Wybraliśmy się pociągiem na Hel. Na ustach pasażerów jedno słowo!

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Setki tysięcy turystów wypoczywają nad polskim morzem. Półwysep Helski to jeden z ulubionych kierunków Polaków. Dojeżdżają z odległych zakątków, zwykle samochodami. Ale już na miejscu niektórzy odstawiają auta. Dlaczego? I jak wygląda transport nad morzem? Wybraliśmy się w podróż pociągiem na Hel. Podróżni mówili o jednym!

Na wybrzeżu wiele osób korzysta z połączeń kolejowych. Właściwie bez względu na pogodę pociągi jadące na Hel można rozpoznać bez trudu. Podróżują nimi setki osób! A wszystko przez korki.

Jak wygląda taka droga? Okazuje się, że bardzo różnie. Jedno jest zwykle wspólne: ciasno i tłoczno.

Droga na Hel. Bez klimatyzacji. Pot ciekł strumieniem

Grzegorz i Jolanta jechali pociągiem na Hel w czasie upału. Wyjechali z Gdyni w czwartek, PKM-ką. — O godz. 8.36 pociąg był załadowany jak puszka z sardynkami — mówią reporterce "Faktu". Dzień upalny, a klimatyzacja najwyraźniej się zepsuła.

— Dojechaliśmy na Hel ugotowani, spoceni i wykończeni. Pot lał się strumieniami. Wycieczka wynagrodziła oczywiście nieco trudny podróży. Ale w powrotną stronę nie było lepiej. Pociąg wracał o godz. 19.02. Klimatyzacja wciąż nie działała, ale było już trochę chłodniej ze względu na porę. W Kuźnicy spotkała nas kolejna niespodzianka. Coś stało się z torami i staliśmy na stacji 50 minut. Na szczęście mogliśmy wyjść na peron i poczekać... — opowiadają podróżni.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak droga na Hel wyglądać będzie w poniedziałek, 1 lipca. Dzień nie był upalny, więc można było się spodziewać jeszcze większego tłoku. Zwykle w takie dni więcej osób rezygnuje z plażowania i nastawia się na zwiedzanie. Wybraliśmy pociąg relacji Władysławowo–Hel, kursujący w sezonie.

Pociąg na Hel. Podróżni zadowoleni, bo nie stoją w korkach

Wsiedliśmy we "Władku". Miejsca zapełniły się błyskawicznie. — Przyjechaliśmy razem z rodzicami na wakacje, na wczasy, by wypocząć. No i teraz zdecydowaliśmy, że pojedziemy na Hel, bo pogoda wydawała nam się taka nie do końca do plażowania. W pociągu jest bardzo dużo ludzi, trudno było nawet znaleźć miejsce siedzące. Ale się udało, jedziemy i cieszymy się, bo lubimy podróżować — mówi Martyna z Lublina.

Pani Joanna przyjechała do Władysławowa z Lublina. — Jestem z trójką dzieci, jechaliśmy pociągiem. Tak taniej, bezpieczniej, nie stoi się w korkach — mówi "Faktowi".

Korki to słowo odmieniane na Helu przez wszystkie przypadki. — Wczoraj do Władysławowa z Chałup jechało się samochodem około godziny. To jest, nie wiem, około 10 km, a pewnie mniej nawet. Pociągiem jedzie się z 10 minut — mówi pan Marcin. — Jest ciasno, jak zwykle, więc trzeba to mieć na uwadze. Jak się wszyscy przesiądą do pociągów, to będzie trzeba wagonów dołożyć — śmieje się mężczyzna.

Zastanawia się przy okazji, czy dobrym pomysłem byłoby zostawianie samochodów i przesiadanie się na komunikację zbiorową na wybrzeżu. — Jeśli będzie na tyle sprawna, żeby nas wszystkich udźwignąć i nie będziemy jak sardynki w puszce, to jak dla mnie bomba. No i bilety są tanie — dodaje.

Zwiedzanie Helu samochodem nie wchodzi w grę także dla rodziny, która przyjechała do Władysławowa z Zamościa. — Wolimy jeździć pociągiem, ponieważ jest szybciej, nie stoi się w korkach, nie ma problemu z dojazdem, z powrotem, parkowaniem — mówi pani Anna.

Kto się tak zachowuje!? Przywiązali cielaczka do drzewa

Celowo wjechał w tłum pieszych w Szczecinie!

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji