PiS og�asza 800 plus i co teraz? Ekonomi�ci: Jest przestrze� nawet na dalsze ruchy

Jest 500, ma by� 800 z�otych na dziecko. To najwa�niejsze og�oszenie z weekendowej konwencji PiS. Co to oznacza wed�ug ekonomist�w? Jedni m�wi� o "uci��liwie wysokiej inflacji na d�u�ej" i tym, �e zap�ac� za to sp�acaj�cy hipoteki. Inni podkre�laj�, �e z pewnej perspektywy "wydaje si�, �e jest przestrze� nawet na dalsze ruchy".

Trochę wszyscy się tego spodziewali, a trochę nie. Z jednej strony, w ostatnich miesiącach pojawiały się głosy, także ze środka partii, że nie ma planów dosypywania do programu, szczególnie w czasie wysokiej inflacji. Tak mówiła jesienią ministerka finansów Magdalena Rzeczkowska, podkreślając, że nie ma ani planów, ani przestrzeni (finansowej) do takich działań. To samo mówił też zresztą sam prezes Kaczyński - przed rokiem zapytany o 700 plus przed wyborami, stwierdził, że byłoby to "posunięcie proinflacyjne".

Zobacz wideo Dutkiewicz: PiS zawsze było w kwestiach społecznych bardziej po lewej stronie

Ekonomista o 800 plus: Realnie rodzina zyska ok. 43 zł

Tymczasem w niedzielę ogłosił, że będzie to 800 plus mimo, że inflację mamy tylko nieco niższą niż w czerwcu zeszłego roku, gdy 700 plus nie wchodziło w grę. W kwietniu wyniosła 14,7 proc. rok do roku i chociaż to drugi z rzędu miesiąc spadku, to jednak wciąż bardzo wysoki odczyt i znak, że ceny wciąż wyraźnie rosną, tyle tylko, że ten wzrost jest wolniejszy niż jeszcze niedawno. W tym kontekście deklarację Jarosława Kaczyńskiego można uznać za zaskakującą. 

Z drugiej strony, trudno było oczekiwać, że PiS nie złoży jakiejś dużej obietnicy finansowej przed wyborami. Pytanie, czy to na pewno "duża" obietnica (nie chodzi tutaj o koszty jej wdrożenia). Pomijając już uwarunkowania polityczne, których szczegółów nie znamy (tutaj odsyłam do tekstu mojego redakcyjnego kolegi Jacka Gądka zapowiadający konwencję rządzącej partii: "PiS przyspiesza duże wydarzenie. "Opozycja jest w kryzysie i trzeba to wykorzystać"), niektórzy eksperci zwracają uwagę, że PiS mógł nie mieć wyboru, jeśli chciał utrzymać znaczenie tego świadczenia. Z powodu inflacji jego wartość realna malała. "Pierwsza waloryzacja 500+ od siedmiu lat powoduje, że wartość 500+ znów będzie na podobnym poziomie co w 2016" - napisał na Twitterze ekonomista Rafał Mundry.

 "Inaczej mówiąc, siła nabywcza świadczenia 500+ spadła o 1/3. Dziś za 500+ kupimy o 1/3 mniej rzeczy niż 7 lat temu. 800 zł z 2016 roku dziś jest warte 543 zł. Realnie rodzina zyska ok 43 zł" - wyjaśniał we wcześniejszym wpisie. 

24 miliardy złotych więcej. "To oznacza uciążliwie wysoką inflację na dłużej"

To teraz wyliczenia, ile to może państwo kosztować. Obecnie rocznie na program 500 plus wydajemy jako państwo 40,2 mld zł. Po podniesieniu świadczenia o 300 zł na dziecko, do tych 40 miliardów trzeba będzie dorzucić ponad 24 miliardy. To, jak wyliczają ekonomiści państwowego banku PKO BP, stanowić będzie około 0,7 proc. PKB. W swoim dziennym poniedziałkowym raporcie, dorzucają na koniec takie stwierdzenie: "W naszej ocenie przedstawione propozycje są bardziej umiarkowane niż oczekiwali uczestnicy rynku (często wymieniano więcej rozwiązań i spodziewano się, że będą one wdrażane już w tym roku)". 

Łącznie wszystkie trzy ogłoszone obietnice "finansowe" rządu (poza 800 plus to darmowe leki dla osób 65+ i dzieci oraz darmowe przejazdy autostradami dla samochodów osobowych) PKO BP wstępnie szacuje na 0,7-0,9 proc. PKB. Podobnie wygląda to w wyliczenia ekspertów ING na Polskę. Sama waloryzacja 500 plus to około 0,7 proc. PKB. "Nowe niedzielne wydatki wyborcze to 1 proc. PKB, ciąg dalszy w czerwcu i wrześniu. To oznacza uciążliwie wysoką inflację na dłużej i stopy bez zmian w 2023" - piszą, odnosząc się także do najnowszych danych do inflacji. Skąd czerwiec i wrzesień? Za miesiąc ma się odbyć kolejna konwencja programowa Prawa i Sprawiedliwości, a we wrześniu mają zostać ogłoszone ważne decyzje ws. programu wyborczego (wybory w październiku, jeszcze bez konkretnej daty). 

O tym, że przedwyborcze obietnice utrudnią walkę z inflacją, piszą tez inne bankowe biura ekonomiczne. "Na weekendowej konwencji PiS zapowiedziano m.in. podwyżkę świadczenia 500+ do 800 zł, rozszerzenie programu darmowych leków i zniesienie opłat za państwowe autostrady. Z nich tylko ten ostatni punkt ma być wdrożony przed jesiennymi wyborami, więc w krótkim okresie skutek będzie znikomy. Pozostałe dwa to wg nas koszt rzędu 27-28 mld zł (0,7% spodziewanego przyszłorocznego PKB), ale zostaną wprowadzone w 2024 r., stymulując popyt krajowy, ale też utrudniając walkę z inflacją" - to krótki komentarz Santandera. 

"Nie przedstawiono źródeł finansowania tych zapowiedzi. Realizacja tych rozwiązań nie byłaby zgodna z pożądanymi z punktu widzenia stabilności gospodarczej, w tym inflacji zacieśnianiem polityki fiskalnej. Tego typu działania będą zmniejszać przestrzeń do łagodzenia w przyszłości polityki pieniężnej, a być może będą przyczyniać się do ewentualnego powrotu do podwyżek stóp procentowych" - to uwagi ekspertów banku Millennium. 

mBank: Pokaźna część tych środków będzie najpewniej wydana w dość krótkim czasie

Ekonomiści mBanku pomysłom PiS poświęcili nieco obszerniejsze opracowanie, podkreślając, że jest to po prostu poluzowanie fiskalne i to o niemałej skali. Składa się na nie 24 mld zł waloryzacji 500 plus, do czego dochodzi kilka miliardów, które trzeba będzie przeznaczyć na pozostałe dwa rozwiązania (głównie leki). "Ostatecznie więc możemy mówić o stymulacji fiskalnej rzędu ~1 proc. PKB. Nie jest to mało, zwłaszcza że nadejść ma ona w okresie bardzo wysokiej, choć na razie opadającej, inflacji. Poza tym znaczna część tych świadczeń skierowana będzie do osób z wysoką krańcową skłonnością do konsumpcji. To oznacza, że pokaźna część tych środków będzie najpewniej wydana w dość krótkim czasie". 

Według mBanku to, co w weekend obiecał PiS, otwiera "jeszcze jedno duże ryzyko: waloryzację świadczeń stałych". Ekonomiści wyjaśniają, że świadczenia stałe, takie jak 500 plus, w czasach wysokiej inflacji działają stabilizująco, bo ich wartość spada wraz ze spadkiem obciążenia dla budżetu państwa (w przeciwieństwie do np. waloryzowanych co roku emerytur czy minimalnego wynagrodzenia). Ich waloryzacja może doprowadzić do odkotwiczenia oczekiwań inflacyjnych - a podwyższone oczekiwania inflacyjne działają w kierunku wspierania wysokiej inflacji. 

mBank zauważa jeszcze jedną rzecz: u polityków może pojawić się pokusa odnoszenia wysokości 500 plus do poziomu płacy minimalnej. W 2016 roku świadczenie stanowiło 27 proc. tej płacy, w tym roku to zaledwie 14 proc. - i to uwzględniając podwyżkę, która wejdzie w życie dopiero od lipca. Przy 800 plus wejdzie w życie, będzie to nadal mniej niż kiedy program startował - 22 proc. (a potem jeszcze mniej, bo płaca minimalna ma mocno wzrosnąć). "To, gdzie wydatków jest zdecydowanie za mało, to opieka zdrowotna czy wsparcie osób z niepełnosprawnościami" - zauważają ekonomiści mBanku. A na koniec dodają: "Przestrzeń na dalsze działania zwiększające świadczenia - wybór kryterium pozostawiamy czytelnikom - wydaje się więc bardzo duża" (pełny komentarz można znaleźć pod tym linkiem). 

***

Programów Gazeta.pl, takich jak "Studio Biznes" czy "Zielony Poranek" można słuchać także w formie podcastów, na przykład tutaj:

Wi�cej o: