Jump to ratings and reviews
Rate this book

Duchy Jeremiego

Rate this book
Tego głosu dziecka, mówiącego o Zagładzie, nie da się już zapomnieć. Przejmująca powieść o odkrywaniu własnej tożsamości i mierzeniu się ze stratą.

Robert Rient – autor głośnego Świadka – powraca z niezwykłą powieścią.

Duchy Jeremiego to przejmująca narracja dwunastolatka, konfrontującego się z chorobą mamy i własnymi demonami. Nie było w polskiej prozie powieści, która mierząc się z tematem rodzinnych upiorów, wybrzmiewa głosem tak świeżym i przejmującym. Duchy Jeremiego to portret rodziny uwikłanej w historię Zagłady, ale przede wszystkim kameralna, intymna opowieść o nadwrażliwym chłopcu, doświadczającym jednego z najtrudniejszych momentów w życiu każdego człowieka – odchodzenia mamy. Literatura dowodząca pisarskiej dojrzałości i wrażliwości. Napisana niepokojącą, naiwną frazą, nad którą autor ma pełną kontrolę.

Powieść o duchach, które nie pozwalają zasnąć. O tym, że przeszłość jest zamieszkana i ma moc przywoływania zmarłych. O spotkaniu z przodkami i życiu, z którego znika pamięć oraz przyszłość. Pozbawiona fałszywych tonów, bolesna i zatrzymująca na długo historia, którą Robert Rient dowodzi, że jest jednym z najodważniejszych i najciekawszych pisarzy młodego pokolenia.

296 pages, Hardcover

First published September 27, 2017

About the author

Robert Rient

7 books11 followers

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
180 (38%)
4 stars
186 (40%)
3 stars
74 (16%)
2 stars
18 (3%)
1 star
4 (<1%)
Displaying 1 - 30 of 56 reviews
Profile Image for podczytany.
240 reviews5,390 followers
July 16, 2023
To była świetna książka.... Jeżeli chcecie się posmucić to koniecznie czytajcie. To ten rodzaj pięknego smutku.

Ocena: 4,0.
Profile Image for Magdalith.
372 reviews129 followers
February 6, 2019
Niektórzy piszą, że to przejmujące arcydzieło o dorastaniu i poszukiwaniu tożsamości oraz zjawiskach tak poważnych jak duch Zagłady. Niektórzy natomiast, że to kicz grający na uczuciach czytelników i epatujący absurdalnym nagromadzeniem nieszczęść, które spadają na głównego bohatera. Przeczytałam mnóstwo recenzji i na dobrą sprawę w żadnej z nich - a nawet (to już najstraszniejsze) w wywiadzie z autorem - nie znalazłam niemal nic z tego, jak ja sama powieść odebrałam. Być może powinnam wreszcie nauczyć się, że jedyna słuszna opinia na temat książki i jedyny słuszny sposób odbioru literatury nie istnieją. (Może kiedyś się nauczę). Jeśli to faktycznie ma być "opowieść o duchach Holocaustu", to rzeczywiście mi się nie podoba. I jeśli faktycznie jest tak mroczna i przygnębiająca, jak to - z zachwytem - podkreśla niemal każdy recenzujący, to ja jestem jakaś bez uczuć.
Dla mnie to słodko-gorzka, napisana niesamowitym i chwilami przezabawnym stylem opowieść 12-latka, z narracją, która przypominała mi nic innego jak - tutaj aż boję się to upublicznić, żeby nie być posądzoną o jakieś obrazoburstwo - narrację znaną nam z przygód Mikołajka (tak, tego Mikołajka. Sempe & Goscinny). Z tą różnicą, że zamiast problemów typu "Zgubiłem szklaną kulkę", "Boję się iść na szczepienie", "Tata nie daje mi się bawić moją kolejką" mamy raka matki, odejście ojca, samobójstwo babci i Zagładę w tle. Przecież to jest genialne! Ta narracja oraz niesamowite wyczucie, z jakim opisywane są tak zwane przeżycia wewnętrzne Jeremiego, urzekły mnie najbardziej. To one są esencją tej książki. No i owszem - trochę dałam się zmanipulować (a więc może jednak kicz i tanie uniesienia), bo dwa razy popłakałam się ze smutku, a raz ze śmiechu.
Polecam. Ciekawa jestem, jak wy odbierzecie Jeremiego.
Profile Image for Introverticheart.
252 reviews206 followers
April 29, 2021
Sięgając po książkę Rienta, gdzieś tak podświadomie bałem się, że będzie to tani wyciskacz łez. Myliłem się. Nawet jeśli było to obliczone na taki efekt, otrzymałem przejmującą opowieść o stracie, żałobie, zmaganiach z traumą i duchami przeszłości.
Szczególnie podobała mi się perspektywa małoletniego narratora, co w moim przekonaniu nadawała książce autentyczności, w każdym razie mogłem bardziej przeżywać, to co czytałem.
Duchy Jeremiego zostawiły taką małą zadrę w sercu, ale było warto.
Profile Image for Olga Kowalska (WielkiBuk).
1,575 reviews2,566 followers
December 9, 2017
Za śmiech przez łzy, za narrację niczym smutnego, przenikliwego, przerażająco życiowego Mikołajka, za śmierć i strach, który przypomina lodowaty, przelatujący przez piersi wiatr.
Profile Image for Klaudia_p.
568 reviews85 followers
February 6, 2019
Robert Rient ujął mnie doskonale poprowadzoną narracją z perspektywy dziecka. Trudna historia, trudna tematyka i relacje między bohaterami, a wszystko skonstruowane tak dobrze, że od "Duchów Jeremiego" nie mogłam się oderwać. Beksa ze mnie, bo się popłakałam.
Profile Image for franek_reads.
228 reviews65 followers
October 9, 2017
Twórczość Roberta Rienta była mi kompletnie obca, ba - nie słyszałem nawet, że taki ktoś w polskiej prozie istnieje i tworzy.
A tworzy jak się okazuje po przeczytaniu tej pozycji literaturę niemalże perfekcyjną.
"Duchy Jeremiego" to książka, która pozostawia ślad, która wzrusza, skłania do refleksji, ale również niepokoi i momentami mocno podkreśla ciemne strony ludzkiego życia.

Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na pióro Roberta Rienta. Język oraz styl są na pozór proste i
nieskomplikowane, ale z tej pozornej prostoty wyłania się prawdziwe literackie piękno.

Autor wykreował głównego bohatera - Jeremiego, który musi zmierzyć się już od dzieciństwa z przeciwnościami losu - z chorobą matki, swoją i rodzinną przeszłością, a także z codziennymi troskami oraz problemami.
Na wydarzeniami patrzymy więc oczami 12-letniego chłopca, co powoduje, iż w doskonały sposób możemy obserwować jego rozwój intelektualny, a także emocjonalny, co Robert Rient wielokrotnie podkreśla.

Ta książka z pewnością stanie się jedną z ważniejszych pozycji w polskiej literaturze współczesnej. To co może przynieść sukces tej pozycji to z pewnością emocje, które towarzyszą podczas lektury.

Piękno tej książki tkwi w jej prostocie, co jeszcze raz podkreślam.

Kupujcie "Duchy Jeremiego", czytajcie i zachwycajcie się! Bo naprawdę warto!
Profile Image for A..
102 reviews21 followers
September 4, 2019
4.5

Dawno nie czytałam tak wiarygodnie napisanego dwunastolatka.
Profile Image for Anna Jaworska.
10 reviews
February 8, 2018
Poryczałam się przy tej książce kilka razy, bo odnalazłam w niej wiele siebie, uciekania od przytulenia, choć chce się być przytulonym, robienia rzeczy, których się nie chce w reakcji na zachowanie kogoś inne niżbyśmy go chcieli. Bardzo poruszające i dające do myślenia.
Profile Image for Agnieszka.
148 reviews29 followers
October 3, 2017
Jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Myślałam o niej cały czas podczas czytania, rozmyślam i teraz po jej ukończeniu. Wspaniała, wchodzi do mojego osobistego kanonu.
Profile Image for Monika.
669 reviews70 followers
April 2, 2018
O tym, że o najważniejszych rzeczach w życiu nie umiemy rozmawiać. O tematach najistotniejszych w życiu, najgłębiej nas dotykających, najbardziej jątrzących - nie potrafimy nawet myśleć, a jeśli już coś pomyślimy, to nawet nie potrafimy ubrać tych myśli w słowa i przekazać ich drugiej osobie.
Poruszająca książka, która dla mnie wskazuje, że rozmowa jest niezwykle ważna. Powinna być ważna dla nas, ale też dla naszych bliskich, których rozmowa może podnieść na duchu, może im dodać otuchy i zmienić tok myślenia. Słowa są ważne, choćby nieumiejętne i choćby koślawe. Są nośnikiem emocji, które ratują życie.
Profile Image for ennui.
75 reviews
October 3, 2022
hmmmmmmmmmm
baaardzo dużo emocji jest w tej książce, bardzo dużo ciepła i goryczy, dużo wszystkiego. może za dużo?? nie wiem. może mam też teraz mieszane uczucia, bo ostatnie 20 stron.... och, chyba ich nie chciałam. przez nie mogłabym obniżyć ocenę do 3, ale naprawdę dobrze czytało mi się całą resztę.

jedno jest pewne - gdybym sięgnęła po tę książkę w wieku, powiedzmy, 14 lat byłabym zachwycona. a teraz?? trochę też. nie całkiem. ale wciąż.

książka pisana z perspektywy bardzo młodego chłopaka, kt��ry już teraz ma bardzo pod górkę. dużo dzieje się w jego życiu i w jego głowie. za dużo, żeby mógł sobie z tym poradzić.

i coś, czego nie mogę odmówić autorowi - napisał to wszystko tak autentycznie, że aż nie chciało się tego odkładać.
i coś czego nie mogę mu nie zarzucić - czemu otwarte zakończenie???? przepraszam bardzo, ale ja chciałabym wiedzieć jak potoczyło się dalej życie wszystkich, jak zostały rozwiązane problemy nierozwiązywalne.

nie wiem co myśleć tak do końca.
podobała mi się, poruszyła we mnie dziwne rzeczy, ale... no właśnie, ale co???
Profile Image for Maria.
50 reviews
Read
September 1, 2023
kurcze ja nie wiem co sadzic o tej ksiazce z jednej strony dalabym 5 z drugiej 1 nie wiem, wroce do niej za kilka lat moze mi bardzoej podejdzie bo mam wrazenie ze potemcja jest maksymalny ale ja nie rozumiem do konca
Profile Image for Wojciech Szot.
Author 16 books1,256 followers
April 22, 2020
Po lekturze “Świadka” wiem, że Robert Rient jako pisarz ma dwa oblicza: dobrego reportażysty, umiejącego zaangażować czytelnika, i dość egzaltowanego powieściopisarza, który zamiast skupiać się na akcji, grzęźnie w rozbudowanych rozważaniach. Miałem nadzieję, że w nowej książce więcej będzie Rienta-reportażysty, który zrównoważy zapędy Rienta-powieściopisarza. Okazja ku temu była doskonała - historie postholokaustowe, osadzone na powojennym, polskim gruncie wymagają sprawnego pióra. A jednak efekt pracy Rienta rozczarowuje. Mówiąc wprost - “Duchy Jeremiego” to kicz. W kolejnych akapitach postaram się uzasadnić to mocne stwierdzenie.

Wielu badaczy i badaczek podejmowało się próby zdefiniowania kiczu, jednak, jak pisał Paweł Beylin, im dokładniej rozważamy elementy jego definicji, tym mocniej dostrzegamy, że “wszelka próba sprecyzowania treści, jakie wkładamy w pojęcie kiczu, wskaże nam na jego wieloznaczność”. Na podobną wieloznaczność zwraca uwagę Maria Poprzęcka, która pisała, że “Kicz może być rozumiany intencjonalnie i nieintencjonalnie, subiektywnie i obiektywnie, charakteryzowany zewnętrznie i wewnętrznie”. Dołóżmy do tego cytat z artykułu Joanny Jessy: “Krytycy sztuki, estetycy, miłośnicy artystycznej twórczości niemal bez wyjątku starają się opędzić od kiczu, a twórczość, której nie akceptują, naznaczają tą, jakże pejoratywną w ich mniemaniu, łatką kiczu. Przykleić taką łatkę jest bardzo łatwo, gorzej już z jasnym i przekonującym wyjaśnieniem, jakie są właściwie cechy kiczu.” Zobaczmy, jakie cechy kiczu pojawiają się w “Duchach Jeremiego”.

Narratorem książki jest dwunastoletni Jeremi odkrywający, że jego mama umiera na raka. Rodzicielka wymijająco mówi synowi o chorobie, ale ten, dzięki instynktowi właściwemu dziecku, wyczuwa prawdę. Z powodów finansowych rodzina przenosi się na wieś, do domu dziadka. To początek wielkiej tragedii. Zdrowie staruszka, chorującego na Alzheimera, pogarsza się, Jeremi po szkole handluje narkotykami, żeby zarobić na powrót do miasta, mama jest coraz słabsza, a w końcu (spoiler) umiera. W dodatku Jeremi dowiaduje się, że jego babcia była Żydówką, przeżyła Holokaust ale - “opętana przez duchy” - popełniła samobójstwo. Duchy nękają też Jeremiego. Nie pomaga szkolna psycholożka, pierwsza miłość, najlepszy przyjaciel czy nawet zbliżenie do dziadka po śmierci matki. Wielki świat przygniata małego chłopca i to prowadzi do ponurego finału.

