozbawiona tego wątku.
Moim problemem z tą pozycją jest to, że te nurty opowiadania historii przeplatają się dość chaotycznie. Bywają momenty gdzie opowieść skupia się stricte na obozie i wszystkim co wokół, bywają również takie gdzie problemy miasta są w totalnym oderwaniu (sprawa oczyszczalni czy polityczne zależności m.in.).
Temat ważny i niewątpliwie ciekawy, natomiast nie do końca do mnie trafił sposób przedstawienia Oświęcimia i jego mieszkańców. Ich wypowiedzi są mam wrażenie momentami wrzucane dość losowo i z brakiem jakiegoś uporządkowania, przez co książka jest bardzo nierówna. Pewne fragmenty czyta się bardzo dobrze i płynnie, inne - strasznie się dłużą. I nie jest to zależne od tematu, ale od sposobu prowadzenia narracji w danym wątku.
Profile Image for JD.
92 reviews
July 24, 2020
Niezwykle interesująca książka.

Czytając inne recenzje, można odnieść wrażenie, że ocena pochodzi z tego, jak bardzo ktoś zgadza się lub nie z autorem i jego poglądami.

Książki tego autora, a zwłaszcza ta jest jak nowe meble z Ikei.
Wszystko tam jest. Ale rezultat trzeba poskładać samemu!


Osobiście bardzo się cieszę, że mogłem przeczytać tę książkę, bo będąc w jakiś sposób związany z KL Auschwitz w krótkim okresie mojego życia, zawsze zastanawiałem się, jak tam żyć, czy lepiej: jak pozostawać obojętnym...
Profile Image for Senga.
636 reviews67 followers
May 17, 2020
Kącki zagląda do szaf, przechodzi przez płoty, kopie doły i wbija szpilki, symbolicznie, w kolejnym mieście, które obrał za cel reporterskich dociekań. Miasto to dziwne, bo egzystuje w cieniu największego horroru, który spotkał ludzkość i nie może się z tych kleszczy wyrwać. Podobno zostało kiedyś przeklęte i trudno czytając „Czarną zimę” nie zacząć w tę teorię wierzyć.
Po pierwsze, wydaje się, że w Oświęcimiu każdy kogoś nienawidzi. Większość oczywiście Żydów, trochę ze strachu, bo mogą się upomnieć o swoje, trochę przez Muzeum Auschwitz - bo żydowskie lobby, które tam działa, nie daje się miastu uwolnić z brzemienia i rozwinąć. Wydawałoby się, że taka skala antysemityzmu w miejscu, w którym ten naród miał zostać spalony w proch jest niemożliwe, a jednak. Równie niemożliwe wydaje się, że w mieście, którego połowa mieszkańców została eksterminowana przez obłąkanego z nienawiści człowieka niemożliwe są pogromy. Tymczasem ostatni miał miejsce nie tak dawno, w 1981 roku z miasta wypędzono Romów. Skutecznie. Poza tym nienawidzi się też Niemców, Arabów i ogólnie innych. Najmocniej nienawidzi się komunistów. A jeśli ktoś nawet nie ma problemu z Żydami nienawidzi homoseksualistów. Zawsze ktoś do nienawidzenia się znajdzie.
Po drugie - wszędzie są zamordowani i ich duchy. Są w ziemi, na której stoją domy mieszkańców Brzezinki, którzy chcieli wrócić na swoje. Są w ścianach domów, zbudowanych z elementów baraków, ze ścian ocieplanych prochami z krematoriów. Są w siennikach wypychanych ludzkimi włosami i na strychach, gdzie kryje się nadal to, co się komu udało po wyzwoleniu na szybko z obozu wynieść. Jest w końcu w samochodach i biznesach, które udało się rozkręcić na złocie wygrzebanym z grobów. Jak tu żyć? Trzeba się uodpornić, przyzwyczaić i znieczulić. To co w nas wywołuje dreszcz, u nich nie budzi emocji. Co było to było i żyje się dalej. Nawet do spania w sypialni Hössa można się przyzwyczaić.
Po trzecie - ciągle coś śmierdzi. Kiedyś czuć było odór palonych ciał i był on naprawdę okropny. Na tych, którzy go pamiętają chemiczne wyziewy rozpełzające się po okolicy nie robią wrażenia. Ci na których robi, którzy nie chcą być truci, którzy chcą móc otwierać okna we własnych domach szybko poznają gdzie jest ich miejsce, zastraszeni i nękani przez biznesowo-partyjniackich aparatczyków. Są rzeczy ważniejsze niż świeże powietrze.
Po czwarte - czas się zatrzymał, jakby wojna dla Oświęcimia się nie skończyła. Oni marzą tylko o jednym - iść do przodu, zapomnieć, odciąć się. Żeby wszyscy zrozumieli, że obóz to jedno, miasto coś innego. Miasto z 600 letnią tradycją, które było stolicą księstwa, z bogatą historią, która została całkowicie wymazana przez niefortunne położenie przy węźle kolejowym. Nikt nie chce inwestować, każdy słyszy „Auschwitz” i ucieka, turyści po wizycie w Muzeum chcą znaleźć się jak najszybciej daleko, niektórych rzeczy niewypada, inne są ryzykowne politycznie. Marne to życie i Oświęcim się kurczy.
Nie da się tej książki czytać bez pewnego wrażenia dziwności i surrealizmu, bo dla osoby nie stamtąd, wiele sytuacji jest niewyobrażalnych i jeży włosy na karku.
Nie da się również nie odnieść wrażenia, że wcale nie jest to opowieść o małym małopolskim miasteczku, tylko o Polsce w pigułce.
Jest tu dużo poczucia beznadziei, trochę grozy, szczypta czarnego humoru, ale też tacy, którym nadal się chce.
Jedyne co mnie drażniło, to relacje z alkoholizowania się z bohaterami. W zasadzie nie wiem w jakim celu opowiada Kącki z kim się upił w jakuzzi, a z kim na grillu. Chce pokazać, że taki z niego spoko chłopak? Wolałabym chyba nie wiedzieć tego o reporterze, jakoś nie mam wtedy zaufania do jego profesjonalizmu. Nie zabraniam mu się napić, wiadomo, że żeby wydobyć informacje trzeba robić różne rzeczy, ale kulisy swojej pracy mógłby zostawić dla siebie.
Profile Image for Jakprzezokno Jola.
446 reviews17 followers
June 25, 2020
Całkiem ciekawy reportaż, pokazujący miasto Oświęcim, które zmaga się z obozową łatką. Autor rozmawia z mieszkańcami, pyta ich o stosunek do KL Auschwitz, Żydów, turystów i samego miasta. Pyta, jak wyglada tam teraz życie, jakie problemy ma miasto, a ma wbrew pozorom ogromne. Kojarzone z największym obozem zagłady, pomijane przez turystów, którzy chcą jedynie obejrzeć muzeum śmierci. Miasto traktowane jest po macoszemu, odmawia się ludziom żyjącym w nim bardzo wielu rzeczy: rozrywki, zabawy, nawet miejsc do mieszkania, ponieważ obóz zawładnął rzeczywistość. Autor zbiera relacje różnych ludzi z różnych grup społecznych: prostych chłopów, mieszkających od zawsze miastowych, mieszkańców poobozowych miejsc, takich jak willa Hössa, Cyganów, polityków, działaczy społecznych, Żydów. Wyłania się z tej książki zupełnie inny obraz miasta niż wszyscy znamy, miasta skrzywdzonego również przez obóz.
Bardzo dobrze czytało mi się tę książkę, otwiera oczy.
Profile Image for L.L..
849 reviews17 followers
February 1, 2024
Książka opowiada o Oświęcimiu - mieście naznaczonym piętnem Auschwitz. No i cóż... ciężka książka, w tym sensie, że przygnębiająca. Ale dość dobra. Jest tu wszystko: i o śmieciach, i o historii muzeum i jakie trudności to w ogóle mieszkańcom przynosi, i o polityce wśród władz regionalnych i o powojennym antysemityzmie, i o niechęci do Romów (ten temat chyba najbardziej mnie tak jakoś poruszył, choć jest tu wiele sprzecznych zdań...), i o tym jak żyli i żyją tam zwyczajni ludzie...
To długa książka i nie będę ukrywać, że niektóre momenty mnie nudziły. Natomiast bardzo na plus, że poznałem twórczość Mariana Kołodzieja ("Klisze pamięci" - bardzo bym chętnie tą wystawę kiedyś zobaczył... https://kliszepamieci.org ).

"Każdy cmentarz powinien mieć swoje granice, żeby można żyć (...)"


(czytana/słuchana: 29-30.01.2024)
4/5 [7/10]
Profile Image for Marko.
372 reviews16 followers
June 16, 2020
„Oświęcim. Czarna zima.” - książka o mieszkańcach Oświęcimia. O tych którzy żyją, umarli, lub zapisali się na kartach historii miasta. Poruszająca i ciekawa.

Jak na reportaż przystało temat został szczegółowo zbadany i przelany na karty papieru. Znajdują się w książce informacje miedzy innymi o:
* Muzeum Auschwitz - o ludziach którzy pracowali lub nadal pracują w muzeum,
* Historia Synthosu – od założycieli po czasy współczesne,
* samym mieście – jego problemy związane z historią Polski, turystami czy promocją.
Profile Image for Marta.
115 reviews18 followers
August 2, 2021
Wiem, że książka nie jest żadną całościową opowieścią o Oświęcimiu i jego mieszkańcach. Wiadomo, że historie wpisują się w pewną perspektywę/tezę, ale takie narracje też są potrzebne. Anyway, jest ona przygnębiająca (jak chyba wszystkie Kąckiego).
Profile Image for Anna Anks.
106 reviews22 followers
May 30, 2020
Reportersko bez zarzutu, lepiej niz w Poznaniu, ale redaktor przysnal, bo za duzo jest powtorzen (w tym jeden cytat na przestrzeni kilku stron)
Profile Image for jestemsobiezuzia.
33 reviews1 follower
May 5, 2021
Mam wiele zastrzeżeń co do tego jak Kącki traktuje swoich bohaterów, ale z drugiej strony była to tak interesująca i wciągająca lektura, że nie mogę dać niższej oceny.
Profile Image for Paulina.
177 reviews20 followers
October 3, 2023
O oswiecimiu i jego mieszkańcach- nie o ofiarach obozu, jednak losy ludzi sa ze soba nierozerwalnie polaczone w Wiley aspekatch. Warto było przeczytać
Displaying 1 - 23 of 23 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.