Czy kiedy mówimy w obcym języku, jesteśmy sobą? Czym różnią się osoby dwujęzyczne od słowników? Czy motywacja do nauki języka ma związek z jej skutecznością? Dlaczego w innym języku tak trudno wyrażać uczucia? Czy języka obcego można się nauczyć w każdym wieku?
Książka Jagody Ratajczak to niecodzienne wprowadzenie w świat nauki o języku. Autorka z poczuciem humoru przybliża mechanizmy nauki języków obcych i rozprawia się z wieloma mitami na temat dwujęzyczności. Podając przykłady z literatury przedmiotu i z własnego doświadczenia – osoby zafascynowanej nauką języków obcych – pisze o tym, jak znajomość innych języków zmienia nasz sposób myślenia, odczuwania, patrzenia na świat.
Ratajczak dobrze pisze. Ładnie konstruuje wypowiedź, stara się ją uplastyczniac. Ale jak na moj gust brakuje tu materiału na książkę. Z tych badań, o ktorych opowiada, niewiele wynika. Może sie nawet wydawac, że językoznawstwo to bardzo uboga dziedzina, w ktorej nie ma zbyt wielu badań/eksperymentow pozwalajacych sformułować jakies konkretne tezy, wnioski. Ratajczak eksploruje temat dwujezycznosci, w ktorym jezykoznawstwo ma do powiedzenia głównie banały albo konstruuje naciagane teoryjki.
Jak dotąd to moje największe czytelnicze rozczarowanie tego roku.
Nie przypuszczałam, że w książce o języku to właśnie język, jakim jest pisana, będzie mi przeszkadzał najbardziej. Jagoda Ratajczak używa tak zinfantylizowanego języka, że aż zaczynam wątpić w jej umiejętności językowe. I wcale nie chodzi mi tu o drugi język, a o ojczysty. Od filolożki i tłumaczki oczekuję sprawnego posługiwania się pierwszym językiem ,w tym wypadku polskim, a nie czegoś takiego: "Kiedy w kostiumiku - na początku irytującym i przyciasnym - pląsamy coraz swobodniej, oznacza to po prostu, że upodabniamy się do rodzimych użytkowników naszego języka drugiego. A kiedy opanujemy już tę umiejętność na dobre, nasze otoczenie może nabrać uzasadnionych podejrzeń, że wcale nie prezentujemy mu prawdziwego oblicza, lecz raczej nasz aktorski kunszt". Ta maniera strasznie przeszkadza w czytaniu i odbiorze książki, bo takich nietrafionych metafor, kiepskich anegdot i językowych koszmarków, jest zatrzęsienie. Wkrada się tu jakaś sztuczność, a język to twór bardzo wdzięczny i plastyczny. U Jagody Ratajczak słowa są ciosane jak kołki. Zmarnowała cały potencjał tej książki, bo temat szalenie ciekawy, wydanie ładne, ale treść miałka, chaotyczna i niepełna.
Językowo jest źle, merytorycznie nic tu nie ma - są przywoływane badania, analizy, wniosków brak, ale za to są durne anegdotki, które podkreślają jedynie toporny humor autorki.
Bardzo chętnie analizowałabym tę książkę na zajęciach poświęconych pisaniu popularnonaukowemu. Kiedy ma się z tyłu głowy świadomość, że za twierdzeniami autorki stoją wyliczone w przypisach końcowych badania, uderzająca staje się sprawność ich lekkiego relacjonowania (jak trudna to sztuka, wie każdy, kto próbował wykonać przegląd literatury dla celów dowolnego projektu badawczego). Z drugiej strony, spotkałam się z krytyką książki wynikającą chyba z ulegnięcia czytelniczki iluzji, że zawarte w książce twierdzenia pochodzą wyłącznie z głowy autorki (nadmierne więc może okazało się mieszanie relacjonowania badań naukowych z anegdotkami?)
Ech, miało być przystępnie i dowcipnie, a jest za dużo metafor, a za mało merytorycznie. Ten esej to przykuwająca oko forma z ciekawymi ilustracjami, ale dla mnie za mało treści. Nie jestem filologiem, a i tak czuję się rozczarowana. Od tłumaczki oczekiwałabym więcej wnoszącego do mojej wiedzy o języku tekstu.
To niesamowite, jak wymęczyła mnie ta tycia książka. Męczyły mnie liczne metafory, męczyły mnie niekończące się pytania retoryczne, męczyło mnie niemiłosierne lanie wody. Zastanawiam się, gdzie była w tym wszystkim redakcja. Ta książka, w takiej formie, nie jest warta niczyjego czasu.
Trójeczka. Bardzo miły styl przywodzący na myśl zagraniczne książki językoznawcze pisane z popularyzatorskim zacięciem (a to duży plus, bo u nas bywa topornie). Jednak treściowo chciałoby się wiele więcej, zabrakło pogłębienia.
Jakaż to była przyjemność! Nie wiem do czego przyrównać czytanie Języcznych, bo było to trochę jak arcyciekawy wykład, a trochę jak kawa z koleżanką, podczas której pilnie przytakuję. Jednocześnie to trochę wstęp do samego tematu książki, bo zamierzam teraz przekopać multum źródeł z (rzetelnej) bibliografii. Jedynym minusem było dla mnie to, że za szybko mi się ta książka skończyła. Chętnie sięgnę po następną książkę autorki, czy to w tym samym temacie, czy może smaczki translatorskie.
Tytuł jest bardzo mylący, bo książka nie jest o hipotezie Sapira-Whorfa, ale o dwujęzyczności. Sama w sobie jest bardzo chaotyczna, co wynika głównie ze stylu. Niby lekki i przyjemny, ale pełny porównań bez jasnej motywacji, więc czytelnik szybko traci orientację w treści. Zbyt dużo odwołań do odczuć i anegdotek, co sprawia, że cytowane badania wydają się niepoważne. Po bibliografii widać, że autorka ma wiedzę, ale niestety, nie potrafi jej dobrze przekazać.
Wydawałoby się, że to idealna książka dla mnie - filologa i lektora języka obcego, osoby uwielbiającej uczyć się języków - ale coś nie zagrało. Nie jestem do końca pewna czy to kwestia stylu i języka autorki czy tego, że tak naprawdę książka stawia wiele pytań i porusza arcyciekawe zagadnienia, ale brak w niej jakichś konkretnych odpowiedzi i wniosków. Może po prostu wciąż wiemy za mało na temat nauki języka?
Z bólem serca, ale tak naprawdę to naciągana ocena. Książka zła nie jest, na pewno wszystkie informacje są rzetelne, całość merytoryczna. Jednak jest tego po pierwsze za mało i brzmi, jakby autorka musiała lać wodę, bo materiału nie starczyło na książkę. Czuję spory niedosyt. Po drugie, to nie była do końca książka dla mnie, nie chcę zabrzmieć zarozumiale, ale przytłaczająca większość wiedzy z „Języcznych” jest mi już znana 🙈 Super, że walczymy z bożkiem native speakera i mitem, że skutecznie uczyć się języków mogą tylko dzieci. Czemu autorka nie pokusiła się o rozwinięcie np. tematu metod nauki języków? Nic nie wspomniała o poliglotach i faktach oraz mitach z tym związanych. Niestety, czuję GIGA niedosyt 😞
O języku mogę czytać ciągle i wiele. Lubię wszelkie ciekawostki, badania, informacje na tematy językoznawcze i o wielojęzyczności. Ratajczak właśnie na tych tematach zasadziła tę książkę, choć nie jest to może wielojęzyczność a raczej dwujęzyczność i szeroko pojęte uczenie się języka pierwszego i drugiego. To z założenia książka dla laika, napisana przystępnym językiem, pełna ciekawostek i przykładów. Autorka potoczyście relacjonuje wyniki przeróżnych eksperymentów i badań, odwołuje się do własnych doświadczeń jako nauczycielka i ucząca się języka.
Duża pomyłka, oj, duża. Publikacja cieniuteńka, jedynie lekko zarysowująca tematykę, o której ma podobno opowiadać. Autorka z teorii naukowej potrafi w niemal jednym zdaniu przeskoczyć do średnio interesującej dykteryjki z życia wziętej. Jej myśli gnają na przestrzeni niecałych 200 stron tak, że każdy rozdział czyta się nieprzyjemnie, ciągle od nowa szukając właściwego spośród miliarda poruszanych wątków. To wzorcowy przykład zaprzepaszczonej szansy na bardzo ciekawą książkę popularnonaukową - popularna to ona może i teraz jest, ale ani nauki, ani tym bardziej książki ja tu nie widzę. A szkoda, bo Ratajczak ma wiedzę, choć niestety niezbyt potrafi ją przekazać.
PS: Ilustracje nic do lektury nie wnoszą, też szkoda.
mając nieco zmurszałe, jednak akademickie pojęcie o językoznawstwie i przeprowadziwszy dziesiątki rozmów z wielojęzycznym lingwistą chyba nie potrafię ocenić tej książki. czuję duży niedosyt, a jednocześnie nie wiem, czy dla laika będzie to wystarczająco zrozumiałe, czy też będzie się krztusił przy niektórych fragmentach i pojęciach jak ja, gdy czytam np. o ekonomii :)
Co tu dużo pisać, zawiodłam się. Było za mało konkretu, a za dużo anegdot od czapy. Autorka jakby nie mogła się zdecydować czy pisze książkę popularnonaukową, czy wspomnieniową, a przy tym sporo się mizdrzyła... No i dobra, może parsknęłam ze 2 albo 3 razy, ale co z tego?