W “Drwalu” bohater Michała Witkowskiego “żeby dostać wreszcie wszystkie nagrody, Kościelskich i Nike” pisze “powieść dla krytyków” pt. “Skrzypce”. W fikcyjnych, wykoncypowanych “Skrzypcach” ilość wątków przypomina tę z “Duchów Jeremiego”. “Dwudziestoletnia Greta jest córką wysoko postawionego esesmana, człowieka złego, znęcającego się nad Żydami, okrutnego”. Matka Grety popełnia samobójstwo, a młoda kobieta po kłótni z ojcem “odwiedza” getto gdzie poznaje Joszkę, “pięknego młodego Żyda, który stoi na ulicy i gra na skrzypcach”. Greta z pomocą stróża Bronka, który dorabia “szmuglując Żydów z getta” odnajduje Joszę i ukrywa go we własnym domu. Josza musi jednak grać na skrzypcach i nie zważając na niebezpieczeństwa, daje w mokotowskiej kamienicy recitale. “Sąsiadka, Herta, szantażuje Gretę”, kryjówka spalona. Zakochani uciekają zabierając skrzypce, pieniądze ojca, brylanty… Udają się do… letniego domku w Podkowie (sic!). I tak to idzie. Na sam koniec “Josza junior patrzy na betonowe bloki i zadaje sobie pytanie, gdzie są te sklepiki żelazne? Spotyka się z Hanną Krall, w siedzibie fundacji “Szalom” u Gołdy Tencer. Hanna też gorąco namawia go do napisania powieści. Ponieważ są w niej wszystkie “niezbędne” tematy, dostaje na nią więcej pieniędzy, a po jej ukończeniu i sfilmowaniu przez Spielberga - mnóstwo nagród. W wersji filmowej dodają jeszcze wątek z osobą homoseksualną i niepełnosprawną, bo filmowcy to jeszcze więksi cwaniacy od pisarzy”.

W wymyślonej powieści Witkowskiego zarysowana jest gorzko-ironiczna prawda o części polskiej literatury popularnej, w której pojawia się wątek Holokaustu. Jest to także prawda o ”Duchach Jeremiego”. Rient chciał stworzyć sagę o polskim losie, nie dostrzegając, że lieratura posługująca się mimetycznymi szablonami prowadzi do zakłamania rzeczywistości. Zobaczmy, kogo umieszcza Rient w swojej opowieści (w porządku genealogicznym):

Dziadek - sybirak (wywieziony w 1940 roku), o którym pisze Jeremi: “Przeprowadzał się kilkanaście razy, prowadził sklep, magazyn, był listonoszem, chociaż głównie rolnikiem, później hodowcą. Ale myślę, że mój dziadek jednak wciąż jest sybirakiem, takim stałym przesiedleńcem”. Jeremi sprawdza postęp Alzheimera pytając dziadka o temperaturę na Syberii. Chyba wielu i wiele z nas ma takich dziadków, którzy przez pięćdziesiąt lat posługiwali się hasłami-wytrychami, Syberia, wojna, obóz. Niewielu wyszło poza świat rzeczowników, w stronę opowieści.

Babcia Elza - postać, którą wspomina się niechętnie, zwłaszcza przy dziadku. Jak mówi narrator, " się zabiła przez nadmierną ilość duchów". W innym zaś miejscu czytamy: “Babcia była pełna duchów i dlatego musiała umrzeć, bo już nie miała siły na ich głosy. Śmierć po nią przyszła w samym środku Warszawy, w 1943 roku, ale jej nie zastała, bo małą Elzę zabrała pod opiekę jakaś obca polska rodzina. A wtedy swoją na zawsze straciła i do końca życia tego żałowała. Życia z obcymi żałowała, bo wolała śmierć ze swoimi. Chodzi o to, że ich wszystkich zmasakrowali. Znaczy rodzinę babci zabrali z Warszawy do obozów za drutem i już nigdy stamtąd nie wróciła. Tam, w środku Warszawy, jest teraz całkiem kultowe miejsce, dobre knajpy mają, ale kiedyś było getto, taki obóz zagłady”.

Mama - mama jest po prostu dobra i chora. Zaskakująco mało dowiadujemy się o tej postaci, podobnie jak o ojcu chłopaka, który “był nieczuły, kiedy znalazł lepszą rodzinę od nas, ale to było tak dawno, że w ogóle nie pamiętam. Mama zawsze powtarzała, że był nieczuły, taki strasznie nieczuły i żebyś ty, Jeremi, był czuły”.

Estera - jest postacią scharakteryzowaną dużo dokładniej, jako “siostra mamy, którą czasami ciężko lubić, bo Bóg ją opętał. Nigdy nie wyszła za mąż i ma na mnie więcej pomysłów niż wszyscy, których znam. Przez prawie dwadzieścia lat żyła ze swoją przyjaciółką, nazywaną partnerką Magdą, z którą się jednak rozstała mniej więcej w połowie mojego życia, bo uczucia wygasły – tak mi kiedyś powiedziała. Stara miłość, a zardzewiała. Estera jest z tych uduchowionych, do kościoła nie chodzi, znaczy kiedyś chodziła, ale przestała (...)”.

W “Duchach Jeremiego” pojawią się jeszcze: pani Maria (“przyjaciółka dziadka, ale nie od wspólnego sypiania, tylko taka dochodząca”), August, najlepszy przyjaciel Jeremiego, jego brat, narkotykowy boss dzielnicy i kilka pomniejszych postaci, spośród których na pierwszy plan przebija się Katka, dziewczyna, która regularnie kupuje trawę od naszego bohatera i z którą małoletni diler ma swój pierwszy romans.

Owszem, świat składa się z postaci, o których pisze Rient - ale umieszczenie ich wszystkich w jednej, niezbyt obszernej powieści, kończy się prostą reprodukcją klisz. Książki takie jak “Duchy Jeremiego”, które mają ambicje opisać rzeczywistość jako “autentyczną” często wikłają się w nadmiar, czy, jak pisze Aleksandra Ubertowska w artykule “Krzepiąca moc kiczu. Literatura Holokaustu na (estetycznych) manowcach”, “kumulowanie materiału spostrzeżeniowego”. Kumulacja “prawdziwych” elementów narracji, choćby i zdarzająca się w życiu, jako efekt artystyczny wypada zazwyczaj nieprzekonująco, drażni sztucznością, ale jednocześnie - co jest ambiwalencją kiczu, o której pisał Frank Ankersmit - umożliwia odbiorcy zaangażowanie i wspólne przeżywanie. Łatwych emocji i klisz jest u Rienta aż nadto.

Według jednego z pierwszych jego teoretyków, Abrahama Molesa, kicz w swoim wymiarze estetycznym, to “koncesja na rzecz gustów odbiorcy”, a więc jak komentuje Ubertowska, “konformistyczne wpisywanie się w horyzont (powszechnych) oczekiwań, co zakłada rezygnację z twórczych poszukiwań, z elementu ryzyka artystycznego”. W konstrukcji powieści, w której każdy los jest przewidywalny i zgodny z wyobrażeniami, nie ma żadnego ryzyka artystycznego. Polacy na Syberii, dzieci ratowane z getta; niedojrzali mężczyźni porzucający rodziny i umierająca na raka najbliższa osoba; uduchowiona, lekko zdziwaczała lesbijka-Żydówka, stara i mądra kobieta ze wsi, prawie szeptucha. Prosta historiozofia, oddająca losy Polaków i Polek, tak by jak najwięcej osób mogło się z nimi identyfikować, to cecha literatury masowej, nastawionej na poklask, na bycie “prawdą o nas”. Moles pisze o zasadzie komfortu - wbrew intencjom autora “Duchów…”, stworzone przez niego postaci uzyskują łatwą akceptację i nie wywołują dysonansu poznawczego - przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do występowania takich reprezentacji w kulturze.

Gdyby Rient chciał uniknąć łatwości przeżywania, ostatnią kropkę postawiłby w momencie, gdy Jeremi umiera w wannie (“Ubywało wody, gdy przybywało w niej Jeremiego”). Niestety, autor pisze dalej. “Odwróciłem głowę od ostrego białego światła płynącego z góry i zobaczyłem dziadka, biegł obok i chyba płakał. Podniosłem głowę i zauważyłem, że ręce mam związane żółtą koszulą mamy, leżałem na szpitalnym łóżku, które ktoś pchał. A potem, zanim straciłem przytomność, przypomniało mi się, kiedy byłem najszczęśliwszy na świecie. Uczyłem się raczkować. Niezbyt mi to wychodziło, bo chociaż chciałem iść do przodu, cofałem się, a to było strasznie frustrujące, tak samo frustrujące jak ostatnie tygodnie na wsi. Ten ruch, na który nie mam wpływu, chociaż wydaje się łatwy. Zostawić za sobą kawałek podłogi i ruszyć dalej. W tym momencie mama wzięła mnie na ręce, wiedziałem, że to ona, bo pachniała inaczej niż wszyscy i jej serce, jeśli się przyłożyło blisko głowę, biło tylko dla mnie. Położyła mnie w wózku i zabrała na spacer.” Otrzymujemy zakończenie jak z amerykańskiego filmu, w którym martwi (lub prawie martwi) bohaterowie spotykają się na niebieskoróżowym tle, by poczuć niezwykłe szczęście obcowania z najbliższymi, gdziekolwiek by oni nie byli. O podobnym zabiegu w filmach, pisze Kinga Krzemińska: “Kicz tych onirycznych zakończeń leży nie tylko w ich niemożliwości czy - często - sennej estetyce, ale także w zapewnianiu widzowi poczucia bezpieczeństwa, choćby całkowicie pozornego, ulgi, że przecież wszystko się ułożyło (...).” Rient starannie ociera łzy projektowanemu wrażliwemu czytelnikowi.

Rient chciał opowiedzieć o Holokauście i jego współczesnej recepcji z perspektywy dziecka, które odkrywa swoją tożsamość i nie ma mechanizmów racjonalizujących ani obronnnych; dziecka, które chłonie świat całym sobą. Według wielu badaczy i badaczek, od Primo Levi’ego wychodząc, jedynym sposobem przedstawialności tragedii Holokaustu jest właśnie kicz, będący “praktyką twórczą, umożliwiającą wywikłanie się z paradygmatu reprezentacji zakładającego nieprzedstawialność Holokaustu” (ponownie Ubertowska). Ustanowienie narratorem dwunastolatka umożliwia autorowi przedstawianie tez niedojrzałych i naiwnych, dziecięcych w swojej istocie, a przy okazji, staje się zasłoną dymną dla twórcy. Gdyby narratorem był dorosły, z większą łatwością moglibyśmy stwierdzić, w którym momencie monolog staje się nienaturalny,wykoślawiony, nadmiernie uproszczony. W dziecięcą narrację można włożyć wszystko, usprawiedliwiając własne niedomagania. Jest coś nieuczciwego w tak skonstruowanej książce, w prostocie współczucia, jaką wywołują w czytelniku istoty słabsze. Już pierwsze zdanie “Duchów Jeremiego” nastawione jest na taki właśnie efekt: “Mama znowu spała w łazience, na podłodze”. Każda przeciętnie oczytana osoba rozumie: to się nie skończy dobrze dla mamy i jej ukochanego dziecka - i już oczy wilgotnieją, a umysł wywołuje znane od czasów “Love Story” klisze. Lisa Saltzman w artykule “Awangarda i kicz raz jeszcze” (tłum. Katarzyna Bojarska) pisze: “Kicz jest łatwy, sentymentalny i komercyjny. W połączeniu z przedstawieniem historii transformuje jej traumatyczne doświadczenia w fikcyjne melodramaty, nadaje katastrofom wymiar katarktyczny. Kicz unika refleksji i bolesnej konfrontacji wymaganych przez kulturę awangardową i zastępuje je przyjemnością ciągłego zaspokajania. Kicz w połączeniu z przedstawieniem historii, historii faszyzmu, Holokaustu,ludobójstwa czyni tę historię zbyt zrozumiałą, przyswajalną, łatwą do konsumpcji”.

Jednocześnie ważne jest pytanie o to, czy dwunastoletni chłopiec może aż tak neurotycznie przeżywać historię własnej rodziny. Wycieńczony emocjonalnie, zdaje się przyjmować postawę opisaną przez Elie Wiesela jako “żyję, a więc jestem winien”. I to jest jedyny w “Duchach Jeremiego” ciekawy i nowy wątek, gdyż korzystając z doświadczeń literatury “drugiego pokolenia” ocalałych z Holokoastu, Rient pozwala swojemu bohaterowi na przeżywanie emocji w sposób niezwykle silny, może wręcz karykaturalny. Rient gra w najwyższych rejestrach, co daje dość tani efekt melodramatyczny, a oddalał od ważnych pytań, które można by zadawać, gdyby wprowadził w losy swojego bohatera więcej niuansów i od początku nie sugerował tragicznego zakończenia.

