Witamy w Skingradzie!

Motywem przewodnim dodatku – podobnie jak całego tegorocznego rozdziału w historii Tamriel – jest tajemnica pojawienia się daedrycznego księcia Ithelii, bogini losu. Nie jest ona po prostu
Witamy w Skingradzie!
Akcja najnowszego dodatku do "Elder Scrolls Online” toczy się w regionie West Weald. To bogate imperialne ziemie z miastem Skingrad w samym centrum – znacie je z gry "The Elder Scrolls IV: Oblivion". Nazwa dodatku nawiązuje do natomiast do popularnego szlaku handlowego, który biegnie na południe od tego miejsca.



Miękkie linie winnic oraz łagodne wzgórza, na których zawitała właśnie jesień, nie są jedynym, co napotka na swej drodze poszukiwacz przygód. Zaraz za nimi znajduje się pas poczerniałej ziemi pełnej kikutów wypalonych drzew i ruin domów, gdzie wałęsają się potwory. Na granicy zaś z tym nieprzyjaznym regionem wyrósł magiczny las Dawnwood, w którym leśne elfy pod wodzą króla Nanthariona założyły miasto Vashabar.

Oczywiście, nie zabraknie też sporadycznych odwiedzin w Oblivionie, jednak West Weald jest na tyle interesującym i różnorodnym miejscem, że wizyty w innych wymiarach traktowałam raczej jak konieczność (co nie zmienia faktu, że niektóre z nich były świetnie zaprojektowane). Duże wrażenie zrobił na mnie zwłaszcza Skingrad, który odtworzono na podstawie mapy wyciągniętej wprost z "Obliviona”. Jest on oczywiście większy i bardziej majestatyczny, niż zapamiętałam z 2006 roku (dacie wiarę, że to było tak dawno temu?), ale zachował ducha oryginału.



Motywem przewodnim dodatku – podobnie jak całego tegorocznego rozdziału w historii Tamriel – jest tajemnica pojawienia się daedrycznego księcia Ithelii, bogini losu. Nie jest ona po prostu kolejnym zagrożeniem dla świata, z którym przyjdzie nam walczyć. Wprawdzie jej wyznawcy nie należą do przyjaźnie nastawionych, a w tle przewija się grupa zwana Recollection o niejasnych motywach, jednak historia bogini wcale nie jest prosta. Wiąże się z nią długa ścieżka zadań wokół wcieleń i próby zmiany przeznaczenia.

W poznaniu sekretów głównego wątku wspomoże nas trójka ciekawych indywiduów: leśny elf Beragon, niegdyś poszukiwacz przygód i skryba na dworze Moricara; trybun Alea Idolus, w odróżnieniu od elfa, nadal w aktywnej służbie oraz Leramil the Wise, wysłanniczka Hermeausa Mory. Nie zostaną oni wprawdzie naszymi stałymi towarzyszami – ci mają się ujawnić dopiero w drugiej połowie roku – jednak wesprą nas czarem i mieczem podczas niektórych wypraw.



Główny wątek stanowi interesujące połączenie intrygi politycznej z nieodłącznym motywem daedrycznych książąt. Ale równie ciekawe są uwikłane w to wszystko postacie, z którymi przyjdzie nam współpracować, rywalizować oraz walczyć. W przypadku zakulisowych historii na temat mieszkańców Tamriel zawsze odwracam zwyczajowy porządek poznawania ich. Najpierw skaczę prosto w sam środek akcji, bez żadnych wstępów i prologów. Dopiero później czytam podsuwane przed premierą urywki ze świata. W ramach serii tekstów Meet the Character znajdują się krótkie fragmenty z życia postaci, które napotkamy podczas najnowszego dodatku. Polecam przeczytać je po zakończeniu przygody – wtedy te fragmenty pamiętników, listów i raportów nabiorą rumieńców.

Poza całą garścią nowych zadań, Gold Road prezentuje też Scribing, czyli nowy rodzaj magii, który w praktyce jest kreatorem unikalnych umiejętności, łączących efekty czarów, ataków wręcz czy akcji takich jak skok. Najważniejszym jego składnikiem jest Luminious Ink, czyli magiczny atrament. Używamy go w kombinacjach trzech zwojów, które określają efekty i ich moc. Twórcy dodatku obiecali, że atrament nie będzie specjalnie drogi i możliwy do znalezienia dla wszystkich… jednak nie oznacza to, że będzie to surowiec powszechnie dostępny. Można go zdobyć za pokonanie potworów lub podczas wydobywania surowców, jednak szanse na to są dość niskie. Aby odblokować Scribing, należy rozpocząć misję związaną z zakonem Lampy. Przewodniczką w tej przygodzie jest Votary Nahlia, bitewna magiczka, jedna z wielu nowych postaci zamieszkujących Skingrad i okolice.



Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Scribing to opcja idealna dla graczy zaawansowanych, którzy w małym palcu mają wszystkie buildy. Umożliwia bowiem pewne zatarcie granic między poszczególnymi klasami, jako że unikalne do tej pory buffy i debuffy staną się dostępne dla wszystkich. Jeśli chodzi o graczy casualowych, to scribing stanowi raczej ciekawostkę: warto ją poznać, ale wgryzienie się w nią można zostawić na lepsze czasy, oraz na moment, w którym zaangażujemy się w PVP oraz dungeony, areny, triale i inne tego typu aktywności.

Jednak pełna personalizacja umiejętności to coś prawdziwie unikalnego i warto się nim zainteresować. ESO i bez tego ma rozbudowany system rozwoju postaci, ale ze scribingiem owe bogactwo jeszcze się powiększa. Póki co, opcja ta pozostaje dla mnie w sferze ciekawostek, które poznam lepiej, gdy znudzi mi się odgrywanie postaci (chociaż oferuje intrygujące możliwości: słyszałam o próbach stworzenia odpowiednika Bagażu ze Świata Dysku Terry’ego Pratcheta, opartego na skillu charging mount).

 


Oczywiście nowy rozdział w dziesięcioletniej już historii kontynentu Tamriel (mówię tylko o ESO) pełen jest nowych przedmiotów, które przyprawią kolekcjonerów o zawrót głowy. Z nowości czysto kosmetycznych warto jednak wspomnieć skill styling, czyli możliwość zmiany wyglądu 22 wybranych umiejętności. W praktyce wygląda to tak, że w oknie umiejętności obok niektórych skilli pojawia się ikonka pędzla, co oznacza, że jest to akcja, którą można modyfikować.

"Gold Road” stoi przede wszystkim nową krainą i dalszym ciągiem historii Ithelii. Jej obecność powoduje dziwne zjawiska, zwane Mirrormoor Incursions, najazdy Daedr oraz wybudza uśpione dotąd, zapomniane sekty. Scribing to problematyczny dodatek, który jeszcze przed premierą podzielił społeczność ESO na zwolenników i przeciwników (oraz wąską grupkę osób, które zbyły go wzruszeniem ramion, tak jak ja). Gracze nastawieni na walkę odkryją dwa nowe dungeony oraz dwunastoosobowy trial (Lucent Citadel) i sześciu wędrujących po krainie West Weald bossów. Nadal jednak ESO pozostaje przyjaznym miejscem dla tych, którzy lubią wędrować przez życie niby sami, ale w otoczeniu innych graczy. Zawartość "Gold Road” w pełni nadaje się do takiego cichego grania. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones