Rodzinna tragedia pod Biłgorajem. Bartłomiej zaatakował siekierą brata i ojca

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Miejscowość Zagumnie leżąca pod Biłgorajem (woj. lubelskie) to typowa podmiejska sypialnia. Wszyscy się doskonale znają, zwykle panuje tu spokój i cisza. Niestety, wydarzenia, do których doszło w środę 3 lipca, na długo zostaną wszystkim w pamięci. Z samego rana we wsi aż zaroiło się od policji. Wśród mieszkańców lotem błyskawicy rozeszła się wieść, że w domu sąsiadów doszło do brutalnej zbrodni.

Bartłomiej B. spod Biłgoraja zamordował brata i ciężko zranił ojca. Foto: Policja, Jarosław Górny / newspix.pl

Najpierw, wczesnym środowym rankiem, w Zagumniach pojawiło się pogotowie ratunkowe. Wezwali je członkowie rodziny Stanisława B. (65 l.).

Bartłomiej B. zaatakował brata i ojca siekierą. Młodszego z mężczyzn zabił

Kilka minut wcześniej starszego mężczyzna znaleziono na podłodze w kuchni. Był nieprzytomny, zakrwawiony. Na początku wyglądało, że przewrócił się i sam zrobił sobie krzywdę. Okazało się jednak, że prawda była zupełnie inna.

Kiedy zdenerwowani domownicy zaczęli budzić pozostałych członków rodziny, dowiedzieli się, że to dopiero początek dramatu. W jednym z pokoi znaleziono zwłoki jednego z synów starszego mężczyzny. Wojciech B. (†44 l.) miał obrażenia głowy zadane siekierą. Prawdopodobnie zginął we śnie.

W międzyczasie z domu zniknął drugi z synów starszego pana. Policjanci, którzy także dotarli na miejsce natychmiast zaczęli szukać Bartłomieja B. (33 l.), podejrzewając że to on może stać za dramatem, który rozegrał się w spokojnym domu. Udało się zatrzymać podejrzewanego kilkadziesiąt minut później. Wracał ze stacji paliw, na której kupił sobie alkohol. W międzyczasie sam zadzwonił na policję z telefonu, który zabrał zabitemu i przyznał się, że zamordował brata i do tego, że chciał pozbawić życia ojca. Był pijany. Miał ponad 2,5 promila.

Wszyscy sąsiedzi i koledzy z pracy wybierają się na pogrzeb piekarza Wojciecha B.

Co wydarzyło się w spokojnej do tej pory rodzinie, do końca nie wiadomo. To wyjaśni policyjno-prokuratorskie dochodzenie. Sąsiedzi opowiadają o mieszkańcach okazałego domu w samych superlatywach. Bardzo żałują Wojciecha, który pracował w piekarni w Biłgoraju. Deklarują, że wszyscy pójdą na jego sobotni pogrzeb. Większość także modli się o zdrowie pana Stanisława. Niestety jego stan jest bardzo ciężki, lekarze mówią wręcz, że krytyczny.

— Wojtek pracował w naszej piekarni. Był bardzo dobrym fachowcem, doskonałym pracownikiem, z którym nigdy nie było najmniejszych problemów. Ten jego brat często po niego przychodził. Siadywał tu na murku i czasem popijał piwo, a potem razem wracali do domu — opowiadają właściciele piekarni z Biłgoraja, gdzie pracował zmarły mężczyzna.

Znający rodzinę dodają, że to właśnie alkohol mógł być przyczyną tragedii. Bartłomiej B. od jakiegoś czasu miał nadużywać napojów wyskokowych. I na tym tle miało dochodzić do nieporozumień w domu. Dodatkowo 33-latek ostatnio nigdzie nie pracował.

– W czwartek 33-latek został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju. Usłyszał zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Sąd zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy — mówi aspirant Joanna Klimek, rzecznik prasowa KPP w Biłgoraju.

Za zabójstwo brata i usiłowanie zabójstwa ojca Bartłomiejowi B. grozi nawet dożywocie.

Tragedia w małej miejscowości na Lubelszczyźnie! Nie żyje dwóch 18-latków, dwie osoby w szpitalu

Skandaliczne sceny nad Zalewem Zemborzyckim. "Panu nie jest wstyd dziecko macać?"

Zabójstwo matki i córki w Spytkowicach. Śledczy ujawnili, co powiedział podejrzany. Nowe fakty

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji