Tomasz Mraz był dyrektorem Funduszu Sprawiedliwości do 14 listopada 2022 r., a dzień później odszedł z resortu. Według TVN24 przynajmniej przez rok pracował jako menedżer do spraw compliance w Alior Banku, odpowiadając za zgodność działania instytucji i jej pracowników z prawem i regulaminami wewnętrznymi.

Anonimowy pracownik banku wskazuje, że to stanowisko z zarobkami na poziomie 17-30 tys. zł miesięcznie. Do tego dochodzić mają jeszcze bonusy.

— To wygląda jak mafijny układ zamknięty. Rozumiem sytuację w ten sposób, że pracą płacono Tomaszowi Mrazowi za milczenie. To wzór zachowań ściągnięty z najpoważniejszych grup przestępczych, które płacą za lojalność. Choć chyba przestępcy robią to uczciwiej, bo płacą ze swoich pieniędzy, a nie publicznych — ocenił w rozmowie z TVN24 były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Tomasz Mraz często chodził na L4. Składał zeznania w prokuraturze

Były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości dostał posadę w momencie, gdy szefem Alior Banku był Grzegorz Olszewski, brat aresztowanego księdza Michała Olszewskiego, którego Fundacja Profeto była największym beneficjentem Funduszu Sprawiedliwości.

Jeden z pracowników banku zwrócił uwagę, że Tomasz Mraz od początku roku często chodził na zwolnienia lekarskie. Teraz wiadomo, że były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości bywał w tym czasie na długich sesjach wyjaśniających w prokuraturze.

Bliskie związki braci Olszewskich ze Zbigniewem Ziobrą. "Nie była to tajemnica"

Relacje Olszewskiego z byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą są dobrze znane w środowisku politycznym. Jeden z polityków Suwerennej Polski, który chciał zachować anonimowość, stwierdził w rozmowie z TVN24, że "dla nikogo z naszego towarzystwa nie było tajemnicą, że to tej osobistej relacji Grzegorz Olszewski zawdzięcza prezesurę w banku, a jego brat — pieniądze dla fundacji".

Grzegorz Olszewski otrzymał wysokie stanowisko w grupie PZU w 2017 r., kiedy prezesem instytucji był bliski współpracownik Ziobry Michał Krupiński. Gdy Krupiński przeniósł się na fotel prezesa banku Pekao SA, Olszewski dołączył do niego jako wiceprezes. Kiedy jednak środowisko Zbigniewa Ziobry straciło kontrolę nad Pekao SA, Olszewski przeszedł do Aliora, gdzie pełnił funkcję prezesa aż do 15 maja 2024 r., kiedy rada nadzorcza odwołała go razem z pięcioma innymi członkami zarządu.

Afera w Funduszu Sprawiedliwości. Pieniądze płynęły do Fundacji Profeto

Jak ustaliliśmy w Onecie, w związku ze śledztwem w sprawie Funduszu Sprawiedliwości służby zatrzymały księdza Michała Olszewskiego pod koniec marca. W ostatnich latach szeroki strumień środków z Funduszu Sprawiedliwości płynął do Fundacji Profeto, prowadzonej właśnie przez kontrowersyjnego duchownego ze Zgromadzenia Księży Sercanów.

W ramach dotacji z Funduszu Sprawiedliwości Fundacja Profeto miała otrzymać w latach 2022-2025 dokładnie 98 mln zł (dotąd wypłacono 66 mln zł). Pieniądze miały zostać przeznaczone na budowę ośrodka dla ofiar przemocy w warszawskim Wilanowie.

W przeszłości ksiądz Michał Olszewski był znanym egzorcystą i zasłynął tym, że "demony" z wegetarianki wypędzał... salcesonem. Obecnie media przedstawiają go jako budowniczego "drugiego Rydzykowa".

Tomasz Mraz ujawnił nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości

Były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości na posiedzeniu parlamentarnego zespołu do spraw rozliczeń PiS ujawnił kulisy funkcjonowania kierowanej przez siebie instytucji. Wspomniał przy tym o jednej z umów z podmiotem medycznym na 1,5-2 mln zł, którą zapamiętał przez nietypowe polecenie, które miał usłyszeć od wiceministra Marcina Romanowskiego. — Wniosek ma do nas przyjść, mamy przygotować umowę i wtedy dodał: "jest do zoperowania pierwsze kolano RP" — wskazał.

Wskazał m.in. na postępowanie z 2019 r., w którym zwyciężyła Fundacja Profeto. — Wypełniając swoją kartę ocen, stwierdziłem, że fundacja nie powinna wziąć udziału w tym konkursie, gdyż zachodzi przesłanka wykluczenia formalnego z tego konkursu, gdyż w jej celach statutowych nie było mowy o celach zbieżnych z celami konkursu. Poszedłem ze swoją kartą ocen do pani dyrektor, poinformowałem ją o tym. I wtedy usłyszałem wiele niecenzuralnych słów na temat tego, co ja sobie myślę, o tym, że nie chciałbym na pewno, żeby o tym się dowiedział minister, i że mam nic takiego nie robić, bo to jest podmiot, na którym szczególnie zależy ministrowi Ziobro i ma on zwyciężyć — wspomniał.

Źródło: TVN24, Onet