• Przed rozpoczęciem konkursu Ziobro rozmawiał z przyszłymi beneficjentami o tym, jakie będą warunki konkursu, o tym, ile pieniędzy otrzymają; nic nie mogło stać się bez jego wiedzy i zatwierdzenia — podkreślił główny świadek prokuratury w sprawie afery
  • Do narad w sprawie Funduszu Sprawiedliwości miało dochodzić w domu Zbigniewa Ziobry w Jeruzalu. Tomasz Mraz wskazał kilku ich uczestników
  • Były polecenia, żeby natychmiast wypłacać środki, bo redaktor Sakiewicz pójdzie do ministra Ziobry albo do pani Patrycji Koteckiej na skargę — powiedział były dyrektor, opisując przypadki współpracy Funduszu Sprawiedliwości z mediami
  • Ujawnił też, że jeden z podmiotów medycznych miał otrzymać milionowe wsparcie, bo — jak usłyszał — "jest do zoperowania pierwsze kolano RP"
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

— W pierwszej kolejności chciałem przeprosić te wszystkie organizacje, które ze względu na nierzetelności, jakie miały miejsce w Funduszu Sprawiedliwości, nie otrzymały środków, o które się ubiegały. A to nie była jedna sytuacja, to nie były dwie sytuacje — podkreślił Tomasz Mraz na posiedzeniu zespołu do spraw rozliczeń PiS pod przewodnictwem Romana Giertycha.

Co do zasady wszystkie podmioty miały na równych prawach ubiegać się o wielomilionowe środki z Funduszu Sprawiedliwości w transparentnych konkursach i miały być poddawane merytorycznej ocenie. Zdaniem Tomasza Mraza tak nie było.

Afera w Funduszu Sprawiedliwości. "Nic nie działo się bez zgody Zbigniewa Ziobry"

Były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości zaznaczył, że "większość konkursów, które były ogłaszane przez Fundusz Sprawiedliwości, była ogłaszana i przeprowadzana w nierzetelny sposób". Do nieprawidłowości miało dochodzić zarówno przed objęciem przez Tomasza Mraza funkcji dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości, jak i po jego odejściu.

— Wiele inicjatyw, które miałyby na celu przeciwdziałanie przyczynom przestępczości, nie doszło do skutku ze względu na to, że było polecenie, iż to inna organizacja ma zwyciężyć — opisał główny świadek prokuratury w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Tomasz Mraz przekazał, że "dokumenty, co do zasady, były przygotowywane w taki sposób, aby nie można było na ich podstawie poznać prawdy o tym, jak to funkcjonowało".

— Wiele razy minister Zbigniew Ziobro, minister Marcin Romanowski informowali podmioty przez siebie preferowane o tym, że konkurs zostanie ogłoszony, jakie będą jego warunki, jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem go. Podmioty, na których zależało ministrowi Ziobro i ministrowi Romanowskiemu, otrzymywały pomoc w przygotowywaniu oferty — oświadczył.

Były dyrektor Funduszu wskazał jednocześnie, że wbrew deklaracjom Zbigniewa Ziobry to właśnie ówczesny minister był "głównym decydentem". — Przed rozpoczęciem konkursu rozmawiał z fundacjami, przyszłymi beneficjentami o tym, jakie będą warunki konkursu, o tym, ile pieniędzy otrzymają, o tym, że udzielone zostanie im wsparcie, czyli właśnie kontakt przez jedną z zastępców dyrektora do osoby, która pisze takie wnioski, jeżeli chcieliby z tego skorzystać. Były ustalane takie listy, zatwierdzane. Nic nie mogło stać się bez jego wiedzy i jego zatwierdzenia — podkreślił.

Do narad w sprawie Funduszu Sprawiedliwości miało dochodzić w domu polityka w Jeruzalu. Uczestniczyć w nich mieli także ówczesny wiceminister sprawiedliwości Michał Woś i główny antybohater afery hejterskiej Dariusz Matecki. W kontekście tego drugiego były dyrektor nadmienił, że środki z Funduszu Sprawiedliwości miały posłużyć do uruchomienia przez zależny od niego podmiot trzech portali regionalnych "wychwalających polityków Suwerennej Polski".

