Sąsiedzi mówią źle o Ewelinie z Pruchnika. Najpierw dramat dzieci, teraz zabójstwo

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

W domu w Pruchniku na Podkarpaciu od dawna nie działo się dobrze. Na wszystko patrzyły dzieci, które w końcu odebrano rodzicom. Decyzja okazała się słuszna, bo teraz doszło tam do brutalnego zabójstwa. Ofiarą jest Jan D. (†45 l.), a podejrzaną jego partnerka Ewelina M. (38 l.). Kobieta nie miała dobrej opinii wśród sąsiadów.

Ewelina M. podejrzana jest o zbrodnię w Pruchniku. Foto: Google Street View / 123RF

Dramat rozegrał się 19 czerwca. Najpierw jechała na sygnale karetka, a za nią radiowóz. Sąsiedzi wiedzieli od razu, że w domu osłoniętym zaroślami musiało wydarzyć się coś strasznego. Na miejscu ratownicy zastali mężczyznę leżącego w kałuży krwi. Pomoc wzywała jego partnerka.

Tragedia w Pruchniku. Jan D. zginął od ciosu nożem

Szans na ratunek nie było. Jan D. zginął na miejscu od ciosu zadanego nożem. Sekcja wykazała, że ostrze przebiło płuco. Doszło do masywnego krwotoku, który był przyczyną zgonu.

Policja zatrzymała dwie osoby. Ewelinę M. oraz 19-latka, jej znajomego. Kobieta była nietrzeźwa. Wkrótce młodzieniec został zwolniony, otrzymując status świadka. Zarzuty postawiono natomiast 38-latce.

Małgorzata Taciuch-Kurasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, przekazała PAP, że podejrzana Ewelina M. w czasie przesłuchania przyznała się do zarzucanego jej czynu i złożyła obszerne wyjaśnienia. Jednak ze względu na dobro postępowania prokuratura na razie nie udziela szczegółowych informacji co do ich treści. Wiadomo jedynie, że do tragedii doszło podczas awantury.

Kobieta została aresztowana. Będzie odpowiadać za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującym śmiercią Jana D. Za przestępstwo grozi dożywocie.

Dramat w Pruchniku. To mówią mieszkańcy

Zbrodnia w Pruchniku wywołała szok wśród mieszkańców. Para nie miała dobrej opinii. W przeszłości nie stroniła od alkoholu. Doczekała się piątki dzieci, ale wszystkie zostały odebrane rodzicom i trafiły do domu dziecka. Najmłodsze maleństwo, tuż po narodzeniu, zostało zabrane prosto z porodówki. Do pracowników socjalnych docierały niepokojące sygnały, że dzieci są niedopilnowane i zaniedbane.

Jan pracował na budowie. Sąsiedzi powiedzieli dziennikarzom "Super Expresu", że mężczyzna był spokojny i pracowity, ale za to jego partnerka miała nerwowy charakter i często wszczynała awantury. Z relacji mieszkańców, na które powołuje się serwis se.pl wynika, że kiedy konkubent Eweliny był w pracy, ona miała spotykać się z innymi mężczyznami, co mogło być powodem powtarzających się awantur.

(Źródło: PAP, se.pl)

Zobacz też:

Pogotowie przyjechało do rannego mężczyzny. Natychmiast wezwali policję

Nagrali go, gdy próbował odrąbać ofierze kończyny mieczem samurajskim. Poszło o kobietę? Makabra pod Wałbrzychem [+18]

To była ostatnia decyzja zamordowanej Natalii? Mężowi mogła się nie spodobać

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji