Rozwiodłem się, i boję się przyszłości, rozpoczynania wszystkiego od nowa. Jestem na rozdrożu. Powiedzcie proszę, głównie rozwiedzeni, czy to coś siedzi w psychice,że boję się myślenia o przyszłości? Wiem, że nie można generalizować i każdy człowiek jest inny, każdy ma swoje plany życiowe, każdy czegoś szuka. Natłok myśli, z których mało wynika. Jak to było i jak to jest u Was? Może tak być musi, ale jeśli tak to kiedy minie? Ten strach i trochę otępienie i bezradność.
Ale rozwiodłem się tak czy owak i ciągle pozostaje aktualne pytanie : "i co dalej"? A trzeba jakoś żyć dalej..
I to pytanie ważne dla wszystkich, którzy się rozwiedli, rozwodzą lub myślą o rozwodzie.Pozdrawiam i zapraszam.
Jarkoni
WAŻNE:
To forum traktuje o wyjątkowo poważnych sprawach, dlatego przypominamy o obowiązku przestrzegania w dyskusji zasad:
- Netykiety
- Regulaminu Agory (§ 4. Serwis Forum.gazeta.pl)
W sytuacjach spornych proszę zwracać się o pomoc do moderatora:
wawrzanka, ekscytujacemaleliterki
Na koniec-ku rozwadze-credo do przemyślenia:
"Należy rozwieść się nie wtedy jak znajdzie się pierwszy powód do rozwodu, ale
rozwieść się gdy upadnie OSTATNI powód do bycia razem".