Afera w Funduszu Sprawiedliwości. "Otrzymałem SMS, że Sakiewicz idzie do Ziobry"

Mraz opisał przypadki, w których Fundusz Sprawiedliwości wydawał nieadekwatne środki na promocję w mediach, które nie zapewniały najlepszego rozpromowania, dotarcia do beneficjentów. Wskazał na przypadek Tomasza Sakiewicza, redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" i Telewizji Republika.

— Jeżeli chodzi o redaktora Sakiewicza to była raz sytuacja, w której otrzymałem SMS od naszego doradcy medialnego, że redaktor Sakiewicz idzie do ministra Ziobry po 1 mln zł i żebym się przygotował. Tego samego albo kolejnego dnia [...] otrzymaliśmy polecenie zawarcia umowy [z Funduszem Sprawiedliwości]. Takie umowy były zawierane pod ogromną presją — powiedział.

Były polecenia, żeby natychmiast wypłacać te środki, bo redaktor Sakiewicz pójdzie do ministra Ziobry albo do pani Patrycji Koteckiej na skargę

— ujawnił Mraz.

— Co miała z tym wspólnego pani Patrycja Kotecka? — zapytał Roman Giertych.

— Na pewno w 2019 r. pomagała nam zawierać umowy medialne, wspomagała nas swoją wiedzą. Jeżeli ktoś miałby rozmawiać z mediami na wyższym poziomie, to mogła to być ona. Fundusz Sprawiedliwości był nierozpoznawalny dla branży mediowej. Nawet próbując wykupić czas antenowy w TVP usłyszeliśmy, że kogoś musimy mieć za sobą.

Wątpliwe konkursy. "Jest do zoperowania pierwsze kolano RP"

Podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu do spraw rozliczeń PiS Roman Giertych pytał także Tomasza Mraza o nieprawidłowości, do których miało dochodzić w konkursach.

Były dyrektor wspomniał o jednej z umów z podmiotem medycznym na 1,5-2 mln zł, którą zapamiętał przez nietypowe polecenie, które miał usłyszeć od wiceministra Romanowskiego. — Wniosek ma do nas przyjść, mamy przygotować umowę i wtedy dodał: "jest do zoperowania pierwsze kolano RP" — wskazał.

Wskazał m.in. na postępowanie z 2019 r., w którym zwyciężyła Fundacja Profeto. — Wypełniając swoją kartę ocen, stwierdziłem, że Fundacja nie powinna wziąć udziału w tym konkursie, gdyż zachodzi przesłanka wykluczenia formalnego z tego konkursu, gdyż w jej celach statutowych nie było mowy o celach zbieżnych z celami konkursu. Poszedłem ze swoją kartą ocen do pani dyrektor, poinformowałem ją o tym. I wtedy usłyszałem wiele niecenzuralnych słów na temat tego, co ja sobie myślę, o tym, że nie chciałbym na pewno, żeby o tym się dowiedział minister i że mam nic takiego nie robić, bo to jest podmiot, na którym szczególnie zależy ministrowi Ziobro i ma on zwyciężyć — wspomniał.

Według Mraza "konieczne było zwiększenie ilości punktów, które zostały przyznane fundacji za doświadczenie, które w ogóle nie zostało dopisane w sposób odpowiedni". Jak dodał, projekt budził także jego ogólne wątpliwości. — Dopiero tak naprawdę bodajże w 2024 albo 2025 r. Archipelag, czyli to miejsce, które miało służyć osobom pokrzywdzonym przestępstwem, ofiarom przemocy domowej, całym rodzinom, miałby rozpocząć swoje funkcjonowanie, czyli w momencie, w którym tak naprawdę projekt formalnie już by się zamknął — wskazał.

Były dyrektor jest głównym świadkiem prokuratury w sprawie Funduszu Sprawiedliwości

Głównym świadkiem prokuratury w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości jest właśnie Tomasz Mraz — ustalił Onet. W związku z tą sprawą służby od wtorku przeszukały nieruchomości należące do Zbigniewa Ziobry i jego ludzi.

Zeznania byłego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w resorcie sprawiedliwości pozwoliły na zatrzymania byłych urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości, których dokonano pod koniec marca.

W sprawie zarzuty usłyszał także ksiądz Michał O., prezes Fundacji Profeto, która miała otrzymać blisko 100 mln zł dotacji z Funduszu Sprawiedliwości. Egzorcysta zasłynął wypędzaniem "demonów" z wegetarianki za pomocą salcesonu.