Rient prawdopodobnie nieświadomie zreprodukował w swojej powieści klisze, którymi posługujemy się do opisu Zagłady. Babcia Elza reprezentuje wątek znany i lubiany - Żydówki o dobrym wyglądzie, uratowanej przez dobrych Polaków (“To byli starsi ludzie, Polacy. Wzięli małą Elzę, farbowali jej włosy na biało, udawali, że jest ich córką, i tylko dlatego przeżyła”). Także wyliczenie imion członków i członkiń rodziny, którzy zginęli w Holokauście to kanoniczny sposób na zachowanie pamięci o Ofiarach.

“Ewa, moja prababcia, szwaczka.
Tomasz, mój pradziadek, nauczyciel matematyki.
Estera, siostra babci, po której dostała imię moja uduchowiona ciotka.
Ariel i Dawid, bracia babci.
Wszystkich wywieźli na śmierć”.

Poprzez uproszczenie i wprowadzenie figur o jasno określonych konotacjach Rient uzyskał jednak narrację historyczną, która - jak pisał Hayden White - oswaja drastyczne wydarzenia i upodabnia je do znanych typów opowieści, umożliwiając łatwiejszy ich odbiór, czy też odbiór par excellence. Recezent ksiązki w portalu Gazeta.pl napisał, że “"Duchy Jeremiego" zyskują lekkość, którą trudno znaleźć w literaturze nawiązującej do Zagłady” a całą recenzję zatytułował “Jak dziś pisać o Zagładzie?”, zatem potencjał książki już się uwidoznił. Także Lisa Saltzman stara się patrzeć na kicz optymistycznie: “Możemy mieć tylko nadzieję, że (...) skonfrontowanie odbiorcy z takimi tematami historycznymi i estetycznymi strategiami sprowokuje pewne krytyczne pytania, choćby jakieś cenne prawdy miały nie zostać uszanowane. Jeśli takie jest wyzwanie postawione przez te prace, to taka jest ich również zasługa”. Wierzę, że Rient właśnie w ten sposób myślał pisząc “Duchy Jeremiego”.
Profile Image for Paweł.
319 reviews40 followers
April 15, 2018
Doprecyzuję, że dla mnie to bardziej 4,5 * niż 5*, ale to nie zmienia faktu, że powieść bardzo mi się podoba. Jest w niej namacalny smutek, wręcz depresyjność, która nie opuszcza głównego bohatera i nas nawet w weselszych momentach. Są takie przeszkody i nieszczęścia w życiu, które nas przerastają, przytłaczają i nie możemy od nich uciec. Zwykle o takich mówimy z nadzieją, że nam się nie przytrafią. Jak może im sprostać dopiero wyrastający z okresu dzieciństwa tytułowy Jeremi?
Dobrze znów być wruszonym/poruszonym, czytając polską literaturę. Ostatnio tak miałem przy Małeckim, a to już chyba coś w stylu rekomendacji.
Profile Image for Bartlomiej Pawlik.
33 reviews2 followers
June 23, 2023
Bardzo wzruszająca. Nie wiem czego się spodziewałem, ale zdecydowanie dostałem więcej. Smutek, żal po stracie, samotność w tłumie, niezrozumienie. Myślę, że książka zrobiła na mnie tym większe wrażenie, ponieważ bezpośrednio przed nią przeczytałem Życie mimo wszystko. Finałowa scena była niespodziewana. Myślę, że warto polecić ją wszystkim, ale zwłaszcza ludziom młodym. Jednak należy w tym wszystkim zachować ostrożność. Nie polecałbym jej nikomu, kto w danym momencie jest e kryzysie suicydalnym. Może to być niebezpieczne, ponieważ pokazuje ona, że samobójstwo jest rozwiązaniem wszystkich problemów.
Daję jedną gwiazdkę mniej, ponieważ liczyłem na większy dramatyzm oraz smutek.
Lecz w ogólnym rozrachunku jest to pozycja, która na długo ze mną zostanie.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Profile Image for Weronika.
62 reviews
February 16, 2024
O łał, dawno żadna książka nie wywołała we mnie tylu refleksji. Serce mi pękło na milion kawałków i ta historia na pewno szybko mi z głowy nie umknie. Czuję, że to jedna z tych pozycji, do których ile razy by się nie powracało to za każdym razem wyciągnie się z niej coś nowego.
Przepiękna a zarazem przesmutna to była przygoda, jestem nuesamowicie wdzięczna, że trafiłam na nią.
Profile Image for Kim.
53 reviews1 follower
August 4, 2023
Ta książka rozszarpała mi serce i umysł. Cała się trzęsę po jej skończeniu. Dawno nie czułam się tak po żadnej historii.
Profile Image for Chłopaki Czytają.
288 reviews108 followers
February 3, 2024
Jak można napisać powieść o takich trudnych i rozdzierających serce sprawach, pisząc jak w książce o Mikołajku? Można. I w tym kryje się sekret powieści Rienta. Strasznie smutne…
Profile Image for kazda_przeczytana.
88 reviews2 followers
July 31, 2023
Jeremi jest zwykłym dwunastolatkiem ze swoim małym światem i dużymi problemami. Razem z przyjacielem próbują dorosnąć - są trochę jeszcze chłopcami potrzebującymi matczynej dłoni, a trochę już młodymi mężczyznami chcącymi zawojować świat. Drzemie w nim jeszcze mały chłopiec, który chce być przytulamy, a jednak czuje, że już mu nie wypada, ze już jest na to za duży.
Choroba matki wywraca świat Jeremiego do góry nogami. Musi porzucić swoją drogę, żeby być przy matce. Czuje, że ma do spełnienia trudne zadanie, bardzo chce mu sprostać.

Gdy brałam tę książkę do ręki absolutnie nie spodziewałam się takiego ciężaru gatunkowego. Historia choroby matki opowiedziana ustami dziecka ma trochę większy wydźwięk. Przenikliwość dzieci jest przez nas zdecydowanie niedoceniana. Za infantylizmem, czasem brawurą kryją się ogromne pokłady miłości i potrzeba opieki.

Przelane na papier uczucia Jeremiego są bardzo silne, jego poczucie winy (zupełne niepotrzebne, ale to wiemy my, nie on) przygniata go zbyt dużym ciężarem. Nie jest to książka do przeczytania i zapomnienia. Porażająco smutna.
Profile Image for Kaktusik.
103 reviews
April 23, 2024
Ciężko jest pisać o tej książce. Zdanie to może brzmieć źle, nierzetelnie itd., jednak to jak bardzo była to specyficzna lektura, a przy tym niezmiernie trudna i ważna, jeszcze bardziej podkreśla wagę tego, jak wiele prawd życiowych można w niej znaleźć. Przede wszystkim poruszamy tutaj problem choroby, zarówno tej starczej, kiedy to człowiek pamięta już coraz mniej albo głównie wydarzenia z młodości, ale także choroby, jaką jest nowotwór. Ponadto przez książkę przewija się wiele problemów nastoletnich. Dorastanie nie jest rzeczą łatwą, co wie chyba większość z nas. Szukanie siebie, podejmowanie złych decyzji. Tutaj to wszystko było jeszcze bardziej podbite chorobą w domu rodzinnym, stratą, a także pochodzeniem religijnym. Główny bohater jest naprawdę wielokrotnie irytujący, czasami mamy wręcz ochotę stanąć obok i spróbować wytłumaczyć mu jak bardzo głupie ma on przekonania, jednak koniec końców mu to wybaczamy, ponieważ mimo wszystko nadal jest dzieckiem, w dodatku mocno pogubionym. Zdecydowanie nie jest to łatwa lektura i mając bardzo mieszane uczucia co do niej i tak można uronić kilka łez.
Profile Image for Mateusz Woliński.
190 reviews53 followers
October 11, 2017
W całym sporze o literaturę, często zapominamy o jednej rzeczy – o przyjemności czytania.

A czytając Rienta odczuwasz przyjemność. Może posuwa się do łatwych wzruszeń – bo katalog krzywd i traum wygląda kiczowato: matka chora na raka, ciotka szamanka, babka popełniająca samobójstwo, dziadek z alzheimerem i jeszcze żydowskie korzenie i widmo Zagłady na tym wszystkim. Sporo, nie?

A mimo wszystko, wciąż odczuwasz przyjemność ze spotkania z Jeremim. Zajmując się tymi tematami z perspektywy dwunastolatka spuszcza sporo powietrza i patosu. To jest intymna historia Jeremiego z matką, z dziadkiem, ze zmarłą babką. To jest ich historia.
Profile Image for Konradowy.
32 reviews
February 2, 2020
Zwykła i zarazem niezwykła podróż do umysłu wrażliwego chłopca, który na zewnątrz wrażliwym starał się nie być.
Jest to pierwsza książka, która doprowadziła moje oko do uronienie łzy.
Displaying 1 - 30 of 56 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.