3,5/5 Trochę czuję niedosyt, ale też rozumiem jaka koncepcja przyświecała tej pozycji.
Bardzo przyjemnie napisana książka, która może dotrzeć do każdego, szczególnie chyba do osób, które językiem pod względem naukowym się nie interesują, tylko tak naprawdę to ile takich osób będzie chciało takową pozycję przeczytać? Bo jednak spodziewać się można, że książka o języku, dwujęzyczności, najbardziej zainteresuje osoby, które już jakoś językiem się zajmują, ale temu gronu odbiorców ona nie dostarczy za wiele. I czy osobom niemającym dużej wiedzy językowej tylko taka ilość informacji wystarczy?
Doceniam bardzo to z jaką łatwością autorka zgrabnie wplata wnioski płynące ze wszystkich badań, artykułów jakimi się posiłkowała podczas pisania, jednak mi tu zabrakło pogłębienia tych informacji. Rozumiem, że nie taka była koncepcja, bo jak autorka pisze w podziękowaniach, chciała napisać ,,książkę o języku ,,z ludzką twarzą"" i to jest taka właśnie książka, tylko ja chyba nie jestem pewna do kogo ona trafi. Ale z pewnością rozbudowana bibliografia daje możliwość zagłębienia się w temat, co mnie bardzo cieszy. Plusem dla mnie jest to, że zaznacza istnienie wielu przeciekawych problemów, zagadnień związanych z nauką języka i w zasadzie dobrze, bo może akurat kogoś to sprowokuje do pewnych refleksji.
Dla kogoś, kto językami zajmuje się na co dzień nie jest to książka odkrywcza, a raczej poruszająca te same tematy rozmyślań nad dwu- i wielojęzycznością, nad funkcjonowaniem tych języków w jednej tylko głowie, nad ładunkiem emocjonalnym, z którym mniej lub bardziej łączy się każdy z naszych języków. Książka ciekawa, aczkolwiek autorka sprawia wrażenie "lepszej od innych", a niektóre z jej wypowiedzi jako wywyższanie się. Niemniej jednak warta przeczytania.
No cóż dosyć rozczarowująca lektura... Blurb oferuje więcej niż w rzeczywistości można znaleźć w książce, autorka dosyć powierzchownie traktuje temat dwu i wielojęzyczności. Przytoczone anegdotki, badania, ale brak wniosków. Mam wrażenie, że nie dowiedziałam się niczego, czego bym wcześniej nie wiedziała:( a może po prostu nie zdawałam sobie sprawy, że jestem aż taka mądra;-)
Lekko napisana książka, z której może nie dowiemy się zbyt wiele od dwujęzyczności, ale coś tam jednak nam do głowy wpadnie. Myślę, że to dobra propozycja dla dzieciaków 12+, bo daje ciekawe spojrzenie na naukę języka.
Czegos innego się spodziewałam po tej książce. Myślałam, że zostanie bardziej poruszone wpływ języków na psychikę itd. Mam wrażenie, że duża część książki to tak naprawdę to samo powtarzane w kółko. Dopiero ostatni rozdział w miarę mnie satysfakcjonował.
Wiele osób zarzuca książce brak odpowiedzi na postawione pytania. No i cóż, może dlatego, że jednoznacznych odpowiedzi na wiele problemów jeszcze nie ma? Kwestia stylu jest, oczywiście, subiektywna. Mnie akurat całkiem się podobało nagromadzenie anegdotek i przemielenie tak pokaźnej bibliografii w popularno-naukowy tekst, który będzie dostępny dla każdego - nie tylko dla filologów. Bardzo miło się czytało i myślę, że jako książka wprowadzająca do językoznawczego świata sprawdza się świetnie. Mam nadzieję, że powstanie kolejna książka, bo każdy zasługuje na to, aby trochę poczytać o języku i, przy okazji, pozastanawiać się nad tym, czym on dla nas jest.
Książka w formie luźnych esejów, gdzie historie i przykłady poprzetykane są przemyśleniami i wiedzą. Dobrze napisana, szybko i przyjemnie się czyta. Bardzo fajnie można skonfrontować własne przemyślenia i doświadczenia jeśli się ma okazje mówić w więcej niż 1 języku.